avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 101080.84 km
Km w terenie: 12730.30 km (12.59%)
Czas na rowerze: 164d 11h 40m
Średnia prędkość: 25.59 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2025
button stats bikestats.pl

2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

  • DST 42.58km
  • Teren 19.50km
  • Czas 01:47
  • VAVG 23.88km/h
  • VMAX 39.52km/h
  • Kalorie 1614kcal
  • Podjazdy 405m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skorzęcin

Czwartek, 14 maja 2015 · dodano: 16.05.2015 | Komentarze 2

W czwartek zmuszony byłem udać się do pracy samochodem. Nie miałem dętki w zapasie w razie co, więc lepiej było nie kusić losu. Po pracy udałem się zakupić ową dętkę i po powrocie do domu można było gdzieś śmignąć. Krótka wymiana informacji z Kubą i mieliśmy spotkać się na Krzyżówce i stamtąd pojechać do Skorzęcina. Mieliśmy, bowiem Kubę zaraz po wyjeździe z domu dopadł deszcz i ostatecznie odpuścił. Ja, że byłem już w trasie stwierdziłem, iż pojadę dalej. Chmury deszczowe cały czas miałem przed sobą, ale do Skorzęcina dotarłem suchy ;-) W Skorzęcinie zaglądam na molo, a tam totalna pustka. W sumie nie ma się co dziwić, środek tygodnia, zimno i wietrznie. Jedynymi żywymi istotami poza mną w obrębie molo, były pływające kaczki i łabędzie...


Tak sobie siedziałem na tym molo w ciszy i siedziałem, aż w końcu obejrzałem się za siebie, a tam... czarno. Nadciągały chmury deszczowe. Momentalnie się zrywam i uciekam w stronę lasu. Ucieczka się udaje, bowiem złapała mnie tylko mała mżawka, a z racji rozkwitniętych drzew, praktycznie jej nie odczułem. Jako, że byłem w lesie, pojeździłem sobie trochę w terenie...


Do domu powrót przez Gaj i fyrtle Bieślina.


  • DST 53.52km
  • Teren 7.20km
  • Czas 02:14
  • VAVG 23.96km/h
  • VMAX 47.26km/h
  • Kalorie 1711kcal
  • Podjazdy 105m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy z serwisem na trasie

Wtorek, 12 maja 2015 · dodano: 12.05.2015 | Komentarze 3

Rano do pracy. W ciągu dnia krótki odcinek praca - komisariat - praca. Po pracy zachciało mi się pojechać przez Szczytniki Duchowne i Lubochnię. I właśnie na Lubochni łapię laczka. Przymusowy postój na mały serwis. W sumie pierwszy raz zmieniałem dętkę w trasie...


Wymiana poszła bezproblemowo. Mini pompka z Lidla daje radę :-) Dalszy powrót do domu już bez problemów.


  • DST 111.64km
  • Teren 16.00km
  • Czas 04:35
  • VAVG 24.36km/h
  • VMAX 50.51km/h
  • Kalorie 4220kcal
  • Podjazdy 299m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bułka obojętnie jaka, byle nie z "kajmaka" !!!

Poniedziałek, 11 maja 2015 · dodano: 12.05.2015 | Komentarze 2

Od rana do Gniezna i razem ze szwagrem lecimy do Czerniejewa zapisać się na rajd nocny. Z Czerniejewa jedziemy przez Czeluścin i Malczewo w kierunku Niechanowa. W Mikołajewicach odbijamy na moment z trasy, aby wbić się na ambonę, ale widoki okazały się być słabe. Z Niechanowa prosto na Gniezno. Szwagier kieruje się do domu, bo za niedługo trzeba udać się do pracy na popołudniówkę. Ja jadę na Winiary załatwić jeszcze kilka spraw. Wszystko idzie sprawnie, więc można ruszać dalej. Przez Łazienki, a następnie wzdłuż krajówki śmigam w kierunku starej drogi na Jankowo Dolne. W Jankówku skręcam w drogę polną, kierując się w stronę Wierzbiczan. Po chwili okazuje się, że kilka chwil wcześniej musiał jechać tędy ciągnik z rozrzutnikiem, bowiem cała droga zawalona rozrzuconym gnojem. Smród niesamowity :-D Na szczęście po jakiś 300 metrach "atrakcje" się kończą. Do Wierzbiczan docieram sprawnie i jadę przez Lubochnię i Krzyżówkę w stronę Gaju, a następnie na Ostrowite Prymasowskie. Między Gajem, a Ostrowitym wyprzedzam jakiegoś niedzielnego rowerzystę i nagle słyszę jakieś trąbienie. Oglądam się, a tam 300 metrów za mną jakiś baran zasuwa busem. W momencie wyprzedzania coś tam do mnie zaczął sapać, więc "uprzejmie go pozdrowiłem" :-D Był to kierowca rozwożący pieczywo z piekarni "Kajmak". Na pewno nie kupię już żadnego pieczywa od nich, skoro zatrudniają takich buraków. Jeśli pójdę do osiedlowego sklepiku po bułki, a pani za ladą standardowo zapyta się - jakie? Odpowiem: bułka obojętnie jaka, byle nie z "kajmaka" :-D Do Ostrowitego jadę spokojnie, bo ciśnienie chwilę wcześniej dosyć zostało podniesione. Dalej kieruję się na Kinno i pobliską ambonę. Tam wbijam się do góry i mogę podziwiać już żółte pola rzepaku. Skoro wszyscy wrzucają foty z rzepakiem, to wrzucę i ja :-D Z ambony widoki są mniej, więcej takie...






Nawet ja się załapałem :-D


Z Kinna polnym skrótem, pomiędzy rzepakową plantacją udaję się w kierunku Jerzykowa...


Przystanąłem tam na chwilę, a wokoło słychać było tylko bzykanie pszczółek. Chwilę później mijam kilkanaście uli nad którymi dosłownie się roiło. Z Jerzykowa już prosto przez Zieleń do Trzemeszna.


  • DST 46.78km
  • Teren 6.50km
  • Czas 01:55
  • VAVG 24.41km/h
  • VMAX 44.85km/h
  • Kalorie 1767kcal
  • Podjazdy 176m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy...

Piątek, 8 maja 2015 · dodano: 08.05.2015 | Komentarze 0



  • DST 51.10km
  • Teren 11.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 24.53km/h
  • VMAX 45.60km/h
  • Kalorie 2075kcal
  • Podjazdy 270m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gniezno i nauka jazdy z małą :-)

Czwartek, 7 maja 2015 · dodano: 07.05.2015 | Komentarze 0

Czwartek to dzień wolny od pracy, ale trzeba było na chwilę podjechać do pracy załatwić co nieco. Do pracy pod wmordewind przez Krzyżówkę i Lubochnię. Z pracy w wiatrem, więc postanawiam śmignąć ulicą Orcholską i dalej czarnym szlakiem przez Dębówiec, Gołąbki do Kruchowa, a stamtąd już prosto na Trzemeszno. Od Gołąbek jazda już z bocznym wiatrem, który w okolicy Kruchowa przybiera nagle na sile. Wiało tak mocno, że zacząłem się rozglądać czy czasem w okolicy nie tworzy się jakaś trąba powietrzna :-D Po powrocie do domu zabieram małą i kontynuujemy naukę jazdy na dwóch kółkach. Kilka dni temu ściągnąłem małe kółka i była próba jazdy na dwóch z pomocą kija :-P Nie bardzo to wychodziło, więc wczoraj ściągnąłem kij i zaczęliśmy próby bez jakiejkolwiek pomocy. Wychodziło to też nie najlepiej, ale dzisiaj już bardzo duży postęp i pierwsze efekty są :-)


Już nawet skręcanie wychodzi dobrze. Teraz będzie już tylko z górki. W zamian za takie postępy nie mogło zabraknąć oczywiście nagrody. Była pizza, wata cukrowa i zabawy w wesołym mini-miasteczku stacjonującym na osiedlu :-)


  • DST 34.51km
  • Teren 16.00km
  • Czas 01:22
  • VAVG 25.25km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Kalorie 1433kcal
  • Podjazdy 258m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wierzbiczany, Lubochnia i Bieślin

Środa, 6 maja 2015 · dodano: 07.05.2015 | Komentarze 1

W środowe późne popołudnie wyskoczyłem pokręcić się po okolicach. Jako, że nie było konkretnych planów ruszyłem w stronę jeziora Wierzbiczany, którego okolice zawsze są przyjemne :-) Tym razem pojechałem przez dawno nie uczęszczaną przeze mnie ścieżkę przez Święte. I tu pozytywne zaskoczenie. Droga, która wcześniej była zryta przez ciężki sprzęt zrobiła się bardzo przyjemna, a tereny wokół jakoś uprzątnięte. Wygląda na to, że zaprzestano tam wszelakich robót :-) Nieco wcześniej na przydrożnym polu spotykam spacerującego boćka...


Dalej pojechałem wzdłuż jeziora w stronę Kaliny i Wierzbiczan, a stamtąd na Lubochnię. Tam na skraju lasu, krótka przerwa na przydrożnym parkingu...


Z Lubochni przez Krzyżówkę śmignąłem w stronę Gaju...


A stamtąd na Bieślin i skrótem polnym w kierunku Trzemeszna....


Do domu wracam już praktycznie po zachodzie słońca.
Kategoria Ciekawe wyprawy


  • DST 45.18km
  • Teren 7.10km
  • Czas 01:48
  • VAVG 25.10km/h
  • VMAX 51.78km/h
  • Kalorie 1872kcal
  • Podjazdy 180m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy...

Wtorek, 5 maja 2015 · dodano: 05.05.2015 | Komentarze 0

Rano przed godziną 7 do pracy przez Wymysłowo i Wierzbiczany. Powrót z pracy po godzinie 17 przez Wierzbiczany, Lubochnię i Krzyżówkę. Jeszcze w Gnieźnie na ulicy Roosevelta mijam jadących z naprzeciwka Pana Jurka i Marcina. Z uwagi na duży ruch samochodów nie zatrzymujemy się i jedziemy w swoje strony ;-)


  • DST 162.08km
  • Teren 40.00km
  • Czas 06:59
  • VAVG 23.21km/h
  • VMAX 49.89km/h
  • Kalorie 6512kcal
  • Podjazdy 646m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Park Krajobrazowy Promno i Puszcza Zielonka z Dziewiczą Górą

Niedziela, 3 maja 2015 · dodano: 03.05.2015 | Komentarze 3

Trzeci dzień majowego weekendu od dłuższego czasu był planowany pod kątem roweru, a że pogoda dopisała nie mogło być inaczej. Umówiłem się z Kubą na objazd terenów Puszczy Zielonka i po drodze Parku Krajobrazowego Promno. Ponadto Kuba zagadał z Panem Jurkiem i Mateuszem, więc ekipa do wspólnej jazdy była zacna. Wyjeżdżam o godzinie 9:20 z Trzemeszna, bowiem na godzinę 10:00 wyznaczyliśmy sobie punkt zbiórki na gnieźnieńskiej Wenecji. Zaraz po wyjeździe orientuję się, że się spóźnię, bowiem zamiast prognozowanego wiatru w plecy mam upierdliwy wiatr z boku. Informuję szybko Kubę, a na miejscu melduję się kilkanaście minut po godzinie 10. Razem ruszamy w kierunku drogi ekspresowej S5. W międzyczasie okazuje się, że w Promnie dołączy do nas Grigor. Jedziemy serwisówką S5 do Wierzyc, a następnie przez Zbierkowo i okolice Kociałkowej Górki kierujemy się do Parku Krajobrazowego Promno. Dojeżdżamy w miejsce gdzie miał czekać Grigor. Okazuje się, że go nie ma. Kuba wykonuje szybki telefon, no i okazuje się, że Grigora pognało w zarośla za potrzebą :-D Po krótkiej przerwie ruszamy dalej. W okolicach Góry mamy fajny widok na jezioro Góra, przez które przepływa rzeka Cybina...


Od tego momentu rolę przewodnika pełni Grigor, który zna te tereny jak własną kieszeń. W Uzarzewie zatrzymujemy się na chwilę w miejscowym sklepiku celem uzupełnienia zapasów i ruszamy dalej w kierunku Puszczy Zielonka. Przemierzamy świetne tereny leśne i po stromym podjeździe meldujemy się na Dziewiczej Górze. Po podjeździe mała przerwa przy wieży widokowej...


Wieża z dołu prezentuje się okazale...
Image and video hosting by TinyPic

Po małym odpoczynku udaję się na górę popatrzeć na pobliskie tereny. Chłopaki zostali na dole, bowiem już kiedyś tą miejscówkę odwiedzili. Dzisiaj widoki z wieży były takie...


Widok w stronę Poznania już nie tak idealny, ale w tle szło dostrzec dach stadionu miejskiego i wieżę telewizyjną na Piątkowie...


A te małe ludki na dole, to Pan Jurek, Grigor, Kuba i Mateusz :-D


Z Dziewiczej Góry pognaliśmy z okolice Wierzonki, gdzie pożegnaliśmy się z Grigorem i dalej w czwórkę obraliśmy kierunek na Tuczno i Wronczyn.  Jeszcze przed Wierzonką zatrzymujemy się na chwilę przy pomnikowej sośnie, która została spalona podczas ogromnego pożaru w 1992 roku, kiedy to spłonęło 250 ha lasu...


Do Wronczyna jechało się dobrze, ale dalej to już walka z upierdliwym bocznym wiatrem, który nie dawał za wygraną. Z każdym kilometrem jechało się coraz ciężej, a że w nogach było już sporo kilometrów i trochę jazdy w terenie, to łatwo nie było. W Krześlicach zatrzymujemy się na chwilę przy pałacu...


Stamtąd lecimy już prosto na Gniezno przez Latalice, Lednogórę i Dziekanowice, walcząc z upierdliwym wiatrem. W rejonie ulicy Poznańskiej żegnamy się z Kubą oraz Panem Jurkiem i wraz z Mateuszem śmigamy wzdłuż ulicy Kostrzewskiego. Z Mateuszem żegnam się przed ulicą Wolności i samotnie już jadę na Trzemeszno. Na Osińcu jeszcze krótka przerwa na batona i uzupełnienie płynów i można śmigać dalej. W Szczytnikach Duchownych orientuję się, że do granicy 160 kilometrów niewiele zabraknie, więc do Lubochni jadę na okrętkę przez Wierzbiczany. Terenowy odcinek między Lubochnią, a Krzyżówką jedzie się ciężko z racji straconych wielu sił na walkę w wiatrem. Z Krzyżówki już lżej, bo ostatni odcinek trasy, to wiatr w plecy i w Trzemesznie melduję się po godzinie 18. Wypad na duży plus, dzięki chłopaki za wspólną jazdę :-) Dzisiaj też padły dwa rekordy. Pierwszy, to dzienna ilość pokonanych kilometrów w ilości 162,08 oraz czas spędzony w siodle w ilości 6 godzin 59 minut i 6 sekund :-)



  • DST 49.06km
  • Teren 14.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 21.49km/h
  • VMAX 40.63km/h
  • Kalorie 1873kcal
  • Podjazdy 440m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Przybrodzin i Skorzęcin

Sobota, 25 kwietnia 2015 · dodano: 28.04.2015 | Komentarze 0

W sobotę zamierzałem trochę pokręcić do obiadu, ale najpierw skupiłem się na regulowaniu podzespołów, a gdy już to uczyniłem podczas jazdy testowej szlag trafił linkę od przerzutki. Swoją drogą to już druga felerna linka z tego samego serwisu, więc chyba jakaś wadliwa partia. Wsiadłem w auto i podjechałem szybko do Gniezna. Linka została wymieniona i sprzęt gotowy do jazdy. Zmieniłem też z ciekawości łańcuch na ten śmigany (900 km przebiegu) i okazało się, że wszystko śmiga jak trzeba. Natomiast na nowym łańcuchu connex'a nadal jest przeskakiwanie na najmniejszej tylnej zębatce. Pojeżdżę jeszcze trochę na connexie, może się dopasuje, a jeśli nie trzeba będzie znowu nowy łańcuch kupić. Pod wieczór zagadałem do Karola. Padła propozycja jeziora Powidzkiego, więc czemu nie. Po godzinie 18 ruszamy. Jedziemy przez Ostrowite, Jerzykowo i Kinno, a stamtąd już terenem na Wylatkowo. Po drodze przejeżdżamy koło zamku. Ja widzę ten obiekt pierwszy raz, wcześniej tylko o nim słyszałem z opowiadań znajomych...


Po krótkim postoju ruszamy dalej i po kilkunastu minutach meldujemy się w Przybrodzinie. Na plaży cisza i spokój, spaceruje w pobliżu tylko kilka osób...


Z Przybrodzina jedziemy do Skorzęcina. Na drodze do Wylatkowa wyprzedza nas pod górkę pewien młodzieniaszek. Oczywiście miał rower z silnikiem elektrycznym. Widać było wyraźnie, że ma ochotę na rywalizację. Co rusz oglądał się zadowolony, jaką to przewagę osiągnął nad dwoma zaprawionymi bikerami. Na szczycie wzniesienia ma spokojnie 300 metrów przewagi nad nami. Ale górka się skończyła, a mały silniczek wyciągnie tylko 25 km/h :D No to postanowiliśmy zaatakować. Przewaga szybko topniała i po niespełna kilometrze łykamy go jak młody pelikan :-D Dalej przez las do Skorzęcina. Tam zjadamy po zapiekance w jednym z lokali i ruszamy w drogę powrotną. Zrobiło się ciemno, ale na szczęście Karol zabrał ze sobą latarkę, bowiem w mojej akurat padła bateria. W lesie nie dość, że ciemno to jeszcze piaskownica na maxa. Od Gaju lecimy już asfaltem i coś koło godziny 21:30 meldujemy się w Trzemesznie.


  • DST 88.59km
  • Teren 29.00km
  • Czas 04:08
  • VAVG 21.43km/h
  • VMAX 46.11km/h
  • Kalorie 3544kcal
  • Podjazdy 417m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gniezno, Mielno, Głęboczek i Gołąbki, czyli rowerowy bigos :-D

Piątek, 24 kwietnia 2015 · dodano: 24.04.2015 | Komentarze 1

Dzisiaj taki lajtowy dzień. Do pracy, ale więcej latania po mieście i załatwiania różnych spraw służbowych. Ubrałem się w końcu na krótko (krótki rękaw i spodnie 3/4). Do Gniezna postanawiam pojechać przez Krzyżówkę i Lubochnię. W Gnieźnie odwiedzam serwis w celu korekty przy montażu nowej korby. Jest lepiej, ale jeszcze coś nie do końca gra w ustawieniach i trzeba będzie szukać o co chodzi. Szwędam się trochę po mieście załatwiając sprawy, a następnie do galerii. Powrót do domu dzisiaj znacznie szybciej, więc urozmaicam sobie trasę. Jadę w kierunku Mielna przez Krzyszczewo i Dębłowo. Tam skręcam w kierunku lasu i przyjemnym szutrem zmierzam na Mielno...


Tą przyjemną nawierzchnią nie cieszę się długo, bowiem po chwili zaczynają się nierówno ułożone płyty i tak prawie do samego Mielna. W Mielnie zmierzam w kierunku DK 5. Przy krajówce widać zaawansowane prace związane z budową drogi ekspresowej S5. O dziwo nie widać żadnego pracownika. Strajk czy co?


W tym miejscu przecinam krajówkę i wbijam się do lasu zgodnie z kierunkiem zielonego szlaku. Okazuje się, że dojechałem nad brzeg jeziora Głęboczek. Bardzo urokliwa miejscówka, nigdy wcześniej tu nie byłem...


Po chwili przerwy ruszam zielonym szlakiem przed siebie. Trzeba przyznać, że szlak położony jest bardzo fajnie i jedzie się przyjemnie leśnymi duktami mimo, że miejscami jest jak w piaskownicy. I tak sobie jadę i jadę, aż tu nagle drewniany szlaban na drodze. Domyśliłem się, że to ten sławny już zniszczony most na rzecze Wełna. Przechodzę pod szlabanem, aby się upewnić o co chodzi i moim oczom ukazuje się taki widok...


Szlak rowerowy jest nieprzejezdny. Ciekawe kto stoi za zniszczeniem mostu i co on komu zawadzał. Druga sprawa to taka, że powinien powstać tu jak najszybciej nowy most, ale przecież nasze władze mają na głowie ważniejsze sprawy :-D Początkowo próbuję obczaić pobliskie ścieżki dokąd prowadzą, ale jedna wywiodła mnie na polanę, gdzie stało drzewo z drabiną :-P, a druga nad brzeg jeziora Ławiczno. Ruszam, więc dalej przed siebie wzdłuż rzeki i udaje mi się nad nią przeprawić dopiero w pobliżu leśniczówki Brody. Dalej przemierzam kawałek trasą jesiennego wyścigu na Dębówcu, ale następnie odbijam. Chciałem skierować się na rejony Gościeszyna i Gołąbek. No i jadę na czuja nieznanymi ścieżkami. Dojeżdżam do jakiegoś gospodarstwa, a tam znak "zakaz przejścia". Ignoruję go i jadę dalej. Przemierzam kolejne nieznane ścieżki, które robią się coraz węższe. Gdzieś za drzewami widać jezioro Duże Sykule. Droga robi się coraz bardziej wyboista, pokryta licznie liśćmi i gałęziami. Zastanawiam się, czy ktoś ją użytkuje. Po chwili pada odpowiedź, gdyż przede mną ukazuje się przewrócone, złamane drzewo. Rzecz jasna, że nikt tędy nie jeździ...


Pokonuję przeszkodę i jadę dalej. Za jakieś 200 metrów to samo, kolejne drzewo. Tu także mała przeprawa i jadę dalej. Błądzę po tych nieznanych ścieżkach, ale w tym pozytywnym znaczeniu. Po kilkunastu minutach wyjeżdżam na utwardzoną drogę. Jadę zgodnie z jej biegiem, ale orientację w terenie jeszcze mam i wiem, że trzeba gdzieś odbić, bo to nie ten kierunek. W końcu jest jakaś ścieżka, w którą się kieruję i kontynuuję dalej szwędaczkę po Lasach Królewskich. Przemierzam kolejne metry i kilometry i wiem, że muszę skręcić w końcu w lewo. Pierwsza taka ścieżka okazuje się nietrafiona, doprowadziła mnie tylko do gospodarstwa. Druga z kolei na jakąś polanę. W końcu trafiam na skrzyżowanie, a tam czarny szlak :-) No to jestem w domu. Na 99% jest to szlak prowadzący na Gołąbki. Po chwili wątpliwości nie mam żadnych, bowiem przejeżdżam obok grobu żołnierza napoleońskiego (wspominał o nim także na swoim blogu Kuba)...


Dalej to już prosta droga na Gołąbki. Tam na chwilę zaglądam na plażę...


A dalej już prosto na Trzemeszno przez Ławki i Kruchowo. W Ławkach wstępuję jeszcze na chwilę do spożywczaka uzupełnić płyny, bo po terenowej jeździe po lasach wchłonąłem wszystko co miałem. Wypad bardzo udany i spontaniczny. Przyjemnie spędziłem czas podczas powrotu do domu szwędając się po Lasach Królewskich przy pięknej pogodzie :-)