avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 99568.58 km
Km w terenie: 12637.80 km (12.69%)
Czas na rowerze: 162d 02h 27m
Średnia prędkość: 25.58 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Ciekawe wyprawy

Dystans całkowity:9553.35 km (w terenie 1265.00 km; 13.24%)
Czas w ruchu:419:21
Średnia prędkość:22.78 km/h
Maksymalna prędkość:100.07 km/h
Suma podjazdów:53902 m
Maks. tętno maksymalne:174 (93 %)
Maks. tętno średnie:145 (77 %)
Suma kalorii:307049 kcal
Liczba aktywności:81
Średnio na aktywność:117.94 km i 5h 10m
Więcej statystyk
  • DST 70.81km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:57
  • VAVG 24.00km/h
  • VMAX 43.30km/h
  • Kalorie 2923kcal
  • Podjazdy 232m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wypad do Czerniejewa

Poniedziałek, 13 października 2014 · dodano: 13.10.2014 | Komentarze 1

Poniedziałek przywitał piękną słoneczną pogodą. Z racji wolnego dnia od pracy trzeba było to wykorzystać. Owszem na popołudnie prognozy wskazywały silny wiatr w granicach 7 m/s, ale grzechem byłoby nie wyjechać przy takiej pogodzie. Tak, więc po godzinie 11 ruszam w drogę. Za cel obrałem sobie Czerniejewo. Po prostu nie byłem tam szmat czasu, a jesienią jest tam najpiękniej. Chcąc ominąć krajową "15" udaję się przez ulicę Wyszyńskiego i wyjeżdżam w Rudkach. Tam dosłownie na chwilę wbijam się na krajówkę, a dalej kieruję się na Wymysłowo. Przejeżdżam w okolicach żwirowni i wyjeżdżam w Jankowie Dolnym. Tu już prościutko starą drogą na Gniezno. W Gnieźnie robię sobie chwilę przerwy nad popularną "Wenecją".


Po chwili wylegiwania się w słoneczku ruszam dalej. Kierunek Czerniejewo przez Mnichowo i Pawłowo. Od Gniezna zaczyna coraz bardziej dokuczać wiatr, ale dało się jechać :-) W końcu dojeżdżam do Czerniejewa. Niestety nie udaje mi się wjechać przez główną bramę pod pałac, ze względu na ogrodzenie taśmami. Nie wiem czy coś remontowali, czy było to z innej, ale nie namyślając się udałem się od strony bocznej. Najpierw podjechałem sobie pod pałac, a później poszwędałem się trochę po przepięknym o tej porze roku parku.

Pałac w Czerniejewie:


I przepiękny park prezentujący uroki polskiej, złotej jesieni:



Po blisko godzinnym pobycie w Czerniejewie ruszam w drogę powrotną. Miałem co prawda w planach odwiedzenie jeszcze jednego miejsca, ale nasilający się wiatr (prognozy się niestety sprawdziły) i wizja powrotu pod ten wiatr, skutecznie mnie odwiodły od tego planu. Wracam pod bardzo nieprzyjemny, przeciwny i boczny wiatr przez Nidom, Żydowo, Niechanowo i Nową Wieś Niechanowską. Dopiero tam, gdy kieruję się bardziej na północ wiatr zaczyna mi nieco sprzyjać. Dalej już droga przez Krzyżówkę, Miaty i melduję się w Trzemesznie.
Kategoria Ciekawe wyprawy


  • DST 84.88km
  • Teren 0.70km
  • Czas 03:26
  • VAVG 24.72km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Kalorie 3644kcal
  • Podjazdy 212m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Biskupin - Żnin - Wenecja

Środa, 8 października 2014 · dodano: 12.10.2014 | Komentarze 0

W środowe południe wyruszam z Trzemeszna do Żnina. Miałem tam do dostarczenia fakturę dla klienta. Postanawiam to połączyć ze zwiedzaniem okolic. Wyruszam coś koło godziny 13-ej. Szkoda, że nie dało rady trochę szybciej, ale co zrobić. Po prostu brakuje czasu. Udaję się przez Kruchowo na Gołąbki. Stamtąd bardzo przyjemną leśną drogą udaję się dalej. Przejeżdżam przez rejony Głęboczka, Oćwieka i Gąsawę. Tu już rzut beretem do Biskupina, więc trzeba to wykorzystać. Postanawiam zrobić przerwę i zwiedzić muzeum :-) Rower zostawiam przy wejściu pod portiernią, bowiem na terenie muzeum można poruszać się tylko pieszo.

Poniżej na zdjęciach Osada Łużycka z VIII wieku p.n.e.:



Poniżej wioska wczesnopiastowska z X-XI w.:


Wędrując po terenie muzeum trafiam na kicającego zająca po dróżce:


Z Biskupina udaję się na Żnin. Wyjeżdżam w Bożejewiczkach na krajową "5" i ten kawałek muszę się przemęczyć w towarzystwie tirów. Po kilku minutach melduję się w Żninie. Tam kieruję się nad jezioro Małe Żnińskie, a stamtąd już rzut beretem na Plac Wolności:


Z Placu Wolności udaję się do klienta dostarczyć fakturę. Załatwiam powinność i udaję się w kierunku Gąsawy. Po drodze jeszcze w Żninie mijam wagonownię i zajezdnię kolei wąskotorowej. Po dalszych kilku kilometrach trasy kręcę na Wenecję do muzeum kolei wąskotorowej. Niestety jest już po godzinie 16 i odbijam się od bramy :-( Nie zraża mnie to jednak, by obejść muzeum wzdłuż niskiego ogrodzenia i pooglądać eksponaty z zewnątrz.


W bardzo bliskim sąsiedztwie muzeum (po drugiej stronie stacji) jest zamek obronny z XIV wieku. Znajdują się tam też bardzo ciekawe maszyny oblężnicze. Niestety tutaj także podziwiam zabytki z zewnątrz, bo jest już zamknięte.


Niedawno Rzym, teraz Wenecja... Czy to Półwysep Apeniński? Niestety albo i stety nie :-D To tylko nasze rejony :-)


Po kilkunastominutowej wizycie w Wenecji ruszam w drogę powrotną do domu przez Biskupin, Gąsawę, Gołąbki. Na miejscu melduję się koło godziny 18-ej jeszcze przed zapadnięciem ciemności :-)
Kategoria Ciekawe wyprawy


  • DST 33.16km
  • Teren 12.50km
  • Czas 02:50
  • VAVG 11.70km/h
  • VMAX 37.80km/h
  • Kalorie 1370kcal
  • Podjazdy 157m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

"W chmurach z nutką westernu"

Sobota, 27 września 2014 · dodano: 08.10.2014 | Komentarze 0

W sobotę wybrałem się na rajd rowerowy "W chmurach z nutką westernu". Po zbiórce i krótkiej odprawie 50-osobowa grupa wyrusza w kierunku Gozdawy. Tempo jest iście rajdowe (czyt. wolneeeeee). Nie było szans się nawet zmęczyć :D Z Trzemeszna jedziemy przez Niewolno, Kruchowo do punktu widokowego w Dusznie.


Dalej kierujemy się przez Izdby na Gozdawę, do miasteczka westernowego. Tam następuje dłuższa przerwa. Każdy z uczestników otrzymuje ciepły posiłek i napój. W miasteczku można było pojeździć bryczką i postrzelać z wiatrówki. Przed drogą powrotną otrzymujemy od organizatorów małe upominki :-) Zwiedzamy także sąsiedni dworek, wraz z salą gimnastyczną, gdzie część z uczestników rozegrała mini turniej w piłkę nożną.


Po wszystkich atrakcjach udajemy się w drogę powrotną przez Duszno, Folusz i Niewolno. W Trzemesznie meldujemy się przed godziną 16.

Na koniec jeszcze filmik, który nakręcił kolega Dawid:

Kategoria Ciekawe wyprawy


  • DST 141.11km
  • Teren 31.60km
  • Czas 06:32
  • VAVG 21.60km/h
  • VMAX 38.10km/h
  • Kalorie 5842kcal
  • Podjazdy 636m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa na "Poznań Bike Challenge 2014"

Sobota, 13 września 2014 · dodano: 07.10.2014 | Komentarze 0

W sobotni i mglisty poranek ruszam do Poznania na Poznań Bike Challenge 2014, niestety tylko w roli obserwatora. Zbyt późno dowiedziałem się o tej imprezie i nie udało się kupić pakietu startowego. Ale do rzeczy... Ruszam z Trzemeszna przed godziną 7. Kieruję się na Gniezno przez Miaty, Lubochnię i Szczytniki Duchowne. W Gnieźnie szybko przecinam ulice Witkowską i Wrzesińską i kieruję się na Gębarzewo. W lesie przed samym przednim kołem przebiega mi drogę wielki jeleń, który napędził trochę strachu, bo wyrósł niczym z podziemi. Z Gębarzewa udaję się na Czerniejewo. Stamtąd na Graby i przez las na Iwno. W lesie musiałem uważać, by w Leśnej Grobli nie przejechać skrętu. Miało to na celu jak najdłużej poprowadzić mnie drogą z pominięciem DK 92. Na szczęście udaje się to bezproblemowo i na krajówkę wbijam się w okolicach Kostrzynia i jadę przez Swarzędz do Antoninka. Tam przejściem podziemnym przy stacji PKP i dalej okolicznym lasem kieruję się już nad jezioro Maltańskie i docieram do celu. Po Malcie kręcę się jakieś 3 godzinki, zwiedzając różne strefy przygotowane przez organizatorów imprezy. W międzyczasie na metę docierają uczestnicy wyścigu na 15 km. Godzinkę przed planowanym powrotem zjadam przepysznego hamburgera i popijam izotonikiem, by nabrać sił. Później udaję się do strefy finishera, by oglądać z bliska tych, którzy kończyli rywalizację na dystansie 100 km. Ciekawostką był fakt, że zawodnicy zostali podzieleni na grupy, które startowały w kilkuminutowych odstępach. Ogólnie rzecz biorąc muszę przyznać, że jak na pierwszą edycję impreza zorganizowana bardzo dobrze. Po około trzech godzinach spędzonych na Malcie ruszam w drogę powrotną. Jechało się troszkę ciężej z racji przeszkadzającego czołowego wiatru i narastającego zmęczenia, ale w końcu udało się pokonać dzienną granicę 100 km :-)

Strefa finishera widoczna od strony jeziora:


Zawodnicy z pierwszej grupy na mecie dystansu 100 km: