avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 99619.70 km
Km w terenie: 12637.80 km (12.69%)
Czas na rowerze: 162d 04h 06m
Średnia prędkość: 25.58 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

  • DST 47.37km
  • Teren 41.00km
  • Czas 02:23
  • VAVG 19.88km/h
  • VMAX 52.71km/h
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Solid MTB Krzywiń

Sobota, 1 kwietnia 2017 · dodano: 05.04.2017 | Komentarze 4

W sobotę wybrałem się na pierwszy w moim życiu maraton MTB. W tym roku nie było ścigania w Skorzęcinie, więc formę trzeba było sprawdzić gdzie indziej. Ciekawy byłem jak to będzie, bowiem do tej pory startowałem z doskoku w lokalnych zawodach, a dystanse miały w granicach 15 km. Tutaj zadeklarowałem się na pętlę Mini 28 km. To prawie dwa razy tyle niż jeździłem wcześniej, więc stresik był. Pobudka wcześniej rano, spakowanie klamotów, roweru i samochodem dotarłem do Gniezna. Tam przesiadka i razem z chłopakami z GKKG jazda w kierunku Krzywinia. Na miejscu stawiamy się jakieś dwie godzinki przed startem. Trzeba było odebrać numery startowe (wybrałem sobie 100), przebrać się, obadać chociaż początek trasy i wchłonąć sporą dawkę kalorii. Ekipa Satpol GKKG w Krzywiniu prezentowała się tak (brak tylko Tomka, który gdzieś się błąkał :D)...

fot. Paulina Cabanek

Następnie trzeba było zrobić rozgrzewkę. Na rozgrzewce najpierw spotkałem Asię, a chwilę później Marcina, z którym zamieniłem kilka zdań. A tak z góry widać było wszystkich startujących w sobotnim maratonie...

fot. Filip Bączkiewicz

Po rozgrzewce przyszedł czas na ustawienie się w sektorze...


Jako, że wszyscy z GKKG debiutowaliśmy w cyklu Solid, startowaliśmy z ostatniego, piątego sektora. Jedynie Radek cisnął z drugiego, bowiem coś tam w poprzednim roku jechał. O godzinie 11:00 nastąpił start z pierwszego sektora. Nasz startował 12 minut później. Odliczanie, strzał i dzida. Tempo ostre, co było do przewidzenia. Chwilkę jadę z czołem sektora, po czym nieco zwalniam, mając na uwadze fakt, że mam do przejechania dwa razy tyle, niż jeździłem do tej pory. Jakby tego było mało, chłopaki namawiali mnie, bym jechał dystans Mega 38 km. Jechałem swoim tempem, ale było cholernie ciężko. Jakoś nie mogłem się wstrzelić w obroty. Kilku, może kilkunastu zawodników mnie wyprzedziło. Starałem się nie tracić dystansu, odrabiając na zjazdach, gdzie jechałem ile fabryka dała. Większość rywali coś asekuracyjnie pokonywała te zjazdy. W okolicach dziesiątego kilometra czułem, że jest już lepiej i wszedłem na właściwe obroty. Jechałem swoje. Dojechałem do rozjazdu na 16 km, gdzie trzeba było decydować, czy jadę zakładane Mini, czy może odbijam na Mega. Czułem się dobrze, więc zaryzykowałem. Wjechałem na pętlę Mega i pomyślałem sobie, żebym tylko nie "umarł" gdzieś po drodze. Plus był też taki, że tu były wszystkie największe atrakcje tego wyścigu - liczne single, przeprawa przez wąwóz, sporo zjazdów i podjazdów. Na pętli Mini było dużo bardziej płasko. Krótko po wjeździe na pętlę Mega zaczęła się cała zabawa, podjazdy, zjazdy, single, zawijasy. Ogólnie rzecz biorąc pierwszy raz jechałem po tak zakręconych trasach, ale było świetnie. Ku swojemu zdziwieniu na podjazdach całkiem sporo odrabiałem. Sporo rywali podprowadzało rowery podczas, gdy ja sobie wjeżdżałem i szło mi to całkiem sprawnie. Gdyby nie single zostawiłbym za sobą sporo osób, a tak było to bardzo trudne, ale gdzie tylko nadarzała się okazja przeskakiwałem do przodu. Taka jazda była gdzieś do 32 km. Dalej nastąpił wyjazd na otwarty teren, gdzie ścieżki były już szersze i pozwalały na wyprzedzanie. Jakieś 3 km przed metą czekała jeszcze jedna "atrakcja" - bajoro w lesie sięgające poza szerokość drogi. Myślałem, że z boku będzie mniej grząsko, a tam było jeszcze gorzej. Utknąłem niemal po osie kół. Zeskoczyłem z roweru i zapadłem się całkowicie :D Błoto miałem wszędzie. Na butach było tego chyba dobry kilogram :D Ale trzeba było jechać dalej. Ostatnie 3 km to ostrzejsze naparzanie, gdzie minąłem jeszcze kilku zmęczonych rywali. Było jeszcze kilku do minięcia, ale zabrakło dystansu. Wpadłem na metę zadowolony z ukończenia swojego pierwszego maratonu i to na dystansie 38 km :) Wynik dupy nie urywa, ale jak na pierwszy start nie jest źle, udało się wykosić blisko 120 rywali :D
Kategoria Zawody



Komentarze
maniek1981
| 21:28 czwartek, 6 kwietnia 2017 | linkuj anka88 - nie było źle. Aczkolwiek, gdyby ścieżki były nieco szersze niż single, to byłoby jeszcze lepiej :)

JPbike - obawiałem się dystansu 38 km, jeżdżąc wcześniej maksymalnie 15 km z doskoku w Skorzęcinie i na Dębówcu. Strach ma jednak wielkie oczy i poszło całkiem sprawnie :)

rolnik90 - czytałem Twój wpis. Fajnie się go czytało. Niemniej zamierzałem pojechać albo Solid, albo Gogola. Skoro reszta ekipy wybrała Solid,to się nie wyłamywałem. W Śremie chciałbym być. Trochę ten termin mi nie pasuje, ale powinienem dać radę.
rolnik90
| 13:21 czwartek, 6 kwietnia 2017 | linkuj Gratuluje debiutu:-) Jeśli mój wpis z zeszłego roku był jedną z tych rzeczy dzięki której podjąłeś decyzje o starcie to milo mi:-) Mam nadzieję, że w Śremie się widzimy?
JPbike
| 18:42 środa, 5 kwietnia 2017 | linkuj Niezły debiut :)
Jesteś facetem i jeździj wyłącznie mega, bez zastanawiania :)
anka88
| 16:27 środa, 5 kwietnia 2017 | linkuj Jak na pierwszy raz to nieźle Ci poszło.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!