avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 101080.84 km
Km w terenie: 12730.30 km (12.59%)
Czas na rowerze: 164d 11h 40m
Średnia prędkość: 25.59 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2025
button stats bikestats.pl

2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

Przymusowa przerwa :-(

Poniedziałek, 12 stycznia 2015 · dodano: 14.01.2015 | Komentarze 4

No i stało się...

Zeszłotygodniowy upadek w Czerniejewie, który z pozoru wydawał się być niegroźnym w skutkach finalnie przyniósł sporo strachu. Dla niewtajemniczonych dodam, że we wtorek 6 stycznia zaliczyłem upadek przy hamowaniu, jak się później okazało na oblodzonym skrzyżowaniu. Upadłem w ten sposób, że rower wypuściłem do przodu, ale nie zdążyłem się podeprzeć rękoma. Upadając uderzyłem klatką piersiową o lód. Jakby tego było mało w górnej kieszeni od kurtki miałem telefon, na który spadłem. Stał się on niestety winowajcą problemów. Do minionej niedzieli wszystko było w porządku. Postanowiłem przecież nawet podjąć udaną zresztą próbę pobicia rekordu na trasie praca - dom. Ale byłoby zbyt pięknie...

W niedzielne późne popołudnie zacząłem odczuwać ból w klatce piersiowej, który stawał się coraz mocniejszy. Wieczorem dawał o sobie znać już na tyle, że zapadła decyzja o wizycie u lekarza w poniedziałkowy poranek. Po szybkim obadaniu sytuacji lekarz od razu i bez wahania postanowił o dwóch tygodniach zwolnienia lekarskiego dla mnie. Do tego skierowanie na RTG. Było podejrzenie pęknięcia żeber. Szczęście w nieszczęściu skończyło się tylko na strachu. Zdjęcia nie wykazały żadnych zmian. Ból i opuchlizna jednak w dalszym ciągu nie ustępują. Siedzę w domu już trzeci dzień na środkach przeciwbólowych, owinięty bandażem elastycznym i ze smutkiem patrzę za okno, bo mimo zimy pogoda do jazdy bardzo przyzwoita. Na chwilę obecną ciężko mi zmienić pozycję leżącą do choćby siedzącej, a gdzie tu mówić o jeździe na rowerze :-/ Mam tylko nadzieję, że to stłuczenie szybko ustąpi i jeszcze w tym miesiącu wsiądę na rower.


  • DST 36.56km
  • Teren 3.50km
  • Czas 01:52
  • VAVG 19.59km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Kalorie 1564kcal
  • Podjazdy 133m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gniezno ---> Trzemeszno w 29 minut!!!

Niedziela, 11 stycznia 2015 · dodano: 11.01.2015 | Komentarze 5

Pogoda za oknem z pewnością nie zachęca, by wyjść z domu. Postanowiłem jednak dzisiaj zrobić inaczej. Wstałem dość wcześniej jak na niedzielę, bo o 7:30 i szybkie rozeznanie sytuacji za oknem. Patrzę sucho, nawet słoneczko próbuje przebić się przez chmury. Wiatr jak hulał, tak hula. Burza mózgu i dochodzę do wniosku, że spróbuję pobić rekord na trasie praca - dom. Wiadomo, najpierw trzeba było dostać się do Gniezna. Ruszam o 8:30, standardowo przez Wymysłowo. Spokojnie, by zachować jak najwięcej sił na drogę powrotną. Chociaż przy takim przeciwnym wietrze ciężko mówić o lekkiej jeździe. W dodatku okazuje się, że ostatnie opady bardzo mocno zmieniły nawierzchnię gruntową. Droga jest grząska, a momentami nawet nieprzejezdna dla przeciętnego rowerzysty. Na tej grząskiej glebie pod wiatr czuję się, jakbym ciągnął kilkuset kilogramowy wózek za sobą :-D Postanawiam, więc nieco skorygować trasę. Nie jadę przez Kalinę, tylko skręcam na Lulkowo, aby wydostać się na asfaltówkę. Przed przejazdem kolejowym z jednego z gospodarstw wybiega i atakuje mnie bardzo agresywny pies. Nie ma możliwości ucieczki na grząskiej drodze i pod taki wmordewind. Wiadomo, że najlepszą obroną jest atak, więc próbuję zapodać mu z buta. Dwie pierwsze próby się nie udają, ale za trzecim zamachem pies dostaje z kopa i z podkulonym ogonem zawraca do gospodarstwa :-D W końcu udaje się wyjechać na krajówkę i chociaż o tyle lżej, że pod kołami twardo. Dalej jadę starą drogą przez Jankowo Dolne, a następnie w Jankówku skręcam na Wełnicę. W okolicach Wełnicy dopada mnie przelotny opad gradu, który na szczęście dość szybko mija. Z Wełnicy przez ulicę Orcholską i Lednicką kieruję się pod zakład pracy i docieram do celu po bagatela prawie 1,5 godziny :-D

Tam chwila odpoczynku, uzupełnienie kalorii i płynów i po godzinie 10 ruszam w drogę powrotną. Celem oczywiście wykręcenie reokordu trasy praca - dom i zejście poniżej 30 minut. Początkowy fragment nie jest lekki, bo z bocznym wiatrem i wjeździe ślimakiem na krajówkę pod wiatr. Kiedy udaje się wjechać na krajową 15 rozpędzam się i mknę na Trzemeszno. Jazda zupełnie inna niż jeszcze godzinę wcześniej. Migiem znajduję się w okolicach Jankowa Dolnego, gdzie na zjeździe udaje mi się rozpędzić do 60 km/h co jest moim nowym rekordem :-) Do domu coraz bliżej, nieco muszę tylko przyhamować na Rudkach z racji czerwonego światła, ale i tak udaje się sprawnie pokonać skrzyżowanie. Pod domem melduję się po 29 minutach i 8 sekundach i średnią prędkością 34,2 km/h co jest oczywiście nowym rekordem trasy :-)

Kategoria Ciekawe wyprawy


  • DST 73.40km
  • Teren 8.20km
  • Czas 03:42
  • VAVG 19.84km/h
  • VMAX 34.90km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Kalorie 2865kcal
  • Podjazdy 184m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gniezno, Czerniejewo i pierwsza gleba sezonu :-D

Wtorek, 6 stycznia 2015 · dodano: 06.01.2015 | Komentarze 3

Dzisiaj ponowny wypad ze szwagrem. Przed godziną 10 ruszam, więc w kierunku Gniezna. Wiatr wieje od północnego wschodu, więc jedzie się przyjemnie. Na drogach polnych wciąż ślisko i dość niebezpiecznie.


Na wjeździe do Gniezna dołącza do mnie szwagier. Postanawiamy udać się do Czerniejewa. Jedziemy przez centrum, a że mamy w pobliżu ulicę Wrzesińską zaglądamy na moment zobaczyć, jak wygląda lodowisko. Muszę przyznać, że lodowisko na stadionie jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem, niż w poprzednich latach na Rynku. Po pierwsze lepiej się komponuje z tutejszym klimatem stadionowym, a dwa nie trzeba było robić nie wiadomo jakiego nasypu z piasku pod lodowiskiem, jak to miało miejsce na Rynku.


Z Wrzesińskiej kierujemy się już przez Kokoszki w stronę Czerniejewa. W okolicach Mnichowa zbłąkany kierowca pyta jak dojechać do Pawłowa, więc kulturalnie udzielamy informacji. Trzeba przecież propagować dobre zdanie o środowisku rowerowym :-) Po przyjemnej, w blasku słońca drodze docieramy do Czerniejewa. Tam kręcimy się trochę po parku.


Następnie udajemy się w stronę pałacu przez odrestaurowany most.


W okolicach pałacu spotykamy 3-osobową grupkę rowerzystów, z którą wzajemnie wymieniamy pozdrowienia. Towarzyszy nam też eskorta z powietrza :-)


Z Czerniejewa postanawiamy wrócić przez Nidom i Gębarzewo. Jedziemy, więc w stronę centrum. Na skrzyżowaniu Placu Kopczyńskiego z ulicą Wyszyńskiego zmuszeni jesteśmy ustąpić pierwszeństwa przejazdu nadjeżdżającemu pojazdowi. Następuje naturalny odruch hamowania, a po chwili... moja pierwsza gleba tego sezonu :-D Podczas hamowania uciekło przednie koło i gdy już widziałem, że nie opanuję sytuacji wypuściłem rower do przodu, a sam rozłożyłem się jak żaba. Szwagier miał niezły ubaw. Okazało się, że cały rejon skrzyżowania pokryty był lodem, stąd ten upadek. Całe zdarzenie obserwowało wielu przechodniów, którzy chwilę wcześniej wyszli z pobliskiego kościoła. W sumie jak zaliczać glebę, to od razu przy szerokiej publice :-) Może załapię się w przyszłości na jakiś angaż jako kaskader :-P Finalnie ja i rower jesteśmy cali, więc z całej tej sytuacji pozostał tylko ubaw :-D

Dalej już droga bez niespodzianek. Po kilkudziesięciu minutach dojeżdżamy do szwagra, a stamtąd już udaję się w kierunku Trzemeszna. We znaki dają się dość mocny i upierdliwy wmordewind (wczoraj prognozy mówiły o wietrze z południa) oraz głód, co powoduje, że do domu dojeżdżam troszkę zmęczony, ale z wypadu zadowolony :-)
Kategoria Zimowo


  • DST 42.22km
  • Teren 7.40km
  • Czas 01:56
  • VAVG 21.84km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Kalorie 1724kcal
  • Podjazdy 106m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skąd ten śnieg :-D (do pracy / z pracy)

Niedziela, 4 stycznia 2015 · dodano: 04.01.2015 | Komentarze 0

Cały wczorajszy wieczór zastanawiałem się czy wybrać się dzisiaj do pracy rowerem. Za oknem wiatr hula niczym w górach, więc warunki do jazdy trudne. Ostatecznie biorąc pod uwagę fakt, że prognozy wskazywały na słoneczny dzień zdecydowałem się na jazdę na dwóch kółkach :-) Droga do pracy do lekkich nie należała. O ile słonko ładnie grzało, o tyle wiatr skutecznie utrudniał jazdę, ale trzeba było stawić mu czoła. Na Wierzbiczanach przed jednym z zakrętów zauważam pokrywę lodową na całej szerokości drogi. Postanawiam, więc ostrożnie pokonać zakręt, ale i to było za mało. Tylne koło zalicza uślizg i w ostatnim momencie ratuję się przed upadkiem, pokonując łuk drogi niczym żużlowiec :-D Po minięciu Wierzbiczan muszę stawić czoła dosłownie ścianie wiatru. Odkryte tereny i okoliczne pola powodują, że trafiam na centralny wmordewind. Ostatecznie do pracy dojeżdżam po ponad godzinie, co jest moim niechlubnym rekordem :-D
Wieczorem powrót z pracy. Tu już dużo przyjemniej, wiatr w plecy, można zasuwać. Do tego pięknie świeci księżyc, więc i widoczność dobra :-) Do Wierzbiczan dojeżdżam migiem, ze średnią prędkością ponad 30 km/h. I tutaj kończy się szybka jazda. Od Wierzbiczan, aż do Kaliny muszę uważać na występujące miejscami pokrywy lodowe. Myślę sobie, wjadę na drogę polną za Kaliną, to będzie można depnąć ponownie. Ale, jakie było moje zdziwienie, kiedy ujrzałem pokrywę śnieżną :o O co chodzi, skąd ten śnieg? Do pracy jadę, niebo bezchmurne, słonko świeci pełną gębą. Wracam, niebo bezchmurne, księżyc rozświetla pięknie drogę. Co jest grane? :-D No, ale człowiek przesiedział cały dzień w pracy pod dachem, a tu widocznie musiał nastąpić jakiś przelotny opad. Aż do samej krajówki muszę ograniczać prędkość do 20 km/h, bowiem cała droga biała, pokryta cienką warstwą, ujechanego i bardzo zdradliwego, śliskiego śniegu. Dopiero od Rudek można było ponownie depnąć i śmignąć szybko do domu. Generalnie myślałem, że uda się przy tym wietrze pognać ze średnią ponad 30 km/h, ale warunki drogowe spowodowały, że skończyło się na nieco ponad 25km/h.

A to dzisiejsza droga w okolicach Kaliny:



  • DST 20.50km
  • Teren 8.00km
  • Czas 00:52
  • VAVG 23.65km/h
  • VMAX 38.60km/h
  • Kalorie 849kcal
  • Podjazdy 64m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowy rok czas zacząć!!!

Czwartek, 1 stycznia 2015 · dodano: 01.01.2015 | Komentarze 2

Nowy Rok, nowe cele...

Z nastaniem roku 2015 zrodziły się pewne cele, które zamierzam zrealizować. Głównie chodzi tutaj o liczbę przejechanych kilometrów. Będzie to mój pierwszy pełny rok kręcenia kilometrów. Cel minimum to 8000 km, a jeśli uda się dobrnąć do magicznej granicy 10000 km, to będzie bajecznie :-D Czas pokaże. Chciałoby się także, aby rowerowe wycieczki były różnorodne i bogate we wspomnienia. Jak będzie czas pokaże. Oby dopisały zdrowie i pogoda :-)

A póki co zima ustąpiła znowu pola jesieni. Zrobiło się szaro i mokro, co z pewnością nie sprzyja jeździe. W lasach jeszcze całkiem przyjemnie, ale podłoże dość grząskie.



  • DST 44.66km
  • Teren 22.30km
  • Czas 02:15
  • VAVG 19.85km/h
  • VMAX 42.40km/h
  • Kalorie 1746kcal
  • Podjazdy 153m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lubochnia - skarpa Wierzbiczany - Jankowo Dolne

Środa, 31 grudnia 2014 · dodano: 31.12.2014 | Komentarze 0

Na dzisiaj ponownie umówiłem się ze szwagrem na krótki wypad. Spotykamy się na Wierzbiczanach, skąd ruszamy w kierunku Lubochni. Tam postanawiamy sprawdzić jak wygląda tafla wody po ostatnich mrozach. Widząc, że lód jest już dość gruby postanawiamy wejść na jego powierzchnię. Do około 2-3 metrów od brzegu jest w porządku, dalej zaczyna już być niebezpiecznie.


Po przetestowaniu lodowej powierzchni udajemy się na skarpę. Stamtąd dokładnie widać, że mrozy były zbyt krótkie, bowiem w wielu miejscach powierzchnia jeziora nie zamarzła. Miłośnicy wędkarstwa muszą więc poczekać... albo na dalsze silne mrozy, albo na odwilż.


Po krótkim rekonesansie na skarpie ruszamy w kierunku Jankowa Dolnego. Dojeżdżamy do ośrodka wypoczynkowego. Tamtejsze jezioro jest już całe zamarznięte z racji mniejszej powierzchni. Wchodzimy na lód, ale tu także po przejściu około 3 metrów od brzegu lód zaczyna trzeszczeć.


Z Jankowa przez Wierzbiczany udajemy się w kierunku Gniezna. Za przejazdem kolejowym na wysokości Jankówka odbijam od szwagra i zawracam w stronę Trzemeszna.

Był to ostatni wypad w 2014 roku. Miniony rok trzeba uznać za udany. Zacząłem przygodę z rowerem w sierpniu i niech ona trwa nadal :-)
Na nadchodzący 2015 rok są już wyznaczone cele i oby udało się je zrealizować. Tego też życzę Wam wszystkim!!!

PozdROWER :-)


  • DST 40.35km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 23.97km/h
  • VMAX 39.40km/h
  • Temperatura -9.0°C
  • Kalorie 1678kcal
  • Podjazdy 94m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy

Niedziela, 28 grudnia 2014 · dodano: 28.12.2014 | Komentarze 0



  • DST 89.65km
  • Teren 15.40km
  • Czas 04:26
  • VAVG 20.22km/h
  • VMAX 35.50km/h
  • Temperatura -4.0°C
  • Kalorie 3498kcal
  • Podjazdy 220m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lubochnia - Skorzęcin - Witkowo - Gniezno

Sobota, 27 grudnia 2014 · dodano: 27.12.2014 | Komentarze 2

Na sobotę zgadaliśmy się ze szwagrem na wspólną jazdę. Wyruszam więc koło godziny 11 w kierunku Gniezna. Spotykamy się w okolicach Wierzbiczan przy przejeździe kolejowym. Stamtąd jedziemy na Lubochnię. Tam krótki postój na leśnym parkingu.


Dalej jedziemy przez las w kierunku Skorzęcina przez Żeleżnicę, Gaj. W okolicach Skorzęcina kręcimy się trochę po okolicznych lasach i w końcu dojeżdżamy do ośrodka wypoczynkowego. Tam krótki postój na molo ze względu na dokuczliwy wiaterek.


Z ośrodka dalej ruszamy na Witkowo. Po drodze, a dokładniej w Chłądowie przy samej drodze na chodniku zauważamy leżącego martwego psa. Okazało się, że padł on prawdopodobnie ofiarą dzikiej zwierzyny. Miał wyżarte wnętrzności i bardzo dokładnie można było policzyć wszystkie żebra. Po kilkunastu minutach meldujemy się w Witkowie. Tam mała przerwa na herbatkę, trzeba było się przecież nieco ogrzać :-)


Po spożyciu gorącej herbatki ruszamy dalej, przez Niechanowo i Żelazkowo do Gniezna. I na tym ostatnim odcinku znowu trafiamy na martwe zwierzę. Tym razem jest to dorodny dzik, który leżał obok drogi, między szosą a torami kolejki wąskotorowej. Prawdopodobnie został potrącony przez jakiś pojazd, jednak ciężko stwierdzić ile czasu już tam leży. Był już zmrożony i zaszroniony. W Gnieźnie kierujemy się do szwagra, który właśnie tam kończy dzisiejszy etap, a ja kieruję się na Trzemeszno. Po około godzinie melduję się w domu, zadowolony i wcale nie zmarznięty :-)

Dzisiejsza temperatura podczas jazdy:

Kategoria Ciekawe wyprawy


Wesołych Świąt :-)

Środa, 24 grudnia 2014 · dodano: 24.12.2014 | Komentarze 3

Na te święta co nadchodzą,
życzę ciepła i miłości.

Niech Was ludzie nie zawodzą

i niech uśmiech w Waszych

sercach zawsze gości.


Wesołych Świąt!!!




P.S. Nie objadajcie się za dużo, bo i tak trzeba będzie co nieco zrzucać :-D


  • DST 55.95km
  • Teren 8.50km
  • Czas 02:39
  • VAVG 21.11km/h
  • VMAX 54.10km/h
  • Kalorie 1538kcal
  • Podjazdy 93m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szwagier wkręca się w klimat :-)

Piątek, 19 grudnia 2014 · dodano: 21.12.2014 | Komentarze 3

Piątek był dniem wolnym od pracy, więc trzeba było się trochę ruszyć. Pogoda nie rozpieszcza, mokro, wietrznie, jednym słowem istna jesień :-/ Z samego rana szybka analiza prognoz pogody i wychodziło na to, że od godziny 8 do 14 nie powinno padać. Dzwonię, więc do szwagra i umawiamy się na wspólny wypad. Jakieś dwa tygodnie temu szwagier zakupił nowy rower i rozpoczął swoją przygodę :-) Przed godziną 10 wyruszam do Gniezna. Wieje mocny wmordewind, jakieś 10-11 m/s. Aby skrócić nieco ten odcinek jadę krajówką do Jankowa, a dalej starą drogą. Momentami tak wieje, że moja prędkość zostaje ograniczona do 15 km/h. No, ale w końcu docieram do Gniezna. Dalej ruszamy wspólnie ze szwagrem. Kierujemy się na Kokoszki - najwyższy punkt nad poziomem morza na terenie miasta. Po dojeździe na miejsce okazuje się, że trochę drzew narosło przez te kilka dobrych lat od czasu kiedy tam byłem. Ograniczają one mocno widoczność od strony zbocza. Ponadto bardzo fajnie okoliczne tereny zagospodarowali sobie miłośnicy motocrossu. Po kilku minutach spędzonych na Kokoszkach udajemy się w kierunku Gębarzewa. Teren jest dość grząski i szwagier kilka razy się zakopuje, z racji kół trekkingowych. Z Gębarzewa przez las jedziemy do Cielimowa, a stamtąd wzdłuż lasu w kierunku ulicy Witkowskiej. Po drodze odwiedzamy siostrę w pracy, a dalej przez Kawiary, ulice: Słoneczną, Słowackiego i Park Miejski dojeżdżamy do szwagra. Pojeździłoby się więcej, ale ja byłem ograniczony czasowo to raz, a dwa mokra nawierzchnia trochę zniechęcała. Od szwagra udaję się już w kierunku Trzemeszna, standardowo przez Wierzbiczany, Kalinę i Wymysłowo. Wiatr wieje w plecy, więc tempo solidne, momentami mknę ponad 50 km/h. Do domu dojeżdżam sprawnie, ale rower wymaga solidnego umycia, bo jest mocno zgnojony :-D

Ja i szwagier na Kokoszkach: