avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 97395.91 km
Km w terenie: 12506.30 km (12.84%)
Czas na rowerze: 158d 07h 04m
Średnia prędkość: 25.62 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2016

Dystans całkowity:1014.50 km (w terenie 231.00 km; 22.77%)
Czas w ruchu:44:54
Średnia prędkość:22.59 km/h
Maksymalna prędkość:49.65 km/h
Suma podjazdów:6977 m
Suma kalorii:37818 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:67.63 km i 2h 59m
Więcej statystyk
  • DST 51.85km
  • Teren 31.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 24.50km/h
  • VMAX 46.11km/h
  • Kalorie 2029kcal
  • Podjazdy 470m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wierzbiczańskie fyrtle z ekipą

Wtorek, 12 lipca 2016 · dodano: 12.07.2016 | Komentarze 0

Popołudniowy wypad w rejon Wierzbiczan. Najpierw dojazd do Jankowa Dolnego na stację PKP, gdzie dołączyłem 5-osobowej grupy, która cisnęła z Gniezna (m.in. Micor i Bobiko). Dalej wspólne naparzanie w szybkim tempie. Pierwszy raz od czasu operacji pozwoliłem sobie na mocniejszą jazdę i miałem trochę obaw czy podołam. Dałem radę, a tempo momentami było mocne. Trochę zostawałem na podjazdach, ale to mnie nie dziwi. Po operacji trzeba było uważać przez trzy miesiące stosując taryfę ulgową. Powrót do pełnej dyspozycji pewnie trochę potrwa, tak na poważnie chyba dopiero w przyszłym roku, bo w tym zbyt dużo spraw w życiu prywatnym. Wracając do dzisiejszej jazdy, to pokręciliśmy przez Kalinę, Wymysłowo, Krzyżówkę, skarpę nad j.Wierzbiczany, Jankowo Dolne (foto autorstwa Bobiko)...


W Jankowie pożegnałem się z ekipą, która dalej pomknęła na Gniezno, a ja przez Lulkowo, Rudki i jeszcze Wymysłowo dotarłem do Trzemeszna. Dzięki za wspólną jazdę ;-)


  • DST 102.45km
  • Teren 31.00km
  • Czas 04:32
  • VAVG 22.60km/h
  • VMAX 42.52km/h
  • Kalorie 3793kcal
  • Podjazdy 868m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Poznański piekarnik

Poniedziałek, 11 lipca 2016 · dodano: 11.07.2016 | Komentarze 0

Na dzisiaj zaplanowałem sobie tripa z trochę większą ilością kilometrów. Początkowo planowałem inny kierunek, ale wiatr zmusił mnie do zmiany planów i tak oto padło na Poznań, w którym dawno mnie nie było. Na tą opcję przystał także Kacper, więc we dwójkę ruszyliśmy do Poznania. Najpierw pociągiem...


Jazdę po Poznaniu zaczęliśmy na dworcu Garbary i od razu kierunek na pobliską Cytadelę...


Tam całkiem sporo pozwiedzaliśmy, przede wszystkim eksponaty dawnego sprzętu wojskowego...






Ale też i pomniki...






Zajrzeliśmy też do ogrodu botanicznego...


Tutaj z kolei fragment Fortu Winiary...


Na terenie Cytadeli trafił się też odcinek terenowy w przyjemnym wąwozie...


Dojechaliśmy nim do starego amfiteatru...


Zwiedzanie Cytadeli zajęło nam więcej czasu niż planowałem, więc bez namysłu ruszyliśmy do następnego celu jakim był Stary Rynek. Tam oczywiście ofociliśmy Ratusz...

I kolorowe domki...


Następny cel to rejony rzeki Warta, gdzie pokręciliśmy się nieco na nadbrzeżu...


I zajrzeliśmy pod most kolejowy na Garbarach...


Dalej pojechaliśmy na Ostrów Tumski pod Bazylikę Archikatedralną św. Apostołów Piotra i Pawła oraz na most Biskupa Jordana...


Kłódki na moście...


Po kilkuminutowej minucie na Ostrowie Tumskim ruszyliśmy dalej...


Było koło godziny 11, a termometr wskazywał już 33°C. Kilka minut jazdy i dotarliśmy nad jezioro Maltańskie...


Ścieżką rowerową wzdłuż brzegu dotarliśmy na drugi koniec jeziora. Tam usadowiliśmy się na trybunach, aby zaspokoić głód, uzupełnić kalorie i płyny...


Po półgodzinnej przerwie ruszyliśmy w kierunku Trzemeszna przez Swarzędz, Gortatowo i Górę. Tam krótki postój z widokiem na jezioro Góra...


Dalsza część trasy przez Kociałkową Górkę i dalej wzdłuż S5 przez Wagowo, Wierzyce i Przyborowo, gdzie wbiliśmy się w polne dukty. Słońce naparzało coraz bardziej, a zapasy wody szybko ubywały. Z utęsknieniem czekaliśmy, aż naszym oczom ukaże się jakiś sklepik. Dojechaliśmy do Mnichowa i byłem niemal pewien, że tam zaopatrzymy się w wodę. Ale nic bardziej mylnego!!! W Mnichowie nie ma sklepu. Od razu sobie pomyślałem o Micorze i sytuacji, gdy siedzi sobie w domku i zachciało się browarka. Ile to trzeba drałować do sklepu. W końcu dojechaliśmy do Gniezna, a tam oczywiście atak na najbliższy sklep na Dalkach. Był on niczym oaza na pustyni :D Poszło zaopatrzenie w kilka butelek wody i lód w kostkach. Chwila przerwy i ruszyliśmy dalej. W Gnieźnie przy okazji załatwiłem szybko dwie sprawy i pomknęliśmy dalej. Mimo piekielnych warunków mieliśmy bardzo dobry czas, więc zgodnie podjęliśmy decyzję, że do Trzemeszna pojedziemy przez Gołąbki i ochłodzimy się w tamtejszym jeziorze. Tak uczyniliśmy i przez Dębówiec dotarliśmy na plażę w Gołąbkach. Kilkuminutowa kąpiel i z Gołąbek pomknęliśmy już prosto do Trzemeszna. Ostatnie kilometry trzeba było mocniej depnąć, bowiem zbliżała się burza. Udało się zdążyć. Gdy dojechałem pod blok usłyszałem pierwszy grzmot, a jak tylko wszedłem do mieszkania zaczęło lać :D

Podsumowując trip udany, trochę wysoka temperatura dała nam w kość, ale wrażenia pozytywne. W końcu była to dla mnie dopiero druga setka w tym roku.
Kategoria Ciekawe wyprawy


  • DST 45.97km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 24.19km/h
  • VMAX 44.44km/h
  • Kalorie 1687kcal
  • Podjazdy 205m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy...

Piątek, 8 lipca 2016 · dodano: 08.07.2016 | Komentarze 0



  • DST 54.19km
  • Teren 7.50km
  • Czas 02:21
  • VAVG 23.06km/h
  • VMAX 49.65km/h
  • Kalorie 2031kcal
  • Podjazdy 345m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Mokro i wietrznie (Gniezno)

Środa, 6 lipca 2016 · dodano: 06.07.2016 | Komentarze 0

Dzisiaj musiałem pojechać do Gniezna załatwić kilka spraw. Trochę pokręcić chciał Kacper, więc pojechaliśmy razem. Z racji paskudnej pogody i konkretnego wmordewindu pojechaliśmy przez Miaty, Krzyżówkę i Lubochnię, co pozwoliło schować się trochę w lesie. Odcinek Lubochnia - Gniezno do lekkich nie należał, a prędkość przelotowa wyniosła jakieś 17-18 km/h. W Gnieźnie najpierw udaliśmy się na ul. Głęboką do serwisu Renault. Umówiłem się tam na serwisowanie fury (olej, filtry, wymiana sprężarki) i można było ruszać dalej. W tym momencie rozpadało się konkretnie. Schowaliśmy się pod drzewami, aby przeczekać największy opad. Gdy ustąpił pojechaliśmy do sklepu meblowego, gdzie zamówiłem wersalkę. Dalej na Winiary do punktu bukmacherskiego i można było wracać do domu. Droga powrotna to standard przez Wierzbiczany, Kalinę i Wymysłowo. Jechało się dużo lepiej z wiatrem w plecy, ale deszcz nie zamierzał ustępować. W Wymysłowie ponownie deszcz się nasilił przez co zmuszeni byliśmy czekać w lesie pod drzewami. Po krótkiej przerwie już prosto do domu. Wróciłem trochę mokry i zabłocony, ale głód jazdy był tak duży, że w niczym mi to nie przeszkadzało :P


  • DST 15.94km
  • Teren 3.50km
  • Czas 00:35
  • VAVG 27.33km/h
  • VMAX 44.53km/h
  • Kalorie 579kcal
  • Podjazdy 68m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorowo i burzowo...

Wtorek, 5 lipca 2016 · dodano: 05.07.2016 | Komentarze 0

Ostatnio czasu na jazdę nie ma praktycznie wcale. Praca, remont, szkolenie, do tego jeszcze mecze Euro i doba zrobiła się za krótka. Na szczęście remont dobiega końca, w zasadzie teraz pozostało już tylko urządzenie pokoju. Dzisiaj wieczorem po skręceniu szafy postanowiłem zrobić małą rundkę. Miało być trochę więcej, ale jak na złość nadciągnęła burza. Gdy wyjechałem z domu nic na to nie wskazywało, ale już w Zieleni dojrzałem za moimi plecami błyskawice. Epicentrum było jeszcze daleko, więc jechałem dalej w kierunku Bieślina i podziwiałem wyładowania atmosferyczne. Burza jednak nadciągała w moją stronę szybciej niż przewidywałem, więc w Gaju postanowiłem skręcić w drogę polną na Miaty. Tam dopadły mnie już opady deszczu i błyskawice...




Błyskało się z każdej strony, a ja cisnąłem w stronę domu. Udało się w miarę sprawnie dojechać, więc buty zostały ocalone przed zgnojeniem. Reszta mokra, ale muszę przyznać, że był do przyjemny deszcz :)