avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 99619.70 km
Km w terenie: 12637.80 km (12.69%)
Czas na rowerze: 162d 04h 06m
Średnia prędkość: 25.58 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

  • DST 51.34km
  • Teren 7.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 25.67km/h
  • VMAX 46.11km/h
  • Kalorie 2011kcal
  • Podjazdy 136m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Centymetry od tragedii... (do pracy / z pracy)

Środa, 8 marca 2017 · dodano: 09.03.2017 | Komentarze 3

Środa w pracy na popołudnie. Mając trochę czasu wyjechałem wcześniej i pojechałem na okrętkę. Najpierw Miaty i Krzyżówka, a następnie trochę terenu i jazda w stronę N.W.N. ...


Dalej przez Kędzierzyn, Szczytniki Duchowne i ulicami Gniezna dojazd do pracy.

Późnym wieczorem powrót. Ostatnio mam takie "szczęście", że wiatr w ciągu dnia się obróci i nici z dmuchania w plecy. Postanowiłem, więc trochę zminimalizować naparzanie zimnego wiatru w ryja i pojechać przez Lubochnię. Tam wbiłem się do lasu i było już lepiej. Przejazd przez Krzyżówkę i dalej jazda na Miaty. I na tym odcinku cudem uszedłem od ciężkiego wypadku. Krótko przed Miatami, gdy wyjechałem z lasu drogę przecięło mi stado dzików. Cisnąłem sobie w granicach 30 km/h i mimo, że mam mocną latarkę, to dosłownie w ostatniej chwili je zauważyłem. Zdążyłem tylko lekko odbić kierownicą (jednocześnie wypowiadając siarczyste "kur**"), co pozwoliło mi zmienić o kilka centymetrów tor jazdy i właśnie te kilka centymetrów było decydujące. Niemal otarłem się o jednego z dzików i wolę nawet nie myśleć, co byłoby gdyby ta sztuka mnie się nie udała. Z pewnością nie uszedłbym cało ze zderzenia ze ścianą. Puls w jednej chwili podskoczył mi tak, że niemal jednocześnie wyplułem serce i płuca. Końcowy odcinek już bez większych atrakcji i koło godziny 22:30 zameldowałem się w jednym kawałku w domu.



Komentarze
grigor86
| 21:41 piątek, 10 marca 2017 | linkuj Biedne dziczki ;-)
anka88
| 19:28 czwartek, 9 marca 2017 | linkuj Całe szczęście, że zakończyło się to spotkanie pozytywnie, bez usterek :)
bobiko
| 13:27 czwartek, 9 marca 2017 | linkuj nie ma jak to powrót do domu z mocnym akcentem. Ja tak miałem z sarnami ale to za kierownicą auta (zimą). Kiedy jedna wyleciała zaczałęm hamować ..... bo druga za chwile chciała to zrobić... i ledwie opanowałęm auto.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!