avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 97395.91 km
Km w terenie: 12506.30 km (12.84%)
Czas na rowerze: 158d 07h 04m
Średnia prędkość: 25.62 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2014

Dystans całkowity:327.02 km (w terenie 68.60 km; 20.98%)
Czas w ruchu:15:09
Średnia prędkość:21.59 km/h
Maksymalna prędkość:54.10 km/h
Suma podjazdów:913 m
Suma kalorii:12442 kcal
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:46.72 km i 2h 09m
Więcej statystyk
  • DST 44.66km
  • Teren 22.30km
  • Czas 02:15
  • VAVG 19.85km/h
  • VMAX 42.40km/h
  • Kalorie 1746kcal
  • Podjazdy 153m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lubochnia - skarpa Wierzbiczany - Jankowo Dolne

Środa, 31 grudnia 2014 · dodano: 31.12.2014 | Komentarze 0

Na dzisiaj ponownie umówiłem się ze szwagrem na krótki wypad. Spotykamy się na Wierzbiczanach, skąd ruszamy w kierunku Lubochni. Tam postanawiamy sprawdzić jak wygląda tafla wody po ostatnich mrozach. Widząc, że lód jest już dość gruby postanawiamy wejść na jego powierzchnię. Do około 2-3 metrów od brzegu jest w porządku, dalej zaczyna już być niebezpiecznie.


Po przetestowaniu lodowej powierzchni udajemy się na skarpę. Stamtąd dokładnie widać, że mrozy były zbyt krótkie, bowiem w wielu miejscach powierzchnia jeziora nie zamarzła. Miłośnicy wędkarstwa muszą więc poczekać... albo na dalsze silne mrozy, albo na odwilż.


Po krótkim rekonesansie na skarpie ruszamy w kierunku Jankowa Dolnego. Dojeżdżamy do ośrodka wypoczynkowego. Tamtejsze jezioro jest już całe zamarznięte z racji mniejszej powierzchni. Wchodzimy na lód, ale tu także po przejściu około 3 metrów od brzegu lód zaczyna trzeszczeć.


Z Jankowa przez Wierzbiczany udajemy się w kierunku Gniezna. Za przejazdem kolejowym na wysokości Jankówka odbijam od szwagra i zawracam w stronę Trzemeszna.

Był to ostatni wypad w 2014 roku. Miniony rok trzeba uznać za udany. Zacząłem przygodę z rowerem w sierpniu i niech ona trwa nadal :-)
Na nadchodzący 2015 rok są już wyznaczone cele i oby udało się je zrealizować. Tego też życzę Wam wszystkim!!!

PozdROWER :-)


  • DST 40.35km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 23.97km/h
  • VMAX 39.40km/h
  • Temperatura -9.0°C
  • Kalorie 1678kcal
  • Podjazdy 94m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy

Niedziela, 28 grudnia 2014 · dodano: 28.12.2014 | Komentarze 0



  • DST 89.65km
  • Teren 15.40km
  • Czas 04:26
  • VAVG 20.22km/h
  • VMAX 35.50km/h
  • Temperatura -4.0°C
  • Kalorie 3498kcal
  • Podjazdy 220m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lubochnia - Skorzęcin - Witkowo - Gniezno

Sobota, 27 grudnia 2014 · dodano: 27.12.2014 | Komentarze 2

Na sobotę zgadaliśmy się ze szwagrem na wspólną jazdę. Wyruszam więc koło godziny 11 w kierunku Gniezna. Spotykamy się w okolicach Wierzbiczan przy przejeździe kolejowym. Stamtąd jedziemy na Lubochnię. Tam krótki postój na leśnym parkingu.


Dalej jedziemy przez las w kierunku Skorzęcina przez Żeleżnicę, Gaj. W okolicach Skorzęcina kręcimy się trochę po okolicznych lasach i w końcu dojeżdżamy do ośrodka wypoczynkowego. Tam krótki postój na molo ze względu na dokuczliwy wiaterek.


Z ośrodka dalej ruszamy na Witkowo. Po drodze, a dokładniej w Chłądowie przy samej drodze na chodniku zauważamy leżącego martwego psa. Okazało się, że padł on prawdopodobnie ofiarą dzikiej zwierzyny. Miał wyżarte wnętrzności i bardzo dokładnie można było policzyć wszystkie żebra. Po kilkunastu minutach meldujemy się w Witkowie. Tam mała przerwa na herbatkę, trzeba było się przecież nieco ogrzać :-)


Po spożyciu gorącej herbatki ruszamy dalej, przez Niechanowo i Żelazkowo do Gniezna. I na tym ostatnim odcinku znowu trafiamy na martwe zwierzę. Tym razem jest to dorodny dzik, który leżał obok drogi, między szosą a torami kolejki wąskotorowej. Prawdopodobnie został potrącony przez jakiś pojazd, jednak ciężko stwierdzić ile czasu już tam leży. Był już zmrożony i zaszroniony. W Gnieźnie kierujemy się do szwagra, który właśnie tam kończy dzisiejszy etap, a ja kieruję się na Trzemeszno. Po około godzinie melduję się w domu, zadowolony i wcale nie zmarznięty :-)

Dzisiejsza temperatura podczas jazdy:

Kategoria Ciekawe wyprawy


Wesołych Świąt :-)

Środa, 24 grudnia 2014 · dodano: 24.12.2014 | Komentarze 3

Na te święta co nadchodzą,
życzę ciepła i miłości.

Niech Was ludzie nie zawodzą

i niech uśmiech w Waszych

sercach zawsze gości.


Wesołych Świąt!!!




P.S. Nie objadajcie się za dużo, bo i tak trzeba będzie co nieco zrzucać :-D


  • DST 55.95km
  • Teren 8.50km
  • Czas 02:39
  • VAVG 21.11km/h
  • VMAX 54.10km/h
  • Kalorie 1538kcal
  • Podjazdy 93m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szwagier wkręca się w klimat :-)

Piątek, 19 grudnia 2014 · dodano: 21.12.2014 | Komentarze 3

Piątek był dniem wolnym od pracy, więc trzeba było się trochę ruszyć. Pogoda nie rozpieszcza, mokro, wietrznie, jednym słowem istna jesień :-/ Z samego rana szybka analiza prognoz pogody i wychodziło na to, że od godziny 8 do 14 nie powinno padać. Dzwonię, więc do szwagra i umawiamy się na wspólny wypad. Jakieś dwa tygodnie temu szwagier zakupił nowy rower i rozpoczął swoją przygodę :-) Przed godziną 10 wyruszam do Gniezna. Wieje mocny wmordewind, jakieś 10-11 m/s. Aby skrócić nieco ten odcinek jadę krajówką do Jankowa, a dalej starą drogą. Momentami tak wieje, że moja prędkość zostaje ograniczona do 15 km/h. No, ale w końcu docieram do Gniezna. Dalej ruszamy wspólnie ze szwagrem. Kierujemy się na Kokoszki - najwyższy punkt nad poziomem morza na terenie miasta. Po dojeździe na miejsce okazuje się, że trochę drzew narosło przez te kilka dobrych lat od czasu kiedy tam byłem. Ograniczają one mocno widoczność od strony zbocza. Ponadto bardzo fajnie okoliczne tereny zagospodarowali sobie miłośnicy motocrossu. Po kilku minutach spędzonych na Kokoszkach udajemy się w kierunku Gębarzewa. Teren jest dość grząski i szwagier kilka razy się zakopuje, z racji kół trekkingowych. Z Gębarzewa przez las jedziemy do Cielimowa, a stamtąd wzdłuż lasu w kierunku ulicy Witkowskiej. Po drodze odwiedzamy siostrę w pracy, a dalej przez Kawiary, ulice: Słoneczną, Słowackiego i Park Miejski dojeżdżamy do szwagra. Pojeździłoby się więcej, ale ja byłem ograniczony czasowo to raz, a dwa mokra nawierzchnia trochę zniechęcała. Od szwagra udaję się już w kierunku Trzemeszna, standardowo przez Wierzbiczany, Kalinę i Wymysłowo. Wiatr wieje w plecy, więc tempo solidne, momentami mknę ponad 50 km/h. Do domu dojeżdżam sprawnie, ale rower wymaga solidnego umycia, bo jest mocno zgnojony :-D

Ja i szwagier na Kokoszkach:





  • DST 42.39km
  • Teren 7.40km
  • Czas 01:47
  • VAVG 23.77km/h
  • VMAX 39.40km/h
  • Kalorie 1769kcal
  • Podjazdy 115m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy

Wtorek, 16 grudnia 2014 · dodano: 16.12.2014 | Komentarze 0



  • DST 42.96km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 23.22km/h
  • VMAX 40.40km/h
  • Kalorie 1774kcal
  • Podjazdy 170m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielna jazda po deszczu...

Niedziela, 14 grudnia 2014 · dodano: 14.12.2014 | Komentarze 3

Niedziela wolna od pracy, więc trzeba było to wykorzystać :-) Po śniadaniu trzeba było tylko odfajkować kilka drobnych obowiązków i można było ruszać. Jak na złość w momencie kiedy ruszyłem się z domu zaczęło padać. Głód jazdy był jednak na tyle duży, że padający deszczyk mnie nie zraził. Nie miałem konkretnego celu na dzisiaj, więc pognałem przed siebie i przez Wymysłowo oraz Wierzbiczany dojechałem do Gniezna. Tam chwilę pokręciłem się po centrum i trzeba było wracać, bowiem deszcz nie zamierzał odpuszczać. Droga powrotna podobna z tą różnicą, że z Kaliny postanawiam udać się w kierunku na Miaty. I krótko przed Miatami, jeszcze w lesie trafiam na kolejny polski absurd. Ktoś sobie postawił słupek (chyba oddziałowy) i zrobił to w ten sposób, że postawił go na drodze!!! Wszystko rozumiem, oddziały w lesie trzeba oznaczyć, ale żeby stał on sobie po prostu na drodze? Nie chciałbym tam jechać w nocy, gdzie powiedzmy chwilę wcześniej nawala oświetlenie. A może o czymś nie wiem, może ta droga jest za szeroka :-D


Po minięciu dziwnie ulokowanego słupka udaję się na Miaty i po kilkunastu minutach melduję się w Trzemesznie.


  • DST 11.06km
  • Teren 2.00km
  • Czas 00:30
  • VAVG 22.12km/h
  • VMAX 36.30km/h
  • Kalorie 439kcal
  • Podjazdy 68m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwszy śnieg i test ochraniaczy...

Czwartek, 11 grudnia 2014 · dodano: 12.12.2014 | Komentarze 0

Remont w końcu dobiegł końca, ale czekam jeszcze za jednym elementem od regału, który okazał się wadliwy i wszystko się przeciąga. Do tego wszystkiego pojawiło się u mnie przeziębienie i nie dający spokoju katar :-/ W czwartkowy wieczór postanowiłem zatem obejrzeć spotkanie naszych szczypiornistek z Rosjankami. Po zaciętym spotkaniu Nasze górą!!! Zwycięstwo tchnęło we mnie tyle pozytywnej energii, że mimo przeziębienia wyskoczyłem na krótką przejażdżkę. Okazja była, bo dzień wcześniej dotarły długo wyczekiwane ochraniacze na buty (sprzedawca trochę sobie w kulki poleciał). Postanowiłem, więc udać się na Zieleń. Tam wjechałem w polną dróżkę, tak by w otoczeniu pól poczuć jak najbardziej dokuczliwy wiatr. Wiadomo, trzeba było przetestować nowy towar :-P O ile padający dzień wcześniej śnieg zdążył zniknąć, o tyle na zmrożonej gruntowej ścieżce się utrzymał. Co prawda warstwa była cieniutka, ale doszło do pierwszego uślizgu tej zimy (w sumie jeszcze jesieni). Na szczęście obyło się bez upadku :-D Po kilkunastu minutach wracam do miasta i tam jeszcze chwilę się kręcę. Po pół godzinie daję sobie już luz i wracam do domu. Test nowych ochraniaczy wypadł pozytywnie, palce u nóg cieplutkie mimo jazdy w hulającym po polach nieprzyjemnym wietrze :-) Teraz pozostaje czekać na nieco lepszą aurę, bowiem w chwili obecnej silny wiatr daje o sobie znać.

P.S. Ktoś chętny, by pokręcić trochę kilometrów w niedzielę? Wicherek ma ustać, więc nie powinno być źle :-)