avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 99824.12 km
Km w terenie: 12637.80 km (12.66%)
Czas na rowerze: 162d 15h 28m
Średnia prędkość: 25.56 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Zimowo

Dystans całkowity:2196.45 km (w terenie 533.30 km; 24.28%)
Czas w ruchu:108:36
Średnia prędkość:20.23 km/h
Maksymalna prędkość:53.56 km/h
Suma podjazdów:9353 m
Suma kalorii:59508 kcal
Liczba aktywności:47
Średnio na aktywność:46.73 km i 2h 18m
Więcej statystyk
  • DST 25.91km
  • Teren 16.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 17.27km/h
  • VMAX 29.16km/h
  • Kalorie 284kcal
  • Podjazdy 173m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Snow MTB vol. 2

Czwartek, 20 grudnia 2018 · dodano: 26.12.2018 | Komentarze 1

W przedświąteczny czwartek ponownie sypnęło śniegiem, więc po ogarnięciu spraw na wieczór wytargałem rower i udałem się na krótką rundę. W mieście musiałem przedostać się przez breję, ale już w terenie było zacnie. Między Świętym, a Wymysłowem przecierałem szlak, bo droga była zasypana...


Później było już łatwiej, bo coś tam po drogach zdążyło przejechać...


Przez Kalinę dotarłem do Jankowa Dolnego...


Zjechałem na dół do ośrodka wypoczynkowego, po czym wyjazd do góry i jazda lasem na Kalinę, a stamtąd do Wymysłowa. Dalej udałem się na Rudki, przecinając DK 15 i terenowym duktem kierowałem się w stronę Pasieki. Tutaj było znów ciężej, bowiem ponownie przecierałem szlak. Jazda szła jednak płynnie, więc depnąłem trochę mocniej. I tak sobie cisnąłem, aż trafiła się pod przednim kołem koleina. Uślizg koła i gleba nr 2 w sezonie 2018 stała się faktem. Przy okazji mogłem doświadczyć jak czują się saneczkarze na torze saneczkowym, bowiem przejechałem się nieźle rozpędzony kilka metrów na tyłku :-D Strat w ludziach i sprzęcie na szczęście zero :-) Pozbierałem się, otrzepałem ze śniegu i przez Pasiekę, Niewolno i okolice Folusza wróciłem do Trzemeszna. Po powrocie musiałem nieco odczekać, by rower odtajał...


Tym sposobem wyszła nie za długa rundka, ale dająca sporo frajdy :-)

Kategoria Zimowo


  • DST 64.20km
  • Teren 26.00km
  • Czas 03:33
  • VAVG 18.08km/h
  • VMAX 36.97km/h
  • Kalorie 684kcal
  • Podjazdy 471m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Snow MTB

Niedziela, 16 grudnia 2018 · dodano: 26.12.2018 | Komentarze 1

W niedzielny poranek sypnęło śniegiem, więc obowiązkowo trzeba było wyjechać. W końcu jazda po śniegu daje dużo frajdy. Najpierw samotnie pognałem w stronę Kruchowa, jadąc przez Kierzkowo. Gdy tylko wjechałem w teren, koniecznym było obniżenie ciśnienia w oponach...


W lesie klimat całkiem przyjemny...


W Kruchowie zatrzymałem się na moment przy mostku...


Następnie kierowałem się w stronę Trzemeszna, by wyjechać na przeciw Grzegorzowi. Dalej już razem pojechaliśmy w rejon Wału Wydartowskiego...


Trasa wiodła przez Wydartowo, Ignalin, Przyjmę, Józefowo i dalej w stronę Mielna...


Następnie ponownie jazda przez las, Drewno prosto do Chomiąży Szlacheckiej. Stamtąd udaliśmy się do Gąsawki. Tamtejsze mokradła zostały skute przez cienką warstwę lodu...


Z Gąsawki leśnostradą dotarliśmy na plażę w Gołąbkach...


Nasze rowery spisywały się oczywiście niezawodnie...


Z Gołąbek przez Kurzegrzędy, Jastrzębowo i Pasiekę wróciliśmy do Trzemeszna. Jazda po pierwszym śniegu tej zimy dała dużo frajdy :-)

Kategoria Zimowo


  • DST 61.07km
  • Czas 02:30
  • VAVG 24.43km/h
  • VMAX 37.51km/h
  • Kalorie 2351kcal
  • Podjazdy 162m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy... (pierwsza gleba w sezonie)

Poniedziałek, 5 lutego 2018 · dodano: 06.02.2018 | Komentarze 1

W poniedziałek ponownie popołudniówka w pracy i ponownie dojazd rowerem. W dzień bardzo przyjemna pogoda ze słońcem i lekkim mrozem. Postanowiłem to wykorzystać i troszkę więcej pokręcić. W lesie ponownie przyjemny klimat...


Im dalej w las, tym przyjemniej...


Wieczorem powrót także trochę na okrętkę. Z początku jazda jak co dzień, czarny i suchy asfalt. Ale w rejonie Dębówca zrobiło się biało...


O ile do Jastrzębowa utrzymywała się podobna, cienka warstwa śniegu, o tyle w Niewolnie śniegu było już więcej. Na przejeździe kolejowym zostałem zastopowany przez zamknięte rogatki i był to wstęp do tego, co stało się chwilę później. Gdy szlabany poszły w górę ruszyłem i ostrożnie pokonywałem kolejne metry, po czym wyprzedził mnie samochód. Co najlepsze na skrzyżowaniu z DK15 sygnalizacja świetlna pokazywała zielone światło, a idiota, bo tak trzeba nazwać kierowcę tego pojazdu zaczął hamować. Nie wiem co on odstawiał za numer, ale zaskoczony takim obrotem sprawy zmuszony zostałem do nieco mocniejszego hamowania w miejscu, gdzie na jezdni była "szklanka". I w tym momencie straciłem przyczepność lądując na śliskim asfalcie. Kierowca oczywiście pojechał w piz... Niestety nie obyło się bez strat. Z mocowania wyleciał przedni błotnik i jak się później okazało połamały się w nim plastikowe prowadnice...


Mnie osobiście nic się nie stało. Nie mam nawet najmniejszego siniaka. Pozbierałem siebie, rower i uszkodzony błotnik i dojechałem te 300 metrów do domu. Szkoda tylko, że taki fajny dzień na sam koniec schrzanił kierowca pojazdu, który skutecznie utrudnił mi jazdę. Ale generalnie nie ma się co zamartwiać, lecimy z koksem dalej :-P


  • DST 38.65km
  • Teren 3.50km
  • Czas 01:40
  • VAVG 23.19km/h
  • VMAX 41.78km/h
  • Kalorie 1358kcal
  • Podjazdy 120m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po okolicach (szklanka w lesie)

Wtorek, 23 stycznia 2018 · dodano: 25.01.2018 | Komentarze 0

We wtorkowe późne popołudnie pojechałem pokręcić po okolicach. Obrałem kurs w stronę lasów skorzęcińskich, jednak już za Miatami przekonałem się, iż to nie był dobry pomysł. W lesie była istna szklanka. Zmuszony byłem zniwelować prędkość do około 12 km/h, bo szybsze pomykanie groziło poślizgiem...


Kombinowałem jak tu najszybciej wyjechać na asfalt, więc pojechałem w kierunku Gaju mając za sobą przyjemny krajobraz...


Gdy wyjechałem na asfalt zaczęła się jazda w normalnym tempie. Pomknąłem przez Ostrowite Prymasowskie, Kinno i Skubarczewo. W Kinnie na polach śniegu nawiało po horyzont...


Przy ambonie, w blasku zachodzącego słońca zrobiłem krótką przerwę na gorącą herbatę z termosu...


Po ogrzaniu się ruszyłem w drogę powrotną przez Słowikowo, Trzemżal i Zieleń. Do domu dotarłem o zmierzchu. Trasa długa nie była, ale bardzo przyjemna w tych warunkach :-)
Kategoria Zimowo


  • DST 53.74km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:43
  • VAVG 19.78km/h
  • VMAX 37.97km/h
  • Kalorie 1933kcal
  • Podjazdy 231m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nareszcie biało (do pracy / z pracy)

Środa, 17 stycznia 2018 · dodano: 19.01.2018 | Komentarze 1

W końcu sypnęło trochę śniegiem, więc do pracy pomknąłem nieco na okrętkę, by czerpać przyjemność z jazdy w tych warunkach. Drogi asfaltowe były mokre, więc pojechałem przez Folusz, od razu za torami wbijając się w teren. Już na wstępie musiałem być mocno ostrożny, bowiem pod śniegiem kryły się zamarznięte, błotne koleiny. W Kierzkowie wyjechałem na krótki odcinek asfaltowy...


Następnie ponownie teren z zamiarem dotarcia do Ignalina...


Po pół kilometra jazdy tą ścieżką musiałem zmienić kurs, gdyż droga na Ignalin była kompletnie zasypana, a ryzyko wyłożenia się na zasypanych koleinach spore. Pomknąłem, więc na Kruchowo...


W Kruchowie wyjechałem na odśnieżony asfalt i dojechałem tak do Grabowa, gdzie czarny dywan zamienił się w biały...


W tym momencie mogłem się już delektować pięknem zimy w lesie. Obrałem kurs ulubionymi odcinkami jadąc przez Lasy Królewskie w kierunku Dębówca. W okolicach osady Kurzegrzędy równie pięknie...


I tak sobie mknąłem z uśmiechem na twarzy, na moment zatrzymując się nad rzeczką...


Na wyjeździe z lasu rower był pięknie oblepiony śniegiem, Uwielbiam to...


Ostatnie kilka kilometrów było mniej przyjemne, z uwagi na stan dróg w gminie Gniezno. Na Dębówcu w okolicy rzeki Wełna uniknąłem gleby w sposób nawet nieznany sobie. Tak mnie pociągnęło w śnieżnych roztopach, że lewy but momentalnie się wypiął z pedała, i jakimś dziwnym, odruchowym balansem ciała udało utrzymać się pionie :-D Gdybym fiknął na tą mokrą srytę, to "ładnie" bym wyglądał :-D

Wieczorem powrót z pracy mocno zbliżonym wariantem. Bardzo skupionym musiałem być na wylocie z Gniezna, bo ulica Orcholska, aż się świeciła, gdyż przy gruncie chwycił mróz. W lesie było już dużo lepiej. Ponownie zrobiłem krótki postój nad rzeczką...


Mimo późnej pory jazda sprawiała mi dużo frajdy. Las, noc, śnieg wprowadzały niesamowity klimat...


Z lasu wyjechałem w okolicach Grabowa, a w międzyczasie wzmogły się opady śniegu. W Kruchowie sypało już konkretnie, a w Niewolnie droga asfaltowa była już biała...


Gdyby nie fakt, że na czwartek od rana miałem zaplanowane prace z przemeblowaniem i urządzeniem piwnicy, pewnie kręciłbym dalej po okolicach, bo przyjemność z jazdy była duża, ale z uwagi na późną porę trzeba było wracać do domu. Oby tej zimy było jeszcze kilka dni do jazdy w takich warunkach ;-)


  • DST 42.71km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 22.28km/h
  • VMAX 47.70km/h
  • Kalorie 1767kcal
  • Podjazdy 103m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Skorzęcin - zimno i wietrznie

Niedziela, 14 stycznia 2018 · dodano: 15.01.2018 | Komentarze 1

W niedzielne przedpołudnie razem z Kacprem wybraliśmy się do Skorzęcina. Z uwagi na zimny wiatr plan zakładał dojazd na miejsce przez las. Plany nieco trzeba było zweryfikować z uwagi na łysą oponę na tylnym kole u Kacpra. Wystarczyła cienka warstwa lodu w lesie, a Kacper miał problem z płynną jazdą. Musiał pokonywać trasę poboczem drogi leśnej...


Dalsza jazda przez las w tym wypadku nie miała sensu. Szybka weryfikacja planów i pomknęliśmy asfaltem w kierunku Kołaczkowa. Dalej przez Chłądowo i niebawem zameldowaliśmy się w Skorzęcinie. Wiatr na tym odcinku wydmuchał nas konkretnie. Nieoceniona okazała się gorąca herbata na miejscu w ośrodku. Kacper pojechał na molo, a ja pomknąłem pod wiatę przy jeziorze Białym...


Wystarczyło kilka dni mrozu i tafla jeziora pokryła się lodem...


Łódką na chwilę obecną nie da się pływać...


Po ogrzaniu się herbatą ruszyliśmy w stronę Trzemeszna. Pierwotnie mieliśmy jechać lasem w kierunku Skubarczewa i stamtąd z wiatrem w plecy przez Kinno i Ostrowite, ale na łysej oponie nie było co igrać z losem, więc powrót wiódł przez Sokołowo, Gaj i Bieślin.
Kategoria Zimowo


  • DST 51.41km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:42
  • VAVG 19.04km/h
  • VMAX 41.38km/h
  • Temperatura -6.0°C
  • Kalorie 1868kcal
  • Podjazdy 183m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dolina Rzeki Gąsawki

Czwartek, 9 lutego 2017 · dodano: 09.02.2017 | Komentarze 1

Kolejny mroźny dzień, ale ponownie nie zraziło to nas, by tym razem we trójkę zrobić kolejnego tripa. Ogólnie zrobiło się tęskno za lasem, a jadąc w kierunku północnym była szansa, by coś pokręcić nie narażając się na dukty pokryte lodem. Wszystko za sprawą leśnostrady od Gołąbek w kierunku Chomiąży Szlacheckiej, którą dało się płynnie poruszać. Co prawda droga jest skuta skorupą lodową, ale rynny wyjeżdżone od kół samochodów pozwalają na jazdę rowerem :-) Wygląda to mniej, więcej tak...


Poruszaliśmy się wąską nitką po suchym asfalcie. Jedynie na łukach drogi trzeba było uważać i wyhamowywać niemal do zera, bowiem tam jeszcze lód na całej szerokości. Jechaliśmy sobie z myślą o wizycie w Dolnie Rzeki Gąsawka. Droga przebiegała sprawnie i tylko końcowy odcinek ze zjazdem w dół był bardzo trudny, bowiem tam większa część nawierzchni pokryta była lodem. Wszyscy jednak cało dotarliśmy do celu...


Zrobiliśmy kilkuminutową przerwę na rozgrzanie się ciepłą herbatą, po czym ruszyliśmy na objazd ścieżki przyrodniczej. Chłopaki chyba nie brali na poważnie mojego pomysłu z objechaniem ścieżki, obawiając się trudnych warunków w postaci lodu i korzeni. Ja jednak bez zastanowienia wsiadłem na siodło i pognałem w teren. Jechało się przyjemnie, a warunki były zaskakująco dobre. Współtowarzysze wycieczki widząc, że pognałem do przodu także ruszyli. Jak to w tym miejscu bywa, jest i trochę przełajów...


Na dole w dalszym ciągu jechało się przyjemnie i po kilku chwilach byliśmy nad rzeką...


Meandrująca rzeczka...


Większość powierzchni skuta pokrywą lodową...


Kacper czas, w którym pstrykałem fotki wykorzystał na obniżenie ciśnienia w oponach, aby pewniej czuć się na śliskiej nawierzchni...


Następnie ruszyliśmy w górę, ale z buta, bowiem tu już jechać się nie dało. Ścieżka pokryta była na górze cienką warstwą lodu, która była bardzo niebezpieczna. O jeździe nie było mowy, a moje buty w blokami w podeszwach zachowywały się niczym łyżwy. Na chwilę jeszcze przystanąłem, aby zrobić ujęcie z góry...


Dalej kierowaliśmy się już do wyjścia, gdzie można było ponownie wsiąść na rowery i sprawnie się poruszać. Na moment zajrzeliśmy jeszcze nad jezioro Oćwieckie...


I ruszyliśmy w drogę powrotną. Najpierw podjazd do góry. Ze względu na oblodzenie tego odcinka poruszaliśmy się miękkim poboczem po liściach i gałęziach, ale poszło sprawnie. Dalej jazda ponownie wąskim torem, aż do Gołąbek. Wczoraj chłopaki pocisnęli ostro do przodu, ale dzisiaj gdzie potrzebne było dodatkowo trochę techniki, to ja pomknąłem do przodu...


Na Gołąbkach poczekałem dłuższą chwilę za Kacprem i Krzychem, by dalej wspólnie zmierzać w kierunku Trzemeszna. Jako, że droga do Gołąbek prowadziła przez Jastrzębowo i Smolary, to powrót nastąpił przez Ławki i Kruchowo. Dzisiaj było mega przyjemnie i oby tak dalej :-)
Kategoria Zimowo


  • DST 68.64km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:50
  • VAVG 24.23km/h
  • VMAX 41.38km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Kalorie 2665kcal
  • Podjazdy 294m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Przyjezierze

Poniedziałek, 30 stycznia 2017 · dodano: 01.02.2017 | Komentarze 1

Ruszyły ferie oraz mój urlop, więc trzeba co nieco wykorzystać i pokręcić. Na poniedziałek udało nam się pokręcić we trójkę z Kacprem i Krzychem. Plan był taki, aby pojechać do Przyjezierza, unikając maksymalnie dróg gruntowych. Z Trzemeszna pomknęliśmy przez Trzemżal i Słowikowo do Orchowa, a stamtąd prosto na Przyjezierze przez Bielsko. W Bielsku przymusowa przerwa, bowiem Krzychu musiał dopompować koło. Szybko zaczęło schodzić powietrze, na szczęście mleczko tym razem zadziałało i do samego końca nie było większych problemów. W Przyjezierzu obowiązkowo zajrzeliśmy na plażę. Wjechaliśmy na molo i zrobiliśmy nieco dłuższy postój. Wypiliśmy ciepłą herbatę i popatrzyliśmy na skute lodem jezioro...


Jako, że lodowa skorupa była gruba, postanowiliśmy wjechać na lód. Ostrożnie pokręciliśmy się po tafli jeziora, po czym podjechaliśmy pod wyskok używany w sezonie letnim do wakeboard'u...


Było znowu śmiesznie. Zastanawialiśmy się czy, aby nie rozpędzić się i wyskoczyć z najazdu, oczywiście żartując :-D


Wygłupy trzeba było zakończyć i zbierać się w drogę powrotną. Wybraliśmy wariant przez Gaj i Mlecze, gdzie na krótkim odcinku terenowym nieźle się upapraliśmy. Grzejące słońce roztopiło sporą ilość śniegu i lodu, przez co podłoże było miejscami grząskie. Następnie przejazd przez Linówiec i w Wólce Orchowskiej wbiliśmy się na trasę, którą mknęliśmy do Przyjezierza. Dalsza część trasy, to ten sam wariant, jak w drodze do Przyja. Znowu było ostre tempo, które od Linówca oscylowało w granicach 30 km/h, ale było w porządku ;-)

Kategoria Zimowo


  • DST 63.17km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:59
  • VAVG 21.17km/h
  • VMAX 39.26km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Kalorie 2284kcal
  • Podjazdy 131m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rewia lodowa w Powidzkim Parku Krajobrazowym

Sobota, 28 stycznia 2017 · dodano: 30.01.2017 | Komentarze 3

Na sobotnie kręcenie udało zmontować się całką fajną ekipę: Kacper, Grzegorz, Bobiko, no i ja. Wstępnie mieliśmy fajnie zaplanowany wypad, ale wiatr zweryfikował te plany i zmuszeni zostaliśmy do przełożenia tej wyprawy. Przy takim obrocie sprawy zrodził się kolejny pomysł z wypadem do Powidzkiego Parku Krajobrazowego. Optymistyczna wersja zakładała objazd jeziora Powidzkiego, jednak szybko zostaliśmy sprowadzeni na ziemię, ze względu na warunki panujące w lasach. Pokrywa lodowa uniemożliwiała płynne i szybkie poruszanie się, więc okroiliśmy do minimum wariant terenowy. Najpierw dojazd asfaltówką do Krzyżówki, gdzie umówiliśmy się z Bobiko. Po około pięciu minutach dojechał, oznajmiając, że na odcinku od Lubochni dwa razy leżał. To był sygnał, że jest na prawdę ślisko. Pomknęliśmy do Gaju, ostrożnie przemierzając krótki odcinek terenowy. Dalej asfaltem do Skubarczewa przez Ostrowite Prymasowskie. W Skubarczewie wjechaliśmy na terenowy odcinek, aby dotrzeć do Ostrowa. Ja wyrwałem do przodu, oglądam się po kilku chwilach, a reszta w tyle. Jak się okazało Grzegorz i Bobiko leżeli. Najpierw pojawił się na horyzoncie Grzegorz...


A krótko po nim Bobiko...


Byliśmy w komplecie, więc ruszyliśmy dalej. Ujechałem kilka metrów i nieźle mnie pociągnęło. Cudem uniknąłem gleby, ale jadący za mną Kacper już nie. Mimo to kontynuowaliśmy jazdę. Warunki w lesie były ekstremalnie trudne. Niedługo potem czekał nas lodowy podjazd...


Powoli zbliżaliśmy się do Ostrowa, w międzyczasie robiąc przerwę na ciepłą herbatę...


Jak się na postoju okazało Bobiko leżał kolejny, już czwarty raz tego dnia, a Kacper kolejne dwa, czyli w sumie trzy. Ogólnie mieliśmy z tego dużo śmiechu, bowiem nic poważniejszego się nie stało. Po ogrzaniu herbatą ruszyliśmy dalej i po chwili dotarliśmy do drogi asfaltowej w Ostrowie. To było niczym ziemia obiecana, w końcu normalne warunki do jazdy...


Chłopaki dopompowali koła i ruszyliśmy w kierunku Powidza, mijając po drodze Przybrodzin. W Powidzu szybki przejazd przez miasto i gnaliśmy dalej, bo w lesie straciliśmy sporo czasu. Tempo rosło i robiło się coraz cieplej. W Witkowie dosłownie na moment się zatrzymaliśmy, po czym ruszyliśmy prosto na Trzemeszno. Nawet nie wiemy kiedy zgubiliśmy Bobiko, który opadł z sił z uwagi na znikomą ilość jazdy w ostatnim czasie. W momencie, gdy się zorientowaliśmy postanowiliśmy poczekać. Odczytałem jednak wtedy od niego wiadomość, że podjął decyzję powrotu do Gniezna przez Kędzierzyn. Bobiko sorry, że tak wyszło. Mam nadzieję, że nie czujesz urazy ;-)  My, we trójkę kontynuowaliśmy jazdę, dalej mknąc szybkim tempem. Na wjeździe do Trzemeszna z Grzegorzem zorientowaliśmy się, że tym razem nie ma Kacpra. Jak się, okazało jemu prąd odłączyło na Miatach. To znaczy, że pocisnęliśmy ostro. Każdy był jednak zadowolony z solidnej jazdy i cyrku na lodzie w lesie. Angaż w rewii lodowej mamy chyba pewny. Mnie jako jedynemu udało się przejechać bez gleby, aczkolwiek wiele nie brakowało. Oby więcej takich wypadów ;-)
Kategoria Zimowo


  • DST 40.52km
  • Teren 17.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 19.30km/h
  • VMAX 38.77km/h
  • Temperatura -4.0°C
  • Kalorie 1462kcal
  • Podjazdy 95m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Skorzęcin po zmroku

Czwartek, 19 stycznia 2017 · dodano: 22.01.2017 | Komentarze 2

Na czwartek udało zebrać się 4-osobową ekipę: Kacper, Grzegorz, Krzychu i ja. Co prawda ruszyliśmy dopiero w granicach godziny 16, ale w grupie było raźniej. Jako cel obraliśmy sobie lasy, tym razem w rejonie Skorzęcina. Kolejny dzień utrzymywała się piękna szadź, więc jeszcze przed wyjazdem z miasta można było delektować się efektem bieli...


Z Trzemeszna pomknęliśmy przez Zieleń, Bieślin i Gaj...


Trochę koloru w kontraście z bielą...


Na wjeździe do lasu już zapadał zmrok. W lesie jednak jasno jak nigdy, za sprawą zasypanych ścieżek. Pomykało się wybornie. Ścieżki były bez kolein z leciutko ubitym śniegiem, warunki kapitalne. Zabawę zepsuła jednak awaria u Grzegorza. Z tylnego koła zaczęło schodzić powietrze i na nic zdały się wszelkie próby uporania się z problemem....


Na mrozie mleczko straciło widocznie swoje właściwości i Grzegorz zmuszony był zakończyć w tym momencie jazdę. Na oparach powietrza w oponie dojechał do ośrodka wypoczynkowego, skąd transportem samochodowym udał się do domu. Oczywiście towarzyszyliśmy koledze w oczekiwaniu na przyjazd samochodu. Trochę nas wyziębiło, ale było wesoło :D Ze Skorzęcina już we trójkę kierowaliśmy się w kierunku Trzemeszna. Powrót przez Sokołowo, rejony Krzyżówki i Miaty. Teraz zapewne nastąpi co najmniej kilkudniowa przerwa z uwagi na zapowiadane ocieplenie, a co za tym idzie roztopy i niezbyt przyjemne warunki do jazdy.
Kategoria Zimowo