avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 97395.91 km
Km w terenie: 12506.30 km (12.84%)
Czas na rowerze: 158d 07h 04m
Średnia prędkość: 25.62 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

  • DST 388.26km
  • Czas 14:38
  • VAVG 26.53km/h
  • VMAX 58.43km/h
  • HRmax 163 ( 87%)
  • HRavg 131 ( 70%)
  • Kalorie 7455kcal
  • Podjazdy 2673m
  • Sprzęt Qba Pomykacz
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Majówkowy trip do Karpacza + w bonusie przełęcz Okraj

Środa, 1 maja 2019 · dodano: 02.05.2019 | Komentarze 7

Trip na którego czekałem od kilkunastu dni. Majówkowa wyprawa do Karpacza na dwóch kołach w towarzystwie Bobiko i chłopaków z TBT Poznań. Z Trzemeszna wyruszyłem we wtorek po godzinie 14. Przez okoliczne wioski dotarłem do Gniezna, gdzie dołączyć miał Bobiko. Wspólnie nie ujechaliśmy kilometra i... złapany laczek w tylnym kole. Konieczny był postój i wymiana dętki...


Wiadomym było w tym momencie, że nie zdążymy na godzinę 17:30 do Mosiny, gdzie grupa miała się powiększyć. Niemniej po usunięciu awarii przyzwoitym tempem mknęliśmy do przodu. Postój na przejeździe kolejowym w Fałkowie spowolnił nas o kolejne kilka minut. Następna "atrakcja", która nas czekała, to zamknięta droga w Kostrzynie za przejazdem kolejowym. Nie chcąc kombinować z szukaniem innego wariantu trasy, postanowiliśmy nielegalnie przejść z rowerami przez rozkopany odcinek drogi. Kolejne minuty stracone i już było wiadomym, że nie będzie czasu, by zatrzymać się na jakieś jedzenie. Od Kórnika w stronę Mosiny zaczęło nam wiać z boku, co nie ułatwiało jazdy. W Mosinie zameldowaliśmy się z ponad półgodzinnym opóźnieniem. Szybko zjadłem banana, bowiem już gdzieś w Kórniku załączyło się mi ssanie na jedzenie. Od tego momentu jechaliśmy we trójkę, bowiem dołączył do nas Robert. W Czempiniu dołączył Tomek, kolejny uczestnik wyprawy, i tak we czwórkę zmierzaliśmy w stronę Karpacza. Do samego Leszna jechałem na deficycie kalorycznym, głód doskwierał dość mocno.  W Lesznie porządnie się najadłem i od tego momentu kręciło się wybornie. Tempo było przyzwoite, bo wiatr nie przeszkadzał, a nawet lekko pomagał. Krótka przerwa w Górze i dalej mknęliśmy na Lubin. Tam kolejna przerwa na jedzenie, uzupełnienie bidonów i zmiana ciuchów na długie, bo zrobiło się chłodno. W Legnicy kolejny postój i dalej dzida na Złotoryję. Wciąż spadająca temperatura i wiatr z boku na tym odcinku spowodowały, że trochę nas wychłodziło. Kolejny dłuższy postój na gorącą herbatę, do odziania dorzuciłem ochraniacze na buty i po przerwie jechaliśmy dalej. Zaczęły się pierwsze solidne podjazdy i tempo zaczęło nieco spadać. W Świerzawie na moment zatrzymaliśmy się przy kościele...


Przed nami były dwa konkretne podjazdy o nachyleniach 11%. Oczom zaczęły ukazywać się piękne widoki...


Drugi podjazd poszedł także sprawnie. Zrobiliśmy chwilę przerwy, by grupa się zjechała, a w między czasie dołączył Artur, który wyjechał na przeciw z Jeleniej Góry. Na górze kolejne przyjemne widoki...


Z tego miejsca rozlega się piękny widok na Sudety...


Już w piątkę, zjechaliśmy do Jeleniej Góry. Jako, że chłód doskwierał zrobiliśmy kolejną przerwę na wylocie z miasta, po czym skierowaliśmy się do celu wyprawy, czyli Karpacza. Cel oczywiście został osiągnięty...


W tym miejscu rozstaliśmy się z Tomkiem i Robertem, a my pomknęliśmy dalej. Było mi mało i postawiłem sobie za cel wjechać na Przełęcz Okraj. Pojechaliśmy przez Kowary, gdzie Bobiko zdecydował, że jednak odpuści podjazd ze względu na skurcze. Pozostało nam we dwójkę z Arturem rozpocząć podjazd. Było co robić, ponad 530 metrów przewyższenia na odcinku 14 kilometrów. Podjazdu nie utrudniał stan nawierzchni, który jest tam fatalny. Powiem, że gdzieś w 2/3 podjazdu pojawiła się myśl, by stanąć i odpocząć, ale powiedziałem sobie, że muszę to wjechać na raz. Upór zwyciężył i cel został osiągnięty...


Na górze wysokość 1050 m.n.p.m. ...


Rowery też chciały odpocząć...


Szkoda tylko, że słońce schowało się za chmurami, i urok przełęczy trochę uleciał, ale i tak jest tam pięknie...


Schronisko na Przełęczy Okraj...


Po kilkuminutowym pobycie na górze, pozostał zjazd w dół po dziurawym asfalcie. Koncentracja na 100%, dłonie na hamplach i jazda w dół :D Artur odprowadził mnie do Jeleniej Góry, gdzie się pożegnaliśmy. Ja udałem się na dworzec PKP, gdzie czekał już Bobiko. Zjedliśmy obiad i ruszyliśmy taborem PKP w drogę powrotną z przesiadką we Wrocławiu. W domu zameldowałem się krótko po godzinie 21. Mimo przenikającego chłodu w drugiej części nocy i wczesnym rankiem, trip bardzo udany. Dzięki Panowie za wspólną jazdę :)




Komentarze
JPbike
| 15:11 poniedziałek, 13 maja 2019 | linkuj Mariusz - z bagażem na Przełęcz Karkonoską da się wjechać - ja np 40 kg rumakiem wjechałem :)
maniek1981
| 21:12 niedziela, 12 maja 2019 | linkuj Dzięki ;-) Sebek, na Przełęcz Karkonoską to nie po takim dystansie i bez bagażu bym musiał jechać :D Według strony altimetr.pl podjazd z Podgórzyna na przełęcz, to największa ilość przewyższenia w metrach w Polsce. Ale pewnie kiedyś takową próbę podejmę :-)
JPbike
| 10:47 niedziela, 12 maja 2019 | linkuj Świetny TRIP! :)
grigor86
| 20:09 poniedziałek, 6 maja 2019 | linkuj Masakra
anka88
| 19:46 sobota, 4 maja 2019 | linkuj O kurcze, to dopiero wyprawa. Gratuluję przejechanego dystansu!
sebekfireman
| 14:34 piątek, 3 maja 2019 | linkuj Gratulacje! Ty to normalnie cyborg jesteś ???? Obstawiałem że jak Karpacz to na przełęcz Karkonoską jeszcze pognasz.
jerzyp1956
| 14:08 piątek, 3 maja 2019 | linkuj Super wyprawa i fajna przygoda rowerowa bo cel osiągnięty.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!