
Maniek1981 Trzemeszno
Km w terenie: 12730.30 km (12.59%)
Czas na rowerze: 164d 11h 40m
Średnia prędkość: 25.59 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===













Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2024, Październik8 - 0
- 2024, Wrzesień14 - 0
- 2024, Sierpień17 - 0
- 2024, Lipiec10 - 0
- 2024, Czerwiec10 - 0
- 2024, Maj2 - 0
- 2024, Kwiecień1 - 0
- 2024, Marzec1 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień6 - 0
- 2023, Listopad2 - 0
- 2023, Wrzesień2 - 0
- 2023, Sierpień23 - 0
- 2023, Lipiec27 - 0
- 2023, Czerwiec14 - 0
- 2023, Maj14 - 0
- 2023, Kwiecień9 - 0
- 2023, Marzec4 - 1
- 2023, Luty6 - 0
- 2023, Styczeń11 - 0
- 2022, Grudzień8 - 0
- 2022, Listopad9 - 0
- 2022, Październik11 - 0
- 2022, Wrzesień24 - 0
- 2022, Sierpień23 - 0
- 2022, Lipiec24 - 0
- 2022, Czerwiec21 - 0
- 2022, Maj12 - 0
- 2022, Kwiecień7 - 0
- 2022, Marzec14 - 1
- 2022, Luty3 - 0
- 2022, Styczeń6 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad3 - 0
- 2021, Październik17 - 0
- 2021, Wrzesień30 - 0
- 2021, Sierpień27 - 0
- 2021, Lipiec14 - 2
- 2021, Czerwiec21 - 0
- 2021, Maj15 - 0
- 2021, Kwiecień12 - 0
- 2021, Marzec15 - 0
- 2021, Luty9 - 0
- 2021, Styczeń10 - 2
- 2020, Grudzień11 - 4
- 2020, Listopad9 - 4
- 2020, Październik11 - 3
- 2020, Wrzesień20 - 3
- 2020, Sierpień12 - 12
- 2020, Lipiec9 - 4
- 2020, Czerwiec17 - 5
- 2020, Maj15 - 15
- 2020, Kwiecień20 - 21
- 2020, Marzec18 - 8
- 2020, Luty2 - 0
- 2020, Styczeń6 - 6
- 2019, Grudzień13 - 13
- 2019, Listopad12 - 0
- 2019, Październik20 - 11
- 2019, Wrzesień29 - 6
- 2019, Sierpień19 - 4
- 2019, Lipiec18 - 11
- 2019, Czerwiec17 - 8
- 2019, Maj19 - 18
- 2019, Kwiecień18 - 2
- 2019, Marzec15 - 17
- 2019, Luty8 - 4
- 2019, Styczeń13 - 11
- 2018, Grudzień9 - 8
- 2018, Listopad13 - 24
- 2018, Październik17 - 23
- 2018, Wrzesień17 - 6
- 2018, Sierpień15 - 19
- 2018, Lipiec29 - 31
- 2018, Czerwiec17 - 5
- 2018, Maj20 - 7
- 2018, Kwiecień20 - 12
- 2018, Marzec14 - 7
- 2018, Luty8 - 4
- 2018, Styczeń8 - 2
- 2017, Grudzień11 - 6
- 2017, Listopad12 - 25
- 2017, Październik14 - 20
- 2017, Wrzesień17 - 14
- 2017, Sierpień17 - 26
- 2017, Lipiec20 - 33
- 2017, Czerwiec24 - 26
- 2017, Maj20 - 26
- 2017, Kwiecień16 - 10
- 2017, Marzec14 - 12
- 2017, Luty12 - 24
- 2017, Styczeń14 - 27
- 2016, Grudzień7 - 10
- 2016, Listopad6 - 2
- 2016, Październik7 - 5
- 2016, Wrzesień21 - 7
- 2016, Sierpień10 - 4
- 2016, Lipiec15 - 4
- 2016, Czerwiec14 - 6
- 2016, Maj19 - 20
- 2016, Kwiecień7 - 8
- 2016, Marzec13 - 7
- 2016, Luty8 - 8
- 2016, Styczeń5 - 5
- 2015, Grudzień17 - 18
- 2015, Listopad15 - 10
- 2015, Październik16 - 20
- 2015, Wrzesień24 - 16
- 2015, Sierpień27 - 27
- 2015, Lipiec23 - 12
- 2015, Czerwiec23 - 34
- 2015, Maj20 - 25
- 2015, Kwiecień13 - 22
- 2015, Marzec17 - 29
- 2015, Luty16 - 14
- 2015, Styczeń11 - 26
- 2014, Grudzień8 - 11
- 2014, Listopad10 - 6
- 2014, Październik24 - 18
- 2014, Wrzesień17 - 2
- 2014, Sierpień14 - 2
Wpisy archiwalne w kategorii
Wyprawy 100-kilometrowe
Dystans całkowity: | 13454.57 km (w terenie 1045.00 km; 7.77%) |
Czas w ruchu: | 493:47 |
Średnia prędkość: | 27.25 km/h |
Maksymalna prędkość: | 76.82 km/h |
Suma podjazdów: | 57234 m |
Maks. tętno maksymalne: | 179 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 159 (85 %) |
Suma kalorii: | 430381 kcal |
Liczba aktywności: | 118 |
Średnio na aktywność: | 114.02 km i 4h 11m |
Więcej statystyk |
- DST 101.94km
- Czas 03:10
- VAVG 32.19km/h
- VMAX 51.09km/h
- HRmax 174 ( 93%)
- HRavg 151 ( 80%)
- Kalorie 2367kcal
- Podjazdy 380m
- Sprzęt Siwobrody Kozak
- Aktywność Jazda na rowerze
Setunia solo
Wtorek, 8 października 2024 · dodano: 19.02.2025 | Komentarze 0
Stówka po jednej z moich ulubionych pętli...

Kategoria Szosowo, Wyprawy 100-kilometrowe
- DST 122.06km
- Czas 07:15
- VAVG 16.84km/h
- VMAX 76.82km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 163 ( 87%)
- HRavg 135 ( 72%)
- Kalorie 4482kcal
- Podjazdy 3882m
- Sprzęt Siwobrody Kozak
- Aktywność Jazda na rowerze
Dolomity 2024 [7/7] - Epic Day: Passo Giau, Passo Tre Croci, Tre Cime Di Lavaredo, Passo Falzarego
Niedziela, 1 września 2024 · dodano: 22.12.2024 | Komentarze 0
Ostatni dzień pięknej, włoskiej przygody. Prognozy na ten dzień nie były optymistyczne w godzinach popołudniowych, w związku z tym nieco wcześniej niż zwykle postanowiliśmy ruszyć na trasę. Jako, że mieliśmy zaplanowany najbardziej wymagający trip z całego tygodnia pojechaliśmy tylko we dwójkę razem z Pawłem. Na początek wymagający podjazd na Passo Giau. Po drodze delektowałem się pięknymi widokami...


Ostatnie metry przed wjazdem na przełęcz, to widoczne napisy pozostałe po Giro Italia...

Po wjeździe na przełęcz krótki postój...


Następnie zjazd w dół i kierowanie się do Cortina d'Ampezzo, dalej wyjazd z miasteczka i obranie kierunku na główny cel, jakim było Tre Cime Di Lavaredo. Po drodze kolejne przyjemne widoki...

Zanim u celu, to jeszcze jedna przełęcz...

Zjazd w dół, a następnie trochę płaskiego odcinka...

W Misurinie zrobiłem postój na ciacho i herbatkę. Paweł był już gdzieś z przodu jadąc swoim tempem. W tej miejscowości zatrzymałem się nieco dłużej podziwiając widoki na jezioro i góry...

Po kilku minutach lenistwa ruszyłem dalej. Przede mną był najbardziej wymagający odcinek tego dnia, jakim był podjazd na Tri Cime Di Lavaredo. Nie było lekko, ale udało się podjechać...

Na górze można było delektować się pięknymi widokami...






Zanim ruszyłem w drogę powrotną odwiedziłem przyjemną knajpę, choć ludzi było w niej sporo. Postanowiłem nie tracić czasu, odpuściłem obiad, zaopatrując się tylko w izotonik i batony. Wsiadłem na rower i ruszyłem w dół. Powrót do Cortina d'Ampezzo tą samą drogą, więc było trochę w dół, trochę w górę i znowu w dół. Przed miasteczkiem urzekł mnie piękny krajobraz...

Jako, że czas gonił nie robiłem postoju, tylko mknąłem dalej. Przede mną był ostatni podjazd tego dnia, długi choć nie z tych najtrudniejszych. Od Cortiny do samego Passo Falzarego to jazda pod górę. I gdy już myślałem, że w myśl powiedzenia "do trzech razy sztuka" nareszcie uda mi się dotrzeć na przełęcz bez deszczu, jakieś 2 kilometry przed końcem podjazdu dopadł mnie opad. Ta przełęcz mnie prześladowała, trzy wjazdy w ciągu czterech dni i za każdym razem na mokro. Przed samą przełęczą, gdy zatrzymałem się, by ubrać kurtkę i ochraniacze, mogłem podziwiać sporą ilość owiec...

Po wjeździe na przełęcz od razu rozpocząłem zjazd, z początku ostrożnie z uwagi na mokrą nawierzchnię. Deszcz ustąpił, a po kilku kilometrach zjazdu, okazało się, że miałem wybitnego pecha, bowiem opad przeszedł tylko w rejonie przełęczy, dalej było już sucho...

Ostatnie kilometry zjazdu już bez większych komplikacji. Wyszedł tego dnia piękny i udany trip. Co prawda dopadł mnie krótki opad, ale wobec prognoz, które przedstawiały się na ten dzień, było i tak pięknie. W ten sposób zakończyliśmy tygodniowy camp we włoskich Dolomitach. Mogłem zobaczyć wiele pięknych miejsc, zmierzyć się z trudnymi podjazdami, oraz bujnąć się na szybkich zjazdach, co by nie było 100km/h pękło. Dzięki ekipa za wspólny wyjazd!!! :-)


Ostatnie metry przed wjazdem na przełęcz, to widoczne napisy pozostałe po Giro Italia...

Po wjeździe na przełęcz krótki postój...


Następnie zjazd w dół i kierowanie się do Cortina d'Ampezzo, dalej wyjazd z miasteczka i obranie kierunku na główny cel, jakim było Tre Cime Di Lavaredo. Po drodze kolejne przyjemne widoki...

Zanim u celu, to jeszcze jedna przełęcz...

Zjazd w dół, a następnie trochę płaskiego odcinka...

W Misurinie zrobiłem postój na ciacho i herbatkę. Paweł był już gdzieś z przodu jadąc swoim tempem. W tej miejscowości zatrzymałem się nieco dłużej podziwiając widoki na jezioro i góry...

Po kilku minutach lenistwa ruszyłem dalej. Przede mną był najbardziej wymagający odcinek tego dnia, jakim był podjazd na Tri Cime Di Lavaredo. Nie było lekko, ale udało się podjechać...

Na górze można było delektować się pięknymi widokami...






Zanim ruszyłem w drogę powrotną odwiedziłem przyjemną knajpę, choć ludzi było w niej sporo. Postanowiłem nie tracić czasu, odpuściłem obiad, zaopatrując się tylko w izotonik i batony. Wsiadłem na rower i ruszyłem w dół. Powrót do Cortina d'Ampezzo tą samą drogą, więc było trochę w dół, trochę w górę i znowu w dół. Przed miasteczkiem urzekł mnie piękny krajobraz...

Jako, że czas gonił nie robiłem postoju, tylko mknąłem dalej. Przede mną był ostatni podjazd tego dnia, długi choć nie z tych najtrudniejszych. Od Cortiny do samego Passo Falzarego to jazda pod górę. I gdy już myślałem, że w myśl powiedzenia "do trzech razy sztuka" nareszcie uda mi się dotrzeć na przełęcz bez deszczu, jakieś 2 kilometry przed końcem podjazdu dopadł mnie opad. Ta przełęcz mnie prześladowała, trzy wjazdy w ciągu czterech dni i za każdym razem na mokro. Przed samą przełęczą, gdy zatrzymałem się, by ubrać kurtkę i ochraniacze, mogłem podziwiać sporą ilość owiec...

Po wjeździe na przełęcz od razu rozpocząłem zjazd, z początku ostrożnie z uwagi na mokrą nawierzchnię. Deszcz ustąpił, a po kilku kilometrach zjazdu, okazało się, że miałem wybitnego pecha, bowiem opad przeszedł tylko w rejonie przełęczy, dalej było już sucho...

Ostatnie kilometry zjazdu już bez większych komplikacji. Wyszedł tego dnia piękny i udany trip. Co prawda dopadł mnie krótki opad, ale wobec prognoz, które przedstawiały się na ten dzień, było i tak pięknie. W ten sposób zakończyliśmy tygodniowy camp we włoskich Dolomitach. Mogłem zobaczyć wiele pięknych miejsc, zmierzyć się z trudnymi podjazdami, oraz bujnąć się na szybkich zjazdach, co by nie było 100km/h pękło. Dzięki ekipa za wspólny wyjazd!!! :-)
Kategoria Ciekawe wyprawy, Dolomity 2024, Szosowo, Wyprawy 100-kilometrowe
- DST 112.26km
- Czas 05:40
- VAVG 19.81km/h
- VMAX 69.36km/h
- HRmax 164 ( 87%)
- HRavg 138 ( 73%)
- Kalorie 3297kcal
- Podjazdy 2552m
- Sprzęt Siwobrody Kozak
- Aktywność Jazda na rowerze
Dolomity 2024 [2/7] - Sella Ronde
Wtorek, 27 sierpnia 2024 · dodano: 27.10.2024 | Komentarze 0
Drugi dzień campu we Włoszech. Na wtorek zaplanowany był dłuższy wyjazd i pętelka Sella Ronde. Początek trasy miał być identyczny jak w poniedziałek, przez Arrabę i dalej na Passo Pordoi. Prace drogowe na jednym z odcinków zmusiły nas do małej korekty trasy. Konieczna była zawrotka i objazd przez Andraz, a dalej już znanym z poniedziałkowej jazdy odcinkiem przez Arabbę. Między Arabbą, a Passo Pordoi zaczęło intensywnie padać...

Po kilkunastu minutach opad ustał i można było kontynuować jazdę. Im bliżej przełęczy, tym droga była mniej mokra, więc opad musiał być typowo przelotny. Widoki oczywiście piękne...


Na górze krótki postój, a następnie przyjemny zjazd, choć trzeba było uważać, bo miejscami było mokro. Powoli zaczęło wyglądać zza chmur słońce...

Po zjeździe rozpoczął się podjazd w kierunku Passo Sella i trzeba przyznać, że ten odcinek trasy był bardzo malowniczy...





Na Passo Sella zrobiliśmy postój na uzupełnienie bidonów oraz co nieco słodkiego. Widok z przełęczy cieszył oko...

Zjazd z Passo Sella nie dał tyle przyjemności, ile oczekiwaliśmy. Spory ruch samochodowy i autobusowy spowodowały, że mocno musieliśmy zniwelować prędkość. Następnie krótki postój na wahadłówce i rozpoczęliśmy kolejną tego dnia wspinaczkę. Tym razem na Passo Gardena...


Po krótkim postoju na górze nastąpił przyjemny zjazd w kierunku Corvary...

Goniła nas kolejna chmura deszczowa, ale dostaliśmy tylko rykoszetem, więc do Corvary udało się dojechać na sucho...

Ostatnim celem tego dnia było Passo di Campolongo, co rzecz jasna udało się osiągnąć...

Dalej już zjazd do Arabby, gdzie zamykaliśmy pętlę, a następnie zjazd w kierunku kwatery. Po drodze jeszcze przejazd przez urokliwe miasteczka z wąskimi uliczkami...

I tak oto zakończyliśmy drugi dzień, który był bardzo udany, zarówno pod względem jazdy, jak i widokowym :-)

Po kilkunastu minutach opad ustał i można było kontynuować jazdę. Im bliżej przełęczy, tym droga była mniej mokra, więc opad musiał być typowo przelotny. Widoki oczywiście piękne...


Na górze krótki postój, a następnie przyjemny zjazd, choć trzeba było uważać, bo miejscami było mokro. Powoli zaczęło wyglądać zza chmur słońce...

Po zjeździe rozpoczął się podjazd w kierunku Passo Sella i trzeba przyznać, że ten odcinek trasy był bardzo malowniczy...





Na Passo Sella zrobiliśmy postój na uzupełnienie bidonów oraz co nieco słodkiego. Widok z przełęczy cieszył oko...

Zjazd z Passo Sella nie dał tyle przyjemności, ile oczekiwaliśmy. Spory ruch samochodowy i autobusowy spowodowały, że mocno musieliśmy zniwelować prędkość. Następnie krótki postój na wahadłówce i rozpoczęliśmy kolejną tego dnia wspinaczkę. Tym razem na Passo Gardena...


Po krótkim postoju na górze nastąpił przyjemny zjazd w kierunku Corvary...

Goniła nas kolejna chmura deszczowa, ale dostaliśmy tylko rykoszetem, więc do Corvary udało się dojechać na sucho...

Ostatnim celem tego dnia było Passo di Campolongo, co rzecz jasna udało się osiągnąć...

Dalej już zjazd do Arabby, gdzie zamykaliśmy pętlę, a następnie zjazd w kierunku kwatery. Po drodze jeszcze przejazd przez urokliwe miasteczka z wąskimi uliczkami...

I tak oto zakończyliśmy drugi dzień, który był bardzo udany, zarówno pod względem jazdy, jak i widokowym :-)
Kategoria Ciekawe wyprawy, Dolomity 2024, Szosowo, Wyprawy 100-kilometrowe
- DST 101.32km
- Czas 03:14
- VAVG 31.34km/h
- VMAX 61.88km/h
- HRmax 174 ( 93%)
- HRavg 143 ( 76%)
- Kalorie 2195kcal
- Podjazdy 413m
- Sprzęt Siwobrody Kozak
- Aktywność Jazda na rowerze
Mały serwis i testy przed wyjazdem
Czwartek, 22 sierpnia 2024 · dodano: 04.10.2024 | Komentarze 0
Mały upgrade sprzętu przed wakacyjnym wyjazdem i jazda testowa...


Kategoria Szosowo, Wyprawy 100-kilometrowe
- DST 104.71km
- Czas 03:13
- VAVG 32.55km/h
- VMAX 52.97km/h
- HRmax 171 ( 91%)
- HRavg 144 ( 77%)
- Kalorie 1890kcal
- Podjazdy 279m
- Sprzęt Siwobrody Kozak
- Aktywność Jazda na rowerze
Uff, jak gorąco
Niedziela, 18 sierpnia 2024 · dodano: 04.10.2024 | Komentarze 0
Szosowy wypad z klubową ekipą w niedzielnej lampie, mimo że start stosunkowo wcześniej. Kategoria Szosowo, Wyprawy 100-kilometrowe
- DST 109.93km
- Czas 05:38
- VAVG 19.51km/h
- VMAX 63.90km/h
- Kalorie 3113kcal
- Podjazdy 2504m
- Sprzęt Siwobrody Kozak
- Aktywność Jazda na rowerze
Karkonosze - pierwsza jazda w górach po zabiegu, czyli spora dawka cierpienia, podjazd na Okraj na skurczach
Środa, 17 lipca 2024 · dodano: 04.09.2024 | Komentarze 0
Jednodniówka w Karkonoszach. Nie było lekko, bowiem jazdy w tym roku niewiele, a po zeszłorocznym zabiegu, to było pierwsze tak poważne kręcenie. Zaliczone Michałowice, Jagniątków, Przesieka, Odrodzenie, Karpacz Górny, Okraj. Było co robić...






Kategoria Wyprawy 100-kilometrowe, Szosowo
- DST 120.14km
- Czas 03:56
- VAVG 30.54km/h
- VMAX 49.80km/h
- HRmax 172 ( 91%)
- HRavg 154 ( 82%)
- Kalorie 2472kcal
- Podjazdy 493m
- Sprzęt Siwobrody Kozak
- Aktywność Jazda na rowerze
Mocy w nogach brak, czyli 1-0 dla wiatru
Środa, 3 lipca 2024 · dodano: 21.07.2024 | Komentarze 0
Drugi wyjazd szosowy w tym roku. Trasa na Pałuki i powrót przez Gniezno. Na powrocie boczny wiatr dał mi w kość. Do optymalnej formy daleko, bowiem po tych 120 kilometrach miałem dość.
Kategoria Szosowo, Wyprawy 100-kilometrowe
- DST 103.17km
- Teren 40.00km
- Czas 04:34
- VAVG 22.59km/h
- VMAX 42.06km/h
- Kalorie 3438kcal
- Podjazdy 336m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Dębki - Osetnik - Łeba - Choczewo - Dębki
Środa, 12 lipca 2023 · dodano: 19.09.2023 | Komentarze 0
Poranna pobudka i wycieczka nadmorskimi szlakami. Start oczywiście z Dębek...

Początkowe kilometry to jazda szlakiem R10 w kierunku Białogóry...

W Białogórze nieźle sobie odpicowali dojście do plaży...

O tej godzinie na plaży jeszcze pusto...

Z Białogóry przez Lubiatowo pomknąłem na Osetnik...


Tam piaszczystym podjazdem dostałem się pod latarnię morską...



Po przejeździe przez miasto pojechałem na punkt widokowy, który rozlega się na jezioro Łebsko...


Powrót z Łeby przez Sasino przyjemnymi duktami...

Dalej przez Choczewo, Wierzchucino i kierunek Dębki. Ostatnie kilometry przed Dębkami, to niemal bezdroża, jakieś stare zarośnięte łąki, ale tak poprowadziła mnie mapa...

Wycieczkę zakończyłem oczywiście w Dębkach, przekraczając 100 km ;-)
Kategoria Ciekawe wyprawy, Wyprawy 100-kilometrowe
- DST 125.33km
- Teren 0.50km
- Czas 05:19
- VAVG 23.57km/h
- VMAX 40.59km/h
- Kalorie 4236kcal
- Podjazdy 349m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Listopad w czerwcu
Środa, 28 czerwca 2023 · dodano: 04.07.2023 | Komentarze 0
Plan na dzień dzisiejszy był taki, że odstawiam auto do mechanika i kręcę szosą, jednak pogoda pokrzyżowała te plany. Szosówka została w domu i trzeba było wziąć Gianta wobec prognoz. Odstawiłem auto i ruszyłem w drogę. Początkowo mocny wiatr w twarz, a po chwili mżawka. Gdy dojeżdżałem do Wierzyc, to rozpadało się na dobre, wręcz zaczęło lać. Pozstanowiłem, że przeczekam mocniejszy opad pod wiatą na parkingu leśnym...

I tak siedziałem coś koło godziny, bowiem wciąż mocno padało...

W międzyczasie obejrzałem sobie transmisję meczu polskich siatkarek oraz sprawdziłem prognozy pogody na następne godziny. Okazało się, że kierunek, który obrałem będzie z opadami jeszcze przez kilka godzin. Zmieniłem, więc plany i uznałem, że zrobię rundkę wokół Gniezna, ale bardziej od strony wschodniej i północnej. Po dłuższym postoju, nieco zziębnięty ruszyłem dalej, jadąc przez Czerniejewo, Gębarzewo, nowym odcinkiem obwodnicy Gniezna, między Wrzesińską i Witkowską, Jankowo Dolne, Jastrzębowo, Lubcz, i serwisówką S5 wróciłem do Gniezna. Myślałem, że auto będzie do odbioru, jednak mechanik nie wyrobił się czasowo, więc pozostało dojechać jeszcze do domu. Powrót przez Szczytniki Duchowne i Lubochnię, gdzie złapał mnie ponownie mocny opad, który już na dobre przemoczył mi buty. I tak wyszło tego dnia ponad 120km w warunkach dalece od idealnych :D

I tak siedziałem coś koło godziny, bowiem wciąż mocno padało...

W międzyczasie obejrzałem sobie transmisję meczu polskich siatkarek oraz sprawdziłem prognozy pogody na następne godziny. Okazało się, że kierunek, który obrałem będzie z opadami jeszcze przez kilka godzin. Zmieniłem, więc plany i uznałem, że zrobię rundkę wokół Gniezna, ale bardziej od strony wschodniej i północnej. Po dłuższym postoju, nieco zziębnięty ruszyłem dalej, jadąc przez Czerniejewo, Gębarzewo, nowym odcinkiem obwodnicy Gniezna, między Wrzesińską i Witkowską, Jankowo Dolne, Jastrzębowo, Lubcz, i serwisówką S5 wróciłem do Gniezna. Myślałem, że auto będzie do odbioru, jednak mechanik nie wyrobił się czasowo, więc pozostało dojechać jeszcze do domu. Powrót przez Szczytniki Duchowne i Lubochnię, gdzie złapał mnie ponownie mocny opad, który już na dobre przemoczył mi buty. I tak wyszło tego dnia ponad 120km w warunkach dalece od idealnych :D
Kategoria Wyprawy 100-kilometrowe
- DST 160.09km
- Czas 05:15
- VAVG 30.49km/h
- VMAX 50.70km/h
- Kalorie 3074kcal
- Podjazdy 446m
- Sprzęt Siwobrody Kozak
- Aktywność Jazda na rowerze
Kórnik - tam i nazad
Wtorek, 6 czerwca 2023 · dodano: 03.07.2023 | Komentarze 0
Rundka do Kórnika i powrót tą samą trasą. W Kórniku zajrzałem na promenadę...

Oczywiście zajrzałem pod zamek...

Przy zamku zjadłem obiad...

I ruszyłem w drogę powrotną...

Wyszły z tego przyjemne 160 km.

Oczywiście zajrzałem pod zamek...

Przy zamku zjadłem obiad...

I ruszyłem w drogę powrotną...

Wyszły z tego przyjemne 160 km.
Kategoria Szosowo, Wyprawy 100-kilometrowe