avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 99619.70 km
Km w terenie: 12637.80 km (12.69%)
Czas na rowerze: 162d 04h 06m
Średnia prędkość: 25.58 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

  • DST 24.43km
  • Teren 21.00km
  • Czas 01:04
  • VAVG 22.90km/h
  • VMAX 43.72km/h
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

GKKG Winter Race 2016

Niedziela, 13 marca 2016 · dodano: 14.03.2016 | Komentarze 0

Nadeszła wyczekiwana niedziela, a więc wyścig organizowany przez GKKG, czyli Winter Race 2016. Do startu podchodziłem sceptycznie, bowiem jazdy w tym roku o połowę mniej niż w ubiegłym. Jeszcze dwa tygodnie temu byłem przejechać pętlę wyścigu, to płuca niemal wypluwałem, a nogi miałem jak z waty. W międzyczasie był też objazd trasy z Kacprem i Karolem i wtedy było już nieco lepiej. We wtorek po raz ostatni zrobiłem trening na tej pętli i było całkiem przyzwoicie. Jednak świadomość tego, że na liście startowej w kategorii "Amator Open" pojawiło się kilka znanych mi nazwisk, skutecznie sprowadziła mnie na ziemię i wiadomym było, iż powtórzenie ubiegłorocznego wyczynu (2 miejsce), będzie graniczyło z cudem. No, ale dzisiaj liczyła się przede wszystkim zabawa i spotkanie ze znajomymi, których w Skorzęcinie stawiło się sporo :-)


Przed startem krótkie pogawędki i całkiem solidna rozgrzewka, bo było zimno. Następnie odprawa techniczna...


I w końcu nadeszła godzina 12:00, o której to nastąpił start...


Początkowo lekki, bowiem trzeba było bezpiecznie minąć bramę ośrodka wypoczynkowego, ale już za nią wszyscy ruszyli ostro do przodu. Spoglądam na licznik, a tu ogień, ponad 40 km/h. Za chwilę wjazd do lasu, a tam niewiele wolniej, bo 35 km/h. Myślę sobie, takim tempem, to ja po lesie w życiu nie jeździłem. Czołówka cisnęła konkretnie, ale nie było mi w głowie się z nimi trzymać. Ulokowałem się w bezpiecznej grupie i cisnąłem swoje, chociaż jak na moje aktualne możliwości i tak w szybkim tempie. Szło elegancko, aż do podjazdu w Piłce, gdzie kilkunastu zawodników zakopało się w piachu. Szkoda, że na to wleciałem, bo wytrąciło mnie to lekko z rytmu, a jeżdżąc tam na ostatnich treningach miałem obcykane, jak ten piach cwanie bokiem ominąć. Tutaj jednak tak się zakotłowało, że nie było na to szans. W tym momencie odskoczyło kilku rywali, a gonić było ciężko. Dalej starałem się jechać swoje, nie forsując tempa i trzymając się w kilkuosobowej grupce...


Nie chciałem ryzykować, by czasem nie odcięło prądu na podjazdach w końcowej fazie wyścigu. I to był błąd, bo jak się później okazało na metę wpadłem mniej zmęczony, niż przypuszczałem, a do pudła zabrakło niespełna 40 sekund. W międzyczasie na podjazdach co niektórzy zeskakiwali z rowerów i podbiegali pod górę. Pozwoliło to ich zgubić. Na szczycie góry na ambonie widziałem pstrykających fotki: Sebka, Kubę, Pana Jurka, Mateusza i Piotra...


Gdy ich minąłem zaczął się szybki zjazd i stromy podjazd, a zaraz za nim ostry zakręt, na którym wcisnąłem się pod łokieć jednemu z rywali i dalej naparzałem do przodu. Następnie krótki, w miarę płaski odcinek i ostatni ze stromych podjazdów. Dalej zjazd i wyjazd na półkilometrową prostą prowadzącą do mety...



Tam depnąłem ile szło, a sił było o dziwo jeszcze sporo i minąłem wszystkich rywali z mojej grupki (tych, których widać na fotkach wyżej)...


Wpadłem na metę i widzę, że chwilę wcześniej wjechali na nią Micor i Marcin. Jak się później okazało Micor załapał się na pudło (gratulacje!!!), a my z Marcinem obeszliśmy się smakiem. Zająłem 5 miejsce w stawce 29 zawodników w swojej kategorii. Pozostał niedosyt, bowiem zbyt asekuracyjnie pojechałem środkową część trasy niepotrzebnie obawiając się odcięcia prądu. Niemniej z wyniku jestem zadowolony, a przede wszystkim z czasu. Porównując go do ostatniego treningu, którego zrobiłem bez początkowego kilometra trasy, to czas wykręciłem lepszy o 15 sekund, co daje jakieś blisko 3 minuty do przodu :-) Reasumując, mieliśmy piękne święto w Skorzęcinie. Ekipa z GKKG stanęła na wysokości zadania i oby za rok było jeszcze lepiej. A najlepiej obrazuje to liczba startujących, która w tym roku przekroczyła 150 osób!!!

P.S. Zdjęcia dzięki uprzejmości: JoannaZygmunta, jerzyp1956, sebekfireman, Artur Sroczyński
Kategoria Zawody



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!