Maniek1981 Trzemeszno
Km w terenie: 12637.80 km (12.69%)
Czas na rowerze: 162d 02h 27m
Średnia prędkość: 25.58 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Sierpień15 - 0
- 2024, Lipiec10 - 0
- 2024, Czerwiec10 - 0
- 2024, Maj2 - 0
- 2024, Kwiecień1 - 0
- 2024, Marzec1 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień6 - 0
- 2023, Listopad2 - 0
- 2023, Wrzesień2 - 0
- 2023, Sierpień23 - 0
- 2023, Lipiec27 - 0
- 2023, Czerwiec14 - 0
- 2023, Maj14 - 0
- 2023, Kwiecień9 - 0
- 2023, Marzec4 - 1
- 2023, Luty6 - 0
- 2023, Styczeń11 - 0
- 2022, Grudzień8 - 0
- 2022, Listopad9 - 0
- 2022, Październik11 - 0
- 2022, Wrzesień24 - 0
- 2022, Sierpień23 - 0
- 2022, Lipiec24 - 0
- 2022, Czerwiec21 - 0
- 2022, Maj12 - 0
- 2022, Kwiecień7 - 0
- 2022, Marzec14 - 1
- 2022, Luty3 - 0
- 2022, Styczeń6 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad3 - 0
- 2021, Październik17 - 0
- 2021, Wrzesień30 - 0
- 2021, Sierpień27 - 0
- 2021, Lipiec14 - 2
- 2021, Czerwiec21 - 0
- 2021, Maj15 - 0
- 2021, Kwiecień12 - 0
- 2021, Marzec15 - 0
- 2021, Luty9 - 0
- 2021, Styczeń10 - 2
- 2020, Grudzień11 - 4
- 2020, Listopad9 - 4
- 2020, Październik11 - 3
- 2020, Wrzesień20 - 3
- 2020, Sierpień12 - 12
- 2020, Lipiec9 - 4
- 2020, Czerwiec17 - 5
- 2020, Maj15 - 15
- 2020, Kwiecień20 - 21
- 2020, Marzec18 - 8
- 2020, Luty2 - 0
- 2020, Styczeń6 - 6
- 2019, Grudzień13 - 13
- 2019, Listopad12 - 0
- 2019, Październik20 - 11
- 2019, Wrzesień29 - 6
- 2019, Sierpień19 - 4
- 2019, Lipiec18 - 11
- 2019, Czerwiec17 - 8
- 2019, Maj19 - 18
- 2019, Kwiecień18 - 2
- 2019, Marzec15 - 17
- 2019, Luty8 - 4
- 2019, Styczeń13 - 11
- 2018, Grudzień9 - 8
- 2018, Listopad13 - 24
- 2018, Październik17 - 23
- 2018, Wrzesień17 - 6
- 2018, Sierpień15 - 19
- 2018, Lipiec29 - 31
- 2018, Czerwiec17 - 5
- 2018, Maj20 - 7
- 2018, Kwiecień20 - 12
- 2018, Marzec14 - 7
- 2018, Luty8 - 4
- 2018, Styczeń8 - 2
- 2017, Grudzień11 - 6
- 2017, Listopad12 - 25
- 2017, Październik14 - 20
- 2017, Wrzesień17 - 14
- 2017, Sierpień17 - 26
- 2017, Lipiec20 - 33
- 2017, Czerwiec24 - 26
- 2017, Maj20 - 26
- 2017, Kwiecień16 - 10
- 2017, Marzec14 - 12
- 2017, Luty12 - 24
- 2017, Styczeń14 - 27
- 2016, Grudzień7 - 10
- 2016, Listopad6 - 2
- 2016, Październik7 - 5
- 2016, Wrzesień21 - 7
- 2016, Sierpień10 - 4
- 2016, Lipiec15 - 4
- 2016, Czerwiec14 - 6
- 2016, Maj19 - 20
- 2016, Kwiecień7 - 8
- 2016, Marzec13 - 7
- 2016, Luty8 - 8
- 2016, Styczeń5 - 5
- 2015, Grudzień17 - 18
- 2015, Listopad15 - 10
- 2015, Październik16 - 20
- 2015, Wrzesień24 - 16
- 2015, Sierpień27 - 27
- 2015, Lipiec23 - 12
- 2015, Czerwiec23 - 34
- 2015, Maj20 - 25
- 2015, Kwiecień13 - 22
- 2015, Marzec17 - 29
- 2015, Luty16 - 14
- 2015, Styczeń11 - 26
- 2014, Grudzień8 - 11
- 2014, Listopad10 - 6
- 2014, Październik24 - 18
- 2014, Wrzesień17 - 2
- 2014, Sierpień14 - 2
Wpisy archiwalne w kategorii
Ciekawe wyprawy
Dystans całkowity: | 9553.35 km (w terenie 1265.00 km; 13.24%) |
Czas w ruchu: | 419:21 |
Średnia prędkość: | 22.78 km/h |
Maksymalna prędkość: | 100.07 km/h |
Suma podjazdów: | 53902 m |
Maks. tętno maksymalne: | 174 (93 %) |
Maks. tętno średnie: | 145 (77 %) |
Suma kalorii: | 307049 kcal |
Liczba aktywności: | 81 |
Średnio na aktywność: | 117.94 km i 5h 10m |
Więcej statystyk |
- DST 50.79km
- Teren 9.00km
- Czas 02:21
- VAVG 21.61km/h
- VMAX 35.90km/h
- Kalorie 2011kcal
- Podjazdy 217m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Mogilno przez Duszno
Piątek, 23 stycznia 2015 · dodano: 24.01.2015 | Komentarze 2
W piątkowy poranek wyruszam w stronę Mogilna. Najpierw przez Cytrynowo nad jezioro Kocin. Okazuje się, że ktoś sobie kupił tamtejszy teren wraz z jeziorem. Aktualnie trwają tam prace związane z karczowaniem drzew. Pewnie niebawem ruszy jakaś inwestycja, ale znając życie ktoś sobie postawi dużą willę i cały teren ogrodzi.Dalej kieruję się na Folusz. Po przejechaniu jakiegoś kilometra okazuje się, że droga jest w zasadzie nieprzejezdna. Jest całkowicie rozjechana przez ciągniki. Trzeba więc było zawrócić. Wracam w stronę Trzemeszna i kieruję się na Kierzkowo, a dalej Wydartowo i Duszno. Bezproblemowo dojeżdżam do punktu widokowego.
Przejrzystość powietrza nie była tego dnia najlepsza. Gniezno, Trzemeszno, czy Mogilno całkowicie niewidoczne. Ale za to można było popatrzeć z góry na zjawisko szadzi.
Po małej przerwie na punkcie widokowym ruszam dalej. W okolicach miejscowości Izdby zza chmur zaczyna wyglądać słońce, a na polach pojawia się zwierzyna.
Dalej zmierzam w kierunku Chabska, a następnie na Mogilno i tam kieruję się w okolice parku. Stamtąd rozciąga się długie jezioro Mogileńskie.
W bliskim sąsiedztwie parku mieści się niedawno wybudowany amfiteatr.
Po małym rekonesansie w parku i jego okolicach ruszam w kierunku centrum i dalej w kierunku Żabna. Po drodze mijam Klasztor Braci Kapucynów, który mieści się nad samym brzegiem jeziora.
W Żabnie także rozciąga się fajny widok na jezioro Mogileńskie.
Z Żabna kieruję się na Wylatowo, a tam skręcam na Szydłowo i dalej przez Trzemżal docieram do Trzemeszna.
Kategoria Ciekawe wyprawy
- DST 36.56km
- Teren 3.50km
- Czas 01:52
- VAVG 19.59km/h
- VMAX 60.00km/h
- Kalorie 1564kcal
- Podjazdy 133m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Gniezno ---> Trzemeszno w 29 minut!!!
Niedziela, 11 stycznia 2015 · dodano: 11.01.2015 | Komentarze 5
Pogoda za oknem z pewnością nie zachęca, by wyjść z domu. Postanowiłem jednak dzisiaj zrobić inaczej. Wstałem dość wcześniej jak na niedzielę, bo o 7:30 i szybkie rozeznanie sytuacji za oknem. Patrzę sucho, nawet słoneczko próbuje przebić się przez chmury. Wiatr jak hulał, tak hula. Burza mózgu i dochodzę do wniosku, że spróbuję pobić rekord na trasie praca - dom. Wiadomo, najpierw trzeba było dostać się do Gniezna. Ruszam o 8:30, standardowo przez Wymysłowo. Spokojnie, by zachować jak najwięcej sił na drogę powrotną. Chociaż przy takim przeciwnym wietrze ciężko mówić o lekkiej jeździe. W dodatku okazuje się, że ostatnie opady bardzo mocno zmieniły nawierzchnię gruntową. Droga jest grząska, a momentami nawet nieprzejezdna dla przeciętnego rowerzysty. Na tej grząskiej glebie pod wiatr czuję się, jakbym ciągnął kilkuset kilogramowy wózek za sobą :-D Postanawiam, więc nieco skorygować trasę. Nie jadę przez Kalinę, tylko skręcam na Lulkowo, aby wydostać się na asfaltówkę. Przed przejazdem kolejowym z jednego z gospodarstw wybiega i atakuje mnie bardzo agresywny pies. Nie ma możliwości ucieczki na grząskiej drodze i pod taki wmordewind. Wiadomo, że najlepszą obroną jest atak, więc próbuję zapodać mu z buta. Dwie pierwsze próby się nie udają, ale za trzecim zamachem pies dostaje z kopa i z podkulonym ogonem zawraca do gospodarstwa :-D W końcu udaje się wyjechać na krajówkę i chociaż o tyle lżej, że pod kołami twardo. Dalej jadę starą drogą przez Jankowo Dolne, a następnie w Jankówku skręcam na Wełnicę. W okolicach Wełnicy dopada mnie przelotny opad gradu, który na szczęście dość szybko mija. Z Wełnicy przez ulicę Orcholską i Lednicką kieruję się pod zakład pracy i docieram do celu po bagatela prawie 1,5 godziny :-DTam chwila odpoczynku, uzupełnienie kalorii i płynów i po godzinie 10 ruszam w drogę powrotną. Celem oczywiście wykręcenie reokordu trasy praca - dom i zejście poniżej 30 minut. Początkowy fragment nie jest lekki, bo z bocznym wiatrem i wjeździe ślimakiem na krajówkę pod wiatr. Kiedy udaje się wjechać na krajową 15 rozpędzam się i mknę na Trzemeszno. Jazda zupełnie inna niż jeszcze godzinę wcześniej. Migiem znajduję się w okolicach Jankowa Dolnego, gdzie na zjeździe udaje mi się rozpędzić do 60 km/h co jest moim nowym rekordem :-) Do domu coraz bliżej, nieco muszę tylko przyhamować na Rudkach z racji czerwonego światła, ale i tak udaje się sprawnie pokonać skrzyżowanie. Pod domem melduję się po 29 minutach i 8 sekundach i średnią prędkością 34,2 km/h co jest oczywiście nowym rekordem trasy :-)
Kategoria Ciekawe wyprawy
- DST 44.66km
- Teren 22.30km
- Czas 02:15
- VAVG 19.85km/h
- VMAX 42.40km/h
- Kalorie 1746kcal
- Podjazdy 153m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubochnia - skarpa Wierzbiczany - Jankowo Dolne
Środa, 31 grudnia 2014 · dodano: 31.12.2014 | Komentarze 0
Na dzisiaj ponownie umówiłem się ze szwagrem na krótki wypad. Spotykamy się na Wierzbiczanach, skąd ruszamy w kierunku Lubochni. Tam postanawiamy sprawdzić jak wygląda tafla wody po ostatnich mrozach. Widząc, że lód jest już dość gruby postanawiamy wejść na jego powierzchnię. Do około 2-3 metrów od brzegu jest w porządku, dalej zaczyna już być niebezpiecznie.Po przetestowaniu lodowej powierzchni udajemy się na skarpę. Stamtąd dokładnie widać, że mrozy były zbyt krótkie, bowiem w wielu miejscach powierzchnia jeziora nie zamarzła. Miłośnicy wędkarstwa muszą więc poczekać... albo na dalsze silne mrozy, albo na odwilż.
Po krótkim rekonesansie na skarpie ruszamy w kierunku Jankowa Dolnego. Dojeżdżamy do ośrodka wypoczynkowego. Tamtejsze jezioro jest już całe zamarznięte z racji mniejszej powierzchni. Wchodzimy na lód, ale tu także po przejściu około 3 metrów od brzegu lód zaczyna trzeszczeć.
Z Jankowa przez Wierzbiczany udajemy się w kierunku Gniezna. Za przejazdem kolejowym na wysokości Jankówka odbijam od szwagra i zawracam w stronę Trzemeszna.
Był to ostatni wypad w 2014 roku. Miniony rok trzeba uznać za udany. Zacząłem przygodę z rowerem w sierpniu i niech ona trwa nadal :-)
Na nadchodzący 2015 rok są już wyznaczone cele i oby udało się je zrealizować. Tego też życzę Wam wszystkim!!!
Na nadchodzący 2015 rok są już wyznaczone cele i oby udało się je zrealizować. Tego też życzę Wam wszystkim!!!
PozdROWER :-)
Kategoria Zimowo, Ciekawe wyprawy
- DST 89.65km
- Teren 15.40km
- Czas 04:26
- VAVG 20.22km/h
- VMAX 35.50km/h
- Temperatura -4.0°C
- Kalorie 3498kcal
- Podjazdy 220m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubochnia - Skorzęcin - Witkowo - Gniezno
Sobota, 27 grudnia 2014 · dodano: 27.12.2014 | Komentarze 2
Na sobotę zgadaliśmy się ze szwagrem na wspólną jazdę. Wyruszam więc koło godziny 11 w kierunku Gniezna. Spotykamy się w okolicach Wierzbiczan przy przejeździe kolejowym. Stamtąd jedziemy na Lubochnię. Tam krótki postój na leśnym parkingu.Dalej jedziemy przez las w kierunku Skorzęcina przez Żeleżnicę, Gaj. W okolicach Skorzęcina kręcimy się trochę po okolicznych lasach i w końcu dojeżdżamy do ośrodka wypoczynkowego. Tam krótki postój na molo ze względu na dokuczliwy wiaterek.
Z ośrodka dalej ruszamy na Witkowo. Po drodze, a dokładniej w Chłądowie przy samej drodze na chodniku zauważamy leżącego martwego psa. Okazało się, że padł on prawdopodobnie ofiarą dzikiej zwierzyny. Miał wyżarte wnętrzności i bardzo dokładnie można było policzyć wszystkie żebra. Po kilkunastu minutach meldujemy się w Witkowie. Tam mała przerwa na herbatkę, trzeba było się przecież nieco ogrzać :-)
Po spożyciu gorącej herbatki ruszamy dalej, przez Niechanowo i Żelazkowo do Gniezna. I na tym ostatnim odcinku znowu trafiamy na martwe zwierzę. Tym razem jest to dorodny dzik, który leżał obok drogi, między szosą a torami kolejki wąskotorowej. Prawdopodobnie został potrącony przez jakiś pojazd, jednak ciężko stwierdzić ile czasu już tam leży. Był już zmrożony i zaszroniony. W Gnieźnie kierujemy się do szwagra, który właśnie tam kończy dzisiejszy etap, a ja kieruję się na Trzemeszno. Po około godzinie melduję się w domu, zadowolony i wcale nie zmarznięty :-)
Dzisiejsza temperatura podczas jazdy:
Kategoria Ciekawe wyprawy
- DST 85.55km
- Teren 18.50km
- Czas 03:46
- VAVG 22.71km/h
- VMAX 41.10km/h
- Kalorie 3491kcal
- Podjazdy 373m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Mielno - Rzym - Rogowo
Środa, 12 listopada 2014 · dodano: 13.11.2014 | Komentarze 0
W środowe przedpołudnie ruszam do Gniezna załatwić dwie sprawy. Droga mija błyskawicznie z racji wiejącego w plecy wiatru. Po załatwieniu spraw obieram kierunek na Rogowo. Chcąc ominąć krajową "5" jadę przez Pyszczyn, Krzyszczewo i Modliszewko. Od Krzyszczewa daje się we znaki silny wiatr, który w tym momencie wiał mi z boku. Momentami na otwartej przestrzeni podmuchy były tak mocne, że nie sposób było utrzymać prosty tor jazdy. Z Modliszewka kieruję się na Dębłowo, a tam już prosto do lasu. Można było odetchnąć, bowiem w lesie wiadomo spokój :-) Po drodze zbaczam nieco z kursu, aby zobaczyć jezioro Mielno w Mielnie. Szczerze mówiąc myślałem, że tereny wokół jeziora są trochę bardziej zagospodarowane. Szukałem sensownego dojazdu do jeziora i dojechałem do ciekawie położonej kapliczki.Okazało się, że nie tędy droga, więc szukałem dalej. W końcu pojawiła się ścieżka i tam się skierowałem. Po drodze trafiam na pomnik przyrody w postaci dębów szypułkowych.
Stamtąd już blisko do jeziora. Nie udaje się jednak podjechać do samej linii brzegowej, bowiem tereny są grząskie. Za to po lewej stronie jeziora wjeżdżam w dość ciekawą dolinę.
Po blisko półgodzinnej wizycie w Mielnie ruszam dalej. Kieruję się na Dziadkowo i zaraz za skrętem w prawo po mojej lewej stronie ukazuje się jezioro Głębokie.
W drodze do Dziadkowa po lewej stronie rozciąga się długie i dość wąskie jezioro Dziadkowskie, przypominające swym kształtem kanał.
Zaraz za Dziadkowem po prawej stronie ukazuje się jezioro Zioło. Co ciekawe część tego jeziora położna jest w województwie wielkopolskim, a część w kujawsko-pomorskim. Kawałek dalej jadąc przez las trafiam na kanał, który łączy oba jeziora, Dziadkowkie z Zioło.
Stamtąd kieruję się na Rzym, zobaczyć jak w dzisiejszych czasach żyją Rzymianie. Co ciekawe wszyscy gdzieś się pochowali. Czyżby bali się nadjeżdżającego Asterixa? :-D A tak na poważnie... myślałem, że ten Rzym to trochę większy, a tam kilka chatek na krzyż i to wszystko.
Z Rzymu kieruję się już na Rogowo pojeździć trochę po leśnych terenach i w sąsiedztwie jeziora Rogowskiego, które jest dość rozległe i ma specyficzny kształt. Dojeżdżając do campingu ma się jezioro po dwóch stronach. Tutaj jedna strona...
..., a tu druga w oddali za drzewami.
Z Rogowa kieruję się już w stronę Trzemeszna. W sumie można zwiedzić jeszcze kilka pobliskich jezior w kierunku północnym od Rogowa, ale to bardziej wiosną/latem, gdy pogoda bardziej sprzyja i dzień sporo dłuższy. Trzeba było wracać do domu, bo robiło się coraz chłodniej. Wiatr dokuczał i był na tyle mocny, że trzeba było założyć kominiarę :-P Za Rogowem wjeżdżam na krótki odcinek krajowej "5". Według planu miałem wracać przez Lubcz, ale wredne wiatrzysko coraz mocniej dawało się we znaki i zjeżdżam z krajówki tak szybko, jak to możliwe. Kieruję się na Mogilno. Powód prosty... Droga do samego domu pod wiatr, a w tym rejonie więcej lasów :-) Wracam przez Ryszewo, Cegielnię, Gołąbki i Kruchowo. Do domu dojeżdżam trochę przewiany i mocno głodny, a obiadek dawno mi tak nie smakował :-)
Kategoria Ciekawe wyprawy
- DST 106.39km
- Teren 28.00km
- Czas 04:31
- VAVG 23.55km/h
- VMAX 38.60km/h
- Kalorie 4392kcal
- Podjazdy 396m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Skorzęcin i pętla dookoła jeziora Powidzkiego
Poniedziałek, 10 listopada 2014 · dodano: 10.11.2014 | Komentarze 2
Z racji, że to ponoć ostatnie tak ciepłe dni tej jesieni postanowiłem zaplanować na dzisiaj dłuższy wypad. Celem objechanie jeziora Powidzkiego. Gdyby ktoś mi powiedział miesiąc temu, że niemal w połowie listopada da się śmignąć tą trasę, kazałbym mu się puknąć w czoło. Temperatura jednak wysoka, więc trzeba było to maksymalnie wykorzystać :-) Miałem wyjechać rano, jednak choroba małej (ospa) zastopowała mnie nieco, bowiem trzeba było udać się do lekarza. Wiadomo, najpierw obowiązek, później przyjemności. W końcu jednak przed godziną 13 udaje się ruszyć :-PZ Trzemeszna przez Bieślin i Sokołowo udaję się do Skorzęcina, drugi raz tej jesieni. Zastaję tam ułożone do snu pole campingowe, które nakryło się piękną brunatną pierzynką z liści :-)
Następnie rzucam okiem co słychać na plaży. Ale o tej porze roku co dziwić nie może totalna cisza.
Po chwili spędzonej na plaży udaję się w stronę lasu, zahaczając jeszcze o jezioro Białe.
Wyjeżdżam ze Skorzęcina i rozpoczynam objazd jeziora Powidzkiego. Początkowo chciałem jechać przez Wylatkowo i Ostrowo, jednak nie znam tamtejszej drogi i postanawiam nie ryzykować, gdyż o tej porze mogło być tam grząsko. Kieruję się więc sprawdzonymi ścieżkami przez Skubarczewo i Anastazewo. Po drodze zatrzymuję się się na chwilę przy "Grubym Dębie", pod którym według legendy odpoczywał Napoleon Bonaparte.
Za Anastazewem skręcam w terenową ścieżkę i kieruję się na Kosewo. Po kilku kilometrach wjeżdżam do miejscowości o nazwie Lipnica. Zacząłem się więc rozglądać, czy może w pobliżu nie kręcą kolejnego odcinka "M jak miłość", bo wziąłbym dla żony autograf od polskich gwiazd serialowych. Oczywiście, taki mały żarcik :-D Wiadomo, że nie o tą Lipnicę chodzi.
Chwilę po przejechaniu Lipnicy dojeżdżam do Kosewa. Zaglądam tam na chwilę do ośrodka wypoczynkowego.
Z Kosewa obieram kierunek na Giewartów. Tam na plaży ukazuje się przede mną piękne drzewo o brunatnej koronie.
Z Kosewa udaję się w kierunku Powidza. Jadę niebieskim szlakiem rowerowym, bo taki był plan, ale po kilku kilometrach znalazłem się na nieoznakowanej ścieżce. Musiałem przeoczyć jakiś zakręt na szlaku i pojechałem inaczej. Postanawiam jechać dalej przez las na czuja. Po chwili po mojej lewej stronie wyłaniają się zza drzew tory kolejowe. Trochę się zdziwiłem skąd tu tory. Pomyślałem, że to wąskotorówka, ale nic z tych rzeczy. Tory prowadziły do jakiejś bazy w lesie.
Dalej jadę na czuja, aż wyjeżdżam w końcu na drogę zrobioną z płyt betonowych. W tym momencie wiedziałem już, że to okolice Powidza. W Powidzu kieruję się najpierw na dziką plażę...
...a następnie na camping. Tam trwały jakieś zaawansowane prace. Zobaczymy na wiosnę, co się tam zmieniło :-) Następnie jadę do Przybrodzina odwiedzić tamtejszą plażę. Podobał mi się zawsze jej urok z torami od wąskotorówki w tle.
Z Przybrodzina kieruję się do Wylatkowa. Zaczyna się już ściemniać, więc jestem świadomy, że ostatnie kilometry drogi przyjdzie pokonywać mi w ciemnościach. W sumie było, to oczywiste ze względu na godzinę wyjazdu z domu. W Wylatkowie orientuję się, że na plaży w Powidzu zostawiłem na ławce okulary. Stwierdziłem, że nie ma sensu się cofać. Kto wie, czy byłyby tam jeszcze. Poza tym była to tańsza wersja jesienno-zimowa :-D Z Wylatkowa kieruję się w stronę lasów skorzęcińskich i pomiędzy jeziorami Białym i Czarnym dojeżdżam przed bramkę ośrodka wypoczynkowego Skorzęcin. Jest już ciemno. Z racji zmroku i uniknięcia dłuższej jazdy przez las oraz tego, że było mi mało, postanawiam sobie nieco wydłużyć drogę powrotną. Kieruję się na Witkowo, a stamtąd na Niechanowo. W Niechanowie skręcam na Nową Wieś Niechanowską, a dalej już krótki odcinek przez las, Miaty i dojeżdżam do Trzemeszna. Wypad na duży plus, zabrakło tylko słoneczka. Nie ma co jednak narzekać, najważniejsze że jest ciepło i sucho :-)
Kategoria Wyprawy 100-kilometrowe, Ciekawe wyprawy
- DST 40.46km
- Teren 20.50km
- Czas 01:48
- VAVG 22.48km/h
- VMAX 47.10km/h
- Kalorie 1645kcal
- Podjazdy 185m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Okoliczne lasy i wokół jeziora Wierzbiczany
Środa, 5 listopada 2014 · dodano: 05.11.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj wolne od pracy, ale od rana trochę spraw do załatwienia. Nie mogłem jednak nie wykorzystać tak pięknej pogody i po południu wsiadam na rower. Najpierw przez Miaty udaję się pokręcić trochę po okolicznych lasach.Następnie postanawiam wybrać się w okolice jeziora Wierzbiczany, kierując się w stronę Lubochni. Poniżej widok na jezioro w okolicach Lubochni/Kujawek:
Dalej jadę na Kujawki, a tam trafiam na bardzo urokliwą ścieżkę.
Na Kujawkach wielu wędkarzy, więc nie chcąc im przeszkadzać ruszam dalej. Jadę na skarpę, mając nadzieję zobaczyć tam zachód słońca, ale jak na złość pojawiły się chmury i cały urok szlag trafił. Do tego te drzewa, które znacznie ograniczają widoczność.
Po kilkunastominutowej wizycie na skarpie, ruszam dalej w kierunku Kaliny, gdzie udaje się wypatrzeć w oddali księżyc.
Z Kaliny kieruję się na Wymysłowo. Zaraz za Kaliną na horyzoncie pojawiają się dwie rowerzystki. Bardzo szybko się do nich zbliżam i ostrzegam, że nadjeżdżam gdyż jadą całą szerokością polnej drogi. Te jednak nie reagują i zmuszony jestem wyprzedzić je przy krawędzi drogi. W momencie wyprzedzania jedna z nich ocknęła się, że jednak ktoś jest z tyłu i zaczyna zjeżdżać na bok, niestety tam gdzie byłem ja. Nie chcąc doprowadzić do kolizji uciekam na grząskie pole i z trudem ratuję się przed upadkiem. Postanawiam nawet nie dyskutować z tymi sierotkami, bo szkoda nerwów. Mam tylko nadzieję, że nie poruszają się one po drogach publicznych, bo tragedia prędzej czy później murowana. Dalsza droga już w spokoju do samego Trzemeszna :-)
Kategoria Ciekawe wyprawy
- DST 48.70km
- Teren 15.20km
- Czas 02:20
- VAVG 20.87km/h
- VMAX 46.80km/h
- Kalorie 1965kcal
- Podjazdy 251m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy / z pracy rekreacyjnie...
Poniedziałek, 27 października 2014 · dodano: 28.10.2014 | Komentarze 3
Rano do pracy na 1,5-godzinne zebranie pracowników. Po zebraniu droga do domu. Słoneczko ładnie przygrzewało, więc postanawiam sobie ten powrót nieco urozmaicić. Kieruję się przez Wierzbiczany na plażę do Jankowa Dolnego. Nie było mnie tam ładnych parę lat. Wjeżdżam na plażę i patrzę, że w sumie nic się nie zmieniło. No może tyle, że nie ma już jednego pomostu, a i wody w jeziorze ubyło. Postanawiam się na chwilę rozsiąść i wygrzać trochę na słońcu.Po kilku minutach lenistwa ruszam dalej. Kieruję się nad jezioro Wierzbiczany. Początkowo chciałem jechać standardowo przez Lubochnię, ale do głowy przyszła mi myśl, aby objechać jezioro od drugiej strony. Kieruję się więc w rejon Kaliny. Tam szukam ścieżek położonych jak najbliżej linii brzegowej jeziora. Kręcę się trochę po lesie i udaje mi się wjechać na skarpę mieszczącą się nad jeziorem. Widoki świetne :-) Z góry widać jezioro w całej okazałości :-P Poniżej kilka ujęć tego malowniczego miejsca:
Delektuję się jeszcze chwilkę pięknymi, lokalnymi widokami w pełni słońca, ale w końcu trzeba wracać do domu, bo obowiązki wzywają. Kieruję się przez las w stronę drogi Trzemeszno - Witkowo, dalej na Miaty, a stamtąd już prościutko do domu.
Kategoria Ciekawe wyprawy, Praca / służbowo
- DST 40.28km
- Teren 4.30km
- Czas 01:35
- VAVG 25.44km/h
- VMAX 40.30km/h
- Kalorie 1718kcal
- Podjazdy 329m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Skorzęcina
Wtorek, 21 października 2014 · dodano: 21.10.2014 | Komentarze 0
Po doprowadzeniu roweru do ładu postanawiam wyruszyć wczesnym popołudniem na małą wycieczkę. Nie wiem czy padać będzie, czy nie, więc staram się nie oddalać zbyt daleko od domu. Wybór pada na Skorzęcin. Z Trzemeszna jadę przez Bieślin, Sokołowo i tam kieruję się na Skorzęcin. Unikałem jazdy terenem, gdyż po wczorajszym deszczu mogło być grząsko. Po kilkudziesięciu minutach jazdy docieram do Skorzęcina. O tej porze roku panuje tam istny spokój, miasteczko zamarło w jesienno-zimowy sen.Poniżej skorzęcińskie molo, a nad nim rozciągające się ciemne chmury. Na szczęście nie padało :-)
Aleja Okrężna w Skorzęcinie jesienią:
Ze Skorzęcina postanawiam wrócić krótkim odcinkiem przez las, kierując się na Skubarczewo i objeżdżając tamtejsze jezioro:
Dalej przez Jerzykowo i Ostrowite wzdłuż jeziora Ostrowickiego...
... a dalej już prosta droga do Trzemeszna przez Zieleń. Mimo niekorzystnych prognoz, które nie do końca się sprawdziły, udało się dzisiaj coś pojeździć i nie zmoknąć :-)
Kategoria Ciekawe wyprawy
- DST 50.37km
- Teren 18.00km
- Czas 02:11
- VAVG 23.07km/h
- VMAX 39.40km/h
- Kalorie 2069kcal
- Podjazdy 170m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Punkt widokowy Firemana i wokół j. Kamienieckiego
Czwartek, 16 października 2014 · dodano: 16.10.2014 | Komentarze 1
Czwartek był moim dniem wolnym od pracy, ale pogoda nie zachwycała. W porównaniu z poprzednimi dniami od rana chłodno, a do tego pochmurno. Szkoda było jednak marnować dzień, więc decyduję pokręcić trochę kilometrów. Co prawda deszcz zapowiadany nie był, ale różnie to bywa, w związku z czym wybieram okoliczne rewiry. Ubieram się też odpowiednio, a z racji niższej rano temperatury postanawiam przetestować nową kominiarkę :-P Na początek udaję się na punkt widokowy, któremu Sebastian na swojej stronie nadał nazwę od swojej ksywki: "Punkt widokowy Firemana" :-) Jadę dokładnie ze wskazówkami ze strony, mając w pamięci wskazówkę dotyczącą psów w miejscowości Folusz. Chciałem śmignąć tam niczym błyskawica, ale mało sympatyczny owczarek niemiecki usłyszał mnie dużo wcześniej i był już w gotowości, gdy nadjechałem :o Jak tylko go zobaczyłem, to z lekka zwątpiłem. No, ale patrzę, jest na łańcuchu. Postanawiam przejechać najdalszą krawędzią ścieżki, bowiem łańcuch był na tyle długi, że brakowało około 1 metra do spotkania trzeciego stopnia. Patrzałem tylko, czy łańcuch wytrzyma, bo pies przyjaźnie nastawiony nie był :-D Udało się, więc pojechałem dalej. Wiedziałem, że gdy wjadę na gorę niewiele zobaczę przy tej pogodzie i się nie pomyliłem, ale jadąc w tamte rejony przy okazji chciałem z grubsza zobaczyć jak to wygląda. Następnie udałem się na Wydartowo, a dalej przez Izdby, Chabsko na Wylatowo. Stamtąd do Łosośników i dalej już celem było objechanie jeziora Kamienieckiego. I po chwili w dolinie ukazało się jezioro:Kierowałem się dalej wzdłuż linii brzegowej jeziora jadąc trochę między polami, trochę przez las, podziwiając uroki jesieni :-)
Dalsza droga już bardzo blisko linii brzegowej jeziora, zaczęło się nawet przejaśniać i wyglądać słońce zza chmur:
Dalej po drodze mijam obelisk poświęcony Janowi Piechowiakowi i jego synowi, którzy zostali rozstrzelani w 1939 roku:
Następnie odbijam trochę od linii brzegowej, aby przyjrzeć się w Kamieńcu drewnianemu kościółkowi z XVIII wieku:
Dalej kieruję się ponownie w stronę linii brzegowej jeziora, objeżdżając je jeszcze trochę, a następnie kieruję się na Trzemżal i wracam do Trzemeszna.
Kategoria Ciekawe wyprawy