avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 101080.84 km
Km w terenie: 12730.30 km (12.59%)
Czas na rowerze: 164d 11h 40m
Średnia prędkość: 25.59 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2025
button stats bikestats.pl

2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

  • DST 51.28km
  • Czas 01:56
  • VAVG 26.52km/h
  • VMAX 59.18km/h
  • Kalorie 2019kcal
  • Podjazdy 269m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Ziemia Pałucka

Wtorek, 7 listopada 2017 · dodano: 08.11.2017 | Komentarze 2

Późnym popołudniem razem z Kacprem pojechaliśmy trochę pokręcić w rejony pałuckie. Pomknęliśmy przez Jastrzębowo i Grabowo w kierunku Gołąbek...


Następnie leśnostradą w kierunku wsi Bełki. W lesie mimo szarugi całkiem kolorowo...


Dalsza część trasy to Drewno, Niestronno, Józefowo, Palędzie Kościelne, Ławki, Kruchowo i powrót do Trzemeszna, gdzie dokręciliśmy do pięciu dyszek po ścieżce rowerowej wzdłuż DK15.


  • DST 103.20km
  • Teren 45.00km
  • Czas 04:41
  • VAVG 22.04km/h
  • VMAX 52.46km/h
  • Kalorie 3749kcal
  • Podjazdy 662m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaszubska Marszruta

Sobota, 4 listopada 2017 · dodano: 05.11.2017 | Komentarze 9

Pomysł na tego tripa zrodził się w czwartek. Optymistyczne prognozy pogody na sobotę tknęły mnie do tego, by odwiedzić miejsce, w którym jeszcze nie byłem. Zgadaliśmy się z Grzegorzem, że obierzemy kierunek Bory Tucholskie. Przejrzałem strony internetowe i trafiłem na świetną recenzję Kaszubskiej Marszruty. Opublikowane zdjęcia, zamieszczony gotowiec w postaci śladu gpx, to wszystko wyglądało bardzo obiecująco, więc bez wahania wzięliśmy się za organizację wyjazdu. Początkowo swoją chęć zadeklarowało pięć osób, jednak finalnie pojechaliśmy we trójkę (Grzegorz, Krzychu i ja). Zdawaliśmy sobie też sprawę, że możemy napotkać na miejscu sporo problemów po sierpniowej nawałnicy i koniecznym będzie korygowanie trasy, gdyż właśnie tam nawałnica uderzyła z największą siłą, ale do odważnych świat należy :-) Z Trzemeszna wyruszyliśmy samochodem około godziny 6:30, a naszym punktem docelowym były Chojnice. Od rana pogoda dopisywała, więc byliśmy dobrej myśli. Dojazd na miejsce przebiegł sprawnie, w Chojnicach zameldowaliśmy się krótko przed godziną 9:00. Szybkie zakupy, przebranie się i ruszyliśmy w trasę. Na początek postanowiliśmy zajrzeć do centrum miasta, a skoro centrum Chojnic, to oczywiście Brama Człuchowska...

A także Rynek z miejscowym Ratuszem...


Ruszyliśmy dalej, nie tracąc czasu, bowiem w planach była trasa w granicach 100 km, a dzień już krótki. Pomknęliśmy w stronę miejscowości Charzykowy. Jest to miejscowość typowo wypoczynkowa położona u brzegu jeziora Charzykowskiego...


Z plaży głównej kierowaliśmy się w kierunku północnym jadąc promenadą wzdłuż jeziora...


Wraz z końcem promenady wyjechaliśmy z Charzykowych i kontynuowaliśmy jazdę przyjemnymi szutrowymi ścieżkami w otoczeniu lasu, wciąż z widokiem na jezioro Charzykowskie. Przejechaliśmy miejscowości Stary Młyn, Funka i dotarliśmy do Bachorza. Tutaj byliśmy już u skraju Parku Narodowego "Bory Tucholskie"...


Poruszaliśmy się wciąż jego skrajem, gdyż tak mieliśmy zaplanowaną trasę. Druga sprawa, że co kilkaset metrów wisiały tabliczki lub kartki z informacją o zakazie wstępu. Ale i tak było pięknie...


Jadąc dalej dotarliśmy do miejscowości o wymownej nazwie...


Miejscowość faktycznie mała i być może dlatego nie spotkaliśmy tu nikogo, kto paradowałby w gaciach :D Ale jezior w pobliżu dużo. Z samej drogi szło jednocześnie podziwiać jeziora: Charzykowskie, Karsińskie i Długie. A gdyby zrobić rekonesans w najbliższych lasach, to znajdują się tam kolejne mniejsze jeziora: Mielnica, Płęsno, Małe Krzywce, Wielkie Krzywce, Głuche, Małe Głuche. Po prostu piękno przyrody - lasy i jeziora, czyli Kaszuby pełną gębą :-) Jadąc dalej przez Chociński Młyn dotarliśmy do Swornychgaci. Tam znajduje się most zwodzony nad rzeką Brda, która wpływa do jeziora Karsińskiego...


Rzeka Brda w tym miejscu prezentuje się przyjemnie (biała plamka na koronie drzewa na wprost, to czapla biała :D)...


Ze Swornychgaci dotarliśmy do Drzewicza, gdzie opuściliśmy szutrowe ścieżki i wbiliśmy się w głąb lasu, tym samym eksplorując nieco tereny Zaborskiego Parku Krajobrazowego. Na jego skraju zrobiliśmy krótką przerwę na uzupełnienie kalorii, mając przejechane blisko 40 km...


Po przerwie wyjechaliśmy z Parku Krajobrazowego, przecięliśmy DW236 i kontynuowaliśmy jazdę mega przyjemnym leśnym duktem wzdłuż jeziora Dybrzk...


Aż nie mogłem się nadziwić jak uporządkowane są tutejsze tereny po sierpniowej nawałnicy. Zrobiona została tu konkretna praca i chwała tym ludziom, którzy ciężko tu pracowali, by turystyka i pobliskie tereny mogły nadal zachwycać turystów. Tym przyjemnym duktem dotarliśmy do Czernicy. To miejsce mnie urzekło, cisza, spokój i piękny widok z akwenem wodnym...


Gdyby było nieco cieplej rzuciłbym przynajmniej na pół godziny rower i położył na trawce delektując się tutejszym miejscem. Ale kręciliśmy dalej. Przemierzaliśmy kolejne kilometry kaszubskich lasów. Kolejne ścieżki i kolejne dowody na to jak sprawnie idą prace przy porządkowaniu terenów po nawałnicy...


Powróciliśmy do DW236 i wbiliśmy się na ścieżkę rowerową biegnąca wzdłuż drogi, która jak się okazało na jej końcu była zamknięta. Nie dziwił więc fakt, że wytrzęsło nas tam konkretnie z uwagi na rozjeżdżone podłoże przez ciężki sprzęt usuwający skutki nawałnicy. Dojechaliśmy do Wielkich Chełmów i kolejnych kilka kilometrów pokonywaliśmy na otwartym terenie, aż dotarliśmy do Brusów, miejscowości która po Chojnicach była druga co wielkości spośród odwiedzonych tego dnia. W Brusach wrażenie zrobił na mnie ogromny kościół pw. Wszystkich Świętych...


Kolejne mijane miejscowości to Kosobudy, Kinice i Czarniż. Ten fragment trasy to w dalszym ciągu odkryte tereny, ale trafił się też przyjemny odcinek...


Krótko za Czarniżem wjechaliśmy ponownie do lasu. Okazało się, że droga była zamknięta z uwagi utwardzanie drogi betonowymi płytami w kierunku Leśnictwa Giełdon. W objazd nie chciało nam się bawić, więc zmierzyć musieliśmy się z taką nawierzchnią...


Od tego momentu widoki Borów Tucholskich zmieniły się diametralnie. Przed wyjazdem szukając informacji we wszelakich źródłach o stanie lasów i możliwości przejazdu dotarłem do informacji, że odcinek Chojnice - Drzewicz jest w pełni przejezdny, natomiast wschodnia strona Parku Narodowego "Bory Tucholskie" jest w dużo gorszym stanie. Informacje te pochodziły z przełomu sierpnia i września i nie liczyłem, by zdążono się uporać z tak wielkimi szkodami wyrządzonymi przez nawałnicę. Byłem przygotowany na konieczność korygowania drugiej części trasy. Niemniej kontynuowaliśmy jazdę wytyczonym śladem. Już pierwsze kilometry za Czarniżem pokazały, że jest źle...


Tak wyglądał las w tym miejscu. Droga na całe szczęście była w pełni udrożniona...


Kilka kilometrów terenu przy takim krajobrazie i wyjechaliśmy na drogę asfaltową. Tak mnie pochłonęło obserwowanie zniszczonych terenów, że przeoczyłem jezioro przy, którym chciałem się koniecznie zatrzymać ze względu na nazwę. Chodzi o jezioro Trzemeszno. Taka mała ciekawostka, że mieszkam w miejscowości o tej nazwie, a jezioro znajduje się jakieś 150 km dalej :D Zbliżaliśmy się do miejscowości Okręglik, a widoki były coraz bardziej przerażające. W tym miejscu był las...


Jak widać praca tu wre. W oddali zauważyć można spore stosy pociętego drzewa, które czeka na wywózkę. Jeszcze dalej pracowali ludzie i ciężki sprzęt. Pracy do wykonania zostało jeszcze sporo. Przy drodze, którą się poruszaliśmy postawiona została nowa linia energetyczna z solidnymi, betonowymi słupami. Po lewej stronie widać było szczątki połamanych, starych, drewnianych słupów z zerwaną linią. Gdzieniegdzie stare słupy przetrwały...


W Okręgliku mijaliśmy wymowny kierunkowskaz...


"Rytel 6 km" - tak, to ten Rytel, który został odcięty od świata po przejściu sierpniowej nawałnicy. Ciarki przechodziły po plecach na myśl, co przeżywali tutejsi mieszkańcy tej pamiętnej nocy :-( Chwila zadumy i jechaliśmy dalej. Kilka minut i byliśmy w Zaporze, czy też jak wolą inni w miejscowości Mylof. Tutaj mieści się zapora na rzece Brda oraz hodowla pstrąga na Wielkim Kanale Brdy...


Ładnie prezentuje się miejsce po drugiej stronie, gdzie kanał łączy się z rzeką...


Takie obrazki, to był miód na oczy, mając na uwadze skalę zniszczeń w tym regionie. Kolejne kilometry, to jazda lasem, a w zasadzie to co po nim zostało wzdłuż jeziora Mylof. Jechaliśmy i cały czas zastanawialiśmy się kiedy te przykre obrazki się skończą...


Wyjeżdżając z lasu trafiliśmy patrol policji i straży leśnej, ale bez konsekwencji :-) Dojechaliśmy do miejscowości o kolejnej, wymownej nazwie...


Nazwa przyjaźnie nie brzmiała, ale smrodu nie uświadczyliśmy :-D Swoją drogą uwielbiam te tablice informujące o nazwie miejscowości w języku kaszubskim. W Męcikale na moment zatrzymaliśmy się, aby rzucić okiem na most, który powstał w ramach projektu budowy szlaków rowerowych "Kaszubska Marszruta"...


Z Męcikału mieliśmy jechać ścieżką rowerową, którą niestety nie dało się poruszać. Z uwagi na zaawansowane prace przy porządkowaniu lasu ścieżka zasypana była sporą ilością gałęzi z połamanych i usuwanych drzew. W związku z tym legalnie łamaliśmy zakaz jazdy dla rowerzystów po DW235. Przed Kłodawką ponownie wbiliśmy się do lasu, kierując się na Klosnowo. Stamtąd przyjemnym odcinkiem wzdłuż torów kolejowych dotarliśmy do Powałek. Tam króciutki postój na stacji kolejowej, bowiem Krzychu musiał podłączyć powerbanka pod swojego gps'a...


Kolejny odcinek, to przyjemny asfalt w kierunku Jarcewa...


Z Jarcewa był już rzut beretem do Chojnic. Jeszcze szybkie spojrzenie w bok...


I wjechaliśmy do Lasku Miejskiego mieszczącego się na terenie miasta. Tam zaskoczył nas bruk, niczym z trasy Paryż - Roubaix...


Po wyjeździe z lasu naszym oczom ukazał się obraz miasta Chojnice...


Przeprawić musieliśmy się jeszcze remontowaną ulicą Strzelecką i dotarliśmy do punktu docelowego, czyli parkingu, na którym zlokalizowane było nasze auto. Ogarnęliśmy się, zapakowaliśmy rowery na bagażnik i podjechaliśmy do centrum wypełnić puste żołądki. Po popasie ruszyliśmy w drogę powrotną do domów. W Trzemesznie zameldowaliśmy się około godziny 19:00. To była świetna sobota z masą wrażeń i oby takich więcej. Grzegorz, Krzychu - dzięki za wspólną jazdę ;-)

Reasumując, Kaszuby i Bory Tucholskie, to piękne miejsca. Gdybym miał więcej czasu, to spędzałbym tam zapewne minimum kilkanaście dni w roku. Krajobrazy i to co ma do zaoferowania tamtejszy region są wspaniałe. Nie wszystko da się pokazać i opisać. To trzeba zobaczyć. Niestety na tym wspaniałym obrazku dużą wyrwę wyrysowała natura. Sierpniowe nawałnice zniszczyły ogromną ilość terenów leśnych i chyba już nigdy Bory Tucholskie nie będą takie jak kiedyś. Niemniej w dalszym ciągu mają one sporo do zaoferowania i jak tylko odpowiednie służby doprowadzą te miejsca do porządku, to będzie można z nich korzystać pełną gębą.






  • DST 31.24km
  • Czas 01:13
  • VAVG 25.68km/h
  • VMAX 52.05km/h
  • Kalorie 1228kcal
  • Podjazdy 82m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Okoliczne fyrtle

Piątek, 3 listopada 2017 · dodano: 03.11.2017 | Komentarze 0

Po obiedzie razem z Karolem wybraliśmy się na krótką rundę po okolicach. Trasa wiodła przez Kierzkowo, Wydartowo, Krzyżownicę, Trzemżal i Zieleń.


  • DST 43.52km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 25.11km/h
  • VMAX 46.45km/h
  • Kalorie 1676kcal
  • Podjazdy 65m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy...

Poniedziałek, 30 października 2017 · dodano: 01.11.2017 | Komentarze 0



  • DST 30.85km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 23.73km/h
  • VMAX 40.56km/h
  • Kalorie 1063kcal
  • Podjazdy 180m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mokro, ślisko i błotniście

Piątek, 27 października 2017 · dodano: 27.10.2017 | Komentarze 2

Pogoda żenująca - chłodno, mokro i wietrznie, ale głód jazdy spory, więc wybrałem się co nieco pokręcić. Chęć do wspólnej jazdy wyraził także Krzychu i wspólnie późnym popołudniem pokręciliśmy w lasach w rejonie Miatów i Krzyżówki. Tam oczywiście mokro, do tego koleiny i błoto nie ułatwiały jazdy. Zbliżając się do Trzuskołonia dopadł nas niemały opad. Nad nami padało, a dalej na horyzoncie widoczne było słońce...


Powrót do Trzemeszna całkowicie wariantem asfaltowym i nieco przedwcześnie z uwagi na pogorszenie warunków pogodowych. Mimo to, dobre pokręcone i te trzy dyszki ;-)


  • DST 55.29km
  • Teren 5.50km
  • Czas 02:12
  • VAVG 25.13km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Kalorie 2137kcal
  • Podjazdy 334m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy...

Czwartek, 26 października 2017 · dodano: 27.10.2017 | Komentarze 0



  • DST 50.66km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:01
  • VAVG 25.12km/h
  • VMAX 46.45km/h
  • Kalorie 1946kcal
  • Podjazdy 258m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy...

Sobota, 21 października 2017 · dodano: 22.10.2017 | Komentarze 0



  • DST 50.66km
  • Teren 7.50km
  • Czas 02:00
  • VAVG 25.33km/h
  • VMAX 43.01km/h
  • Kalorie 1978kcal
  • Podjazdy 146m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy...

Środa, 18 października 2017 · dodano: 22.10.2017 | Komentarze 0



  • DST 101.62km
  • Czas 03:37
  • VAVG 28.10km/h
  • VMAX 55.25km/h
  • Kalorie 4081kcal
  • Podjazdy 256m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Spontaniczna i szybka stówka

Wtorek, 17 października 2017 · dodano: 18.10.2017 | Komentarze 3

Wtorek wolny od pracy, ale jak to u mnie bywa z czasem ciężko. Po obiedzie miałem natomiast małą misję - dostarczyć małą przesyłkę do Mogilna. Zagadałem do Kacpra czy pojedzie ze mną. Wyraził chęć przy okazji werbując także Krzycha. Krzychu z kolei wyraził chęć pojechania szosówką. Pomyślałem OK, skoro szosa, to może trochę wydłużyć trasę. I tak wydłużyliśmy trasę, że z początkowo planowanych 40 km wyszła z tego piękna stówka!!! Wyjechaliśmy w granicach godziny 15:15, a mając czas do 19:30, wiadomym było, że trzeba było cisnąć. Trasa wiodła przez Palędzie Kościelne, rejony Niestronna i Wieniec. Tam oczywiście obowiązkowo krótki postój na fotkę...


Po kilku kolejnych minutach byliśmy w Mogilnie. Szybkie doręczenie przesyłki i cisnęliśmy dalej. Po drodze uzupełniliśmy braki energetyczne i obraliśmy kierunek Przyjezierze. Jadąc przez Gębice i Ostrowo dotarliśmy na plażę w Przyjezierzu...


Z uwagi na szybkie tempo mieliśmy nieco więcej czasu na postój, więc urządziliśmy sobie mały popas, by nie zabrakło "prądu" na drugiej części trasy. Słońce powoli chowało się za horyzont...


By po chwili zniknąć za drzewami...


Drugą część trasy pokonaliśmy bez zatrzymywania, trzymając mocne tempo, jadąc przez Wilczyn, Zygmuntowo, Budzisław Kościelny, Anastazewo, Orchowo i Trzemżal. W Trzemesznie zameldowaliśmy się chwilę przed godziną 19:30, więc spasowani czasowo byliśmy idealnie. Panowie, dzięki za wspólną jazdę :-)


  • DST 104.26km
  • Teren 18.00km
  • Czas 04:17
  • VAVG 24.34km/h
  • VMAX 49.30km/h
  • Kalorie 4012kcal
  • Podjazdy 339m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca + Lasy Czerniejewskie

Poniedziałek, 16 października 2017 · dodano: 18.10.2017 | Komentarze 3

Wczesnym rankiem do pracy na zebranie. Było słonecznie, ale dość rześko. Niemniej zapowiadał się przyjemny dzień, a zwiastowały to takie obrazki po drodze...


Po zebraniu miałem trochę czasu przed pracą, więc korzystając z pogody udałem się do Czerniejewa. Tam oczywiście wizyta w kolorowym, jesiennym parku. Zdjęć pałacu nie będzie, bowiem były inne ładniejsze widoki do focenia. Co roku jesienią jestem w tym miejscu i co roku zachwycam się tym miejscem, niczym szczerbaty sucharami...


Tym razem widok nie z pomostu, ale na pomost...


Niemniej podmokłą polaną dotarłem także na pomost. Spojrzenie w przeciwnym kierunku także było godne uwagi...


Następnie pokręciłem się trochę po parku. Poruszanie się takimi alejkami było niczym miód na serce...

Następnie udałem się w głąb Lasów Czerniejewskich. Trochę się musiałem nagimnastykować, bo powalonych drzew po drodze miałem mnóstwo. Na szczęście w głąb lasu było już lepiej...


Ale, oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie obrał ścieżki z "atrakcjami". Po kilku minutach jazdy trafiłem taką drogę, że ujechać nie szło. Koleiny niemal do kolan i wszechobecne błoto. Droga totalnie rozjechana przez ciężki sprzęt. Niemniej kontynuowałem jazdę, to jadąc po błocie, to po bezdrożach z racji głębokich kolein. Upaprałem się sporo, ale przynajmniej nie było nudno. Z lasu wyjechałem w okolicach Przyborowa i serwisówką S5 pomknąłem do Łubowa. Pędziłem asfaltem, a przede mną na niebie ukazały się cztery lecące, jeden za drugim samoloty, które zapewne kierowały się do Powidza..


Z Łubowa pojechałem do Owieczek, a stamtąd do Braciszewa. W Braciszewie ponownie wbiłem się na serwisówkę, by dojechać nią do zjazdu na Kłecko. Tam skierowałem się na Piekary, a dalej zmierzałem już w kierunku pracy. Pozostałą część dnia spędziłem wypełniając pracownicze obowiązki, a wieczorem wróciłem do Trzemeszna. Tym sposobem wyszła z tego w ten piękny poniedziałek całkiem przyjemna stówka ;-)