
Maniek1981 Trzemeszno
Km w terenie: 12730.30 km (12.59%)
Czas na rowerze: 164d 11h 40m
Średnia prędkość: 25.59 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===













Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2024, Październik8 - 0
- 2024, Wrzesień14 - 0
- 2024, Sierpień17 - 0
- 2024, Lipiec10 - 0
- 2024, Czerwiec10 - 0
- 2024, Maj2 - 0
- 2024, Kwiecień1 - 0
- 2024, Marzec1 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień6 - 0
- 2023, Listopad2 - 0
- 2023, Wrzesień2 - 0
- 2023, Sierpień23 - 0
- 2023, Lipiec27 - 0
- 2023, Czerwiec14 - 0
- 2023, Maj14 - 0
- 2023, Kwiecień9 - 0
- 2023, Marzec4 - 1
- 2023, Luty6 - 0
- 2023, Styczeń11 - 0
- 2022, Grudzień8 - 0
- 2022, Listopad9 - 0
- 2022, Październik11 - 0
- 2022, Wrzesień24 - 0
- 2022, Sierpień23 - 0
- 2022, Lipiec24 - 0
- 2022, Czerwiec21 - 0
- 2022, Maj12 - 0
- 2022, Kwiecień7 - 0
- 2022, Marzec14 - 1
- 2022, Luty3 - 0
- 2022, Styczeń6 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad3 - 0
- 2021, Październik17 - 0
- 2021, Wrzesień30 - 0
- 2021, Sierpień27 - 0
- 2021, Lipiec14 - 2
- 2021, Czerwiec21 - 0
- 2021, Maj15 - 0
- 2021, Kwiecień12 - 0
- 2021, Marzec15 - 0
- 2021, Luty9 - 0
- 2021, Styczeń10 - 2
- 2020, Grudzień11 - 4
- 2020, Listopad9 - 4
- 2020, Październik11 - 3
- 2020, Wrzesień20 - 3
- 2020, Sierpień12 - 12
- 2020, Lipiec9 - 4
- 2020, Czerwiec17 - 5
- 2020, Maj15 - 15
- 2020, Kwiecień20 - 21
- 2020, Marzec18 - 8
- 2020, Luty2 - 0
- 2020, Styczeń6 - 6
- 2019, Grudzień13 - 13
- 2019, Listopad12 - 0
- 2019, Październik20 - 11
- 2019, Wrzesień29 - 6
- 2019, Sierpień19 - 4
- 2019, Lipiec18 - 11
- 2019, Czerwiec17 - 8
- 2019, Maj19 - 18
- 2019, Kwiecień18 - 2
- 2019, Marzec15 - 17
- 2019, Luty8 - 4
- 2019, Styczeń13 - 11
- 2018, Grudzień9 - 8
- 2018, Listopad13 - 24
- 2018, Październik17 - 23
- 2018, Wrzesień17 - 6
- 2018, Sierpień15 - 19
- 2018, Lipiec29 - 31
- 2018, Czerwiec17 - 5
- 2018, Maj20 - 7
- 2018, Kwiecień20 - 12
- 2018, Marzec14 - 7
- 2018, Luty8 - 4
- 2018, Styczeń8 - 2
- 2017, Grudzień11 - 6
- 2017, Listopad12 - 25
- 2017, Październik14 - 20
- 2017, Wrzesień17 - 14
- 2017, Sierpień17 - 26
- 2017, Lipiec20 - 33
- 2017, Czerwiec24 - 26
- 2017, Maj20 - 26
- 2017, Kwiecień16 - 10
- 2017, Marzec14 - 12
- 2017, Luty12 - 24
- 2017, Styczeń14 - 27
- 2016, Grudzień7 - 10
- 2016, Listopad6 - 2
- 2016, Październik7 - 5
- 2016, Wrzesień21 - 7
- 2016, Sierpień10 - 4
- 2016, Lipiec15 - 4
- 2016, Czerwiec14 - 6
- 2016, Maj19 - 20
- 2016, Kwiecień7 - 8
- 2016, Marzec13 - 7
- 2016, Luty8 - 8
- 2016, Styczeń5 - 5
- 2015, Grudzień17 - 18
- 2015, Listopad15 - 10
- 2015, Październik16 - 20
- 2015, Wrzesień24 - 16
- 2015, Sierpień27 - 27
- 2015, Lipiec23 - 12
- 2015, Czerwiec23 - 34
- 2015, Maj20 - 25
- 2015, Kwiecień13 - 22
- 2015, Marzec17 - 29
- 2015, Luty16 - 14
- 2015, Styczeń11 - 26
- 2014, Grudzień8 - 11
- 2014, Listopad10 - 6
- 2014, Październik24 - 18
- 2014, Wrzesień17 - 2
- 2014, Sierpień14 - 2
Wpisy archiwalne w kategorii
Szosowo
Dystans całkowity: | 34659.27 km (w terenie 15.50 km; 0.04%) |
Czas w ruchu: | 1176:17 |
Średnia prędkość: | 29.47 km/h |
Maksymalna prędkość: | 100.07 km/h |
Suma podjazdów: | 147163 m |
Maks. tętno maksymalne: | 204 (109 %) |
Maks. tętno średnie: | 161 (86 %) |
Suma kalorii: | 988545 kcal |
Liczba aktywności: | 385 |
Średnio na aktywność: | 90.02 km i 3h 03m |
Więcej statystyk |
- DST 80.08km
- Czas 02:30
- VAVG 32.03km/h
- VMAX 66.70km/h
- Kalorie 3456kcal
- Podjazdy 287m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Szosowanie
Niedziela, 7 kwietnia 2019 · dodano: 08.04.2019 | Komentarze 0
Szosowa runda z chłopakami z Mogilna. Wyjechałem po godzinie 8 w kierunku Mogilna, jadąc przez Trzemżal i Wylatowo. Z Mogilna ruszyliśmy w 9-osobowej grupie kręcąc przez Chabsko, Wydartowo, Kruchowo, Gołąbki. W okolicach Głęboczka odłączyłem się, bowiem miałem tego dnia ograniczony czas. Samotnie kierowałem się w stronę Trzemeszna jadąc przez Ryszewo, Gościeszyn i Jastrzębowo. W domu zameldowałem się o godzinie 11.
Kategoria Szosowo
- DST 49.65km
- Czas 01:29
- VAVG 33.47km/h
- VMAX 53.80km/h
- Kalorie 2150kcal
- Podjazdy 155m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy / z pracy...
Sobota, 6 kwietnia 2019 · dodano: 06.04.2019 | Komentarze 0
Kategoria Praca / służbowo, Szosowo
- DST 32.73km
- Czas 01:06
- VAVG 29.75km/h
- VMAX 54.20km/h
- Kalorie 1327kcal
- Podjazdy 175m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Cos tak, jakby wiało :D
Wtorek, 2 kwietnia 2019 · dodano: 06.04.2019 | Komentarze 0
Najpierw na pocztę nadać przesyłkę, a następnie rundka po okolicy w towarzystwie mocnego wiatru. Najpierw przeszkadzał, gdy jechałem przez Zieleń, Ostrowite, Kinno i Skubarczewo, a w drodze powrotnej przez Słowikowo i Trzemżal bardzo fajnie pomagał :D
Kategoria Szosowo
- DST 46.56km
- Czas 01:27
- VAVG 32.11km/h
- VMAX 47.40km/h
- Kalorie 2018kcal
- Podjazdy 133m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy / z pracy...
Poniedziałek, 1 kwietnia 2019 · dodano: 06.04.2019 | Komentarze 0
Kategoria Praca / służbowo, Szosowo
- DST 57.80km
- Czas 01:57
- VAVG 29.64km/h
- VMAX 43.20km/h
- Kalorie 2311kcal
- Podjazdy 168m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy / z pracy...
Sobota, 23 marca 2019 · dodano: 23.03.2019 | Komentarze 0
Kategoria Szosowo, Praca / służbowo
- DST 46.48km
- Czas 01:38
- VAVG 28.46km/h
- VMAX 41.90km/h
- Kalorie 1797kcal
- Podjazdy 131m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy / z pracy...
Piątek, 22 marca 2019 · dodano: 23.03.2019 | Komentarze 0
Kategoria Szosowo, Praca / służbowo
- DST 46.12km
- Czas 01:28
- VAVG 31.45km/h
- VMAX 48.90km/h
- Kalorie 1864kcal
- Podjazdy 129m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy / z pracy...
Środa, 20 marca 2019 · dodano: 23.03.2019 | Komentarze 0
Do pracy na popołudniówkę. Po drodze na polu dojrzałem spore stado żurawi...

Wieczorem powrót z pracy.

Wieczorem powrót z pracy.
Kategoria Szosowo, Praca / służbowo
- DST 100.95km
- Czas 03:11
- VAVG 31.71km/h
- VMAX 61.30km/h
- Kalorie 4124kcal
- Podjazdy 309m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Szosowo - Pyrlandia
Niedziela, 17 marca 2019 · dodano: 17.03.2019 | Komentarze 3
W końcu nadszedł czas na zainaugurowanie sezonu szosowego w moim wykonaniu. Razem z Bobiko i Krzychem udaliśmy się taborem kolejowym do stolicy Pyrlandii, czyli Poznania. Stamtąd kierowaliśmy się w stronę Gniezna i Trzemeszna. Na początek koniecznym było wydostać się z Poznania. Jazda rowerami szosowymi po miejskich ścieżkach rowerowych należy do strasznie upierdliwych. No, ale w końcu można było rozwinąć sensowną prędkość i kierować się na Tulce i dalej Kostrzyn (foto autorstwa Bobiko)...

W Kostrzyniu kilkuminutowy pitstop na konsumpcję i cisnęliśmy dalej. Na wyjeździe z miasta podłączył się do nas ziomek, który kręcił z nami gdzieś w okolice Łubowa/Fałkowa. Pokonywane kolejnych kilometrów szło błyskawicznie z uwagi na sprzyjający wiatr. W Gnieźnie pożegnaliśmy się z Bobiko i dalej z Krzychem przez Osiniec, Jankowo Dolne i Jastrzębowo dotarliśmy do Trzemeszna. Tym sposobem pyknęła mi pierwsza szosowa i druga ogólnie stówka w tym roku :-)

W Kostrzyniu kilkuminutowy pitstop na konsumpcję i cisnęliśmy dalej. Na wyjeździe z miasta podłączył się do nas ziomek, który kręcił z nami gdzieś w okolice Łubowa/Fałkowa. Pokonywane kolejnych kilometrów szło błyskawicznie z uwagi na sprzyjający wiatr. W Gnieźnie pożegnaliśmy się z Bobiko i dalej z Krzychem przez Osiniec, Jankowo Dolne i Jastrzębowo dotarliśmy do Trzemeszna. Tym sposobem pyknęła mi pierwsza szosowa i druga ogólnie stówka w tym roku :-)
Kategoria Wyprawy 100-kilometrowe, Szosowo
- DST 13.10km
- Czas 00:43
- VAVG 18.28km/h
- VMAX 33.36km/h
- Kalorie 142kcal
- Podjazdy 32m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Westerplatte na PKP Gdańsk Główny / dojazd do domu z PKP Trzemeszno
Poniedziałek, 12 listopada 2018 · dodano: 18.11.2018 | Komentarze 0
Przejazd z Westerplatte na stację PKP Gdańsk Główny. Po drodze zajrzałem w rejon rzeki Motława z przejazdem po kładce...
Gdańsk w niepodległościowych, biało-czerwonych barwach...

Na dworcu PKP oczywiście nie obyło się bez cyrków z zakupem biletu. Ostatecznie kupiłem przez neta bilet bez gwarancji miejsca, a bilet na rower zakupiłem u konduktora. W Gnieźnie przesiadka na pociąg do Trzemeszna. Na miejsce dotarłem po godzinie 21, gdzie jeszcze niespełna kilometr trzeba było pokręcić do domu. Tym akcentem zakończyłem finalnie niepodległościową wyrypę ;-)
Kategoria Szosowo
- DST 307.83km
- Czas 10:58
- VAVG 28.07km/h
- VMAX 52.88km/h
- Kalorie 5948kcal
- Podjazdy 1309m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
#dlaNiepodległej
Poniedziałek, 12 listopada 2018 · dodano: 13.11.2018 | Komentarze 8
Zacznę ten wpis trochę nietypowo. A to za sprawą naszego rządu, który dzień 12 listopada ustanowił w ostatniej chwili dniem wolnym od pracy. A skoro tak się stało postanowiłem świętować, czyli uczcić 100-lecie Odzyskania Niepodległości przez Polskę. Do głowy wpadł mi szalony i trochę ambitny pomysł, jak na tę porę roku, ale rękawicę zamierzałem podjąć. Postanowiłem zrobić tripa o wymownym tytule #dlaNiepodległej. W końcu drugiej takiej okazji w życiu miał nie będę. Jak założyłem, tak uczyniłem i o godzinie 3:20 ruszyłem w trasę. Najpierw na Gniezno. Jako, że DK 15 była pusta, to najprostszym i najkrótszym wariantem. Było całkiem przyjemnie i o dziwo zero mgły. W Gnieźnie skierowałem się na Janowiec Wielkopolski, a następnie Damasławek, Wapno i Kcynię. W Damasławku trafiłem na wymowny i jakże patriotyczny akcent...

Pierwszy postój zrobiłem na stacji benzynowej w Kcyni po 2,5 h jazdy. Niestety nie było dane mi się posilić ciepłym hot-dogiem, bowiem maszynka do grzania kiełbasek była po prostu wyłączona. Patrząc jednak na podejście pani (celowo piszę z małej litery), która mnie obsługiwała, wywnioskowałem, że miała ona w głębokim poważaniu zakres swoich obowiązków. Na moje "dzień dobry" nie raczyła nawet grzecznie odpowiedzieć. Jeśli przyjdzie mi kiedykolwiek jechać tą trasą z pewnością ominę tą stację. Niemniej skoro się zatrzymałem, to zakupiłem chociaż gorącą czekoladę. Dodatkowo zjadłem jednego banana z ekwipunku, który zabrałem ze sobą i musiało póki co starczyć. Sytuacja ta była jednak prawdopodobną przyczyną kryzysu, który mnie złapał gdzieś przed setnym kilometrem, po minięciu Nakła. Było po godzinie 7, temperatura spadła do 1,3 °C, wilgotność powietrza w granicach 95%, więc dostałem trochę w kość. Ubrany byłem odpowiednio, nie czułem przenikliwego zimna, ale nogi nie chciały kręcić. Zapotrzebowanie na węglowodany jest w tym wypadku większe, gdyż znaczna ich część zużywana jest na ogrzanie organizmu. Mając na uwadze fakt, że na postoju w Kcyni zjadłem ledwie banana, kryzys był nieunikniony. Kręciłem dalej dzięki swojemu zaparciu i silnej woli. Zamierzałem dojechać do Koronowa i tam zrobić postój, by w końcu zjeść coś ciepłego. Jednak, gdy zobaczyłem tablicę z informacją, że mam do przejechania jeszcze 30 km, to trochę się przeraziłem. Na horyzoncie żadnej stacji benzynowej, nogi nie chcą kręcić, tempo spada do tego stopnia, że jadę jakieś 25-26 km/h. Zaczęły pojawiać się myśli, że wyprawę zakończę chyba w Bydgoszczy na stacji PKP. W międzyczasie zatrzymałem się na moment, by cyknąć fotkę z widokiem na jezioro Wierzchucińskie Duże i unoszącą się nad nim mgłę...

Około godziny 8:40 po mękach na wcześniejszych 40 kilometrach udało mi się dotrzeć na stację benzynową w Koronowie. Dla odmiany tutaj miałem do wyboru i kiełbaski, i kabanosy i paróweczki. Myślę sobie, raj na ziemi :D Zamówiłem to na co miałem ochotę, do tego gorącą kawkę i spokojnie się posiliłem. To postawiło mnie na nogi. Zdecydowałem, że jadę dalej!!! Po 20 minutach przerwy, byłem gotowy do jazdy. Wiedziałem, że czeka mnie odcinek z dala od ruchliwych tras i skupisk ludzkich. Zbliżałem się w końcu do Borów Tucholskich. Najpierw znane mi drogi przez Serock i Świekatowo, jednak dalej już nowe w kierunku Tlenia. Zanim jednak tam dotarłem na wyjeździe z Koronowa mym oczom ukazał się przyjemny widok...

Kolejny, krótki postój zrobiłem w Tleniu, gdzie byłem po raz pierwszy. Zatrzymałem się przy moście nad Zalewem Żurskim na rzece Wda...

Spojrzenie w drugą stronę...

Dalszy odcinek, to jazda przyjemnymi drogami w otoczeniu lasów przez Osie, Lipinki, Przewodnik, Jaszczerek i Osiek do Skórcza. Ludzi w lasach sporo, a grzybów jeszcze więcej. Co chwilę widziałem wychodzących z lasu z pełnymi koszami. W samym Skórczu nie uświadczyłem sensownej stacji benzynowej, więc jechałem dalej. W tym momencie bardziej szukałem miejsca na krótki postój i przebranie się w świeże ciuchy. Nie trafiłem nic lepszego niż ławka na przystanku, więc pozostało przebrać mi się w takich okolicznościach. Nie wspomnę o kierowcach przejeżdżających obok mnie, którzy byli tak zdziwieni tym widokiem, że aż ściągali nogę z gazu :D Świeże gacie, świeża bielizna termiczna, wszystko suche, nic nie kleiło się do tyłka, więc znowu jechało mi się lepiej. Starogard Gdański minąłem bardzo sprawnie i nagle zaczęły się problemy. Okazało się, że DW 222 przechodzi modernizację na długości 40 kilometrów do samego Gdańska i ruch odbywa się wahadłowo. Co się rozpędziłem, to stopowało mnie czerwone światło na wahadłowych sygnalizacjach. Straciłem tu z pół godziny na nieplanowanych postojach. Na szczęście około godziny 15:30 zameldowałem się w Gdańsku. Moją uwagę przykuła świetnie wykonana ścieżka w sąsiedztwie Kanału Raduni...

Niby drobna kosteczka, jednak tak perfekcyjnie położona, że jadąc rowerem szosowym nie odczuwałem dyskomfortu. Pozostało przebić się jeszcze przez Gdańsk, by dotrzeć do celu wyprawy, czyli Westerplatte. Poszło całkiem sprawnie, a ostatni odcinek po ścieżce rowerowej przy DK 89 też położony wzorowo. Krótko po godzinie 16 zameldowałem się u celu wyprawy...

Wszedłem z rowerem do góry, by z bliska zobaczyć okazały pomnik...

Nie mogłem odmówić też sobie zdjęcia u celu wyprawy...

W ten sposób w setną rocznicę uczciłem odzyskanie niepodległości przez Polskę. I na koniec wymowna tablica ze słowami, których treść według mnie jest ponadczasowa...

Dziękuję za uwagę i do zobaczenia na szlakach rowerowych. PozdRower ;-)

Pierwszy postój zrobiłem na stacji benzynowej w Kcyni po 2,5 h jazdy. Niestety nie było dane mi się posilić ciepłym hot-dogiem, bowiem maszynka do grzania kiełbasek była po prostu wyłączona. Patrząc jednak na podejście pani (celowo piszę z małej litery), która mnie obsługiwała, wywnioskowałem, że miała ona w głębokim poważaniu zakres swoich obowiązków. Na moje "dzień dobry" nie raczyła nawet grzecznie odpowiedzieć. Jeśli przyjdzie mi kiedykolwiek jechać tą trasą z pewnością ominę tą stację. Niemniej skoro się zatrzymałem, to zakupiłem chociaż gorącą czekoladę. Dodatkowo zjadłem jednego banana z ekwipunku, który zabrałem ze sobą i musiało póki co starczyć. Sytuacja ta była jednak prawdopodobną przyczyną kryzysu, który mnie złapał gdzieś przed setnym kilometrem, po minięciu Nakła. Było po godzinie 7, temperatura spadła do 1,3 °C, wilgotność powietrza w granicach 95%, więc dostałem trochę w kość. Ubrany byłem odpowiednio, nie czułem przenikliwego zimna, ale nogi nie chciały kręcić. Zapotrzebowanie na węglowodany jest w tym wypadku większe, gdyż znaczna ich część zużywana jest na ogrzanie organizmu. Mając na uwadze fakt, że na postoju w Kcyni zjadłem ledwie banana, kryzys był nieunikniony. Kręciłem dalej dzięki swojemu zaparciu i silnej woli. Zamierzałem dojechać do Koronowa i tam zrobić postój, by w końcu zjeść coś ciepłego. Jednak, gdy zobaczyłem tablicę z informacją, że mam do przejechania jeszcze 30 km, to trochę się przeraziłem. Na horyzoncie żadnej stacji benzynowej, nogi nie chcą kręcić, tempo spada do tego stopnia, że jadę jakieś 25-26 km/h. Zaczęły pojawiać się myśli, że wyprawę zakończę chyba w Bydgoszczy na stacji PKP. W międzyczasie zatrzymałem się na moment, by cyknąć fotkę z widokiem na jezioro Wierzchucińskie Duże i unoszącą się nad nim mgłę...

Około godziny 8:40 po mękach na wcześniejszych 40 kilometrach udało mi się dotrzeć na stację benzynową w Koronowie. Dla odmiany tutaj miałem do wyboru i kiełbaski, i kabanosy i paróweczki. Myślę sobie, raj na ziemi :D Zamówiłem to na co miałem ochotę, do tego gorącą kawkę i spokojnie się posiliłem. To postawiło mnie na nogi. Zdecydowałem, że jadę dalej!!! Po 20 minutach przerwy, byłem gotowy do jazdy. Wiedziałem, że czeka mnie odcinek z dala od ruchliwych tras i skupisk ludzkich. Zbliżałem się w końcu do Borów Tucholskich. Najpierw znane mi drogi przez Serock i Świekatowo, jednak dalej już nowe w kierunku Tlenia. Zanim jednak tam dotarłem na wyjeździe z Koronowa mym oczom ukazał się przyjemny widok...

Kolejny, krótki postój zrobiłem w Tleniu, gdzie byłem po raz pierwszy. Zatrzymałem się przy moście nad Zalewem Żurskim na rzece Wda...

Spojrzenie w drugą stronę...

Dalszy odcinek, to jazda przyjemnymi drogami w otoczeniu lasów przez Osie, Lipinki, Przewodnik, Jaszczerek i Osiek do Skórcza. Ludzi w lasach sporo, a grzybów jeszcze więcej. Co chwilę widziałem wychodzących z lasu z pełnymi koszami. W samym Skórczu nie uświadczyłem sensownej stacji benzynowej, więc jechałem dalej. W tym momencie bardziej szukałem miejsca na krótki postój i przebranie się w świeże ciuchy. Nie trafiłem nic lepszego niż ławka na przystanku, więc pozostało przebrać mi się w takich okolicznościach. Nie wspomnę o kierowcach przejeżdżających obok mnie, którzy byli tak zdziwieni tym widokiem, że aż ściągali nogę z gazu :D Świeże gacie, świeża bielizna termiczna, wszystko suche, nic nie kleiło się do tyłka, więc znowu jechało mi się lepiej. Starogard Gdański minąłem bardzo sprawnie i nagle zaczęły się problemy. Okazało się, że DW 222 przechodzi modernizację na długości 40 kilometrów do samego Gdańska i ruch odbywa się wahadłowo. Co się rozpędziłem, to stopowało mnie czerwone światło na wahadłowych sygnalizacjach. Straciłem tu z pół godziny na nieplanowanych postojach. Na szczęście około godziny 15:30 zameldowałem się w Gdańsku. Moją uwagę przykuła świetnie wykonana ścieżka w sąsiedztwie Kanału Raduni...

Niby drobna kosteczka, jednak tak perfekcyjnie położona, że jadąc rowerem szosowym nie odczuwałem dyskomfortu. Pozostało przebić się jeszcze przez Gdańsk, by dotrzeć do celu wyprawy, czyli Westerplatte. Poszło całkiem sprawnie, a ostatni odcinek po ścieżce rowerowej przy DK 89 też położony wzorowo. Krótko po godzinie 16 zameldowałem się u celu wyprawy...

Wszedłem z rowerem do góry, by z bliska zobaczyć okazały pomnik...

Nie mogłem odmówić też sobie zdjęcia u celu wyprawy...

W ten sposób w setną rocznicę uczciłem odzyskanie niepodległości przez Polskę. I na koniec wymowna tablica ze słowami, których treść według mnie jest ponadczasowa...

Dziękuję za uwagę i do zobaczenia na szlakach rowerowych. PozdRower ;-)
Kategoria Szosowo, Wyprawy 300-kilometrowe