avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 97395.91 km
Km w terenie: 12506.30 km (12.84%)
Czas na rowerze: 158d 07h 04m
Średnia prędkość: 25.62 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

  • DST 401.18km
  • Teren 270.00km
  • Czas 22:30
  • VAVG 17.83km/h
  • VMAX 56.01km/h
  • HRmax 168 ( 89%)
  • HRavg 130 ( 69%)
  • Kalorie 9152kcal
  • Podjazdy 2443m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gothica Trail 2022, czyli największy wpier*ol jaki w życiu dostałem

Piątek, 27 maja 2022 · dodano: 26.06.2022 | Komentarze 0

Start w ultramaratonie, ale nie szosowym. Pierwszy raz pojechałem na ultra, gdzie większość trasy prowadziła przez dukty polne i leśne - Gothica Trail 2022 ze startem i metą w Jarosławcu...


Muszę przyznać, że na tym ultramaratonie było wszystko, a "doznania" potęgowała pogoda. Najpierw był porywisty wiatr w pysk, niemal do samego Koszalina i pierwsza porcja deszczu. Następnie było błądzenie w lasach oraz Tychowie, gdzie miałem zaplanowany postój na Orlenie. Zanim znalazłem obajtkową stację, to dorwało mnie gradobicie i przymusowy postój. Po uzupełnieniu bidonów i żołądka ruszyłem dalej. Długo nie trzeba było czekać i nadeszła konkretna burza z porywistym wiatrem i gradem, więc kolejny przymusowy postój. Po przejściu burzy rzecz jasna spora ilość błota, ale trzeba było jechać. Na 215 kilometrze czekała mnie wspinaczka koło elektrowni Żydowo. Muszę przyznać, że z góry widok był zacny...




Następnym punktem docelowym był Polanów, gdzie zaplanowany miałem postój w sklepie celem zakupu wody i jedzenia. Podczas postoju przeszła kolejna pompa. Jak tylko trochę odpuściła, ruszyłem dalej. Było kilkanaście minut do Warblewa, gdzie zlokalizowany był punkt, w którym można było się najeść i przespać. Niestety nie był on w żaden sposób oznaczony i po prostu go przejechałem. Oznaczało to, że najbliższy czynny punkt będę miał w Kobylnicy koło Słupska, czyli 125km jazdy w nocy bez dostępu do czegokolwiek. Niezrażony tym jechałem dalej, bo jakieś tam jedzenie miałem ze sobą, a bidony były pełne. Za Warcinem zaczęło znowu padać, z każdą minutą coraz mocniej. Przez dwie godziny dosłownie lało, a temperatura powietrza wynosiła 4 kreski powyżej zera. Leśne dukty były pełne błota i wody. Ochraniacze na buty przemokły. W jednym miejscu zaliczyłem upadek w momencie jak przednie koło złapało uślizg w błocie. Na 320 kilometrze zatrzymałem się, by coś zjeść. Okazało się, że ulewny deszcz przemoczył też torbę, którą miałem założoną na kierownicy i jedzenie się rozmoczyło. Pozostała jazda tylko na batonach. Podczas postoju dojechał jeden z zawodników i wspólnie do mety ostatnie 80km pokonaliśmy razem. Zaliczyliśmy jeszcze krótki postój w Kobylnicy, by zjeść coś ciepłego i pomknęliśmy do mety. Na mecie zameldowałem się z po 26 godzinach i 12 minutach od startu. Dało to znakomite 11 miejsce w stawce ponad 230 zawodników. Pierwsza dziesiątka była na wyciągnięcie ręki, ale straciłem trochę czasu na błądzeniu. Nie ma co jednak narzekać, w ciemno wziąłbym taki wynik przed startem. A, że na trasie lekko nie było, niech zobrazują poniższe zdjęcia roweru po przejechaniu trasy...









Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!