
Maniek1981 Trzemeszno
Km w terenie: 12730.30 km (12.59%)
Czas na rowerze: 164d 11h 40m
Średnia prędkość: 25.59 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===













Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2024, Październik8 - 0
- 2024, Wrzesień14 - 0
- 2024, Sierpień17 - 0
- 2024, Lipiec10 - 0
- 2024, Czerwiec10 - 0
- 2024, Maj2 - 0
- 2024, Kwiecień1 - 0
- 2024, Marzec1 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień6 - 0
- 2023, Listopad2 - 0
- 2023, Wrzesień2 - 0
- 2023, Sierpień23 - 0
- 2023, Lipiec27 - 0
- 2023, Czerwiec14 - 0
- 2023, Maj14 - 0
- 2023, Kwiecień9 - 0
- 2023, Marzec4 - 1
- 2023, Luty6 - 0
- 2023, Styczeń11 - 0
- 2022, Grudzień8 - 0
- 2022, Listopad9 - 0
- 2022, Październik11 - 0
- 2022, Wrzesień24 - 0
- 2022, Sierpień23 - 0
- 2022, Lipiec24 - 0
- 2022, Czerwiec21 - 0
- 2022, Maj12 - 0
- 2022, Kwiecień7 - 0
- 2022, Marzec14 - 1
- 2022, Luty3 - 0
- 2022, Styczeń6 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad3 - 0
- 2021, Październik17 - 0
- 2021, Wrzesień30 - 0
- 2021, Sierpień27 - 0
- 2021, Lipiec14 - 2
- 2021, Czerwiec21 - 0
- 2021, Maj15 - 0
- 2021, Kwiecień12 - 0
- 2021, Marzec15 - 0
- 2021, Luty9 - 0
- 2021, Styczeń10 - 2
- 2020, Grudzień11 - 4
- 2020, Listopad9 - 4
- 2020, Październik11 - 3
- 2020, Wrzesień20 - 3
- 2020, Sierpień12 - 12
- 2020, Lipiec9 - 4
- 2020, Czerwiec17 - 5
- 2020, Maj15 - 15
- 2020, Kwiecień20 - 21
- 2020, Marzec18 - 8
- 2020, Luty2 - 0
- 2020, Styczeń6 - 6
- 2019, Grudzień13 - 13
- 2019, Listopad12 - 0
- 2019, Październik20 - 11
- 2019, Wrzesień29 - 6
- 2019, Sierpień19 - 4
- 2019, Lipiec18 - 11
- 2019, Czerwiec17 - 8
- 2019, Maj19 - 18
- 2019, Kwiecień18 - 2
- 2019, Marzec15 - 17
- 2019, Luty8 - 4
- 2019, Styczeń13 - 11
- 2018, Grudzień9 - 8
- 2018, Listopad13 - 24
- 2018, Październik17 - 23
- 2018, Wrzesień17 - 6
- 2018, Sierpień15 - 19
- 2018, Lipiec29 - 31
- 2018, Czerwiec17 - 5
- 2018, Maj20 - 7
- 2018, Kwiecień20 - 12
- 2018, Marzec14 - 7
- 2018, Luty8 - 4
- 2018, Styczeń8 - 2
- 2017, Grudzień11 - 6
- 2017, Listopad12 - 25
- 2017, Październik14 - 20
- 2017, Wrzesień17 - 14
- 2017, Sierpień17 - 26
- 2017, Lipiec20 - 33
- 2017, Czerwiec24 - 26
- 2017, Maj20 - 26
- 2017, Kwiecień16 - 10
- 2017, Marzec14 - 12
- 2017, Luty12 - 24
- 2017, Styczeń14 - 27
- 2016, Grudzień7 - 10
- 2016, Listopad6 - 2
- 2016, Październik7 - 5
- 2016, Wrzesień21 - 7
- 2016, Sierpień10 - 4
- 2016, Lipiec15 - 4
- 2016, Czerwiec14 - 6
- 2016, Maj19 - 20
- 2016, Kwiecień7 - 8
- 2016, Marzec13 - 7
- 2016, Luty8 - 8
- 2016, Styczeń5 - 5
- 2015, Grudzień17 - 18
- 2015, Listopad15 - 10
- 2015, Październik16 - 20
- 2015, Wrzesień24 - 16
- 2015, Sierpień27 - 27
- 2015, Lipiec23 - 12
- 2015, Czerwiec23 - 34
- 2015, Maj20 - 25
- 2015, Kwiecień13 - 22
- 2015, Marzec17 - 29
- 2015, Luty16 - 14
- 2015, Styczeń11 - 26
- 2014, Grudzień8 - 11
- 2014, Listopad10 - 6
- 2014, Październik24 - 18
- 2014, Wrzesień17 - 2
- 2014, Sierpień14 - 2
Wpisy archiwalne w kategorii
Szosowo
Dystans całkowity: | 34659.27 km (w terenie 15.50 km; 0.04%) |
Czas w ruchu: | 1176:17 |
Średnia prędkość: | 29.47 km/h |
Maksymalna prędkość: | 100.07 km/h |
Suma podjazdów: | 147163 m |
Maks. tętno maksymalne: | 204 (109 %) |
Maks. tętno średnie: | 161 (86 %) |
Suma kalorii: | 988545 kcal |
Liczba aktywności: | 385 |
Średnio na aktywność: | 90.02 km i 3h 03m |
Więcej statystyk |
- DST 65.10km
- Czas 01:59
- VAVG 32.82km/h
- VMAX 58.32km/h
- Kalorie 2515kcal
- Podjazdy 164m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
W końcu trochę wiatru w plecy :)
Wtorek, 10 września 2019 · dodano: 11.09.2019 | Komentarze 0
Po pracy odstawiłem auto i wybrałem się na szosową rundkę. Najpierw do Wierzyc pod wiatr, a później z pięknym wiatrem w plecy w ekspresowym tempie wróciłem do Gniezna. Przebiłem się przez miasto i dalej przez Jastrzębowo i Kruchowo dotarłem do Trzemeszna.
Kategoria Szosowo
- DST 30.21km
- Czas 00:56
- VAVG 32.37km/h
- VMAX 40.68km/h
- Kalorie 1347kcal
- Podjazdy 75m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedzielny relaks :)
Niedziela, 8 września 2019 · dodano: 11.09.2019 | Komentarze 0
Krótka rundka w niedzielne przedpołudnie. Trasa przez Niewolno, Kruchowo i Ławki na Gołąbki. Tam krótki postój nad jeziorem...

Powrót przez Kurzegrzędy, Jastrzębowo i Kuchowo.

Powrót przez Kurzegrzędy, Jastrzębowo i Kuchowo.
Kategoria Szosowo
- DST 211.94km
- Teren 0.50km
- Czas 07:23
- VAVG 28.71km/h
- VMAX 45.36km/h
- Kalorie 7817kcal
- Podjazdy 441m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
160 kilometrów jazdy z huraganem w pysk, to już trąca o masochizm :D
Czwartek, 5 września 2019 · dodano: 05.09.2019 | Komentarze 0
Na czwartek zaplanowałem trip do miejscowości Rychwał. Dlaczego? A no dlatego, że żona coś tam wynalazła na ogłoszeniach i pojechałem po odbiór. Trasę sobie wstępnie zaplanowałem i o godzinie 8:00 ruszyłem. Początek nie zwiastował tego z czym przyszło mi się zmierzyć. Od razu zaznaczę, że był to bardzo wietrzny trip. Do Orchowa jechało się jeszcze znośnie, ale tam nastąpiła zmiana kierunku jazdy i wiatr już dawał o sobie znać. Przejechałem Anastazewo, Ostrowite i kierowałem się na Słupcę. Ze Słupcy do Lądu i dalej w towarzystwie nadwarciańskich widoków do Zagórowa. W Zagórowie na Rynku zrobiłem krótką przerwę na odpoczynek od nieprzyjemnego wiatru...

Korzystając z czasu przeznaczonego na postój przegryzłem trochę orzeszków i żelków. Po przerwie ruszyłem dalej. Od tej chwili jechało się lżej, bowiem kierowałem się bardziej na wschód. W zasadzie odcinek Zagórów - Rychwał był jedynym na całej trasie, gdzie odczułem powiew wiatru w plecy. Po dojeździe do celu zajrzałem pod miejscowy Ratusz...

Następnie podjechałem odebrać to co miałem i ruszyłem w drogę powrotną. No i się zaczęło. Wiatr zmienił kierunek z południowego na zachodni i jak na złość znowu musiałem kręcić pod wiatr. Lekko nie było. Ponownie w Zagórowie zrobiłem przerwę. Przekąska, cola, uzupełnienie cukrów, wody w bidonach i po kilkunastu minutach ruszyłem dalej. Dojechałem do Lądu i obrałem kierunek Ciążeń. Tam wbiłem się na wąskie drogi gminne pośród pól. O dziwo jakość tych dróg była lepsza, niż to po czym przyszło mi jechać tydzień wcześniej między Toruniem, a Grudziądzem. Ale, żeby nie było pięknie, to wiatr się wzmógł, co na odkrytej przestrzeni między polami było jeszcze potęgowane. Momentami nie szło jechać szybciej niż 22-24 km/h. W rejonie Gałęzewic trafiłem na stary, zniszczony wiatrak...

Dalej krótki odcinek z wiatrem w plecy, przejazd nad autostradą A2 i jazda w kierunku Strzałkowa. Ze Strzałkowa kierowałem się do Mielżyna. I tutaj ponownie wywiało mnie konkretnie. Do tego doszedł trochę nieprzyjemny, chropowaty asfalt. Od Mielżyna asfalt już dobrej jakości, a wiatr zawiewał bardziej z boku niż w pysk. Oczywiście jazdy to nie ułatwiało, ale szła ona płynniej, niż w przypadku czołowych podmuchów. W Witkowie zrobiłem postój na hot-doga i colę, bowiem głód już doskwierał. Po konsumpcji ruszyłem dalej. Jadąc w stronę Trzemeszna stwierdziłem, że czemu nie dokręcić do dwóch setek, w związku z czym pomknąłem znowu pod mocny czołowy wiatr na Trzuszkołoń i Kędzierzyn, i dalej już przy mniej dokuczających podmuchach przez Wierzbiczany, Jankowo Dolne, Jastrzębowo i Kruchowo. Z Kruchowa prosto na Trzemeszno i przed godziną 17 zameldowałem się w domu :-)

Korzystając z czasu przeznaczonego na postój przegryzłem trochę orzeszków i żelków. Po przerwie ruszyłem dalej. Od tej chwili jechało się lżej, bowiem kierowałem się bardziej na wschód. W zasadzie odcinek Zagórów - Rychwał był jedynym na całej trasie, gdzie odczułem powiew wiatru w plecy. Po dojeździe do celu zajrzałem pod miejscowy Ratusz...

Następnie podjechałem odebrać to co miałem i ruszyłem w drogę powrotną. No i się zaczęło. Wiatr zmienił kierunek z południowego na zachodni i jak na złość znowu musiałem kręcić pod wiatr. Lekko nie było. Ponownie w Zagórowie zrobiłem przerwę. Przekąska, cola, uzupełnienie cukrów, wody w bidonach i po kilkunastu minutach ruszyłem dalej. Dojechałem do Lądu i obrałem kierunek Ciążeń. Tam wbiłem się na wąskie drogi gminne pośród pól. O dziwo jakość tych dróg była lepsza, niż to po czym przyszło mi jechać tydzień wcześniej między Toruniem, a Grudziądzem. Ale, żeby nie było pięknie, to wiatr się wzmógł, co na odkrytej przestrzeni między polami było jeszcze potęgowane. Momentami nie szło jechać szybciej niż 22-24 km/h. W rejonie Gałęzewic trafiłem na stary, zniszczony wiatrak...

Dalej krótki odcinek z wiatrem w plecy, przejazd nad autostradą A2 i jazda w kierunku Strzałkowa. Ze Strzałkowa kierowałem się do Mielżyna. I tutaj ponownie wywiało mnie konkretnie. Do tego doszedł trochę nieprzyjemny, chropowaty asfalt. Od Mielżyna asfalt już dobrej jakości, a wiatr zawiewał bardziej z boku niż w pysk. Oczywiście jazdy to nie ułatwiało, ale szła ona płynniej, niż w przypadku czołowych podmuchów. W Witkowie zrobiłem postój na hot-doga i colę, bowiem głód już doskwierał. Po konsumpcji ruszyłem dalej. Jadąc w stronę Trzemeszna stwierdziłem, że czemu nie dokręcić do dwóch setek, w związku z czym pomknąłem znowu pod mocny czołowy wiatr na Trzuszkołoń i Kędzierzyn, i dalej już przy mniej dokuczających podmuchach przez Wierzbiczany, Jankowo Dolne, Jastrzębowo i Kruchowo. Z Kruchowa prosto na Trzemeszno i przed godziną 17 zameldowałem się w domu :-)
Kategoria Szosowo, Wyprawy 200-kilometrowe
- DST 84.09km
- Czas 02:54
- VAVG 29.00km/h
- VMAX 47.70km/h
- Kalorie 3153kcal
- Podjazdy 231m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy / z pracy...
Środa, 4 września 2019 · dodano: 05.09.2019 | Komentarze 0
Kategoria Praca / służbowo, Szosowo
- DST 80.80km
- Czas 02:31
- VAVG 32.11km/h
- VMAX 54.30km/h
- Kalorie 3286kcal
- Podjazdy 229m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Rundka po pracy :-)
Wtorek, 3 września 2019 · dodano: 05.09.2019 | Komentarze 0
Wczesnym rankiem samochodem do pracy. W bagażnik załadowałem rower i po pracy pokręciłem nieco po dobrej jakości drogach asfaltowych, głównie w rejonie ekspresówki S5. Trasa z Gniezna przez Czerniejewo, Wierzyce, Iwno, Kostrzyn, Pobiedziska, Wierzyce, Fałkowo i powrót do Gniezna. Na koniec zajrzałem na event organizowany w ramach kampanii Rowerowa Stolica Polski...


Kategoria Szosowo
- DST 51.05km
- Czas 01:35
- VAVG 32.24km/h
- VMAX 54.90km/h
- Kalorie 2016kcal
- Podjazdy 180m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Przed urodzinami u mamy
Niedziela, 1 września 2019 · dodano: 05.09.2019 | Komentarze 0
Krótka rundka w niedzielne przedpołudnie. Nie było opcji, by więcej pojeździć. Tego dnia mama obchodziła urodziny, więc po powrocie do domu szybkie ogarnięcie się i wyjazd do mamy na uroczystość.
Kategoria Szosowo
- DST 4.62km
- Czas 00:12
- VAVG 23.10km/h
- VMAX 30.96km/h
- HRmax 134 ( 71%)
- HRavg 127 ( 67%)
- Kalorie 116kcal
- Podjazdy 5m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Krótki rozjazd i powrót z PKP do domu
Środa, 28 sierpnia 2019 · dodano: 05.09.2019 | Komentarze 0
Po dojeździe do Bydgoszczy zrobiłem krótki rozjazd w drodze na dworzec PKP. Następnie transport taborem kolejowym do Trzemeszna i powrót z dworca do domu...


Kategoria Szosowo
- DST 313.51km
- Teren 3.00km
- Czas 11:10
- VAVG 28.08km/h
- VMAX 56.30km/h
- HRmax 167 ( 89%)
- HRavg 135 ( 72%)
- Kalorie 5563kcal
- Podjazdy 927m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Solówka po kujawsko - pomorskim
Środa, 28 sierpnia 2019 · dodano: 01.09.2019 | Komentarze 1
Środę miałem wolną od pracy, a że pogoda dopisuje, noce ciepłe, to pomyślałem o dłuższym tripie. Z początku brałem pod uwagę jazdę w kierunku Morza Bałtyckiego, ale nie dysponowałem aż taką ilością czasu. Pomyślałem, że równie dobrze można zrobić ładny kilometraż gdzieś bliżej. Padło na województwo kujawsko - pomorskie. Wróciłem do domu z popołudniówki we wtorkowy wieczór, ogarnąłem się, najadałem, spakowałem i już w środę, bo po godzinie 1:00 ruszyłem w trasę. Początkowe fragmenty, to znane mi drogi i jazda przez Orchowo, Ostrowo, Strzelno i Kruszwicę. Z Kruszwicy kierowałem się na Gniewkowo drogami, których do tej pory nie znałem. Wiatr jak na nockę, był dość mocny i uprzykrzał jazdę, bowiem wiało z boku. Od Gniewkowa do Wielkiej Nieszawki z uwagi na las wiatr był nieodczuwalny. W Toruniu zameldowałem się około godziny 5:10. Starówka u progu budzącego się do życia dnia wyglądała pięknie...


Przez Toruń przemknąłem sprawnie i kierowałem się na Grudziądz. Z Torunia wyprowadziła mnie piękna ścieżka rowerowa, która nie miała końca. Tak się nią zafascynowałem, że ominąłem miejsce, gdzie miałem skręcić. Nie chciałem się cofać, więc szukałem alternatywnej drogi. Na zaplanowany szlak wróciłem w Sławkowie. Wiatr wciąż nie pomagał, zawiewało po skosie w ryja. W Ryńsku zrobiłem przerwę przy miejscowym sklepie. Uzupełniłem bidony, wciągnąłem jogurt i ruszyłem dalej. Odcinek Nowa Wieś Królewska - Wiewiórki, to była istna katorga. Dziura na dziurze, łata na łacie, dziura w łacie. Ręce, nogi i tyłek błagały o litość. Tę drogę zrobili chyba za króla Świeczka i od tego czasu jej nie remontowali. Ogólnie stan dróg po wschodniej stronie Wisły jest kiepski, zarówno na drogach gminnych, jak i wojewódzkich. Kilkukilometrowy zjazd do Grudziądza wymagał ogromnego skupienia i częstego używania klamek przez dziury i nierówności. Przez Grudziądz przejechać nie było wcale łatwo. Ścieżki rowerowe, sygnalizacje świetlne, ale w końcu dotarłem do wylotówki z miasta. Pozostało przejechać mostem nad Wisłą...

Po przekroczeniu rzeki zrobiłem przerwę na jedzenie, uzupełnienie cukrów oraz bidonów. Robiło się coraz cieplej. Nareszcie obrałem kierunek jazdy pozwalający mknąć z wiatrem. W Dolnej Grupie wbiłem się na DW272 nie będąc świadomy tego co na mnie czeka. Jadę sobie drogą wojewódzką w kierunku Jeżewa, aż tu nagle kończy się asfalt...

Zgłupiałem. Odpaliłem mapy, ale okazało się, że jadę prawidłowo. Ta piaskownica po kostki i kamienie, to była właśnie droga wojewódzka. Próbowałem jechać, ale się nie dało. Wąskie, szosowe koła kopały się w piachu. Trzeba było iść z buta. Po blisko trzech kilometrach marszu łaskawie na drodze wojewódzkiej ukazał się asfalt. Co chwila wysypane małe kamyczki, które mogły być przyczyną złapania kapcia. Na szczęście do tego nie doszło i od Jeżewa mogłem już komfortowo mknąć dalej. Kierowałem się na Żur, Osie i Tleń. Te tereny już znałem. W Tleniu, który bardzo mi się podoba zrobiłem kolejną przerwę. Słońce dawało popalić, więc koniecznym było się ochłodzić. Idealne ku temu były pyszne lody...

Zahaczyłem jeszcze o miejscowy sklepik, by uzupełnić bidony i ruszyłem w kierunku Bydgoszczy. Od tego momentu miałem mocno niesprzyjający wiatr. Jechało się ciężko, ale kręcić trzeba było. W Nekli kolejny raz musiałem zrobić pitstopa na uzupełnienie bidonów. Po krótkiej pauzie pomknąłem już prosto na Bydgoszcz, gdzie na Myślęcinku zakończyłem tripa. Ruszając na niego z domu nie przewidywałem, że spotka mnie tyle trudności. Siła charakteru została wystawiona na konkretną próbę. Lekko ponad 200 km z wiatrem z boku albo w ryja (ostatnie 70 km, to już jazda tylko przy niekorzystnym wietrze), palące słońce i wysoka temperatura, drogi pamiętające czasy króla Świeczka, a droga wojewódzka 272, to powinna mieć co najwyżej status drogi PPOŻ. Ogólnie przejechałem, to co chciałem, ale był to chyba mój najtrudniejszy trip. Kolejny raz do jazdy po tych drogach (na wschód od Wisły) nikt mnie nie przekona, szkoda sprzętu. Mimo wszystko w pamięci zostanie sporo przyjemnych widoków i fragmentów trasy, a to jest najważniejsze.


Przez Toruń przemknąłem sprawnie i kierowałem się na Grudziądz. Z Torunia wyprowadziła mnie piękna ścieżka rowerowa, która nie miała końca. Tak się nią zafascynowałem, że ominąłem miejsce, gdzie miałem skręcić. Nie chciałem się cofać, więc szukałem alternatywnej drogi. Na zaplanowany szlak wróciłem w Sławkowie. Wiatr wciąż nie pomagał, zawiewało po skosie w ryja. W Ryńsku zrobiłem przerwę przy miejscowym sklepie. Uzupełniłem bidony, wciągnąłem jogurt i ruszyłem dalej. Odcinek Nowa Wieś Królewska - Wiewiórki, to była istna katorga. Dziura na dziurze, łata na łacie, dziura w łacie. Ręce, nogi i tyłek błagały o litość. Tę drogę zrobili chyba za króla Świeczka i od tego czasu jej nie remontowali. Ogólnie stan dróg po wschodniej stronie Wisły jest kiepski, zarówno na drogach gminnych, jak i wojewódzkich. Kilkukilometrowy zjazd do Grudziądza wymagał ogromnego skupienia i częstego używania klamek przez dziury i nierówności. Przez Grudziądz przejechać nie było wcale łatwo. Ścieżki rowerowe, sygnalizacje świetlne, ale w końcu dotarłem do wylotówki z miasta. Pozostało przejechać mostem nad Wisłą...

Po przekroczeniu rzeki zrobiłem przerwę na jedzenie, uzupełnienie cukrów oraz bidonów. Robiło się coraz cieplej. Nareszcie obrałem kierunek jazdy pozwalający mknąć z wiatrem. W Dolnej Grupie wbiłem się na DW272 nie będąc świadomy tego co na mnie czeka. Jadę sobie drogą wojewódzką w kierunku Jeżewa, aż tu nagle kończy się asfalt...

Zgłupiałem. Odpaliłem mapy, ale okazało się, że jadę prawidłowo. Ta piaskownica po kostki i kamienie, to była właśnie droga wojewódzka. Próbowałem jechać, ale się nie dało. Wąskie, szosowe koła kopały się w piachu. Trzeba było iść z buta. Po blisko trzech kilometrach marszu łaskawie na drodze wojewódzkiej ukazał się asfalt. Co chwila wysypane małe kamyczki, które mogły być przyczyną złapania kapcia. Na szczęście do tego nie doszło i od Jeżewa mogłem już komfortowo mknąć dalej. Kierowałem się na Żur, Osie i Tleń. Te tereny już znałem. W Tleniu, który bardzo mi się podoba zrobiłem kolejną przerwę. Słońce dawało popalić, więc koniecznym było się ochłodzić. Idealne ku temu były pyszne lody...

Zahaczyłem jeszcze o miejscowy sklepik, by uzupełnić bidony i ruszyłem w kierunku Bydgoszczy. Od tego momentu miałem mocno niesprzyjający wiatr. Jechało się ciężko, ale kręcić trzeba było. W Nekli kolejny raz musiałem zrobić pitstopa na uzupełnienie bidonów. Po krótkiej pauzie pomknąłem już prosto na Bydgoszcz, gdzie na Myślęcinku zakończyłem tripa. Ruszając na niego z domu nie przewidywałem, że spotka mnie tyle trudności. Siła charakteru została wystawiona na konkretną próbę. Lekko ponad 200 km z wiatrem z boku albo w ryja (ostatnie 70 km, to już jazda tylko przy niekorzystnym wietrze), palące słońce i wysoka temperatura, drogi pamiętające czasy króla Świeczka, a droga wojewódzka 272, to powinna mieć co najwyżej status drogi PPOŻ. Ogólnie przejechałem, to co chciałem, ale był to chyba mój najtrudniejszy trip. Kolejny raz do jazdy po tych drogach (na wschód od Wisły) nikt mnie nie przekona, szkoda sprzętu. Mimo wszystko w pamięci zostanie sporo przyjemnych widoków i fragmentów trasy, a to jest najważniejsze.
Kategoria Szosowo, Wyprawy 300-kilometrowe
- DST 60.25km
- Czas 02:03
- VAVG 29.39km/h
- VMAX 44.28km/h
- Kalorie 2366kcal
- Podjazdy 234m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Full relaks :)
Poniedziałek, 26 sierpnia 2019 · dodano: 30.08.2019 | Komentarze 0
Rundka z Krzychem i Grzegorzem przez Jastrzębowo i Gołąbki. Później solo pojechałem jeszcze zrobić sobie rundkę przez Ostrowite :)
Kategoria Szosowo
- DST 53.80km
- Czas 01:43
- VAVG 31.34km/h
- VMAX 54.04km/h
- Kalorie 2252kcal
- Podjazdy 152m
- Sprzęt Qba Pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy / z pracy...
Niedziela, 25 sierpnia 2019 · dodano: 27.08.2019 | Komentarze 0
Kategoria Szosowo, Praca / służbowo