avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 97395.91 km
Km w terenie: 12506.30 km (12.84%)
Czas na rowerze: 158d 07h 04m
Średnia prędkość: 25.62 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2017

Dystans całkowity:1600.69 km (w terenie 313.00 km; 19.55%)
Czas w ruchu:63:07
Średnia prędkość:25.36 km/h
Maksymalna prędkość:61.82 km/h
Suma podjazdów:8818 m
Maks. tętno maksymalne:159 (85 %)
Maks. tętno średnie:121 (64 %)
Suma kalorii:50767 kcal
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:80.03 km i 3h 09m
Więcej statystyk
  • DST 64.13km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:32
  • VAVG 25.31km/h
  • VMAX 40.36km/h
  • Kalorie 2510kcal
  • Podjazdy 246m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca / rekordowa liczba kaemów w miesiącu ;-)

Poniedziałek, 31 lipca 2017 · dodano: 31.07.2017 | Komentarze 4

Standardowy w ostatnim czasie dojazd do i z pracy przez Lasy Królewskie. Kończę w ten sposób miesiąc z rekordową liczbą kilometrów. Tego się totalnie nie spodziewałem. Zakładałem, że w lipcu optymalnie wykręcę około 1000 km, a przy dobrej pogodzie maksymalnie 1200 km. Do tej pory moim najlepszym wynikiem były 1553,03 km z września 2015. Od teraz to 1600,69 km!!! Jest dobrze ;-)


  • DST 62.91km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:19
  • VAVG 27.16km/h
  • VMAX 37.97km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Kalorie 2487kcal
  • Podjazdy 473m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy...

Niedziela, 30 lipca 2017 · dodano: 30.07.2017 | Komentarze 0

Rankiem do pracy przez Lasy Królewskie. Po południu z pracy podobną trasą z opcją rozszerzoną o leśniczówkę Brody. Temperatura powietrza dzisiaj wysoka, co spowodowało, że na odcinku 30 km pochłonąłem ponad litr płynów, gdzie przeważnie dużo nie piję.


  • DST 75.14km
  • Teren 13.00km
  • Czas 02:56
  • VAVG 25.62km/h
  • VMAX 45.54km/h
  • Kalorie 3001kcal
  • Podjazdy 470m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do pracy / z pracy...

Sobota, 29 lipca 2017 · dodano: 30.07.2017 | Komentarze 1

Rankiem do pracy przez Kruchowo, Jastrzębowo i Strzyżewo Kościelne. Będąc w pracy zgadałem się z Kacprem, który przyjechał do Gniezna i razem trochę pokręciliśmy. Pojechaliśmy objechać jezioro Jelonek i zajrzeliśmy na Koronację Królewską, która tradycyjnie odbywała się na placu św. Wojciecha. Ludzi tam jednak tłumy, więc szybko się ewakuowaliśmy. Podjechaliśmy ponownie pod moją pracę, bowiem zapomniałem bidonu i dalej przez Lasy Królewskie, Kurzegrzędy, Ławki i Kruchowo wróciliśmy do Trzemeszna.


  • DST 51.35km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 25.68km/h
  • VMAX 54.35km/h
  • Kalorie 1626kcal
  • Podjazdy 264m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wał Wydartowski i Gołąbki

Piątek, 28 lipca 2017 · dodano: 29.07.2017 | Komentarze 1

Późnym popołudniem razem z Kacprem wybraliśmy się pokręcić po okolicach. Najpierw przez Kruchowo i Ignalin pojechaliśmy w rewiry Wału Wydartowskiego. Przez Dębno dotarliśmy do Padniewa, gdzie dopadł nas krótkotrwały opad deszczu. Chwila przerwy pod drzewem i dalej kręciliśmy w kierunku Gołąbek. Tam zrobiliśmy krótką przerwę nad jeziorem...


Następnie mała rundka przez Powiadacze, Kruchowo i Grabowo, by przez Smolary, Jastrzębowo i Kozłowo wrócić do Trzemeszna.


  • DST 65.55km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 26.57km/h
  • VMAX 43.84km/h
  • Kalorie 2534kcal
  • Podjazdy 155m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy i lot nad kierownicą!!!

Środa, 26 lipca 2017 · dodano: 28.07.2017 | Komentarze 3

Generalnie dzień bez historii. Dojazd do pracy wariantem 100% asfaltowym po ostatnich opadach. Z pracy podobnie tyle, że lekko na okrętkę. Pojechałem wzdłuż lasu miejskiego, Cielimowo, Niechanowo, Miroszkę, Trzuskołoń, Krzyżówkę i Miaty. Jadąc krótkim odcinkiem terenowym między Trzuskołoniem, a Piaskami trafiłem na większą kałużę. Chciałem ją ominąć, więc lekko skontrowałem kierownicą i... stało się. Pierwsza gleba tego sezonu z efektownym lotem nad kierownicą. W miejscu, którym wykonywałem manewr było sporo mokrego piachu. Przednie koło ugrzęzło mi w tym po szprychy, a mnie wyrzuciło do przodu. Na szczęście zdążyłem się podeprzeć dłońmi przy lądowaniu i obyło się bez większego uszczerbku na zdrowiu. Oberwałem jedynie kierownicą po nogach w momencie, gdy nad nią przelatywałem. Moje oba uda i lewa piszczel wyglądają w chwili obecnej tak...


Mam nadzieję, że pozwoli mi to na sprawną jazdę w najbliższych dniach. Przy chodzeniu nie jest źle, gorzej jak dotknę :D Generalnie jestem na siebie zły, bo tak prosty błąd przy manewrze skrętu nie powinien mi się przytrafić.


  • DST 105.12km
  • Teren 36.00km
  • Czas 03:58
  • VAVG 26.50km/h
  • VMAX 51.25km/h
  • Kalorie 3198kcal
  • Podjazdy 445m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Powidzki Park Krajobrazowy

Poniedziałek, 24 lipca 2017 · dodano: 26.07.2017 | Komentarze 1

Poniedziałek od rana, to kręcenie po Powidzkim Parku Krajobrazowym w towarzystwie Kacpra i Krzycha. Trasa wiodła przez Gaj i dalej lasy skorzęcińskie. Następnie przejazd singielkiem i kładką do Wylatkowa. Kładka jest w coraz gorszym stanie i strach nią już jeździć. Z Wylatkowa pojechaliśmy do Smolników Powidzkich, następnie rejon "Grubego Dębu", Sadówiec, Osówiec i Suszewo. Przejechaliśmy między jeziorami: Suszewskim, Kownackim i cisnęliśmy dalej. Poruszaliśmy się przyjemnymi rewirami, by dotrzeć do Budzisławia Kościelnego. Stamtąd do Anastazewa i ponownie leśnymi duktami w rejonie Skrzynki. Po kilku minutach zawitaliśmy w Kosewie, gdzie nad jeziorem Powidzkim zrobiliśmy krótką przerwę...


Jachty stacjonujące u brzegu...


Następnie pojechaliśmy do Giewartowa, gdzie w miejscowym markecie uzupełniliśmy zapas płynów. Po dłuższej przerwie ruszyliśmy dalej i kierowaliśmy się na drugą stronę jeziora. Między Posadą, a Polanowem zrobiliśmy krótki postój przy torach kolejowych...


Nasze rumaki...


Po krótkim postoju pomknęliśmy prosto do Powidza, gdzie zrobiliśmy małą rundkę po promenadzie i dalej przez Witkowo, Miroszkę i Miaty dotarliśmy do Trzemeszna. Wyszła przyjemna stówka z małym haczykiem. Szkoda, że najbliższe dni zapowiadają się deszczowo, bo chęci do jazdy sporo :-P


  • DST 101.84km
  • Teren 8.50km
  • Czas 03:42
  • VAVG 27.52km/h
  • VMAX 52.96km/h
  • Kalorie 3941kcal
  • Podjazdy 344m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do pracy / po pracy Czerniejewo

Sobota, 22 lipca 2017 · dodano: 25.07.2017 | Komentarze 1

Rankiem do pracy przez Lasy Królewskie. Po pracy było trochę więcej kręcenia z ciekawą przygodą. Zgadałem się z Kacprem, który przyjechał z Trzemeszna i razem pokręciliśmy dalej. Pomknęliśmy serwisówką S5  w stronę Wierzyc. Na wjeździe do Pierzysk Kacper złapał laczka, więc zmuszeni byliśmy zrobić przymusowy postój...


Wymiana dętki, pompowanie i stało się coś, czego w życiu nie widziałem. Złamał się wentyl na 2/3 długości...


Pojawił się poważny problem. Kolejnej dętki brak. Kacper posiadał łatki, ale nie miał kleju. Ja wożę ze sobą tylko dętkę, a że posiadam inny rozmiar kół, to nie było możliwości założyć jej u Kacpra. Od tej pory zacząłem też wozić łatki i klej :D Ale wracając do tej nieszczęsnej sytuacji. Wyjścia były dwa, albo powrót baną do Trzemeszna, albo poszukać pomocy u kogoś z miejscowych. Kojarzyłem, że w tych fyrtlach mieszka miły Pan, który prowadzi sklep rowerowy Viking w Gnieźnie. Zlokalizowanie nie było trudne z uwagi na szyld reklamowy sklepu na ogrodzeniu posesji. Uderzyliśmy, więc tam i uzyskaliśmy pomoc w postaci użyczenia kleju. Zreperowaliśmy przebitą dętkę, podziękowaliśmy i ruszyliśmy w dalszą trasę. Dalej jechaliśmy do Wierzyc, tam skręt na Czerniejewo, gdzie w sklepie zaopatrzyliśmy się w zapas wody. Dalsza droga to Gębarzewo, Gniezno, Osiniec, Lubochnia i Miaty. Przed godziną 21 zameldowaliśmy się w Trzemesznie i tym sposobem wyszła z tego zupełnie niespodziewana stówka tego dnia ;-)


  • DST 194.30km
  • Teren 27.00km
  • Czas 07:46
  • VAVG 25.02km/h
  • VMAX 61.82km/h
  • Podjazdy 679m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Włocławek - Ciechocinek - Toruń

Czwartek, 20 lipca 2017 · dodano: 22.07.2017 | Komentarze 4

Co by tu dużo pisać. Trip, który był planowany od dłuższego czasu, ale też i trip spontaniczny. Dlaczego tak? A no dlatego, że pierwotnie miał on się kończyć we Włocławku. Wstępne szczegóły były zaplanowane jeszcze w poprzednim roku, ale to pogoda, to brak czasu stawały na przeszkodzie. Trasa wyznaczona była tak, aby jazdę zakończyć we Włocławku i stamtąd wracać baną z przesiadką w Toruniu. Okazało się jednak, że w wakacje nie kursuje bana, którą mieliśmy wracać na odcinku Włocławek - Toruń. Do wyboru pozostały, więc dwie opcje. Dojazd do Torunia na kołach, albo baną z poniesieniem większych wydatków z racji dwóch różnych przewoźników. Razem z Kacprem zdecydowaliśmy się na pierwszą wersję. Decyzja była spontaniczna i podjęta w ostatniej chwili. W środę późnym wieczorem, gdy wróciłem z pracy i tylko się ogarnąłem, wziąłem się za korygowanie śladu. Zanim ogarnąłem wszystkie pierdoły zrobiła się godzina 1:30, a wstać trzeba było o 4:30. Plan zakładał start z Trzemeszna o 5:00. Ruszyliśmy z kilkunastominutowym poślizgiem, więc już na dzień dobry czasowo byliśmy w plecy. Trzeba było przecież zdążyć na banę w Toruniu, a według prognoz cały dystans miał być z wiatrem w ryja. Początkowe kilometry, to jazda okolicznymi fyrtlami przez Trzemżal, Sokołowo i Orchowo. Dalej Mlecze, Gaj, Wójcin, Lenartowo i Skulsk. Na Wylocie ze Skulska zrobiliśmy pierwszą, krótką przerwę. Czas gonił, więc po chwili kręciliśmy dalej. Po kilku minutach byliśmy nad Kanałem Ślesińskim, który wpada do jeziora Gopło...


Szybkie foto i jazda dalej. Kilometry upływały, a my wciąż trzymaliśmy niezłe tempo. Nim się obejrzeliśmy byliśmy w Piotrkowie Kujawskim. Zanim dotarliśmy do Brześcia Kujawskiego zmierzyliśmy się momentami z ciężkim i piaszczystym terenem. Kacper obrał nawet wersję jazdy przez pole :D Na wylocie z Brześcia zrobiliśmy drugą, krótką przerwę. Szybka wszama, uzupełnienie płynów i cisnęliśmy dalej. O godzinie 9:30 dotarliśmy do granic Włocławka. Na licznikach przekroczone 100 km ze średnią 26 km/h. Mając na uwadze czołowy wiatr, to był całkiem niezły wyczyn. Kolejne kilometry to już mniej płynna jazda z uwagi na skrzyżowania i sygnalizacje świetlne. W pierwszej kolejności kierowaliśmy się na zaporę wodną, po drodze mijając Pałac Bursztynowy...


Mieści się tam kompleks hotelowy, jednak zdziwiło mnie hasło, które mieści się do góry nad kolumnami "w hołdzie mojej i wszystkim mamom". Zasięgnąłem informacji na stronie hotelu i wszystko stało się jasne... "powstał jako hołd fundatora Pana Krzysztofa Grządziela dla Swojej i wszystkich Mam i jest częścią fundacji "Samotna Mama”, która pomaga rodzinom niepełnym, przeznaczając cały dochód z działalności gospodarczej właśnie na tą pomoc". Niemniej, cisnęliśmy dalej. Przebiliśmy się przez upierdliwe skrzyżowania i po kilkunastu minutach byliśmy na zaporze wodnej, z której mieliśmy widok na Wisłę...


Obok zapory mieści się Park pamięci - miejsce upamiętniające męczeńską śmierć ks. Jerzego Popiełuszki. Stoi tam krzyż, który jest symbolem przypominającym o bestialskim mordzie wykonanym na kapelanie "Solidarności" przez oficerów SB 19 października 1984 roku...


Wystarczyło zrobić obrót o 180 stopni i można było ujrzeć zaporę wodną, która prezentuje się efektownie...


Dalej pojechaliśmy prawą stroną Wisły, ale najpierw czekała nas całkiem spora wspinaczka. Jazda wzdłuż prawego brzegu była niestety bardzo kiepska, gdyż trafiliśmy na prace drogowe. Cała jezdnia była rozkopana, w dodatku mocno spowolniła nas ciężarówka, która jechała ledwie 15 km/h. Straciliśmy przez to nieco czasu. Dalej czekał nas zjazd ulicą Lipnowską i aż żałuję, że się zgapiłem wpatrując się z góry w panoramę Włocławka, bo można było tu spokojnie zrobić życiówkę jeśli chodzi o prędkość. Bez kręcenia korbą licznik wskazał ponad 61 km/h. Dla ciekawostki dodam, że był tu segment na Stravie, ale został usunięty, gdyż uznano go za niebezpieczny!!! Po zjeździe na dół przemknęliśmy mostem Marszałka Rydza - Śmigłego...


Z mostu dostrzec można Bulwary Piłsudskiego...


A patrząc przed siebie Katedrę Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny...


Dalej pomknęliśmy w kierunku Torunia. Posmakowaliśmy tutaj fragmentu Wiślanej Trasy Rowerowej. Jest to częściowo istniejący szlak rowerowy, który docelowo ma łączyć Beskidy z Bałtykiem, a jego długość planowana jest na 1200km!!! Nic, tylko czekać na jego pełne ukończenie i będzie można planować konkretną wyrypę ;-) Zanim dotarliśmy do Torunia zajrzeliśmy do Ciechocinka, miasteczka rozpusty emerytów i rencistów :D Kilka kilometrów wcześniej dopadły mnie krótkotrwałe skurcze, spowodowane ciągłym naparzaniem w dość solidnym tempie. W sumie nie dziwiło mnie to, 150 km w nogach, a my wciąż trzymaliśmy tempo. Ogólnie to Kacper był w tym momencie mniej zmęczony, ale niemal całą trasę siedział mi na kole :-P Krótka przerwa, kilka kawałków czekolady, zażycie magnezu i jechaliśmy dalej. W Ciechocinku priorytetem był zakup wody oraz wizyta pod tężnią...


W międzyczasie rozpadało się na dobre. Z uwagi na deszcz podjęliśmy decyzję o jak najszybszym dotarciu do Grodu Kopernika, więc odpuściliśmy jazdę Wiślaną Trasą Rowerową i wbiliśmy się na DK 91. Co prawda krajówka, ale z bardzo szerokim poboczem, w związku z czym było znośnie. W Toruniu na dworcu zameldowaliśmy się dosłownie 12 minut po odjeździe bany. Pozostało wypełnić jakoś czas oczekiwania na następną banę, więc pojechaliśmy na Starówkę...


Tam oczywiście wizyta pod pomnikiem Mikołaja Kopernika...


Ratusz Staromiejski...


Brama Klasztorna...


Deszcz nie dawał za wygraną i poruszanie się po kostce Starego Miasta robiło się coraz bardziej niebezpieczne. Nie było co igrać z losem, więc pojechaliśmy pokręcić na bulwar. Dojechaliśmy do jego końca po czym wbiliśmy się na przyjemny singielek, który z upływem metrów robił się mniej przyjemny, ze względu na duże zagęszczenie krzaków i wysokiej trawy. Zrobiliśmy zawrotkę, na moment zatrzymaliśmy się pod mostem kolejowym...


I pojechaliśmy do sklepu zrobić zaopatrzenie w prowiant na drogę powrotną. Na dworcu zakupiliśmy bilety i udaliśmy się do Trzemeszna z szybką przesiadką w Inowrocławiu. Jak się okazało po powrocie, na miejscu panowała zgoła odmienna pogoda ze słońcem na niebie i dobrymi kilkoma stopniami więcej. Mimo wiatru w ryja, deszczu na ostatnich 40 kilometrach trip wypadł solidnie i trzeba go uznać na udany. Z pewnością pozostanie w pamięci ;-)


Na koniec podgląd trasy w 3D ;-)



  • DST 74.35km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 27.04km/h
  • VMAX 53.65km/h
  • Kalorie 2921kcal
  • Podjazdy 607m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy na okrętkę / z pracy...

Środa, 19 lipca 2017 · dodano: 21.07.2017 | Komentarze 1

Do pracy na popołudniówkę. Wyjechałem w największy piekarnik i pokręciłem sobie na okrętkę jadąc przez Folusz, Wydartowo, Ignalin, Przyjmę, Sadowiec, Gołąbki, Lasy Królewskie, Goślinowo :-P Powrót wieczorem przez Dębówiec, Lasy Królewskie, Grabowo i Jastrzębowo.


  • DST 31.80km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:13
  • VAVG 26.14km/h
  • VMAX 58.56km/h
  • Kalorie 1235kcal
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rekreacyjnie do Duszna...

Wtorek, 18 lipca 2017 · dodano: 18.07.2017 | Komentarze 4

Wieczorem rekreacyjnie pokręciliśmy w Kacprem na wieżę widokową w Dusznie. Pojechaliśmy najpierw wzdłuż jeziora Popielewskiego przez Popielewo, Krzyżownicę i Wylatowo. Dalej w kierunku Chabska, a stamtąd na Izdby, skąd terenem dotarliśmy na wieżę widokową w Dusznie...


Z innej perspektywy...


Spojrzenie z wieży w kierunku Konina...


Słońce powoli szykowało się do snu...


Po kilkunastominutowym postoju ruszyliśmy w drogę powrotną przez Wydartowo, Kierzkowo i Niewolno. Wtorkowy wypad był krótki, ale przyjemny. Czasami i takich trzeba ;-)