avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 101080.84 km
Km w terenie: 12730.30 km (12.59%)
Czas na rowerze: 164d 11h 40m
Średnia prędkość: 25.59 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2025
button stats bikestats.pl

2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Ciekawe wyprawy

Dystans całkowity:10124.03 km (w terenie 1265.00 km; 12.50%)
Czas w ruchu:443:14
Średnia prędkość:22.84 km/h
Maksymalna prędkość:100.07 km/h
Suma podjazdów:61504 m
Maks. tętno maksymalne:183 (97 %)
Maks. tętno średnie:145 (77 %)
Suma kalorii:322379 kcal
Liczba aktywności:86
Średnio na aktywność:117.72 km i 5h 09m
Więcej statystyk
  • DST 57.63km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:34
  • VAVG 22.45km/h
  • VMAX 46.11km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Kalorie 2283kcal
  • Podjazdy 204m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gołąbki i Gniezno

Piątek, 6 lutego 2015 · dodano: 06.02.2015 | Komentarze 4

Na dzisiaj zapowiadana była piękna bezchmurna pogoda. Budzę się koło godziny ósmej i spoglądam za okno, a tu szaruga. Jako, że mała w przedszkolu, a żona poszła do sąsiadki postanawiam wykorzystać fakt i kimam dalej. Wstaję o godzinie 11 :-D Zjadam późne śniadanie i stwierdzam, że nic mi się nie chce. Spoglądam jeszcze na prognozy, które wskazują na bezchmurne niebo, ale słońca jak nie było, tak nie ma. W międzyczasie telefon do siostry i trzeba było dostarczyć małą przesyłkę. To mnie nieco motywuje, by wsiąść na rower. Ruszam koło godziny 13:30. Pomyślałem sobie, że pojadę przez Gołąbki. W okolicach Kruchowa pojawiają się pierwsze przebłyski słońca...


Im bliżej Gołąbek tym więcej promieni słonecznych na horyzoncie...


Gołąbki przywitały mnie już bezchmurnym niebem, a w zimowej scenerii prezentowały się dzisiaj tak...


Z Gołąbek ruszam w kierunku Gniezna. Postanawiam pojechać przez Lasy Królewskie, gdzie bywam sporadycznie i chyba trzeba będzie to zmienić...


Po drodze mijam małą, ale urokliwą rzeczkę...



Krótko przed Dębówcem czas na małą przerwę. Mrozik nieco dawał w kość, więc trzeba było ogrzać się ciepłą herbatką...


Dalej już przez Dębówiec, ulicę Orcholską i melduję się z przesyłką u siostry. Chwilka przerwy i można ruszać w drogę powrotną. Tutaj już standardowo przez Wierzbiczany i Wymysłowo. Wracam już w zasadzie po zachodzie słońca...


A im bliżej domu, tym ciemniej...


W domu melduję się po godzinie 17. Wyjazd trzeba zaliczyć do udanych, bowiem udało się zaczerpnąć długo wyczekiwanych promieni słonecznych :-)


  • DST 65.78km
  • Teren 26.00km
  • Czas 03:15
  • VAVG 20.24km/h
  • VMAX 34.77km/h
  • Kalorie 2525kcal
  • Podjazdy 446m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Winter Race 2015 - przetarcie szlaku (śnieżyca i gleba)

Wtorek, 3 lutego 2015 · dodano: 04.02.2015 | Komentarze 2

We wtorkowe południe pomyślałem, aby pojechać zobaczyć trasę tegorocznego wyścigu organizowanego przez GKKG, który ma odbyć się 1 marca. Pogoda za oknem znośna, słoneczko co prawda niemrawo, ale świeci, więc ruszyłem po godzinie 13 w kierunku Skorzęcina. Kieruję się na Miaty. Plan był by stamtąd pojechać skrótem na Gaj. Trzeba było jednak je zmienić, gdyż ścieżka była bardzo grząska i zabłocona. Postanawiam, więc udać się do Krzyżówki i dalej na Ćwierdzin. W okolicach Ćwierdzina droga asfaltowa okazuje się być całkowicie pokryta śniegiem...


..., ale to nic w porównaniu z tym co nastąpi później... Z Ćwierdzina kieruję się na Sokołowo i Skorzęcin. Dojeżdżam do bramy ośrodka wypoczynkowego, skąd zamierzam ruszyć i zapoznać się z trasą tegorocznego Winter Race :-) A, więc ruszamy...

Wyjeżdżamy z ośrodka wypoczynkowego i zaraz za pętlą PKS-u skręcamy w prawo w leśną ścieżkę. Cały czas jedziemy tak jak prowadzi ścieżka. Po lewej stronie będziemy mieli jezioro Czarne. Po około 600 m za jeziorem będziemy mieli mały rozjazd i tam skręcamy w lewo, a zaraz potem w prawo i jedziemy cały czas prosto jak prowadzi droga, przejeżdżając m.in. skrzyżowanie z drogą pożarową. Ta droga na chwilę obecną wygląda tak:


Krótko po przejechaniu skrzyżowania z drogą pożarową kręcąc w prawo wlatujemy w kolejną ścieżkę. Nią jedziemy jakieś 500 m i znowu kręcimy w prawo. Po kolejnych 500 metrach na rozwidleniu dajemy w lewo. Wyjeżdżamy w urokliwym miejscu...


A droga tutaj wygląda tak... Latem jest trochę piaszczysto, ale teraz nie jest źle :-)


Dalej jedziemy przed siebie i pokonujemy łuk widoczny na końcu tej drogi. Zaraz za tym łukiem mamy po prawej stronie małe gospodarstwo i za nim kręcimy w prawo przejeżdżając nad Notecią Zachodnią. Na rozwidleniu drogi skręcamy w lewo i mamy krótki podjazd. Tam z głównej drogi uciekamy w mniejszą boczną kierując się na lewo. Po niespełna kilometrze docieramy do skrzyżowania i od razu za nim kierujemy się w lewo na kręty zjazd. Jest to najtrudniejszy odcinek trasy...


Jeśli ktoś liczy na fajny i szybki zjazd tym odcinkiem niech zapomni. W tym miejscu jest bardzo dużo sypkiego żwiru i piasku, a podłoże jest bardzo nierówne. Dodatkowo szybką ocenę podłoża utrudnia warstwa śniegu, pod którą czają się pułapki. W jedną z nich wpadłem zakopując się totalnie już na dole zjazdu i zaliczyłem glebę :-D


Upadek na szczęście bez konsekwencji, więc można było śmigać dalej. Gdy pokonamy najtrudniejszy odcinek trasy wjeżdżamy w piękną dolinę Noteci Zachodniej. Za rzeką skręcamy w prawo kierując się w stronę jeziora Skubarczewskiego (w momencie kiedy pokonuję ten odcinek zaczyna padać śnieg). Poruszamy się tutaj urokliwą ścieżką, z której rozciągają się przyjemne widoki na jezioro...


Na końcu ścieżki mamy króciutki podjazd i wyjeżdżamy na asfaltówkę. Kręcimy w prawo zgodnie z pierwszeństwem przejazdu. Po około 400 metrach zjeżdżamy z asfaltówki w prawo (znak kierujący na Piłkę). Wjeżdżamy ponownie na leśną ścieżkę...


Śnieg sypał coraz bardziej...


Tą drogą lecimy około 1000 metrów, a następnie skręcamy w lewo, zaraz za widocznym na zdjęciu znakiem Skubarczewo...


Następnie skręcamy w pierwszą drogę w prawo. Jadąc tą ścieżką dojeżdżamy do kolejnego rozjazdu i tam znowu w prawo, a na następnym w lewo. Tym sposobem dojeżdżamy do widocznego na zdjęciu skrzyżowania Wylatkowo - Skorzęcin - Skubarczewo i tam skręcamy w prawo...


Po około 500 metrach będziemy mieli na łuku drogi zjazd. Po lewej stronie będziemy mieli gospodarstwo agroturystyczne i zaraz za nim rozjazd, na którym jedziemy w lewo. Zjazd jest dosyć szybki, ale trzeba uważać przy takich warunkach jakich miałem ja. Po przejechaniu rozjazdu po prawej stronie będziemy widzieli małe jeziorko, a za chwilę kolejne rozwidlenie drogi...


Skręcamy tu w lewo, zgodnie z oznakowaniem szlaku (niebieski rowerowy lub jak kto woli pieszy zielony). Tym szlakiem poruszamy się aż do samego Hotelu Biały. Odcinek ten z pozoru jest prosty, ale dosyć męczący. Droga jest trochę pofałdowana, a w dodatku pokryta dużą ilością liści i nieuprzątniętych gałęzi. Wyjeżdżamy przed samym hotelem, gdzie będą się mieściły start, meta, no i rzecz jasna biuro zawodów. Poniżej widok na okolice hotelu...


Tak w małej pigułce wygląda trasa Winter Race 2015. Zapewne do czasu wyścigu powstanie filmik prezentujący uroki trasy, ale pozwoliłem sobie na mały rekonesans w terenie. Śmiało można też stwierdzić, że pogodę miałem jak na prawdziwy Winter Race :-P Życzyłbym sobie oraz innym, aby w dniu wyścigu były podobne warunki. Gwarantowałoby to przednią zabawę :-)

Po zapoznaniu się z trasą trzeba było jeszcze wrócić do domu. Będąc już w ośrodku wypoczynkowym postanawiam zajrzeć na główne alejki, a tam istna zima...


Wyjazd ze Skorzęcina wyglądał tak...


Po przejechaniu 2 kilometrów od ośrodka zmuszony byłem zrobić przymusową przerwę. Trzeba było zrzucić z siebie warstwę śniegu, która nieźle mnie oblepiła. Wyglądałem niczym bałwan :-D Do tego wolnobieg tak oblepiło śniegiem, że do domu musiałem wracać na jednym biegu. Wracam standardowo przez Sokołowo, Ćwierdzin. Po wjechaniu na drogę Witkowo - Trzemeszno w okolicach Krzyżówki stwierdzam, że trzeba uciekać w las, bowiem ten odcinek to istne lodowisko. Jadę więc przez las i kieruję się na Święte. Wyjeżdżam na ulicy Sportowej i po krótkiej chwili melduję się w domu. Wchodzę na górę coś szybko wszamać, a następnie schodzę, by umyć rower. Po półgodzinnym odtajaniu wyglądał on tak...



  • DST 28.53km
  • Teren 13.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 19.45km/h
  • VMAX 39.84km/h
  • Kalorie 1094kcal
  • Podjazdy 170m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skarpa Wierzbiczany - testowanie nowych elementów kokpitu :-)

Czwartek, 29 stycznia 2015 · dodano: 29.01.2015 | Komentarze 2

Dzisiaj dzień wolny od pracy, ale nie chciało się wcześniej wstać. W sumie pomyślałem żeby przetestować w końcu nowy sprzęt. Najpierw demontaż starych elementów. Lidlowska lampka oraz stary poczciwy licznik, który ma już z 10 lat poszły do szuflady. Być może jeszcze kiedyś przydadzą się w razie awarii obecnych. Po założeniu nowych elementów można było ruszać w drogę. Celowo ruszyłem dopiero przed godziną 16, by wracać w ciemnościach. Pojechałem w kierunku jeziora Wierzbiczany. Najpierw asfaltówką do Krzyżówki, a tam już w las. Droga w lesie jeszcze biała i bardzo niebezpieczna pokryta pół śniegiem, pół lodem. Ten odcinek pokonuję z prędkością 10-12 km/h. Szybciej po prostu nie szło, bo raz za razem szły uślizgi. Nie było sensu ryzykować kolejnej gleby w tym roku...


Z racji, że droga była bardzo śliska postanawiam nie jechać do samej Lubochni, tylko śmigam skrótem przez las w kierunku Kujawek. Po chwili wyjeżdżam na asfaltówkę w okolicach jeziora Modrze...


Kawałek dalej zjeżdżam na dół nad jezioro Wierzbiczany. Słońce zdążyło się już schować, ale niebo jeszcze kolorowe...




Będąc tak blisko postanawiam pojechać na skarpę, która dzisiaj prezentowała się tak:




I ja na skarpie :-D


Wyjeżdżając ze skarpy jest już na tyle ciemno, że postanawiam w końcu odpalić nową latarkę i sprawdzić możliwości nowego nabytku. Muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony. Udaję się lasem w kierunku Kaliny, a tam jest całkiem fajny zjazd. Mając takie oświetlenie, ani przez moment nie trzeba cisnąć na hamulce. Przy okazji testuję też uchwyt na latarkę jeżdżąc po dziurach i nierównościach. Wszystko ładnie cacy, latarka siedzi nieruchomo :-) Tak mniej, więcej wyglądają możliwości latarki:




Z Kaliny jadę standardowo przez Wymysłowo i dalej na Trzemeszno. Test sprzętu zaliczony pozytywnie i można teraz śmigać o każdej porze dnia i nocy :-P  A nowy kokpit prezentuje się tak:

Kategoria Ciekawe wyprawy


  • DST 100.57km
  • Teren 16.00km
  • Czas 05:01
  • VAVG 20.05km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Kalorie 3925kcal
  • Podjazdy 259m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przyjezierze + okolice

Niedziela, 25 stycznia 2015 · dodano: 25.01.2015 | Komentarze 2

Dzisiaj szwagier namówił mnie, abyśmy pojechali do Przyjezierza. Umówiliśmy się na 9 rano, jednak wyjazd opóźnił się o pół godziny. Przygotowywałem herbatkę na wyjazd i przy zakręcaniu termosu, wyślizgnął się on mi z rąk i spadł. O tyle pechowo, że prosto na stopę i się poparzyłem. Szybka akcja chłodzenia stopy pod zimną wodą przyniosła pozytywny efekt i po uporaniu się z problemem można było ruszać. Udajemy się w kierunku Orchowa i dalej przez Linówiec i Mlecze w kierunku Przyjezierza. Za miejscowością Mlecze na granicy województw kujawsko-pomorskiego i wielkopolskiego przejeżdżamy nad wyschniętym kanałem, który łączy dwa jeziora. Po lewej stronie jezioro Ostrowskie...


... a po prawej jezioro Kownackie


Później jeszcze krótki odcinek przez las i meldujemy się w Przyjezierzu. Jedziemy zobaczyć co słychać na plaży...


... i robimy przerwę na herbatkę i słodkości...


Po ogrzaniu się gorącą herbatką ruszamy dalej. Jedziemy przez Ostrowo i Gębice i Gozdanin. Zaraz za Gozdaninem mieliśmy obrać kierunek Wylatowo, ale skręciliśmy nie w tą ścieżkę i wyjeżdżamy w Żabienku. Musimy przemęczyć się kawałek krajówką, ale zaraz w Wylatowie z niej uciekamy. Jedziemy przez Krzyżownicę, Popielewo, Zieleń i meldujemy się w Trzemesznie. Chwilowy postój u mnie w domu na coś ciepłego i ruszamy dalej. Szwagier nie bardzo znał drogę na Gniezno z pominięciem krajówki, więc jadę z nim jako pilot. Standardowo przez Wymysłowo i Kalinę i Wierzbiczany. Tam szwagier udaje się już na Gniezno, a ja wracam do domu przez Szczytniki Duchowne, Lubochnię i Krzyżówkę. Po wjeździe do Trzemeszna orientuję się, że braknie mi ledwie jednego kilometra do setki, więc robię małą rundkę po mieście i oto w ten sposób pyknęła mi dzisiaj pierwsza setka w tym roku, która była zupełnie nieplanowana :-)


  • DST 43.66km
  • Teren 14.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 20.31km/h
  • VMAX 36.70km/h
  • Kalorie 1703kcal
  • Podjazdy 156m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tereny między Trzemesznem i Skorzęcinem

Sobota, 24 stycznia 2015 · dodano: 24.01.2015 | Komentarze 3

Dzisiaj wybrałem się pokręcić trochę pomiędzy Trzemesznem i Skorzęcinem. Celem było obadanie nieznanych ścieżek w tamtejszych rejonach. Pojechałem w ciemno, bez żadnego przeglądania wcześniej map. Po prostu gdzie poniesie, tam się pojedzie :-) Udaję się przez Ostrowite w kierunku Jerzykowa. W okolicach Ostrowitego zza chmur próbuje nieśmiało wyglądać słońce.


Zaraz za Ostrowitym na polach wypatruję przesiadujące stado ptactwa...


W końcu dojeżdżam do Jerzykowa, a stamtąd kieruję się prosto do lasu w kierunku Skorzęcina. Kręcę się trochę po tamtejszych lasach jeżdżąc po wcześniej nie znanych ścieżkach. Wyjeżdżam w okolicach wsi Skorzęcin, gdzie mieści się nadleśnictwo. Stoi tam pomnik niemieckiego leśniczego skorzęcińskich lasów...


Nieopodal stoi duży pień ściętego drzewa, który postanawiam wykorzystać. Robię, więc sobie krótką przerwę na gorącą herbatkę i cukierasa...


Po ogrzaniu się herbatką ruszam dalej. Wjeżdżam w wąską ścieżkę leśną i jadę zgodnie z jej biegiem. Niebawem las się kończy i zaczynają szerokie pola. Po tabliczce mieszczącej się na jednym z gospodarstw orientuję się, że jestem we wsi Kamionka. Rozlega się tam też apetyczny zapach wędzonej kiełbasy, którą z chęcią bym skonsumował :-D Pewnie miejscowy gospodarz wędził tam świeżo ubite mięsko ze świnki :-) Jadę tak jak prowadzi droga i wyjeżdżam w okolicach Ćwierdzina. Tam w pobliżu zauważam zbiornik wodny, więc postanawiam się mu bliżej przyjrzeć. Wygląda na to, że kiedyś wydobyto stamtąd trochę żwiru i tym sposobem powstał sobie całkiem spory staw...



Dalej jadę tak jak prowadzi droga. Kieruję się w stronę leśnictwa Stary Dwór, ale na najbliższym rozwidleniu dróg jadę dalej w nieznanym kierunku. Z daleka widzę nad koronami drzew wieżę obserwacyjną, która znajduje się w Piaskach. Niebawem wjeżdżam w las i po lewej stronie mam całkiem spory zakład górniczy. Wyjeżdżam już w znanym rejonie Krzyżówki i kieruję się na Trzemeszno. W Miatach postanawiam nie pojechać "obwodnicą". W bliskim sąsiedztwie bloków moją uwagę zwraca oznaczona ścieżka rowerowa. Nigdy wcześniej się nią nie poruszałem, więc bez chwili zastanowienia jadę ją obadać. Ścieżka okazuje się być całkiem przyjemna, momentami tylko w kilku miejscach trochę podmokła. Jedzie się nią całkiem przyjemnie w totalnej ciszy i słoneczku. W okolicy nie widać żadnych zabudowań, czy gospodarstw. Dopiero po dłuższej chwili wjeżdża się obszar zacieniony lasem...


Za lasem wyłania się jakieś gospodarstwo, a chwilę po tym wyjeżdżam na znajome już rejony. To droga pomiędzy Bieślinem, a Gajem. Stamtąd już udaję się w kierunku Trzemeszna i skrótem polnym wyjeżdżam w Zieleni. Do domu wracam głodny, ale tam czekały na mnie pyszne naleśniki z dżemem :-)
Kategoria Ciekawe wyprawy


  • DST 50.79km
  • Teren 9.00km
  • Czas 02:21
  • VAVG 21.61km/h
  • VMAX 35.90km/h
  • Kalorie 2011kcal
  • Podjazdy 217m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mogilno przez Duszno

Piątek, 23 stycznia 2015 · dodano: 24.01.2015 | Komentarze 2

W piątkowy poranek wyruszam w stronę Mogilna. Najpierw przez Cytrynowo nad jezioro Kocin. Okazuje się, że ktoś sobie kupił tamtejszy teren wraz z jeziorem. Aktualnie trwają tam prace związane z karczowaniem drzew. Pewnie niebawem ruszy jakaś inwestycja, ale znając życie ktoś sobie postawi dużą willę i cały teren ogrodzi.


Dalej kieruję się na Folusz. Po przejechaniu jakiegoś kilometra okazuje się, że droga jest w zasadzie nieprzejezdna. Jest całkowicie rozjechana przez ciągniki. Trzeba więc było zawrócić. Wracam w stronę Trzemeszna i kieruję się na Kierzkowo, a dalej Wydartowo i Duszno. Bezproblemowo dojeżdżam do punktu widokowego.


Przejrzystość powietrza nie była tego dnia najlepsza. Gniezno, Trzemeszno, czy Mogilno całkowicie niewidoczne. Ale za to można było popatrzeć z góry na zjawisko szadzi.


Po małej przerwie na punkcie widokowym ruszam dalej. W okolicach miejscowości Izdby zza chmur zaczyna wyglądać słońce, a na polach pojawia się zwierzyna.


Dalej zmierzam w kierunku Chabska, a następnie na Mogilno i tam kieruję się w okolice parku. Stamtąd rozciąga się długie jezioro Mogileńskie.


W bliskim sąsiedztwie parku mieści się niedawno wybudowany amfiteatr.


Po małym rekonesansie w parku i jego okolicach ruszam w kierunku centrum i dalej w kierunku Żabna. Po drodze mijam Klasztor Braci Kapucynów, który mieści się nad samym brzegiem jeziora.


W Żabnie także rozciąga się fajny widok na jezioro Mogileńskie.


Z Żabna kieruję się na Wylatowo, a tam skręcam na Szydłowo i dalej przez Trzemżal docieram do Trzemeszna.

Kategoria Ciekawe wyprawy


  • DST 36.56km
  • Teren 3.50km
  • Czas 01:52
  • VAVG 19.59km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Kalorie 1564kcal
  • Podjazdy 133m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gniezno ---> Trzemeszno w 29 minut!!!

Niedziela, 11 stycznia 2015 · dodano: 11.01.2015 | Komentarze 5

Pogoda za oknem z pewnością nie zachęca, by wyjść z domu. Postanowiłem jednak dzisiaj zrobić inaczej. Wstałem dość wcześniej jak na niedzielę, bo o 7:30 i szybkie rozeznanie sytuacji za oknem. Patrzę sucho, nawet słoneczko próbuje przebić się przez chmury. Wiatr jak hulał, tak hula. Burza mózgu i dochodzę do wniosku, że spróbuję pobić rekord na trasie praca - dom. Wiadomo, najpierw trzeba było dostać się do Gniezna. Ruszam o 8:30, standardowo przez Wymysłowo. Spokojnie, by zachować jak najwięcej sił na drogę powrotną. Chociaż przy takim przeciwnym wietrze ciężko mówić o lekkiej jeździe. W dodatku okazuje się, że ostatnie opady bardzo mocno zmieniły nawierzchnię gruntową. Droga jest grząska, a momentami nawet nieprzejezdna dla przeciętnego rowerzysty. Na tej grząskiej glebie pod wiatr czuję się, jakbym ciągnął kilkuset kilogramowy wózek za sobą :-D Postanawiam, więc nieco skorygować trasę. Nie jadę przez Kalinę, tylko skręcam na Lulkowo, aby wydostać się na asfaltówkę. Przed przejazdem kolejowym z jednego z gospodarstw wybiega i atakuje mnie bardzo agresywny pies. Nie ma możliwości ucieczki na grząskiej drodze i pod taki wmordewind. Wiadomo, że najlepszą obroną jest atak, więc próbuję zapodać mu z buta. Dwie pierwsze próby się nie udają, ale za trzecim zamachem pies dostaje z kopa i z podkulonym ogonem zawraca do gospodarstwa :-D W końcu udaje się wyjechać na krajówkę i chociaż o tyle lżej, że pod kołami twardo. Dalej jadę starą drogą przez Jankowo Dolne, a następnie w Jankówku skręcam na Wełnicę. W okolicach Wełnicy dopada mnie przelotny opad gradu, który na szczęście dość szybko mija. Z Wełnicy przez ulicę Orcholską i Lednicką kieruję się pod zakład pracy i docieram do celu po bagatela prawie 1,5 godziny :-D

Tam chwila odpoczynku, uzupełnienie kalorii i płynów i po godzinie 10 ruszam w drogę powrotną. Celem oczywiście wykręcenie reokordu trasy praca - dom i zejście poniżej 30 minut. Początkowy fragment nie jest lekki, bo z bocznym wiatrem i wjeździe ślimakiem na krajówkę pod wiatr. Kiedy udaje się wjechać na krajową 15 rozpędzam się i mknę na Trzemeszno. Jazda zupełnie inna niż jeszcze godzinę wcześniej. Migiem znajduję się w okolicach Jankowa Dolnego, gdzie na zjeździe udaje mi się rozpędzić do 60 km/h co jest moim nowym rekordem :-) Do domu coraz bliżej, nieco muszę tylko przyhamować na Rudkach z racji czerwonego światła, ale i tak udaje się sprawnie pokonać skrzyżowanie. Pod domem melduję się po 29 minutach i 8 sekundach i średnią prędkością 34,2 km/h co jest oczywiście nowym rekordem trasy :-)

Kategoria Ciekawe wyprawy


  • DST 44.66km
  • Teren 22.30km
  • Czas 02:15
  • VAVG 19.85km/h
  • VMAX 42.40km/h
  • Kalorie 1746kcal
  • Podjazdy 153m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lubochnia - skarpa Wierzbiczany - Jankowo Dolne

Środa, 31 grudnia 2014 · dodano: 31.12.2014 | Komentarze 0

Na dzisiaj ponownie umówiłem się ze szwagrem na krótki wypad. Spotykamy się na Wierzbiczanach, skąd ruszamy w kierunku Lubochni. Tam postanawiamy sprawdzić jak wygląda tafla wody po ostatnich mrozach. Widząc, że lód jest już dość gruby postanawiamy wejść na jego powierzchnię. Do około 2-3 metrów od brzegu jest w porządku, dalej zaczyna już być niebezpiecznie.


Po przetestowaniu lodowej powierzchni udajemy się na skarpę. Stamtąd dokładnie widać, że mrozy były zbyt krótkie, bowiem w wielu miejscach powierzchnia jeziora nie zamarzła. Miłośnicy wędkarstwa muszą więc poczekać... albo na dalsze silne mrozy, albo na odwilż.


Po krótkim rekonesansie na skarpie ruszamy w kierunku Jankowa Dolnego. Dojeżdżamy do ośrodka wypoczynkowego. Tamtejsze jezioro jest już całe zamarznięte z racji mniejszej powierzchni. Wchodzimy na lód, ale tu także po przejściu około 3 metrów od brzegu lód zaczyna trzeszczeć.


Z Jankowa przez Wierzbiczany udajemy się w kierunku Gniezna. Za przejazdem kolejowym na wysokości Jankówka odbijam od szwagra i zawracam w stronę Trzemeszna.

Był to ostatni wypad w 2014 roku. Miniony rok trzeba uznać za udany. Zacząłem przygodę z rowerem w sierpniu i niech ona trwa nadal :-)
Na nadchodzący 2015 rok są już wyznaczone cele i oby udało się je zrealizować. Tego też życzę Wam wszystkim!!!

PozdROWER :-)


  • DST 89.65km
  • Teren 15.40km
  • Czas 04:26
  • VAVG 20.22km/h
  • VMAX 35.50km/h
  • Temperatura -4.0°C
  • Kalorie 3498kcal
  • Podjazdy 220m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lubochnia - Skorzęcin - Witkowo - Gniezno

Sobota, 27 grudnia 2014 · dodano: 27.12.2014 | Komentarze 2

Na sobotę zgadaliśmy się ze szwagrem na wspólną jazdę. Wyruszam więc koło godziny 11 w kierunku Gniezna. Spotykamy się w okolicach Wierzbiczan przy przejeździe kolejowym. Stamtąd jedziemy na Lubochnię. Tam krótki postój na leśnym parkingu.


Dalej jedziemy przez las w kierunku Skorzęcina przez Żeleżnicę, Gaj. W okolicach Skorzęcina kręcimy się trochę po okolicznych lasach i w końcu dojeżdżamy do ośrodka wypoczynkowego. Tam krótki postój na molo ze względu na dokuczliwy wiaterek.


Z ośrodka dalej ruszamy na Witkowo. Po drodze, a dokładniej w Chłądowie przy samej drodze na chodniku zauważamy leżącego martwego psa. Okazało się, że padł on prawdopodobnie ofiarą dzikiej zwierzyny. Miał wyżarte wnętrzności i bardzo dokładnie można było policzyć wszystkie żebra. Po kilkunastu minutach meldujemy się w Witkowie. Tam mała przerwa na herbatkę, trzeba było się przecież nieco ogrzać :-)


Po spożyciu gorącej herbatki ruszamy dalej, przez Niechanowo i Żelazkowo do Gniezna. I na tym ostatnim odcinku znowu trafiamy na martwe zwierzę. Tym razem jest to dorodny dzik, który leżał obok drogi, między szosą a torami kolejki wąskotorowej. Prawdopodobnie został potrącony przez jakiś pojazd, jednak ciężko stwierdzić ile czasu już tam leży. Był już zmrożony i zaszroniony. W Gnieźnie kierujemy się do szwagra, który właśnie tam kończy dzisiejszy etap, a ja kieruję się na Trzemeszno. Po około godzinie melduję się w domu, zadowolony i wcale nie zmarznięty :-)

Dzisiejsza temperatura podczas jazdy:

Kategoria Ciekawe wyprawy


  • DST 85.55km
  • Teren 18.50km
  • Czas 03:46
  • VAVG 22.71km/h
  • VMAX 41.10km/h
  • Kalorie 3491kcal
  • Podjazdy 373m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mielno - Rzym - Rogowo

Środa, 12 listopada 2014 · dodano: 13.11.2014 | Komentarze 0

W środowe przedpołudnie ruszam do Gniezna załatwić dwie sprawy. Droga mija błyskawicznie z racji wiejącego w plecy wiatru. Po załatwieniu spraw obieram kierunek na Rogowo. Chcąc ominąć krajową "5" jadę przez Pyszczyn, Krzyszczewo i Modliszewko. Od Krzyszczewa daje się we znaki silny wiatr, który w tym momencie wiał mi z boku. Momentami na otwartej przestrzeni podmuchy były tak mocne, że nie sposób było utrzymać prosty tor jazdy. Z Modliszewka kieruję się na Dębłowo, a tam już prosto do lasu. Można było odetchnąć, bowiem w lesie wiadomo spokój :-) Po drodze zbaczam nieco z kursu, aby zobaczyć jezioro Mielno w Mielnie. Szczerze mówiąc myślałem, że tereny wokół jeziora są trochę bardziej zagospodarowane. Szukałem sensownego dojazdu do jeziora i dojechałem do ciekawie położonej kapliczki.


Okazało się, że nie tędy droga, więc szukałem dalej. W końcu pojawiła się ścieżka i tam się skierowałem. Po drodze trafiam na pomnik przyrody w postaci dębów szypułkowych.


Stamtąd już blisko do jeziora. Nie udaje się jednak podjechać do samej linii brzegowej, bowiem tereny są grząskie. Za to po lewej stronie jeziora wjeżdżam w dość ciekawą dolinę.


Po blisko półgodzinnej wizycie w Mielnie ruszam dalej. Kieruję się na Dziadkowo i zaraz za skrętem w prawo po mojej lewej stronie ukazuje się jezioro Głębokie.


W drodze do Dziadkowa po lewej stronie rozciąga się długie i dość wąskie jezioro Dziadkowskie, przypominające swym kształtem kanał.


Zaraz za Dziadkowem po prawej stronie ukazuje się jezioro Zioło. Co ciekawe część tego jeziora położna jest w województwie wielkopolskim, a część w kujawsko-pomorskim. Kawałek dalej jadąc przez las trafiam na kanał, który łączy oba jeziora, Dziadkowkie z Zioło.


Stamtąd kieruję się na Rzym, zobaczyć jak w dzisiejszych czasach żyją Rzymianie. Co ciekawe wszyscy gdzieś się pochowali. Czyżby bali się nadjeżdżającego Asterixa? :-D A tak na poważnie... myślałem, że ten Rzym to trochę większy, a tam kilka chatek na krzyż i to wszystko.


Z Rzymu kieruję się już na Rogowo pojeździć trochę po leśnych terenach i w sąsiedztwie jeziora Rogowskiego, które jest dość rozległe i ma specyficzny kształt. Dojeżdżając do campingu ma się jezioro po dwóch stronach. Tutaj jedna strona...


..., a tu druga w oddali za drzewami.


Z Rogowa kieruję się już w stronę Trzemeszna. W sumie można zwiedzić jeszcze kilka pobliskich jezior w kierunku północnym od Rogowa, ale to bardziej wiosną/latem, gdy pogoda bardziej sprzyja i dzień sporo dłuższy. Trzeba było wracać do domu, bo robiło się coraz chłodniej. Wiatr dokuczał i był na tyle mocny, że trzeba było założyć kominiarę :-P Za Rogowem wjeżdżam na krótki odcinek krajowej "5". Według planu miałem wracać przez Lubcz, ale wredne wiatrzysko coraz mocniej dawało się we znaki i zjeżdżam z krajówki tak szybko, jak to możliwe. Kieruję się na Mogilno. Powód prosty... Droga do samego domu pod wiatr, a w tym rejonie więcej lasów :-) Wracam przez Ryszewo, Cegielnię, Gołąbki i Kruchowo. Do domu dojeżdżam trochę przewiany i mocno głodny, a obiadek dawno mi tak nie smakował :-)

Kategoria Ciekawe wyprawy