avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 99619.70 km
Km w terenie: 12637.80 km (12.69%)
Czas na rowerze: 162d 04h 06m
Średnia prędkość: 25.58 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

  • DST 57.15km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:13
  • VAVG 25.78km/h
  • VMAX 39.72km/h
  • Kalorie 2221kcal
  • Podjazdy 177m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy pod burzowym prysznicem

Wtorek, 30 maja 2017 · dodano: 30.05.2017 | Komentarze 1

Wczesnym rankiem do pracy. Wyruszyłem już o 5:30, bowiem pracę zaczynałem o godzinie 7:00. Zapowiadali na ten dzień burze, ale liczyłem, że uda się wrócić do domu zanim te nadejdą. Jakby nie było pracę kończyłem po godzinie 15:00, a opady spodziewane były w granicach godziny 17:00. Prognozy jednak nie były do końca precyzyjne, jeśli chodzi o czas. Z pracy wyszedłem o 15:20 i pierwsze co ukazało się moim oczom, to ciemne niebo. Bez zastanowienia ruszyłem w kierunku domu, mając nadzieję, że uda dojechać się suchym. I zaczęło się... Ujechałem paręset metrów i z nieba polały się hektolitry wody. Dosłownie w ciągu kilkudziesięciu sekund byłem całkowicie przemoczony. Z racji intensywności opadów postanowiłem zahaczyć o aptekę na Orcholskiej. Przeczekałem tam największy opad, przy okazji dokonując zakupu kropli do oczu, które są mi niezbędne w sezonie alergicznym. I tak sobie czekałem i czekałem, że minęło około pół godziny. W końcu opady trochę zelżały, więc ruszyłem w stronę Trzemeszna. Nie wiedząc co czeka mnie w terenie, wybrałem asfaltowy wariant przez Strzyżewo Kościelne i Jastrzębowo. Z każdą minutą sytuacja na niebie się poprawiała, a ja mogłem już tylko przed sobą obserwować front, który przeszedł wcześniej...


W okolicach Jastrzębowa asfaltowa nawierzchnia zaczęła przesychać, podobnie jak część mojej garderoby. Tylko w butach wszystko pływało, a wkładka w spodenkach była niczym przesikany pampers niemowlaka :D Warunki poprawiały się, a mnie się jechało coraz lepiej i na tyle dobrze, że zacząłem się zastanawiać, czy nie pokręcić coś więcej. W Rudkach jednak zaobserwowałem kolejne złowieszcze chmury, które zbliżały się od strony Gniezna...


Nie ryzykowałem kolejnej ulewy, więc skierowałem się prosto na Trzemeszno i tam jeszcze pokręciłem trochę po mieście, po czym uciekłem do domu, gdy tylko zaczęło padać. Nic więcej nie dało się dzisiaj wykręcić, ale dobre i tyle :-)



Komentarze
anka88
| 18:57 środa, 31 maja 2017 | linkuj Hehehe... no faktycznie powrót z pracy odbył się w deszczu :) Ale to co... mi nawet jechało się fajnie. Zwłaszcza z górki, kiedy nic nie widziałam, bo tak lało :D
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!