avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 99619.70 km
Km w terenie: 12637.80 km (12.69%)
Czas na rowerze: 162d 04h 06m
Średnia prędkość: 25.58 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

  • DST 66.57km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:47
  • VAVG 23.92km/h
  • VMAX 41.24km/h
  • Kalorie 2659kcal
  • Podjazdy 263m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mogilno - Pakość - Janikowo

Środa, 15 kwietnia 2015 · dodano: 15.04.2015 | Komentarze 9

Na dzisiaj planowałem jakiegoś tripa średniej długości, bowiem przed godziną 15 trzeba było odebrać młodą z przedszkola. Obczaiłem, więc prognozy pogody i kierunek wiatru. Te były przeciętne, pochmurno i wiatr w granicach 7-8 m/s z kierunku zachodniego. Dopiero późnym popołudniem miała zrobić się prawdziwie wiosenna pogoda, ale wtedy ja nie byłem już dyspozycyjny. Rozwiązanie było więc proste, uniknąć wmordewindu. Popatrzałem na mapę i stwierdziłem, że pojadę na Pakość i Janikowo. Miałem w planach to połączyć przy objeździe trzech mostów kilka dni temu, ale i wtedy byłem czasowo ograniczony, więc finalnie padło to na dzisiaj. Ruszam przed godziną 10 w kierunku Mogilna przez Popielewo, Wylatowo i Chabsko. W Mogilnie melduję się błyskawicznie z racji sprzyjającego wiatru. Tam krótka przerwa przy fontannie. Polecam odwiedzić to miejsce wieczorem, gdy fontanna jest barwnie oświetlona...



Z Mogilna kieruję się drogą w kierunku Janikowa. Nie jest już tak uroczo, bowiem wiatr wieje z boku, ale da się znieść. Przed Dąbrówką przy rozjeździe na Janikowo i Strzelce stoi wieża ciśnień z 1915 r. W przeciwieństwie do tej w Trzemesznie, jest ona bardzo zaniedbana...


Dalej jadę przez Dąbrówkę i Kołodziejewo. Między tymi dwoma miejscowościami ktoś próbował stworzyć sobie na posesji park dinozaurów, ale chyba coś poszło nie tak :-D


W Kołodziejewie kieruję się na Trląg i znowu ładnie wieje w plecy :-) Ale co dobre szybko się kończy i po kilku minutach znowu wiatr z boku, a do tego tiry przejeżdżające z dość dużą częstotliwością z przeciwnej strony. Przed Broniewicami odbijam na chwilę w bok, aby przyjrzeć się z bliska na jezioro Pakoskie, które ma długość 14,5 km. Tutaj widok na południową część jeziora...


Kawałek dalej po drugiej stronie jeziora z prawej strony widać strefę przemysłową w Janikowie...


Dalej śmigam w kierunku Pakości, mijając po drodze miejscowość Jankowo. Mieści się tam zespół pałacowy z 1889 r. Widać go już z drogi. Próbowałem dostać się do niego jak najbliżej, ale wszystko w koło ogrodzone i chronione przez agencję ochrony. Od strony jeziora nie dało rady, więc wjechałem między gospodarstwa. Tam zauważyła mnie życzliwa, starsza pani i wpuściła na teren posesji, bym miał jak najbliżej do pałacu. Doszedłem do samego muru i tyle co stamtąd udało się zrobić jakieś zdjęcie. Miła pani poopowiadała mi też troszkę o tym pałacyku, a na koniec machnęła ręką podsumowując, że póki nie było to prywatne, wyglądało całkiem dobrze. Sprawa wygląda tak, że W latach 90-tych kompleks przeszedł w ręce prywatne z zamiarem rewitalizacji. Prace co prawda zostały rozpoczęte, ale nie zostały dokończone, a nieruchomość kilkakrotnie zmieniła właściciela. W ostatnich latach dla ratowania zabytku powstała fundacja Jankowo, ale do dnia dzisiejszego nie nastąpiło nic w tym kierunku. Smutne, ale prawdziwe...


Po krótkiej pogawędce, ruszam dalej. Zaraz za Jankowem nad drogą i jeziorem przechodzi towarowa kolej kolej linowa. Jest to kolej linowa Janikowskich Zakładów Sodowych Janikosoda, która powstała w 1960 r. Obsługuje ona transport wapiennego kruszywa z kamieniołomu w Piechcinie do zakładów produkcji sody w Janikowie, a w przeszłości także do zakładów sodowych w Mątwach. Długość kolejki linowej wynosi około 7 kilometrów. Poruszają się po niej 164 wagoniki z prędkością 2-3 m/s. Generalnie byłem w miejscu, gdzie można wejść na górę i wskoczyć do wagonika się przejechać, gdyby był ktoś odważny :-D


Dalej pędzę już prosto na Pakość. Tam jadę zwiedzić Kalwarię Pakoską. Jest to zespół 25 kaplic pasyjnych wraz z Klasztorem franciszkanów pw. św. Bonawentury, nazywany też Kujawską Jerozolimą...




Tereny wokół są bardzo czyste i zadbane. Kręcąc się po parku widziałem ludzi porządkujących tereny, przycinających krzaczki i to się chwali :-)


Z Pakości pognałem już prosto na Janikowo. Po drodze mam widok na północną część jeziora Pakoskiego...


Przed Janikowem trafiam na jakieś wielkie hałdy. Przypuszczam, że w są tam składowane jakieś sypkie odpady pochodzące od jednego z licznych zakładów przemysłowych mieszczących się po okolicy. Kusiło wdrapać się na górę, ale nie miałem zbyt wiele czasu do pociągu, więc odpuściłem...


Do Janikowa wjeżdżam ulicą Przemysłową. Mieści się tam zakład przy zakładzie, taka mała strefa przemysłowa. Trzemeszeńskie zakłady - Paroc i Izopol to pikuś :-D. Dalej kieruję się do centrum Janikowa. Myślałem, że ta miejscowość ma coś więcej do zaoferowania, niż kilka dużych zakładów przemysłowych i leżące w okolicy jezioro. Jako, że do odjazdu pociągu pozostało niespełna pół godziny kieruję się na dworzec zakupić bilet. Okazało się, że kasy biletowe w Janikowie to już przeszłość, a sama poczekalnia także odstrasza wyglądem. Po chwili z peronu dostrzegam niedaleko położony most. Skoro zostało jeszcze trochę czasu jadę w jego kierunku, by następnie popatrzeć na okolice z góry. Z mostu ładnie widać jest część przemysłową miasta...


Z mostu jadę jeszcze trochę pokręcić się po centrum. Myślę sobie, może uda się trafić coś ciekawego, ale nic z tych rzeczy. Najciekawszym miejscem, które tam trafiłem był stadion miejscowej Unii. Muszę przyznać, że jak na takie miasteczko trybuny stadionu prezentują się całkiem nieźle. Z zewnątrz jednak stadion odstrasza. Otoczony jest starym PRL-owskim murem, który zabazgrany jest wszelkiego rodzaju bezsensownymi hasłami i tekstami, bo graffiti to na pewno nie jest :-D


Ze stadionu jadę już na dworzec, a po chwili podjeżdża pociąg. Wsiadam do przedziału dla podróżnych z większym bagażem umieszczonego na końcu składu i czekam na kanara...


Okazało się jednak, że kanar nie przyszedł, a ja nie będę zasuwał na przód składu zostawiając rower bez opieki. I tak niechcący wyszło, że podróż miałem za darmo. No, ale skoro PKP nie umie zadbać o swoje interesy, to jest jak jest. Ja bilet kupić chciałem, ale możliwości nie miałem :-P W Trzemesznie melduję się o godzinie 14 i króciutką rundką z dworca po chwili melduję się w domu. Wypad udany, zabrakło tylko słońca, które pojawiło się gdy siedziałem w pociągu.
Kategoria Ciekawe wyprawy



Komentarze
sebekfireman
| 11:11 piątek, 17 kwietnia 2015 | linkuj kubolsky - coś gdzieś na ten temat chyba jest, bo pamiętam że chyba sam szukałem - denerwowała mnie kiedyś podróż w kierunku Szkalrskiej, kiedy to we Wrocławiu koniec pociągu robił się początkiem.
kubolsky
| 10:00 piątek, 17 kwietnia 2015 | linkuj Regulamin wisi w pociągach, w tym wypadku w przejściu. Szukali zapisu i jakoś nie znaleźli ;)
maniek1981
| 21:18 czwartek, 16 kwietnia 2015 | linkuj Sebek - na hałdy już czasu brakowało, bo zanim bym się dostał na drugą stronę, to pociąg by odjechał. Nad jezioro miałem rzut beretem od stadionu ale stwierdziłem, że przy tej pogodzie cały urok tej plaży szlag trafi :-D

kubolsky - do Pobiedzisk szukali regulaminu? I jest taki zapis?

anetkas - nie wyobrażam sobie przedostawać się przez cały skład z rowerem po bilet, a następnie powrót do przedziału dla podróżnych z dużym bagażem :-)
kubolsky
| 13:57 czwartek, 16 kwietnia 2015 | linkuj Mnie ostatnio obsługa PR zdrzaźniła. Z rowerem wsiadłem do pierwszego wagonu "kibla" i pakuję się do dużego przedziału, a koleś do mnie że to przedział służbowy. To się go pytam gdzie to jest napisane, bo na drzwiach nic nie ma, a On do mnie że "tak jest w regulaminie". No to mu kazałem szukać, bo z rowerem przez cały pociąg nie będę zapierdalał. No i szukał...do Pobiedzisk :P
sebekfireman
| 11:03 czwartek, 16 kwietnia 2015 | linkuj Więcej na ten temat: http://przewozyregionalne.pl/faq/czy-podrozny-przewozacy-rower-to-osoba-o-ograniczonej-sprawnosci-ruchowej
sebekfireman
| 10:52 czwartek, 16 kwietnia 2015 | linkuj anetkas - tak nie jest. Podróżny z rowerem traktowany jest jako podróżny z ograniczoną możliwością poruszania się i nie ma obowiązku głosić się do konduktora :P
anetkas
| 10:20 czwartek, 16 kwietnia 2015 | linkuj Niestety nie masz racji, bo to obowiązkiem podróżnego czyli w tym wypadku Ciebie jest zgłoszenie się do konduktora i kupienie biletu, a niezabezpieczony rower to już tylko Twój problem. Radzę o tym pamiętać, bo jak trafisz na kogoś upierdliwego następnym razem to dołoży Ci 150zł i będziesz miał bilet :P
jerzyp1956
| 08:52 czwartek, 16 kwietnia 2015 | linkuj Super wycieczka i ładne fotki.
sebekfireman
| 04:55 czwartek, 16 kwietnia 2015 | linkuj Fajnego tripa sobie zrobiłeś i to jeszcze z podróżą pociągiem za darmo - ja takiego szczęścia że kanar nie sprawdzał nie miałem od dawna.
Tego zespołu pałacowego kompletnie nie kojarzę - podobny trochę do zamku w lesie w Wylatkowie.
Te hałdy koło Janikosody są super - na górze są tzw Białe Morza z świetnym widokiem... warto się wdrapać, ale najlepiej to ucznić całkowicie z drugiej strony hałdy. W Janikowie przyjemną również mają plażę nad jeziorem.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!