avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 97395.91 km
Km w terenie: 12506.30 km (12.84%)
Czas na rowerze: 158d 07h 04m
Średnia prędkość: 25.62 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

  • DST 51.30km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:22
  • VAVG 21.68km/h
  • VMAX 40.76km/h
  • Kalorie 1818kcal
  • Podjazdy 406m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dębówiec 2016, czyli rowerowe święto z GKKG

Niedziela, 16 października 2016 · dodano: 24.10.2016 | Komentarze 3

Zaległy wpis z ubiegłotygodniowej niedzieli, ale co zrobić skoro czasu brakuje. Tradycyjnie już jedna z październikowych niedziel, to amatorski wyścig na Dębówcu. Postanowiłem w nim wystartować, podobnie jak miało to miejsce w dwóch poprzednich latach. W moim przypadku kategoria "amator", a dodatkowego smaczku dodawał fakt, iż broniłem tytułu sprzed roku. Wiadomym było, że będzie to praktycznie niewykonalne, z uwagi na małą ilość jazdy w tym roku. Poddawać się jednak nie zamierzałem. Chciałem chociaż trochę napsuć krwi rywalom, a przede wszystkim dobrze się bawić :-) Pogoda była przeciętna, padał rzęsisty deszczyk, a co najgorsze było zimno, ledwie 4°C. Na miejsce dotarliśmy razem z Kacprem rowerami. Ja udałem się do biura zawodów zgłosić się do wyścigu, a Kacper czekał niecierpliwie na start. W tym roku odpuścił start na rzecz cykania fotek. Przed startem było jeszcze trochę czasu, by pogadać i zobaczyć jakie puchary zostały przygotowane dla zwycięzców poszczególnych kategorii. W tym roku walczyliśmy o takie :-)


Powoli zbliżała się godzina 12, co oznaczało konieczność rozgrzewki, a następnie ustawienie się na starcie. W końcu wszyscy ruszyli. Od razu ogień, ile pary w nogach. Szybko ulokowałem się w czołowej kilkunastoosobowej grupie, tak aby odjechać pozostałym...


Z początku byłem nawet zaskoczony, że bez problemu cisnąłem z czołową grupą. Przejechałem tak połowę okrążenia i troszkę odpuściłem. W końcu forma w tym roku słaba. Pod koniec okrążenia zrobiło mi się coś miękko pod tyłkiem. Spojrzałem na tylne koło, a tam coraz mniej powietrza. Na podjeździe przed linią startu/mety krzyczę do Łukasza: "qrfa chyba mam laczka!!!", na co Łukasz: "jedziesz, jedziesz". No to jechałem dalej, bo przez myśl przeszło nawet zrezygnować. Drugie kółko to była walka z przeciwnościami losu oraz samym sobą. Moje wnerwienie było tak wielkie, że przestałem myśleć o jakiejkolwiek taktyce. Dwóch rywali odjechało i wiadomym było, że trzeba będzie się mocno bronić, by utrzymać trzecią lokatę. Poza zasięgiem tego dnia był Grzegorz Lis, który pojechał wybornie naparzając całą pierwszą pętlę z kategorią "sport". Drugie miejsce było w zasięgu, ale kłopoty sprzętowe wzięły górę. Ta druga pętla była dla mnie ciężka, najlepsi odjechali i musiałem deptać sam, w dodatku na miękkiej oponie. Gdzieś tam wyprzedził mnie Z3waza jadąc kategorię sport, co mnie zdziwiło, ale jak się później okazało miał upadek podczas pierwszej pętli. Co rusz oglądałem się, kontrolując sytuację. Na szczęście przewaga wypracowana na pierwszym okrążeniu była spora i wciąż jechałem na trzeciej pozycji. Pod koniec okrążenia doszedł mnie jeszcze jeden zawodnik z kategorii sport i jechaliśmy we dwójkę...


Na koniec zjazd, trochę jazdy po korzeniach i ostatni podjazd na końcu, którego mieściła się meta. Wjechałem na nią usatysfakcjonowany i to nie z faktu, że udało się zająć najniższy stopień podium, a dlatego, że do końca walczyłem mimo przeciwności losu. Gdy wszyscy zawodnicy minęli linię mety rozpoczęła się dekoracja. Zadowolony odebrałem statuetkę za zajęcie 3-go miejsca w kategorii "amator"...


Było też pyszne ciacho, ciepła herbata, kawa i wspólne pogaduchy, jak to już tradycyjnie na Dębówcu. Na sam koniec oczywiście pamiątkowa wspólna fota...


Wszystko co dobre, szybko się kończy, więc trzeba było wracać do domu. Do Trzemeszna wróciliśmy razem z Kacprem trasą tą samą co rano, przez Ganinę, Strzyżewo, Kozłowo i Rudki.
Kategoria Zawody



Komentarze
bobiko
| 17:43 wtorek, 25 października 2016 | linkuj Gratki!

Ja zaniemogłem. no i pogoda nie sprzyjała moim aparatom.
JPbike
| 15:18 wtorek, 25 października 2016 | linkuj Waleczna jazda, tak trzymać! Gratsy! :)
JoannaZygmunta
| 06:28 wtorek, 25 października 2016 | linkuj Gratki :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!