Maniek1981 Trzemeszno
Km w terenie: 12637.80 km (12.66%)
Czas na rowerze: 162d 15h 28m
Średnia prędkość: 25.56 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Wrzesień1 - 0
- 2024, Sierpień17 - 0
- 2024, Lipiec10 - 0
- 2024, Czerwiec10 - 0
- 2024, Maj2 - 0
- 2024, Kwiecień1 - 0
- 2024, Marzec1 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień6 - 0
- 2023, Listopad2 - 0
- 2023, Wrzesień2 - 0
- 2023, Sierpień23 - 0
- 2023, Lipiec27 - 0
- 2023, Czerwiec14 - 0
- 2023, Maj14 - 0
- 2023, Kwiecień9 - 0
- 2023, Marzec4 - 1
- 2023, Luty6 - 0
- 2023, Styczeń11 - 0
- 2022, Grudzień8 - 0
- 2022, Listopad9 - 0
- 2022, Październik11 - 0
- 2022, Wrzesień24 - 0
- 2022, Sierpień23 - 0
- 2022, Lipiec24 - 0
- 2022, Czerwiec21 - 0
- 2022, Maj12 - 0
- 2022, Kwiecień7 - 0
- 2022, Marzec14 - 1
- 2022, Luty3 - 0
- 2022, Styczeń6 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad3 - 0
- 2021, Październik17 - 0
- 2021, Wrzesień30 - 0
- 2021, Sierpień27 - 0
- 2021, Lipiec14 - 2
- 2021, Czerwiec21 - 0
- 2021, Maj15 - 0
- 2021, Kwiecień12 - 0
- 2021, Marzec15 - 0
- 2021, Luty9 - 0
- 2021, Styczeń10 - 2
- 2020, Grudzień11 - 4
- 2020, Listopad9 - 4
- 2020, Październik11 - 3
- 2020, Wrzesień20 - 3
- 2020, Sierpień12 - 12
- 2020, Lipiec9 - 4
- 2020, Czerwiec17 - 5
- 2020, Maj15 - 15
- 2020, Kwiecień20 - 21
- 2020, Marzec18 - 8
- 2020, Luty2 - 0
- 2020, Styczeń6 - 6
- 2019, Grudzień13 - 13
- 2019, Listopad12 - 0
- 2019, Październik20 - 11
- 2019, Wrzesień29 - 6
- 2019, Sierpień19 - 4
- 2019, Lipiec18 - 11
- 2019, Czerwiec17 - 8
- 2019, Maj19 - 18
- 2019, Kwiecień18 - 2
- 2019, Marzec15 - 17
- 2019, Luty8 - 4
- 2019, Styczeń13 - 11
- 2018, Grudzień9 - 8
- 2018, Listopad13 - 24
- 2018, Październik17 - 23
- 2018, Wrzesień17 - 6
- 2018, Sierpień15 - 19
- 2018, Lipiec29 - 31
- 2018, Czerwiec17 - 5
- 2018, Maj20 - 7
- 2018, Kwiecień20 - 12
- 2018, Marzec14 - 7
- 2018, Luty8 - 4
- 2018, Styczeń8 - 2
- 2017, Grudzień11 - 6
- 2017, Listopad12 - 25
- 2017, Październik14 - 20
- 2017, Wrzesień17 - 14
- 2017, Sierpień17 - 26
- 2017, Lipiec20 - 33
- 2017, Czerwiec24 - 26
- 2017, Maj20 - 26
- 2017, Kwiecień16 - 10
- 2017, Marzec14 - 12
- 2017, Luty12 - 24
- 2017, Styczeń14 - 27
- 2016, Grudzień7 - 10
- 2016, Listopad6 - 2
- 2016, Październik7 - 5
- 2016, Wrzesień21 - 7
- 2016, Sierpień10 - 4
- 2016, Lipiec15 - 4
- 2016, Czerwiec14 - 6
- 2016, Maj19 - 20
- 2016, Kwiecień7 - 8
- 2016, Marzec13 - 7
- 2016, Luty8 - 8
- 2016, Styczeń5 - 5
- 2015, Grudzień17 - 18
- 2015, Listopad15 - 10
- 2015, Październik16 - 20
- 2015, Wrzesień24 - 16
- 2015, Sierpień27 - 27
- 2015, Lipiec23 - 12
- 2015, Czerwiec23 - 34
- 2015, Maj20 - 25
- 2015, Kwiecień13 - 22
- 2015, Marzec17 - 29
- 2015, Luty16 - 14
- 2015, Styczeń11 - 26
- 2014, Grudzień8 - 11
- 2014, Listopad10 - 6
- 2014, Październik24 - 18
- 2014, Wrzesień17 - 2
- 2014, Sierpień14 - 2
Wpisy archiwalne w kategorii
Zimowo
Dystans całkowity: | 2196.45 km (w terenie 533.30 km; 24.28%) |
Czas w ruchu: | 108:36 |
Średnia prędkość: | 20.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.56 km/h |
Suma podjazdów: | 9353 m |
Suma kalorii: | 59508 kcal |
Liczba aktywności: | 47 |
Średnio na aktywność: | 46.73 km i 2h 18m |
Więcej statystyk |
- DST 43.56km
- Teren 11.00km
- Czas 02:04
- VAVG 21.08km/h
- VMAX 39.01km/h
- Temperatura -8.0°C
- Kalorie 1573kcal
- Podjazdy 142m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Bajka w Lasach Królewskich :-)
Środa, 18 stycznia 2017 · dodano: 18.01.2017 | Komentarze 6
Dzisiejszy dzień to była istna bajka!!! Wczorajszy późnowieczorny powrót do domu uświadomił mnie, że grzechem byłoby nie wykorzystać tak pięknych warunków. Szybkie uruchomienie kontaktów i dzisiejszego, mroźnego ranka stawiło się nas trzech do wspólnej jazdy. Celem wyprawy były Lasy Królewskie, które tego dnia prezentowały się iście królewsko, a my byliśmy niczym trzej królowie na dwukołowych rumakach :D Najpierw dojazd przez Pasiekę, Jastrzębowo i Smolary. Już w rejonie Pasieki można było świetnie zaobserwować cudowne zjawisko szadzi...W Smolarach pięknie prezentowały się drzewa wzdłuż drogi biegnącej w kierunku Rogowa...
Kolejnych kilkanaście kilometrów to było poruszanie się po Lasach Królewskich, które uraczyły nas całkiem przyjemnym, śnieżnym dywanem. Jak zwykle nie zawiodłem się na moim ulubionym w okresie zimowym miejscu...
Spojrzenie w tył, a tam równie pięknie...
I panorama tej miejscówki...
Powoli zbliżaliśmy się do Dębówca...
Na Dębówcu dosłownie na moment wyjechaliśmy z lasu, dzięki czemu słońce stało się jakby bardziej dostępne, a naszym oczom ukazały się widoki jak z bajki. Szczęki nam po prostu opadły. Zresztą zobaczcie sami...
Ciut bliżej...
Po uwiecznieniu cudownych widoków na naszych urządzeniach cyfrowych, ponownie schowaliśmy się do lasu i pomknęliśmy w kierunku Długiego Brodu. Tam zrobiliśmy króciutką przerwę. Ja ogrzałem się ciepłą herbatą, Karol skonsumował batonika, a Grzegorz pociągnął coś tam z bidonu :D Skoro już tak staliśmy, to pstryknęliśmy kolejne fotki...
Po chwili kręciliśmy dalej, jednak nie trwało to długo, gdyż nastąpił kolejny postój na fotki...
I ponownie, ujechaliśmy kilkaset metrów i ponowny pit-stop. Tego dnia po prostu można było siedzieć w lesie bez przerwy...
I trochę bliżej...
Krótki odcinek na skraju leśnego połacia i ponownie myk w głąb lasu...
Dalej jazda przyjemnym duktem już w blasku świecącego słońca. Zatoczyliśmy pętlę i kontynuowaliśmy jazdę mijając Kurzegrzędy i Grabowo. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do Kruchowa, a tam oczywiście przyjemny widok na jezioro Kruchowskie...
Stamtąd już prosto na Trzemeszno, gdzie każdy pojechał w kierunku swojego miejsca zamieszkania. Na koniec jeszcze dzisiejsza Trzemeszeńska Struga otoczona białym krajobrazem...
Ciężko opisać słowami dzisiejszą wyprawę. Było jak w bajce, a najlepszym komentarzem do całości niech będą powyższe zdjęcia :-)
Kategoria Zimowo, Ciekawe wyprawy
- DST 47.76km
- Teren 7.00km
- Czas 02:12
- VAVG 21.71km/h
- VMAX 32.86km/h
- Temperatura -4.0°C
- Kalorie 1745kcal
- Podjazdy 125m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy / z pracy...
Wtorek, 17 stycznia 2017 · dodano: 18.01.2017 | Komentarze 3
Wtorek w pracy to popołudniówka. Nie zrażony faktem, że powrót będzie miał miejsce późnym wieczorem, postanowiłem ponownie pojechać rowerem. Gdy wyjeżdżałem z domu świeciło piękne, styczniowe słońce. Pomknąłem przez Niewolno, Pasiekę, Jastrzębowo i Grabowo. Tam wbiłem się do lasu, a mym oczom ukazała się lekka mgiełka...I faktycznie po chwili zniknęła. Przeciąłem asfaltówkę na wysokości Smolar i mknąłem w kierunku Dębówca. Po chwili ponownie jakoś dziwnie się zamgliło...
Na granicy województw: kujawsko-pomorskiego i wielkopolskiego ponownie zaświeciło słońce...
Jechałem dalej mijając po drodze konkretną wycinkę drzewa. Do Dębówca dotarłem w blasku promieni słonecznych...
Po chwili wyjechałem z lasu, wbijając się w oblodzoną asfaltówkę. W tym momencie kierowałem się już prosto do pracy. Na wysokości Wełnicy doznałem małego szoku, bowiem momentalnie zrobiło się mgliście. Mgła była konkretna, a widoczność mocno ograniczona...
I tak się zastanawiałem, czy takie warunki utrzymają się do wieczora, a wtedy powrót będzie hardkorowy. I rzeczywiście tak się stało. Z pracy ruszyłem o godzinie 21:15. Na ulicy Orcholskiej widoczność była maksymalnie ograniczona. Moje pole widzenia było ograniczone zaledwie do 30-50 metrów. Droga na tym odcinku była jednak sucha, więc można było w miarę bezpiecznie cisnąć. Dalej skierowałem się na Dębówiec i Ganinę. Wracałem generalnie tą samą drogą, co dzień wcześniej. Co kilka kilometrów musiałem jednak robić wymuszone postoje. Opadająca szadź na czterostopniowym mrozie, zamarzała na moich goglach, przez co niewiele widziałem. Zresztą ja cały wyglądałem podobnie. Śmiało można było stwierdzić, że bardziej przypominałem bałwana, niż rowerzystę :D Było ciemno, ale po drodze szło zaobserwować przyjemne zjawisko szadzi...
Mrozik trzyma, więc rankiem efekt będzie piorunujący. Trzeba będzie walnąć jakiego tripa :P Do domu dotarłem około 22:30 w pełni zadowolony. Dopiero wprowadzając rower zauważyłem, że i on doświadczył zjawiska szadzi. Był cały bialutki, nawet czarne szprychy mieniły się bielą. A kierownica wyglądała tak...
I taką zimę lubię :-) Oby mróz tej zimy trzymał jak najdłużej :-D
Kategoria Zimowo, Praca / służbowo
- DST 41.17km
- Teren 8.00km
- Czas 02:00
- VAVG 20.59km/h
- VMAX 35.11km/h
- Temperatura -1.0°C
- Kalorie 1507kcal
- Podjazdy 88m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy / z pracy...
Poniedziałek, 16 stycznia 2017 · dodano: 17.01.2017 | Komentarze 2
Poniedziałek przywitał całkiem niezłą pogodą, więc decyzja mogła być tylko jedna. Cisnę rowerem do pracy. Po raz kolejny wykorzystałem ścieżkę rowerową, którą dostałem się do Rudek. W ten sposób nie muszę jeździć przez centrum miasta, gdzie teraz w sezonie zimowym kostka jest zdradziecko śliska. Z Rudek pomknąłem w kierunku Kozłówka, a mym oczom zaczęły ukazywać się przyjemne widoki...W nocy spadło trochę śniegu, a że wiatr był słaby, to świeży puch utrzymywał się na drzewo- i krzewostanie :-) Podjąłem w tym momencie decyzję, że pojadę przez Lulkowo. I to była słuszna decyzja, bowiem tamtejsze widoki cieszyły oko...
Jechało się bardzo przyjemnie. Trzeba było być jednak ostrożnym, bowiem niektóre odcinki tego dnia nie były uczęszczane przez żaden pojazd. Niemniej w dalszym ciągu mogłem podziwiać uroki przyrody...
Na skraju lasu też było przyjemnie...
Z Lulkowa pomknąłem do Strzyżewa Kościelnego i stamtąd prosto do pracy.
Wieczorem powrót przez Dębówiec, Ganinę, Strzyżewo Paczkowe, Kozłowo i Rudki. Powrót wyglądał mniej, więcej tak...
Trzeba przyznać, że styczeń póki co rozpieszcza i oby tak dalej!!! Lekki mrozik i świeży śnieg wskazany dla przyjemnego kręcenia :-)
Kategoria Zimowo, Praca / służbowo
- DST 29.06km
- Teren 19.00km
- Czas 01:52
- VAVG 15.57km/h
- VMAX 29.21km/h
- Temperatura 2.0°C
- Kalorie 1053kcal
- Podjazdy 172m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Wierzbiczańskie fyrtle i Jankowo Dolne
Czwartek, 12 stycznia 2017 · dodano: 13.01.2017 | Komentarze 2
W nocy sypnęło śniegiem, więc w czwartek w samego rana wybrałem się na rower. Uczyniłem to krótko po godzinie ósmej, gdyż zaczęły napływać cieplejsze masy powietrza i koło południa, to można było wyjść, ale prędzej na kajak. Trochę przeszkadzał porywisty wiatr. Nie zraziło mnie to, gdyż plan był taki, by schować się do lasów w rejonie jeziora Wierzbiczany. Pojechałem przez Miaty i po minięciu miejscowości myknąłem w las. Kierowałem się w kierunku jeziora...Najpierw postanowiłem zjechać na dół nad jedną z moich ulubionych miejscówek nieopodal Kujawek. Niestety do celu nie dotarłem, gdyż teren został całkowicie ogrodzony i zamknięty...
Z tablic zamieszczonych na bramie wynika, że ktoś sobie stawia tu dom jednorodzinny, a dodatkowo powstaje tu linia kablowa i słupy linii napowietrznej. Wcześniej był tu mały szlaban z tabliczką "teren prywatny", ale szło bez problemu wjechać i zawsze było pusto. Myślę sobie trudno, ale wg przepisów powinno być dostępne 1,5m terenu od linii brzegowej jeziora. W takim razie jadę dalej, gdzie wiem, że dostęp do jeziora jest...
Jako, że miejsce to znajduje się w niedalekiej odległości od zagrodzonego terenu postanawiam pojechać singlem wzdłuż linii brzegowej i w ten sposób dostać się do obranego celu (bo przecież powinno być dostępne te 1,5m wokół całego jeziora). Przejechałem kawałek i zmuszony byłem się wycofać. Teren zrobił się mokry, pokryty lodem i mocno pagórkowaty. Zostawiłem, więc rower i wszedłem na górę, ale uznałem, że nie ma sensu przebijać się przez krzaki i knieje. Ale na wiosnę, gdy zrobi się ciepło zajrzę tu dokładniej obadać ten rewir. Zszedłem na dół, wsiadłem na rower i pognałem w kierunku Wymysłowa...
Stamtąd oczywiście w kierunku skarpy. Ten odcinek nie był tego dnia wcześniej przez nikogo uczęszczany, więc był całkowicie zasypany. Trzeba było uważać, bo nie sposób było przewidzieć co znajdowało się pod śniegiem...
Wjechałem na skarpę i moim oczom ukazało się jezioro w sporej okazałości, które było skute lodem i pokryte śniegiem...
Dalej przez Kalinę pojechałem w kierunku ośrodka wypoczynkowego w Jankowie Dolnym. Na przejeździe kolejowym minąłem się z pociągiem towarowym z jednostką napędową EU07-196 na czele...
Następnie zjazd w dół i byłem na plaży w Jankowie Dolnym, gdzie panowała totalna cisza...
Po krótkim postoju ruszyłem dalej, stromym podjazdem do góry. Część podjazdu poszła sprawnie, ale końcówkę trzeba było podejść z uwagi na ślizgające się tylne koło. Jeżdżąc po lesie między Jankowem, a Kaliną zza chmur zaczęło niemrawo wyglądać słońce...
Dalej kierowałem się w stronę Kaliny. Przejeżdżając mostem nad linią kolejową ponownie tego dnia trafiam na pojazd szynowy. Tym razem był to pojazd techniczny PKP Energetyki S.A. ...
Z Kaliny pomknąłem w stronę Wymysłowa. Gdzieś w połowie droga okazała się być całkowicie zasypana przez nawiany śnieg. Ktoś kto poruszałby się tędy pierwszy raz pomyślałby, że nie ma w tym miejscu drogi, lecz szczere pole...
W Wymysłowie przeciąłem asfaltówkę i dalej cisnąłem terenem. Zmierzałem w kierunku miejscowości Święte, ale wiedząc jak wyboista droga jest w tamtejszym fyrtlu odbiłem nieco w kierunku Wymysłowa, by dalej pojechać ścieżką między Brzozówcem, a Świętym. I się zaczęła przeprawa szlakiem. Droga była tak zasypana, że problemem było się nią poruszać...
Miejscowi zapewne są świadomi jak się tu miewają sprawy, bo nikt wcześniej nawet nie próbował poruszać się tą drogą. Próbowałem jazdy skrawkiem pola, następnie brzegiem lasu. Szło bardzo opornie, niemniej frajdy było co niemiara :-D I tak, aż do ulicy Sportowej. Dopiero tam wyjeżdżając z terenu można była poruszać się płynnie. Było coś przed godziną 11, a w mieście na ulicach już niezły syf w postaci mieszaniny błotno - śniegowo - solankowej. Ominąłem, więc centrum jadąc ulicami Borowskiego i Kopernika w kierunku domu. Kolejny trip w tym roku udany i w przyjemnych warunkach. Może nie idealnych, bowiem wiatr przy dojeździe do lasu nieco przeszkadzał, a słońce pojawiło się dopiero pod koniec jazdy, ale nie ma co narzekać, przecież mamy styczeń :-P
Kategoria Zimowo
- DST 51.82km
- Teren 16.00km
- Czas 02:36
- VAVG 19.93km/h
- VMAX 44.44km/h
- Temperatura -4.5°C
- Kalorie 1869kcal
- Podjazdy 231m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Pałuki w mrozie
Sobota, 7 stycznia 2017 · dodano: 08.01.2017 | Komentarze 1
Sobota była dla mnie dniem wolnym od pracy, więc od rana postanowiłem ponownie wyskoczyć na siarczysty mróz. Nie było tak zimno jak w piątek, bo "ledwie" -5°C :-P Tym razem udało zebrać się 4-osobową ekipę i podobnie jak w listopadzie pomknęliśmy w kierunku Pałuk. Trasa była niemal identyczna, natomiast nieco inny był skład. Do mnie i Kacpra dołączyli Grzegorz z Krzychem. Początkowy fragment trasy to Kruchowo, Ignalin i Przyjma. Dalej pomknęliśmy przez Palędzia, a stamtąd przez las bukowy w kierunku jeziora Wienieckiego. Tam zrobiliśmy pierwszą, krótką przerwę...Kilka łyków gorącej herbaty, wspólna fotka i cisnęliśmy dalej...
Zjazd w dół i odbicie w bok celem objechania jeziora Chwałowskiego. W rejonie Wieńca i Chwałowa śniegu było znacznie mniej niż w początkowym fragmencie trasy. Z Chwałowa przez Padniewko dotarliśmy do Mogilna. Zajrzeliśmy do parku i zatrzymaliśmy się nad jeziorem Mogileńskim, by zrobić kolejną krótką przerwę na ogrzanie...
Rzeka Panna praktycznie całkowicie zamarznięta...
Z parku pomknęliśmy początkowo singlem nad jeziorem, a dalej szosą do Chabska. Tam wykręciliśmy na Izdby. Podobnie jak w listopadzie czekała nas trudna przeprawa na tym odcinku tyle, że zamiast błota zmierzyć musieliśmy się ze zmrożonymi koleinami i sporą liczbą lodowej nawierzchni. Na jednej z nich nawet zaliczyłem poślizg. Czekałem z przodu na kompanów i gdy chciałem ruszyć koło odjechało na lodzie, który przykryty był śniegiem. Zdążyłem podeprzeć się dłonią i uniknąłem kontaktu z glebą :-D W Izdbach obraliśmy kierunek Duszno, gdzie czekał nas stromy podjazd. Stamtąd przez Wydartowo w dół do Kruchowa, by przez Pasiekę dotrzeć do Trzemeszna.
Kategoria Zimowo
- DST 40.75km
- Teren 16.00km
- Czas 02:12
- VAVG 18.52km/h
- VMAX 39.32km/h
- Temperatura -8.5°C
- Kalorie 1328kcal
- Podjazdy 134m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Otwarcie sezonu na zimowo :-)
Piątek, 6 stycznia 2017 · dodano: 06.01.2017 | Komentarze 2
Nareszcie udało się zainaugurować sezon 2017!!! Przyszło to w iście zimowych warunkach, niemal dziewięciostopniowym mrozie i śnieżnej pokrywie. Umówiłem się z Kacprem na godzinę 9:00. Niestety nie udało się ruszyć planowo ze względu na awarię mojego sprzętu. Okazało się przed wyjazdem, że mam laczka w tylnym kole. Co ciekawe dwa dni wcześniej zmieniałem oponę, by w okresie zimowym jeździło się lepiej, bowiem na Pythonie koło uciekało niemal na każdym zakręcie nawet przy lekkiej gołoledzi. Wyciągnąłem trefną dętkę i zdziwiłem się nieco. Puścił zgrzew od strony wewnętrznej...Nie pozostało nic innego jak założyć nową dętkę i ruszyć w teren. Jako cel obraliśmy sobie Duszno. Pojechaliśmy przez Folusz, gdzie zdążyło się rozpogodzić, co zwiastowało świetny dzień...
Zjazd w dół i można było cisnąć w kierunku Wydartowa. W pewnym momencie spojrzałem na licznik, a tam na wyświetlaczu "bateria pusta" :o Myślę sobie, nieźle, pierwszy trip w tym roku i na dzień dobry dętka, a za chwilę bateria w liczniku. Ale nie było sensu kombinować i cisnęliśmy dalej. Po kilkunastu minutach dotarliśmy w rejon wieży widokowej w Dusznie...
Pierwszy raz mogłem podziwiać punkt widokowy w śnieżnej scenerii...
Weszliśmy na górę pstryknąć kilka fotek...
W międzyczasie okazało się, że bateria w moim liczniku nie umarła jeszcze całkowicie, a licznik rejestrował przejechane kaemy. Przed odjazdem jeszcze wspólne selfie...
Jako, że jechało się wybornie, postanowiliśmy pojechać na Gołąbki. Wybraliśmy ciekawy wariant przez rejony Dębna. Najpierw trzeba było zjechać...
Ta ścieżka w tych warunkach była mocno ekstremalna. Sporo kolein, bardzo ślisko, a my na dole osiągnęliśmy prędkość niemal 40 km/h :D Następnie przejazd u zbocza stromego pola, podjazd i ostatnie spojrzenie na wieżę widokową w Dusznie...
Dalej jazda w kierunku Ignalina. Stamtąd w kierunku Kruchowa i Powiadaczy. Kilka chwil później wjechaliśmy do urokliwego dzisiaj lasu...
Słońce pięknie świeciło, a my dotarliśmy do Gołąbek...
Kilka chwil nad tamtejszym jeziorem, gdzie w międzyczasie dołączył do nas Grzegorz i razem we trójkę pomknęliśmy dalej. Najpierw przez centrum wsi, a dalej leśnostradą do osady Kurzegrzędy, a dokładniej nad jezioro Łomno Wielkie...
O jakiej porze roku bym tam nie był, zawsze to jezioro mi się podoba. I co ważne jest takie mało dostępne. Czas naglił, więc trzeba było kierować się w kierunku domu. Droga powrotna przez Grabowo, Kruchowo i Niewolno. Muszę przyznać, że był to mega udany dzień na rowerze i mam nadzieję, że skoro pierwszy trip w roku taki był, to podobnie będzie wyglądał cały rok. Tego sobie i Wam życzę :-)
Kategoria Zimowo
- DST 43.95km
- Teren 12.50km
- Czas 01:59
- VAVG 22.16km/h
- VMAX 34.14km/h
- Kalorie 1617kcal
- Podjazdy 53m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy / z pracy (namiastka zimy)
Sobota, 17 grudnia 2016 · dodano: 17.12.2016 | Komentarze 3
Dzisiaj do pracy na godzinę 9:30, więc przy dziennym świetle można było śmignąć rowerem. Warunki były kapitalne jak na tę porę roku. Lekki, 3-stopniowy mrozik i praktycznie bezwietrznie. Do tego białe krajobrazy za sprawą zjawiska szadzi. Jednym słowem, droga do pracy była dużą frajdą :-) Pojechałem dzisiaj przez Miaty, gdzie zetknąłem się z szadzią okrywającą swym białym płaszczem cały krajobraz...Po chwili wjechałem do lasu i poruszając się przyjemnym duktem dotarłem do innej niż zwykle, dzisiaj bardziej urokliwej polany...
Dalej jazda przez las w pobliżu jeziora Wierzbiczany...
Przejechałem przez osiedle Spokojne na Kalinie i skierowałem się ku wsi Wierzbiczany. Tam przekonałem się jak śliska jest dzisiejszego dnia nawierzchnia asfaltowa. Przy skręcie w polny skrót pociągnęło mi tylne koło i obróciło o 180°. Zatrzymałem się w kierunku odwrotnym do jazdy. Obyło się bez gleby i tylko dzięki szybkiej reakcji oraz opanowaniu udało się wypiąć buta z pedała, podeprzeć się i utrzymać równowagę. Nie bez znaczenia był też fakt, że prędkość w tym momencie była niewielka (10-12 km/h). Przeważnie wchodzę w ten zakręt znacznie szybciej, jednak dzisiaj należało być ostrożnym. Dalej zmierzałem w kierunku Gniezna, a przez mgłę powoli zaczynało przebijać się słońce...
Na wjeździe do Gniezna niebo było już błękitne...
Przejazd przez miasto z dużą ostrożnością, bowiem na zakrętach strasznie ślisko. Szczególnie trzeba było uważać na Orcholskiej przy skręcie w sąsiedztwie tartaku. Do pracy udało dotrzeć się cało i w dobrym humorze po sporej dawce pięknych krajobrazów.
Z pracy powrót przez Dębówiec, Kalinę, Strzyżewo Paczkowe, Kozłowo i Pasiekę. Odcinek Kozłowo - Pasieka ciężki z uwagi na sporą ilość zmrożonych kolein. Przy dodatniej temperaturze nie polecam się tamtędy wybierać, bowiem błoto będzie zapewne konkretne.
Kategoria Zimowo, Praca / służbowo
- DST 31.48km
- Teren 1.00km
- Czas 02:00
- VAVG 15.74km/h
- VMAX 48.29km/h
- Kalorie 1141kcal
- Podjazdy 92m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
II Rowerowy Rajd Niepodległości
Piątek, 11 listopada 2016 · dodano: 15.11.2016 | Komentarze 0
W piątek wybrałem się na II Rajd Niepodległości, który organizowany był w moim mieście. Ranek przywitał iście zimową scenerią. Niska temperatura i opady śniegu nie odstraszyły jednak kilkunastu uczestników rajdu. Z uwagi na pogodę została skorygowana nieco trasa. Wiodła ona przez pomniki, groby poległych i punkty pamięci narodowej położone na terenie gminy...Cmentarz w Trzemesznie...
Kozłowo...
Cmentarz w Kruchowie...
Podjazd do Wydartowa...
Wydartowo...
Krótki postój między Wydartowem i Kruchowem...
Niewolno...
Obelisk w Niewolnie...
Po oddaniu hołdu poległym, udaliśmy się do świetlicy w Niewolnie, gdzie rozkoszowaliśmy się tradycyjnymi świętomarcińskimi rogalami oraz gorącą kawą i herbatą...
Po konsumpcji i chwili lenistwa wróciliśmy wspólnie do Trzemeszna, gdzie zakończyliśmy tegoroczny rajd.
Kategoria Zimowo
- DST 50.49km
- Teren 8.00km
- Czas 03:05
- VAVG 16.38km/h
- VMAX 26.43km/h
- Temperatura -5.0°C
- Kalorie 1714kcal
- Podjazdy 163m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
W śnieżnej scenerii do i z pracy...
Czwartek, 7 stycznia 2016 · dodano: 07.01.2016 | Komentarze 1
Wczesnym rankiem do pracy. Celowo pojechałem przez Kruchowo i Jastrzębowo, by w okolicach Smolar wbić się do lasu. Nim to jednak nastąpiło musiałem się nagimnastykować zanim wyjechałem z Trzemeszna. Na Odzyskania Niepodległości asfalt tak się świecił, że zrezygnowałem z jazdy ulicą i przeniosłem się na ścieżkę rowerową. Później było nieco łatwiej, ale do samego Kruchowa nawierzchnia była strasznie wymagająca. Gdy minąłem Jastrzębowo moim oczom ukazał się gąszcz drzew pokrytych śnieżnym puchem...Po kilku kolejnych minutach byłem w Smolarach, a chwilę później wykręciłem w las i przepiękną ścieżkę. Przecierałem szlak swoim jednośladem, a jedyne ślady na śniegu były pozostawione przez leśne zwierzęta. Jechało się wyśmienicie, ale nic dziwnego mając przed sobą taki widok...
Śniegu przez noc jeszcze trochę nasypało tak, że koła grzęzły w miękkim puchu po same szprychy...
Jakoś w połowie leśnej drogi podłoże zrobiło się bardziej wyboiste, ale i tak nie odebrało mi to przyjemności z jazdy. Śmignąłem przez Dębówiec, wjechałem w ulicę Orcholską i poleciałem prosto do Gniezna. Byłem pozytywnie zaskoczony nawierzchnią ul. Orcholskiej, bowiem spodziewałem się mocno rozjechanego śniegu. Tymczasem był on ładnie ubity i można było jechać z prędkością powyżej 20 km/h. Powrót z pracy był już bardziej wymagający. Po drodze musiałem wjechać do paczkomatu, a stan gnieźnieńskich dróg był na tyle zły, że zmuszony byłem jechać chodnikiem. Na ulicach zalegało sporo rozjeżdżonego śniegu. Aby jakoś ominąć to wszystko wykręciłem nad jezioro Winiary i dalej Żwirki i Wigury dotarłem do paczkomatu. Z Gniezna pojechałem przez Wierzbiczany i Lubochnię, a tam ponownie w las. Oczywiście zajrzałem w moją ulubioną ścieżkę, a tam ponownie przetarcie szlaku i mięciutki śnieżek pod kołami :-) Następnie dotarłem do Krzyżówki, a stamtąd przez Miaty do Trzemeszna. Droga była dosyć wymagająca, ale jechało się przyjemnie. Niestety idzie odwilż i w najbliższe dni pewnie trzeba rower będzie odstawić. Może uda się jeszcze coś pokręcić jutro z samego rana :P
Kategoria Zimowo, Praca / służbowo
- DST 20.32km
- Teren 7.00km
- Czas 01:20
- VAVG 15.24km/h
- VMAX 28.15km/h
- Temperatura -6.0°C
- Kalorie 690kcal
- Podjazdy 117m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Po śnieżnym puchu :-)
Środa, 6 stycznia 2016 · dodano: 06.01.2016 | Komentarze 1
Dzisiaj w nocy sypnęło trochę śniegiem, za dnia także prószyło, więc decyzja mogła być tylko jedna. Trzeba trochę pojeździć!!! Zgadaliśmy się z Sebkiem i o godzinie 13 ruszyliśmy w teren. Na początek przyszło się nam zmierzyć z jazdą po śliskiej kostce z rozjeżdżonym śniegiem w centrum miasta. Obyło się bez gleby i dalej pojechaliśmy na Miaty, gdzie od razu wbiliśmy się do lasu. Jazda była o tyle trudna, że przecieraliśmy szlak, a kolein praktycznie nie było widać. Kilka uślizgów tylnego koła było z racji łysej opony, ale ogólne szło całkiem sprawnie :-) Gdzieś tam przebiegła drogę samotna sarna, poza tym w lesie totalna pustka. Z rejonu Miatów dojechaliśmy do Gaju, gdzie zajrzeliśmy nad tamtejszy akwen. W sumie nie wiadomo czy to małe jezioro, czy wielki staw. Nazwy żadnej nie posiada, jedyne co to nieopodal mieści się tabliczka z informacją o punkcie czerpania wody. Akwen z racji swoich gabarytów cały skuty lodem...Wokół panowała totalna cisza spowita śnieżną bielą, którą po chwili zakłócił dzięcioł, siedzący na jednym z pobliskich drzew...
Nad brzegiem strzeliliśmy jeszcze wspólną fotkę...
I można było ruszać dalej. Przed odjazdem zaobserwowaliśmy jeszcze jak dwóch delikwentów na środku jeziorka wzięło się za wykuwanie przerębla. Trzeci został bliżej brzegu...
Droga powrotna przez Bieślin i Zieleń. Z racji śliskiej kostki w centrum dojazd do domu bocznymi uliczkami. Pojeździłoby się więcej, ale czasu brakowało. W odwiedziny mieli przyjechać rodzice, a wieczorem jeszcze lepienie bałwana z córką. Śnieg co prawda suchy, ale jakiegoś małego stwora udało się ulepić :-D
Kategoria Zimowo