avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 97395.91 km
Km w terenie: 12506.30 km (12.84%)
Czas na rowerze: 158d 07h 04m
Średnia prędkość: 25.62 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2015

Dystans całkowity:475.48 km (w terenie 101.10 km; 21.26%)
Czas w ruchu:23:13
Średnia prędkość:20.48 km/h
Maksymalna prędkość:60.00 km/h
Suma podjazdów:1548 m
Suma kalorii:18878 kcal
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:47.55 km i 2h 19m
Więcej statystyk
  • DST 28.53km
  • Teren 13.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 19.45km/h
  • VMAX 39.84km/h
  • Kalorie 1094kcal
  • Podjazdy 170m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skarpa Wierzbiczany - testowanie nowych elementów kokpitu :-)

Czwartek, 29 stycznia 2015 · dodano: 29.01.2015 | Komentarze 2

Dzisiaj dzień wolny od pracy, ale nie chciało się wcześniej wstać. W sumie pomyślałem żeby przetestować w końcu nowy sprzęt. Najpierw demontaż starych elementów. Lidlowska lampka oraz stary poczciwy licznik, który ma już z 10 lat poszły do szuflady. Być może jeszcze kiedyś przydadzą się w razie awarii obecnych. Po założeniu nowych elementów można było ruszać w drogę. Celowo ruszyłem dopiero przed godziną 16, by wracać w ciemnościach. Pojechałem w kierunku jeziora Wierzbiczany. Najpierw asfaltówką do Krzyżówki, a tam już w las. Droga w lesie jeszcze biała i bardzo niebezpieczna pokryta pół śniegiem, pół lodem. Ten odcinek pokonuję z prędkością 10-12 km/h. Szybciej po prostu nie szło, bo raz za razem szły uślizgi. Nie było sensu ryzykować kolejnej gleby w tym roku...


Z racji, że droga była bardzo śliska postanawiam nie jechać do samej Lubochni, tylko śmigam skrótem przez las w kierunku Kujawek. Po chwili wyjeżdżam na asfaltówkę w okolicach jeziora Modrze...


Kawałek dalej zjeżdżam na dół nad jezioro Wierzbiczany. Słońce zdążyło się już schować, ale niebo jeszcze kolorowe...




Będąc tak blisko postanawiam pojechać na skarpę, która dzisiaj prezentowała się tak:




I ja na skarpie :-D


Wyjeżdżając ze skarpy jest już na tyle ciemno, że postanawiam w końcu odpalić nową latarkę i sprawdzić możliwości nowego nabytku. Muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony. Udaję się lasem w kierunku Kaliny, a tam jest całkiem fajny zjazd. Mając takie oświetlenie, ani przez moment nie trzeba cisnąć na hamulce. Przy okazji testuję też uchwyt na latarkę jeżdżąc po dziurach i nierównościach. Wszystko ładnie cacy, latarka siedzi nieruchomo :-) Tak mniej, więcej wyglądają możliwości latarki:




Z Kaliny jadę standardowo przez Wymysłowo i dalej na Trzemeszno. Test sprzętu zaliczony pozytywnie i można teraz śmigać o każdej porze dnia i nocy :-P  A nowy kokpit prezentuje się tak:

Kategoria Ciekawe wyprawy


  • DST 42.43km
  • Teren 7.40km
  • Czas 01:55
  • VAVG 22.14km/h
  • VMAX 36.10km/h
  • Kalorie 1703kcal
  • Podjazdy 85m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy...

Poniedziałek, 26 stycznia 2015 · dodano: 26.01.2015 | Komentarze 2



  • DST 100.57km
  • Teren 16.00km
  • Czas 05:01
  • VAVG 20.05km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Kalorie 3925kcal
  • Podjazdy 259m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przyjezierze + okolice

Niedziela, 25 stycznia 2015 · dodano: 25.01.2015 | Komentarze 2

Dzisiaj szwagier namówił mnie, abyśmy pojechali do Przyjezierza. Umówiliśmy się na 9 rano, jednak wyjazd opóźnił się o pół godziny. Przygotowywałem herbatkę na wyjazd i przy zakręcaniu termosu, wyślizgnął się on mi z rąk i spadł. O tyle pechowo, że prosto na stopę i się poparzyłem. Szybka akcja chłodzenia stopy pod zimną wodą przyniosła pozytywny efekt i po uporaniu się z problemem można było ruszać. Udajemy się w kierunku Orchowa i dalej przez Linówiec i Mlecze w kierunku Przyjezierza. Za miejscowością Mlecze na granicy województw kujawsko-pomorskiego i wielkopolskiego przejeżdżamy nad wyschniętym kanałem, który łączy dwa jeziora. Po lewej stronie jezioro Ostrowskie...


... a po prawej jezioro Kownackie


Później jeszcze krótki odcinek przez las i meldujemy się w Przyjezierzu. Jedziemy zobaczyć co słychać na plaży...


... i robimy przerwę na herbatkę i słodkości...


Po ogrzaniu się gorącą herbatką ruszamy dalej. Jedziemy przez Ostrowo i Gębice i Gozdanin. Zaraz za Gozdaninem mieliśmy obrać kierunek Wylatowo, ale skręciliśmy nie w tą ścieżkę i wyjeżdżamy w Żabienku. Musimy przemęczyć się kawałek krajówką, ale zaraz w Wylatowie z niej uciekamy. Jedziemy przez Krzyżownicę, Popielewo, Zieleń i meldujemy się w Trzemesznie. Chwilowy postój u mnie w domu na coś ciepłego i ruszamy dalej. Szwagier nie bardzo znał drogę na Gniezno z pominięciem krajówki, więc jadę z nim jako pilot. Standardowo przez Wymysłowo i Kalinę i Wierzbiczany. Tam szwagier udaje się już na Gniezno, a ja wracam do domu przez Szczytniki Duchowne, Lubochnię i Krzyżówkę. Po wjeździe do Trzemeszna orientuję się, że braknie mi ledwie jednego kilometra do setki, więc robię małą rundkę po mieście i oto w ten sposób pyknęła mi dzisiaj pierwsza setka w tym roku, która była zupełnie nieplanowana :-)


  • DST 43.66km
  • Teren 14.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 20.31km/h
  • VMAX 36.70km/h
  • Kalorie 1703kcal
  • Podjazdy 156m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tereny między Trzemesznem i Skorzęcinem

Sobota, 24 stycznia 2015 · dodano: 24.01.2015 | Komentarze 3

Dzisiaj wybrałem się pokręcić trochę pomiędzy Trzemesznem i Skorzęcinem. Celem było obadanie nieznanych ścieżek w tamtejszych rejonach. Pojechałem w ciemno, bez żadnego przeglądania wcześniej map. Po prostu gdzie poniesie, tam się pojedzie :-) Udaję się przez Ostrowite w kierunku Jerzykowa. W okolicach Ostrowitego zza chmur próbuje nieśmiało wyglądać słońce.


Zaraz za Ostrowitym na polach wypatruję przesiadujące stado ptactwa...


W końcu dojeżdżam do Jerzykowa, a stamtąd kieruję się prosto do lasu w kierunku Skorzęcina. Kręcę się trochę po tamtejszych lasach jeżdżąc po wcześniej nie znanych ścieżkach. Wyjeżdżam w okolicach wsi Skorzęcin, gdzie mieści się nadleśnictwo. Stoi tam pomnik niemieckiego leśniczego skorzęcińskich lasów...


Nieopodal stoi duży pień ściętego drzewa, który postanawiam wykorzystać. Robię, więc sobie krótką przerwę na gorącą herbatkę i cukierasa...


Po ogrzaniu się herbatką ruszam dalej. Wjeżdżam w wąską ścieżkę leśną i jadę zgodnie z jej biegiem. Niebawem las się kończy i zaczynają szerokie pola. Po tabliczce mieszczącej się na jednym z gospodarstw orientuję się, że jestem we wsi Kamionka. Rozlega się tam też apetyczny zapach wędzonej kiełbasy, którą z chęcią bym skonsumował :-D Pewnie miejscowy gospodarz wędził tam świeżo ubite mięsko ze świnki :-) Jadę tak jak prowadzi droga i wyjeżdżam w okolicach Ćwierdzina. Tam w pobliżu zauważam zbiornik wodny, więc postanawiam się mu bliżej przyjrzeć. Wygląda na to, że kiedyś wydobyto stamtąd trochę żwiru i tym sposobem powstał sobie całkiem spory staw...



Dalej jadę tak jak prowadzi droga. Kieruję się w stronę leśnictwa Stary Dwór, ale na najbliższym rozwidleniu dróg jadę dalej w nieznanym kierunku. Z daleka widzę nad koronami drzew wieżę obserwacyjną, która znajduje się w Piaskach. Niebawem wjeżdżam w las i po lewej stronie mam całkiem spory zakład górniczy. Wyjeżdżam już w znanym rejonie Krzyżówki i kieruję się na Trzemeszno. W Miatach postanawiam nie pojechać "obwodnicą". W bliskim sąsiedztwie bloków moją uwagę zwraca oznaczona ścieżka rowerowa. Nigdy wcześniej się nią nie poruszałem, więc bez chwili zastanowienia jadę ją obadać. Ścieżka okazuje się być całkiem przyjemna, momentami tylko w kilku miejscach trochę podmokła. Jedzie się nią całkiem przyjemnie w totalnej ciszy i słoneczku. W okolicy nie widać żadnych zabudowań, czy gospodarstw. Dopiero po dłuższej chwili wjeżdża się obszar zacieniony lasem...


Za lasem wyłania się jakieś gospodarstwo, a chwilę po tym wyjeżdżam na znajome już rejony. To droga pomiędzy Bieślinem, a Gajem. Stamtąd już udaję się w kierunku Trzemeszna i skrótem polnym wyjeżdżam w Zieleni. Do domu wracam głodny, ale tam czekały na mnie pyszne naleśniki z dżemem :-)
Kategoria Ciekawe wyprawy


  • DST 50.79km
  • Teren 9.00km
  • Czas 02:21
  • VAVG 21.61km/h
  • VMAX 35.90km/h
  • Kalorie 2011kcal
  • Podjazdy 217m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mogilno przez Duszno

Piątek, 23 stycznia 2015 · dodano: 24.01.2015 | Komentarze 2

W piątkowy poranek wyruszam w stronę Mogilna. Najpierw przez Cytrynowo nad jezioro Kocin. Okazuje się, że ktoś sobie kupił tamtejszy teren wraz z jeziorem. Aktualnie trwają tam prace związane z karczowaniem drzew. Pewnie niebawem ruszy jakaś inwestycja, ale znając życie ktoś sobie postawi dużą willę i cały teren ogrodzi.


Dalej kieruję się na Folusz. Po przejechaniu jakiegoś kilometra okazuje się, że droga jest w zasadzie nieprzejezdna. Jest całkowicie rozjechana przez ciągniki. Trzeba więc było zawrócić. Wracam w stronę Trzemeszna i kieruję się na Kierzkowo, a dalej Wydartowo i Duszno. Bezproblemowo dojeżdżam do punktu widokowego.


Przejrzystość powietrza nie była tego dnia najlepsza. Gniezno, Trzemeszno, czy Mogilno całkowicie niewidoczne. Ale za to można było popatrzeć z góry na zjawisko szadzi.


Po małej przerwie na punkcie widokowym ruszam dalej. W okolicach miejscowości Izdby zza chmur zaczyna wyglądać słońce, a na polach pojawia się zwierzyna.


Dalej zmierzam w kierunku Chabska, a następnie na Mogilno i tam kieruję się w okolice parku. Stamtąd rozciąga się długie jezioro Mogileńskie.


W bliskim sąsiedztwie parku mieści się niedawno wybudowany amfiteatr.


Po małym rekonesansie w parku i jego okolicach ruszam w kierunku centrum i dalej w kierunku Żabna. Po drodze mijam Klasztor Braci Kapucynów, który mieści się nad samym brzegiem jeziora.


W Żabnie także rozciąga się fajny widok na jezioro Mogileńskie.


Z Żabna kieruję się na Wylatowo, a tam skręcam na Szydłowo i dalej przez Trzemżal docieram do Trzemeszna.

Kategoria Ciekawe wyprawy


  • DST 36.82km
  • Teren 14.60km
  • Czas 01:57
  • VAVG 18.88km/h
  • VMAX 39.80km/h
  • Kalorie 1440kcal
  • Podjazdy 174m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Delikatny rozruch po okolicy...

Środa, 21 stycznia 2015 · dodano: 21.01.2015 | Komentarze 1

Dzisiaj postanowiłem w końcu trochę się rozruszać. Co prawda odczuwam jeszcze lekki ból w klatce piersiowej, ale w zasadzie już w niczym on nie przeszkadza. Wcześniej był on na tyle mocny i dokuczliwy, że miałem duży problem chociażby zakaszleć. Po dłuższej przerwie postanowiłem udać się w moje ulubione strony, lasy w okolicach Wierzbiczan i Lubochni.

Mrozu i śniegu brak, więc w lasach szaro i ponuro...


Jeździło mi się na tyle dobrze, że postanowiłem obadać kilka ścieżek, którymi wcześniej się nie poruszałem...


Generalnie planowałem leciutki wypad pod 20 kilometrów, a zrobiło się z tego niemal dwa razy tyle :-) Teraz mam nadzieję, że będzie już z górki i oby bez kontuzji i wszelkiego rodzaju urazów wykluczających z jazdy.


Przymusowa przerwa :-(

Poniedziałek, 12 stycznia 2015 · dodano: 14.01.2015 | Komentarze 4

No i stało się...

Zeszłotygodniowy upadek w Czerniejewie, który z pozoru wydawał się być niegroźnym w skutkach finalnie przyniósł sporo strachu. Dla niewtajemniczonych dodam, że we wtorek 6 stycznia zaliczyłem upadek przy hamowaniu, jak się później okazało na oblodzonym skrzyżowaniu. Upadłem w ten sposób, że rower wypuściłem do przodu, ale nie zdążyłem się podeprzeć rękoma. Upadając uderzyłem klatką piersiową o lód. Jakby tego było mało w górnej kieszeni od kurtki miałem telefon, na który spadłem. Stał się on niestety winowajcą problemów. Do minionej niedzieli wszystko było w porządku. Postanowiłem przecież nawet podjąć udaną zresztą próbę pobicia rekordu na trasie praca - dom. Ale byłoby zbyt pięknie...

W niedzielne późne popołudnie zacząłem odczuwać ból w klatce piersiowej, który stawał się coraz mocniejszy. Wieczorem dawał o sobie znać już na tyle, że zapadła decyzja o wizycie u lekarza w poniedziałkowy poranek. Po szybkim obadaniu sytuacji lekarz od razu i bez wahania postanowił o dwóch tygodniach zwolnienia lekarskiego dla mnie. Do tego skierowanie na RTG. Było podejrzenie pęknięcia żeber. Szczęście w nieszczęściu skończyło się tylko na strachu. Zdjęcia nie wykazały żadnych zmian. Ból i opuchlizna jednak w dalszym ciągu nie ustępują. Siedzę w domu już trzeci dzień na środkach przeciwbólowych, owinięty bandażem elastycznym i ze smutkiem patrzę za okno, bo mimo zimy pogoda do jazdy bardzo przyzwoita. Na chwilę obecną ciężko mi zmienić pozycję leżącą do choćby siedzącej, a gdzie tu mówić o jeździe na rowerze :-/ Mam tylko nadzieję, że to stłuczenie szybko ustąpi i jeszcze w tym miesiącu wsiądę na rower.


  • DST 36.56km
  • Teren 3.50km
  • Czas 01:52
  • VAVG 19.59km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Kalorie 1564kcal
  • Podjazdy 133m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gniezno ---> Trzemeszno w 29 minut!!!

Niedziela, 11 stycznia 2015 · dodano: 11.01.2015 | Komentarze 5

Pogoda za oknem z pewnością nie zachęca, by wyjść z domu. Postanowiłem jednak dzisiaj zrobić inaczej. Wstałem dość wcześniej jak na niedzielę, bo o 7:30 i szybkie rozeznanie sytuacji za oknem. Patrzę sucho, nawet słoneczko próbuje przebić się przez chmury. Wiatr jak hulał, tak hula. Burza mózgu i dochodzę do wniosku, że spróbuję pobić rekord na trasie praca - dom. Wiadomo, najpierw trzeba było dostać się do Gniezna. Ruszam o 8:30, standardowo przez Wymysłowo. Spokojnie, by zachować jak najwięcej sił na drogę powrotną. Chociaż przy takim przeciwnym wietrze ciężko mówić o lekkiej jeździe. W dodatku okazuje się, że ostatnie opady bardzo mocno zmieniły nawierzchnię gruntową. Droga jest grząska, a momentami nawet nieprzejezdna dla przeciętnego rowerzysty. Na tej grząskiej glebie pod wiatr czuję się, jakbym ciągnął kilkuset kilogramowy wózek za sobą :-D Postanawiam, więc nieco skorygować trasę. Nie jadę przez Kalinę, tylko skręcam na Lulkowo, aby wydostać się na asfaltówkę. Przed przejazdem kolejowym z jednego z gospodarstw wybiega i atakuje mnie bardzo agresywny pies. Nie ma możliwości ucieczki na grząskiej drodze i pod taki wmordewind. Wiadomo, że najlepszą obroną jest atak, więc próbuję zapodać mu z buta. Dwie pierwsze próby się nie udają, ale za trzecim zamachem pies dostaje z kopa i z podkulonym ogonem zawraca do gospodarstwa :-D W końcu udaje się wyjechać na krajówkę i chociaż o tyle lżej, że pod kołami twardo. Dalej jadę starą drogą przez Jankowo Dolne, a następnie w Jankówku skręcam na Wełnicę. W okolicach Wełnicy dopada mnie przelotny opad gradu, który na szczęście dość szybko mija. Z Wełnicy przez ulicę Orcholską i Lednicką kieruję się pod zakład pracy i docieram do celu po bagatela prawie 1,5 godziny :-D

Tam chwila odpoczynku, uzupełnienie kalorii i płynów i po godzinie 10 ruszam w drogę powrotną. Celem oczywiście wykręcenie reokordu trasy praca - dom i zejście poniżej 30 minut. Początkowy fragment nie jest lekki, bo z bocznym wiatrem i wjeździe ślimakiem na krajówkę pod wiatr. Kiedy udaje się wjechać na krajową 15 rozpędzam się i mknę na Trzemeszno. Jazda zupełnie inna niż jeszcze godzinę wcześniej. Migiem znajduję się w okolicach Jankowa Dolnego, gdzie na zjeździe udaje mi się rozpędzić do 60 km/h co jest moim nowym rekordem :-) Do domu coraz bliżej, nieco muszę tylko przyhamować na Rudkach z racji czerwonego światła, ale i tak udaje się sprawnie pokonać skrzyżowanie. Pod domem melduję się po 29 minutach i 8 sekundach i średnią prędkością 34,2 km/h co jest oczywiście nowym rekordem trasy :-)

Kategoria Ciekawe wyprawy


  • DST 73.40km
  • Teren 8.20km
  • Czas 03:42
  • VAVG 19.84km/h
  • VMAX 34.90km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Kalorie 2865kcal
  • Podjazdy 184m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gniezno, Czerniejewo i pierwsza gleba sezonu :-D

Wtorek, 6 stycznia 2015 · dodano: 06.01.2015 | Komentarze 3

Dzisiaj ponowny wypad ze szwagrem. Przed godziną 10 ruszam, więc w kierunku Gniezna. Wiatr wieje od północnego wschodu, więc jedzie się przyjemnie. Na drogach polnych wciąż ślisko i dość niebezpiecznie.


Na wjeździe do Gniezna dołącza do mnie szwagier. Postanawiamy udać się do Czerniejewa. Jedziemy przez centrum, a że mamy w pobliżu ulicę Wrzesińską zaglądamy na moment zobaczyć, jak wygląda lodowisko. Muszę przyznać, że lodowisko na stadionie jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem, niż w poprzednich latach na Rynku. Po pierwsze lepiej się komponuje z tutejszym klimatem stadionowym, a dwa nie trzeba było robić nie wiadomo jakiego nasypu z piasku pod lodowiskiem, jak to miało miejsce na Rynku.


Z Wrzesińskiej kierujemy się już przez Kokoszki w stronę Czerniejewa. W okolicach Mnichowa zbłąkany kierowca pyta jak dojechać do Pawłowa, więc kulturalnie udzielamy informacji. Trzeba przecież propagować dobre zdanie o środowisku rowerowym :-) Po przyjemnej, w blasku słońca drodze docieramy do Czerniejewa. Tam kręcimy się trochę po parku.


Następnie udajemy się w stronę pałacu przez odrestaurowany most.


W okolicach pałacu spotykamy 3-osobową grupkę rowerzystów, z którą wzajemnie wymieniamy pozdrowienia. Towarzyszy nam też eskorta z powietrza :-)


Z Czerniejewa postanawiamy wrócić przez Nidom i Gębarzewo. Jedziemy, więc w stronę centrum. Na skrzyżowaniu Placu Kopczyńskiego z ulicą Wyszyńskiego zmuszeni jesteśmy ustąpić pierwszeństwa przejazdu nadjeżdżającemu pojazdowi. Następuje naturalny odruch hamowania, a po chwili... moja pierwsza gleba tego sezonu :-D Podczas hamowania uciekło przednie koło i gdy już widziałem, że nie opanuję sytuacji wypuściłem rower do przodu, a sam rozłożyłem się jak żaba. Szwagier miał niezły ubaw. Okazało się, że cały rejon skrzyżowania pokryty był lodem, stąd ten upadek. Całe zdarzenie obserwowało wielu przechodniów, którzy chwilę wcześniej wyszli z pobliskiego kościoła. W sumie jak zaliczać glebę, to od razu przy szerokiej publice :-) Może załapię się w przyszłości na jakiś angaż jako kaskader :-P Finalnie ja i rower jesteśmy cali, więc z całej tej sytuacji pozostał tylko ubaw :-D

Dalej już droga bez niespodzianek. Po kilkudziesięciu minutach dojeżdżamy do szwagra, a stamtąd już udaję się w kierunku Trzemeszna. We znaki dają się dość mocny i upierdliwy wmordewind (wczoraj prognozy mówiły o wietrze z południa) oraz głód, co powoduje, że do domu dojeżdżam troszkę zmęczony, ale z wypadu zadowolony :-)
Kategoria Zimowo


  • DST 42.22km
  • Teren 7.40km
  • Czas 01:56
  • VAVG 21.84km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Kalorie 1724kcal
  • Podjazdy 106m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skąd ten śnieg :-D (do pracy / z pracy)

Niedziela, 4 stycznia 2015 · dodano: 04.01.2015 | Komentarze 0

Cały wczorajszy wieczór zastanawiałem się czy wybrać się dzisiaj do pracy rowerem. Za oknem wiatr hula niczym w górach, więc warunki do jazdy trudne. Ostatecznie biorąc pod uwagę fakt, że prognozy wskazywały na słoneczny dzień zdecydowałem się na jazdę na dwóch kółkach :-) Droga do pracy do lekkich nie należała. O ile słonko ładnie grzało, o tyle wiatr skutecznie utrudniał jazdę, ale trzeba było stawić mu czoła. Na Wierzbiczanach przed jednym z zakrętów zauważam pokrywę lodową na całej szerokości drogi. Postanawiam, więc ostrożnie pokonać zakręt, ale i to było za mało. Tylne koło zalicza uślizg i w ostatnim momencie ratuję się przed upadkiem, pokonując łuk drogi niczym żużlowiec :-D Po minięciu Wierzbiczan muszę stawić czoła dosłownie ścianie wiatru. Odkryte tereny i okoliczne pola powodują, że trafiam na centralny wmordewind. Ostatecznie do pracy dojeżdżam po ponad godzinie, co jest moim niechlubnym rekordem :-D
Wieczorem powrót z pracy. Tu już dużo przyjemniej, wiatr w plecy, można zasuwać. Do tego pięknie świeci księżyc, więc i widoczność dobra :-) Do Wierzbiczan dojeżdżam migiem, ze średnią prędkością ponad 30 km/h. I tutaj kończy się szybka jazda. Od Wierzbiczan, aż do Kaliny muszę uważać na występujące miejscami pokrywy lodowe. Myślę sobie, wjadę na drogę polną za Kaliną, to będzie można depnąć ponownie. Ale, jakie było moje zdziwienie, kiedy ujrzałem pokrywę śnieżną :o O co chodzi, skąd ten śnieg? Do pracy jadę, niebo bezchmurne, słonko świeci pełną gębą. Wracam, niebo bezchmurne, księżyc rozświetla pięknie drogę. Co jest grane? :-D No, ale człowiek przesiedział cały dzień w pracy pod dachem, a tu widocznie musiał nastąpić jakiś przelotny opad. Aż do samej krajówki muszę ograniczać prędkość do 20 km/h, bowiem cała droga biała, pokryta cienką warstwą, ujechanego i bardzo zdradliwego, śliskiego śniegu. Dopiero od Rudek można było ponownie depnąć i śmignąć szybko do domu. Generalnie myślałem, że uda się przy tym wietrze pognać ze średnią ponad 30 km/h, ale warunki drogowe spowodowały, że skończyło się na nieco ponad 25km/h.

A to dzisiejsza droga w okolicach Kaliny: