avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 97395.91 km
Km w terenie: 12506.30 km (12.84%)
Czas na rowerze: 158d 07h 04m
Średnia prędkość: 25.62 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

  • DST 54.09km
  • Teren 29.00km
  • Czas 02:14
  • VAVG 24.22km/h
  • VMAX 44.87km/h
  • HRmax 174 ( 93%)
  • HRavg 149 ( 79%)
  • Kalorie 1911kcal
  • Podjazdy 345m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Kamienieckie - Wylatkowo - Skorzęcin

Sobota, 25 marca 2017 · dodano: 25.03.2017 | Komentarze 0

Na sobotnie kręcenie umówiłem się z Grzegorzem. Pozostałym nie bardzo pasowały godziny popołudniowe. Grzegorz zaproponował, aby pojechać nad jezioro Kamienieckie. Jako, że dawno tam nie byłem, to przystałem na tą opcję. Krótko przed wyjazdem z Trzemeszna spotkaliśmy jeszcze Bobiko, który pomykał szosą. My natomiast pomknęliśmy wcześniej zaplanowanym wariantem przez Trzemżal i Szydłowo do Kamieńca. Początkowo delikatnie gawędząc sobie po drodze. W Kamieńcu wbiliśmy się w teren i zaczęło się mocniejsze kręcenie. Najpierw przyjemny singiel wzdłuż linii brzegowej jeziora, a następnie jazda terenem w rejon Słowikowa. Tam obraliśmy kurs na Skubarczewo, jednak szybko go skorygowaliśmy, bowiem boczny wiatr uprzykrzał jazdę. Ponownie wjechaliśmy w teren, a dokładniej w lasy Powidzkiego Parku Krajobrazowego i pomknęliśmy do Wylatkowa. Noga podawała, teren był całkiem spoko, więc kolejne kilometry to jazda w kierunku Skorzęcina, oczywiście kładką i kolejnym przyjemnym singlem. W międzyczasie dostałem telefon, że nad Trzemesznem rozpętało się mocne wiatrzysko, zrobiło się szaro, buro i zanosi się na deszcz. Pierwsze co sobie pomyślałem, to powtórka z wtorku i znowu konieczność suszenia butów. Z uwagi na ten cholerny wmordewind postanowiliśmy maksymalnie wydłużyć jazdę przez las, dojeżdżając do leśniczówki we wsi Skorzęcin. Dalej nieunikniona była jazda asfaltem poza obszarem leśnym. Wiatr tak naparzał, że przy mocniejszych podmuchach nie szło ujechać. To była istna walka ze ścianą wiatru. Chwilę wytchnienia mieliśmy jeszcze na terenowym odcinku między Ćwierdzinem i Miatami, ale ostatnie pięć kilometrów to była katorga. Wszelkiego rodzaju podjazdy lepiej się jedzie, niż to co nas dzisiaj spotkało. Szczerze, to nie pamiętam, bym kiedykolwiek musiał naparzać pod taki wiatr. Łeb urywało, w uszach gwizdało, i cholera wie, skąd to nagle się wzięło, bo prognozy owszem zapowiadały całkiem mocny wiatr, ale to był prawie huragan. Niemniej dzisiaj był solidny trening w terenie, a na dokładkę trening siłowy pod bardzo mocny wiatr. W nogach czuć tego dzisiejszego tripa, ale powinno to zaprocentować na przyszłość :P

P.S. Zdjęć brak, bowiem charakter dzisiejszego wyjazdu był czysto treningowy.



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!