avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 99824.12 km
Km w terenie: 12637.80 km (12.66%)
Czas na rowerze: 162d 15h 28m
Średnia prędkość: 25.56 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

  • DST 89.03km
  • Czas 05:19
  • VAVG 16.75km/h
  • VMAX 80.76km/h
  • HRmax 158 ( 84%)
  • HRavg 130 ( 69%)
  • Kalorie 2764kcal
  • Podjazdy 2559m
  • Sprzęt Siwobrody Kozak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolomity 2024 [4/7] - Passo Giau, Passo Falzarego, odbicie na Passo Valparola + Cortina d'Ampezzo w bonusie

Czwartek, 29 sierpnia 2024 · dodano: 14.11.2024 | Komentarze 0

Czwarty dzień campu zapowiadał się równie ciekawie. Od rana piękna pogoda i wysoka temperatura, która na początkowych kilometrach trasy była dla mnie nawet za duża. Wymagający podjazd na Passo Giau i garmin pokazujący 32°C powodowały, że ciężko znosiłem te kilometry. Na szczęście można było podziwiać piękne widoki, co rekompensowało trudy podjazdu...



Podjazd ciągnął się i ciągnął. Na jednej z serpentyn zrobiliśmy krótki postój na kilka zdjęć...


Dzięki Pawłowi mogliśmy ujrzeć kilka fotek zrobionych z drona, co pokazuje ile wjeżdżania było na górę, a to jeszcze nie był koniec podjazdu...






Po kilku minutach ruszyliśmy dalej i niebawem dotarliśmy na Passo Giau...


Widoki oczywiście piękne...




Na górze przerwa na ciacho, po czym zjazd w dół...



Następnie był plan dojazdu pod Cinque Torri, ale albo nie tak wyznaczyliśmy trasę, albo po prostu nie było tam drogi asfaltowej. W związku z tym postanowiliśmy podjechać do Cortina d'Ampezzo, gdzie prowadził przyjemny zjazd. Tam przerwa na coś słodkiego i krótkie zwiedzanie centrum kurortu...



Po wizycie w tym urokliwym miasteczku ruszyliśmy dalej, po drodze podziwiając widoki, które widzieliśmy wcześniej na zjeździe, jednak na podjeździe można było spokojniej popatrzeć na panoramę miasteczka...





Podczas, gdy ja robiłem zdjęcia, chłopaki pojechali do przodu, więc długi podjazd na Passo Falzarego pokonywałem samotnie. I gdy do celu pozostawało jakieś 5 kilometrów popsuła się pogoda. Z pięknego słonecznego dnia w jednej chwili zrobił się paskudny szary krajobraz. Z początku lekko padało, więc jechałem dalej. Jednak po kilku minutach lekki deszcz przekształcił się w burzę z ulewą i gradem. Byłem w takim miejscu, że nie było gdzie się schronić. Kurtka przeciwdeszczowa dała radę, ale ochraniacze na buty już nie. Na górę, więc dotarłem w niezbyt komfortowych warunkach...


Chłopaki czekali na górze, też trochę oberwali, ale znacznie mniej tym deszczem. Jako, że blisko było na Passo Valparola, to postanowiliśmy tam odbić...


Dalej pozostał już tylko zjazd do domu, jednak z uwagi na warunki nie był on ani trochę przyjemny. Te 20 kilometrów zjazdu ciągnęło mi się w nieszkończoność. W butach mokro, temperatura spadła do 8°C, a rozpędzenie się do prędkości powyżej 30km/h potęgowało uczucie zimna, co przy przemoczeniu było okropne. Chłopaki pojechali nieco szybciej w dół, a ja spokojnie, aby się nie wyziębić zjechałem swoim tempem. Dzień mimo nieprzyjemnej końcówki był mimo wszystko udany. Wieczorem trzeba było zrobić szybkie pranie i suszenie butów :D





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!