Maniek1981 Trzemeszno
Km w terenie: 12637.80 km (12.69%)
Czas na rowerze: 162d 02h 27m
Średnia prędkość: 25.58 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Sierpień15 - 0
- 2024, Lipiec10 - 0
- 2024, Czerwiec10 - 0
- 2024, Maj2 - 0
- 2024, Kwiecień1 - 0
- 2024, Marzec1 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień6 - 0
- 2023, Listopad2 - 0
- 2023, Wrzesień2 - 0
- 2023, Sierpień23 - 0
- 2023, Lipiec27 - 0
- 2023, Czerwiec14 - 0
- 2023, Maj14 - 0
- 2023, Kwiecień9 - 0
- 2023, Marzec4 - 1
- 2023, Luty6 - 0
- 2023, Styczeń11 - 0
- 2022, Grudzień8 - 0
- 2022, Listopad9 - 0
- 2022, Październik11 - 0
- 2022, Wrzesień24 - 0
- 2022, Sierpień23 - 0
- 2022, Lipiec24 - 0
- 2022, Czerwiec21 - 0
- 2022, Maj12 - 0
- 2022, Kwiecień7 - 0
- 2022, Marzec14 - 1
- 2022, Luty3 - 0
- 2022, Styczeń6 - 0
- 2021, Grudzień3 - 0
- 2021, Listopad3 - 0
- 2021, Październik17 - 0
- 2021, Wrzesień30 - 0
- 2021, Sierpień27 - 0
- 2021, Lipiec14 - 2
- 2021, Czerwiec21 - 0
- 2021, Maj15 - 0
- 2021, Kwiecień12 - 0
- 2021, Marzec15 - 0
- 2021, Luty9 - 0
- 2021, Styczeń10 - 2
- 2020, Grudzień11 - 4
- 2020, Listopad9 - 4
- 2020, Październik11 - 3
- 2020, Wrzesień20 - 3
- 2020, Sierpień12 - 12
- 2020, Lipiec9 - 4
- 2020, Czerwiec17 - 5
- 2020, Maj15 - 15
- 2020, Kwiecień20 - 21
- 2020, Marzec18 - 8
- 2020, Luty2 - 0
- 2020, Styczeń6 - 6
- 2019, Grudzień13 - 13
- 2019, Listopad12 - 0
- 2019, Październik20 - 11
- 2019, Wrzesień29 - 6
- 2019, Sierpień19 - 4
- 2019, Lipiec18 - 11
- 2019, Czerwiec17 - 8
- 2019, Maj19 - 18
- 2019, Kwiecień18 - 2
- 2019, Marzec15 - 17
- 2019, Luty8 - 4
- 2019, Styczeń13 - 11
- 2018, Grudzień9 - 8
- 2018, Listopad13 - 24
- 2018, Październik17 - 23
- 2018, Wrzesień17 - 6
- 2018, Sierpień15 - 19
- 2018, Lipiec29 - 31
- 2018, Czerwiec17 - 5
- 2018, Maj20 - 7
- 2018, Kwiecień20 - 12
- 2018, Marzec14 - 7
- 2018, Luty8 - 4
- 2018, Styczeń8 - 2
- 2017, Grudzień11 - 6
- 2017, Listopad12 - 25
- 2017, Październik14 - 20
- 2017, Wrzesień17 - 14
- 2017, Sierpień17 - 26
- 2017, Lipiec20 - 33
- 2017, Czerwiec24 - 26
- 2017, Maj20 - 26
- 2017, Kwiecień16 - 10
- 2017, Marzec14 - 12
- 2017, Luty12 - 24
- 2017, Styczeń14 - 27
- 2016, Grudzień7 - 10
- 2016, Listopad6 - 2
- 2016, Październik7 - 5
- 2016, Wrzesień21 - 7
- 2016, Sierpień10 - 4
- 2016, Lipiec15 - 4
- 2016, Czerwiec14 - 6
- 2016, Maj19 - 20
- 2016, Kwiecień7 - 8
- 2016, Marzec13 - 7
- 2016, Luty8 - 8
- 2016, Styczeń5 - 5
- 2015, Grudzień17 - 18
- 2015, Listopad15 - 10
- 2015, Październik16 - 20
- 2015, Wrzesień24 - 16
- 2015, Sierpień27 - 27
- 2015, Lipiec23 - 12
- 2015, Czerwiec23 - 34
- 2015, Maj20 - 25
- 2015, Kwiecień13 - 22
- 2015, Marzec17 - 29
- 2015, Luty16 - 14
- 2015, Styczeń11 - 26
- 2014, Grudzień8 - 11
- 2014, Listopad10 - 6
- 2014, Październik24 - 18
- 2014, Wrzesień17 - 2
- 2014, Sierpień14 - 2
Wpisy archiwalne w kategorii
Ciekawe wyprawy
Dystans całkowity: | 9553.35 km (w terenie 1265.00 km; 13.24%) |
Czas w ruchu: | 419:21 |
Średnia prędkość: | 22.78 km/h |
Maksymalna prędkość: | 100.07 km/h |
Suma podjazdów: | 53902 m |
Maks. tętno maksymalne: | 174 (93 %) |
Maks. tętno średnie: | 145 (77 %) |
Suma kalorii: | 307049 kcal |
Liczba aktywności: | 81 |
Średnio na aktywność: | 117.94 km i 5h 10m |
Więcej statystyk |
- DST 36.48km
- Teren 14.00km
- Czas 01:35
- VAVG 23.04km/h
- VMAX 43.65km/h
- Kalorie 1463kcal
- Podjazdy 137m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Duszno
Wtorek, 7 kwietnia 2015 · dodano: 08.04.2015 | Komentarze 2
Na poświąteczne popołudnie umówiłem się z Kubą na wspólny wypad. Jako, że ja byłem ograniczony czasowo, trzeba było pomyśleć nad terenami okolicznymi. Zaproponowałem, więc Duszno, a Kuba bez wahania propozycję przyjął. Umówiliśmy się w ten sposób, że ja wyjadę w stronę Gniezna i spotkamy się w Strzyżewie Kościelnym. Zaraz po wyjeździe orientuję się, że mam mocny wmordewind, a to mocno komplikuje sprawę, bym zdążył na czas do punktu zbiórki. Nie kalkuluję więc i ładuję się w krajówkę, by jak najszybciej dojechać do Rudek. Tam skręcam na Kozłówko i dalej polnym skrótem w kierunku wysypiska w Lulkowie. Stamtąd miałem już prosto śmignąć na Strzyżewo Kościelne, ale Kuba z wiatrem w plecy był już na miejscu. Nie było sensu, by czekał, więc ja szybko rozkminiam jak wydostać się w kierunku Strzyżewa Paczkowego. Jadę na czuja przez jakieś gospodarstwa, przy okazji poznając nowe ścieżki. W końcu wyjeżdżam tam gdzie chciałem. Od tego momentu mam wiatr w plecy. Wiem, że Kuba jest już przede mną, więc cisnę ile fabryka dała. Utrzymuję prędkość w granicach 37 km/h. Gdy dojeżdżam do Jastrzębowa odczytuję wiadomość, że Kuba leci już na Kruchowo. No to naparzam dalej ile mogę. W końcu udaje się spotkać w Kruchowie koło starego dworku i razem już śmigamy na Duszno. Przed Wydartowem zmuszeni jesteśmy "podelektować" się miejscowymi zapachami, których źródłem był rozrzutnik na polu :-D Po kilkunastu minutach meldujemy się na wieży widokowej....Przejrzystość powietrza była wczoraj całkiem znośna, widać było dymek z elektrowni w Pątnowie i kopułę bazyliki w Licheniu...
Widać było, także hałdy w Piechcinie...
Całkiem przyjemny widok także w stronę Lasów Królewskich...
Tarcza z kierunkami i oznaczeniem miejsc, które można obserwować z wieży przy dobrej pogodzie...
Na górze nie spędzamy wiele czasu, bowiem wiatrzysko takie, że łeb by urwało. Schodzimy na środkowy poziom i podejmujemy drugą próbę zlokalizowania ukrytej skrzyneczki (pierwsza, nieudana była w drodze do góry). Po chwili Kuba znajduje fanty, ale nie mamy możliwości odnotowania wpisu w książeczce, bowiem nie mamy nic do pisania. Po kilkunastu minutach pobytu na wieży ulatniamy się, bo dłużej nie dało się znieść tych podmuchów wiatru. Droga powrotna pod masakryczny wmordewind przez Folusz. Tam pokazuję Kubie "sympatycznego" pieska na łańcuchu, ale nie nawet nie próbujemy się zatrzymywać i kusić losu :-D Ulicą Foluską wjeżdżamy do Trzemeszna, ja odbijam do domu, a Kuba poleciał na Gniezno przez Miaty i Krzyżówkę, by schronić się nieco w lesie przed wiatrem. Wypad na plus, oby takich więcej i do następnego :-)
Kategoria Ciekawe wyprawy
- DST 53.60km
- Teren 14.50km
- Czas 02:24
- VAVG 22.33km/h
- VMAX 46.81km/h
- Kalorie 2056kcal
- Podjazdy 209m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Skorzęcin, Witkowo, Niechanowo
Sobota, 21 marca 2015 · dodano: 22.03.2015 | Komentarze 1
Na sobotę plan był prosty, pokręcić się troszkę po okolicy. Powód prosty, brak czasu ze względu na urodziny żony i gości. Ruszam przed godziną 10, mając czas do 13-tej. Postanawiam zrobić sobie rundkę do Skorzęcina. Jadę przez Zieleń polnym skrótem w kierunku Bieślina. Przed Bieślinem postanawiam wykręcić na wzniesienie, które zaintrygowało mnie podczas powrotu z Karolem z Winter Race trzy tygodnie temu. Dojeżdżam drogą trochę zrytą przez ciągniki, a następnie wspinaczka po piaszczystym podłożu...U zbocza wzniesienia znajduje się mała żwirownia, która albo jest nieczynna, albo czynna okazjonalnie. Po dostaniu się na górę rozglądam się we wszystkie strony i okazuje się, że w pobliżu znajduje się urokliwy staw...
..., a wokół panuje przyjemna cisza. Słychać tylko wiosenne ćwierkanie ptaków. Ten spokój z premedytacją wykorzystują sobie dwa łabędzie. Nikt im nie przeszkadza, żyją swoim trybem, po prostu żyć i nie umierać...
Na wzniesieniu spędzam chwilkę czasu. Było tak przyjemnie, że nie chciało mi się ruszać dalej. Widoki póki co mało imponujące, bowiem z drugiej strony same pola, ale w pełni wiosny czy nawet lata muszę tam wrócić. Będzie zielono na łąkach i złociście na polach. W chwili obecnej wygląda to tak...
W końcu trzeba było się ruszyć i jechać dalej. Wstępnie chciałem pojechać dalej wzniesieniem, bowiem trochę się ono ciągnie, ale po 100-150 metrach odpuściłem sobie. Jest tam sporo krzaków z igiełkami i przeprawa przez nie nie należała do przyjemnych. Tym bardziej, że zahaczyłem sakwą przy kierownicy o jedną z gałązek i urwałem pasek...
Udało się jakoś zamontować sakwę tymczasowo na kierownicy i można było ruszać dalej...
Dalej jadę w kierunku Gaju. Tam postanawiam zajrzeć nad zbiornik wodny. Nie wiem czy to duży staw, czy małe jeziorko, nigdy wcześniej tam nie byłem mimo, że wielokrotnie przejeżdżałem w pobliżu...
Dalej już prosto przez las do Skorzęcina. Tam mała rundka po ośrodku i tradycyjne odwiedziny na molo...
Ze Skorzęcina jadę w kierunku Witkowa. W Kamionce krótki postój, aby bliżej przyjrzeć się zrekonstruowanemu wiatrakowi typu koźlak z drugiej połowy XIX wieku. Pamiętam ten wiatrak za czasów młodzieńczych, jak jeździło się do Skorzęcina na plażę i był on w fatalnym stanie. Jak się okazało od samego początku był on w posiadaniu prywatnego właściciela, a następnie dalszych spadkobierców. Od niedawna znajduje się on jednak w posiadaniu GiM Witkowo i został postawiony niemal od nowa, a dzisiaj jest bardzo fajną atrakcją turystyczną na trasie Witkowo - Skorzęcin...
Wiatrak prezentuje się okazale :-) Gdyby zaistniała potrzeba można w nim nawet mielić mąkę. Niestety nie można wejść do środka, drzwi były zamknięte, a dodatkowo obiekt jest chroniony systemem alarmowym. Na stronie gminy Witkowo nie znalazłem też informacji czy i kiedy jest możliwość zwiedzania. Trzeba było zadowolić się tym co znajduje się na zewnątrz...
Z Kamionki pomknąłem już do Witkowa, gdzie się trochę pokręciłem i odwiedziłem jeden z supermarketów, by uzupełnić płyny, a dalej na Niechanowo. W Niechanowie kierunek na Nową Wieś Niechanowską i dalej przez Piaski do Trzemeszna.
Kategoria Ciekawe wyprawy
- DST 142.50km
- Teren 8.00km
- Czas 06:05
- VAVG 23.42km/h
- VMAX 42.52km/h
- Kalorie 5704kcal
- Podjazdy 451m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Kiszkowo - Skoki - Kłecko
Wtorek, 10 marca 2015 · dodano: 11.03.2015 | Komentarze 8
Na wtorek zaplanowałem sobie dłuższy wypad. Dzień wolny od pracy i przepiękna wiosenna pogoda zachęcały do spędzenia dnia na rowerze. Niestety wszyscy znajomi w pracy, więc zmuszony byłem pokręcić kilometry w samotności. Przed wyjazdem rozkminiam prognozy pogody co do wiatru, tak by pierwszą część trasy zmierzyć się z wmordewindem, a drugą pokonać przyjemnie z wiatrem w plecy :-) Ruszam trochę później niż planowałem, gdyż z rana było zimno i mglisto. O godzinie 10 jest już na tyle przyjemnie, że można ruszać. Najpierw na Gniezno przez Rudki, Jastrzębowo i Lasy Królewskie. Tam na chwilę zaglądam do pracy, bo musiałem zostawić dokumenty firmowe. Dalej już śmigam w kierunku Kiszkowa. Jadę przez Owieczki i tak się rozglądam, ale żadnej owcy nie widać. Myślę, jaja sobie robią. No i faktycznie jaja były i to strusie :-DKilka kilometrów dalej wita mnie gmina Kiszkowo...
Jadę dalej w kierunku Kiszkowa, przejeżdżając przez Sławno. Dopiero za Sławnem orientuję się, że można było pojechać lepszą ścieżką podziwiając uroki tamtejszego jeziora. Ale jak to się mówi, musztarda po obiedzie :-D Powoli zbliżam się do Kiszkowa. Na horyzoncie widać już miasteczko...
W Kiszkowie chciałem zrobić fotkę drewnianego kościółka, ale akurat odbywała się tam msza pogrzebowa. Ludzi na zewnątrz sporo, więc postanowiłem, że nie będę zakłócał ich spokoju. Kawałek dalej przejeżdżam obok kameralnego stadionu Wełnianki Kiszkowo...
I zaraz obok budynek klubowy...
Po drugiej stronie mieści się z kolei hala widowiskowo-sportowa, więc fajnie jest to wszystko zgrane i ulokowane. Ruszam dalej, za Kiszkowem jest fajny zjazd w dół. Tutaj siadam na ogonie ciągnika przez co udaje mi się uniknąć przez jakieś 2 kilometry wmordewindu. Na końcu zjazdu mieści się dolina rzeki Mała Wełna...
Dalej jadę przez Pawłowo Skockie. Tam jest fajna ścieżka na Puszczę Zielonka, ale to będzie cel innej wycieczki. Po kilku następnych minutach melduję się w Rejowcu. Tutaj mieści się ogromna baza paliwowa, z której zaopatrywane są wszystkie stacje benzynowe w naszych rejonach. Poniżej cysterny oczekujące na wjazd na teren bazy...
Kilkadziesiąt metrów dalej mamy tory kolejowe i bramę, przez którą z kolei są dostarczane paliwa do bazy. W oddali widzimy ogromne zbiorniki paliwowe. Widziałem tam zbiorniki z numerem ponad 50, a pojemność takiego zbiornika to 35 000 m3, więc ilości paliw są tam przeogromne...
Nie zdążyłem nawet zjechać ze ścieżki obok torowiska, a na mnie już czekała fura, w której siedzieli pracownicy bazy paliwowej. Jak widać monitoring działa tam świetnie, bo zostałem w moment namierzony i zrobiono ze mnie intruza :-D Kierowano do mnie jakieś dziwne pretensje, że nie można zdjęć robić, ani tam wjeżdżać, itp. Z mojej strony poszła riposta, bowiem w pobliżu nie ma żadnych znaków zakazujących robienie zdjęć, czy też podejścia pod bramę, no i temat się skończył :-P Jakieś pół kilometra za bazami zauważam fajny stary mostek nad torowiskiem, więc postanawiam tam wjechać i zrobić sobie małą przerwę na drugie śniadanie...
Po naładowaniu akumulatorów ruszam dalej w kierunku Sławy Wielkopolskiej. Tam miałem w planach zwiedzić okoliczne jeziora, ale że z domu wyjechałem później i byłem trochę czasowo ograniczony odpuściłem sobie to. Zajrzałem tylko nad jezioro Maciejak...
I po drugiej stronie drogi nad jezioro Karolewskie...
Poruszam się drogą Poznań - Wągrowiec, na której ruch jest umiarkowany. Trasa jest położona w malowniczych terenach wśród lasów, jezior, a obok także znajduje się torowisko...
Kawałek dalej wjeżdżam na ścieżkę rowerową, a klimat tam panujący jest przepiękny...
Ścieżką dojeżdżam do Skoków. Tam zaraz za zjazdem wjeżdżam na spory parking mieszczący się w sąsiedztwie doliny rzeki Mała Wełna. Znajduje się tam fajna altana, z której można podziwiać uroki doliny...
I widok na dolinę rzeki Mała Wełna...
W bliskim sąsiedztwie znajduje się kościół pw. św. Mikołaja Biskupa...
Dalej wjeżdżam w centrum Skoków. Tam przed galeryjką florystyczną znajduje się taki rower...
Muszę przyznać, że miasteczko, jak i pobliskie tereny są bardzo czyste i zadbane. Bardzo mi się tam podoba :-) No, ale trzeba było jechać dalej. Tu już obieram kierunek w stronę domu i od tej pory mam już przyjemny wiaterek w plecy. Jadę przez Antoniewo, Glinno, Jagniewice, Rybieniec i docieram do Rybna Wielkiego. Czy ono wielkie, raczej bym tego nie powiedział. Mieści się tam za to jezioro Rybno Małe. Wygląda bardzo urokliwie z racji, że jest w znacznym stopniu zarośnięte...
W pobliżu znajduje się także most kolejowy...
Z Rybna jadę przez Olekszyn, Łagiewniki Kościelne i melduję się w Zakrzewie obejrzeć pałacyk...
Okazuje się, że obiekt jest zarządzany przez BZWBK i wszystko jest pozamykane na trzy spusty. W chwili obecnej można tam skorzystać z oferty hotelowej, organizować szkolenia itp. Myślałem, aby dostać się chociaż na teren parku od strony bocznej, gdyż nie widziałem żadnego ogrodzenia, ale nie chciało mi się przeciskać przez krzaki, a i tak pewnie znowu bym został namierzony na monitoringu :-D Ruszam, więc dalej w kierunku Kłecka. We wsi Gorzuchowo podjeżdżam rzucić okiem nad jezioro Gorzuchowskie...
Chwilę później melduję się już w Kłecku. Tam zaopatruję się w świeżą butelkę izotonika i na Rynku robię sobie krótką przerwę posilając się jabłkiem. Na zdjęciu poniżej Rynek w Kłecku i w tle kościół pw. św. Jerzego i św. Jadwigii...
Z Kłecka kieruję się na Zdziechowę. Celem było ominięcie strasznie nierównej i połatanej drogi nr 190. W Zdziechowie przed jedną z posesji trafiam na taki rower...
Ze Zdziechowy śmigam prosto na Gniezno. W oddali widać osiedle Winiary...
Przejeżdżam przez centrum Gniezna i kieruję się na Trzemeszno. Tym razem wybrałem opcję Wierzbiczany, Lubochnia, Krzyżówka, Miaty. Krótko po godzinie 17 melduję się w domu. Troszkę zmęczony, ale zadowolony z bardzo udanej wycieczki :-) Na marginesie dodam, że poprawiłem swój rekord długości trasy o nieco ponad kilometr. W sumie taka niespodziewajka, bo liczyłem, że ta wycieczka wyniesie mnie w granicach 120 km :-P
Kategoria Ciekawe wyprawy, Wyprawy 100-kilometrowe
- DST 80.55km
- Teren 1.00km
- Czas 03:32
- VAVG 22.80km/h
- VMAX 49.14km/h
- Kalorie 3128kcal
- Podjazdy 307m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Lednica
Niedziela, 22 lutego 2015 · dodano: 23.02.2015 | Komentarze 1
Na niedzielę umówiłem się ze szwagrem. Celem Pola Lednickie i trasa 100% asfaltowa. Po sobotnich wojażach w skorzęcińskich lasach na jakiś czas błota wystarczy :-D Z uwagi na prognozowane opady deszczu na popołudnie z Trzemeszna wyruszam po 8:30. Jadę do Gniezna, gdzie spotykam się ze szwagrem. W międzyczasie okazało się, że trzeba jeszcze podjechać na Leśną z małą przesyłką. Stamtąd ciśniemy przez Kokoszki w kierunku ulicy Poznańskiej i dalej w kierunku Kiszkowa. Po drodze trafiamy na ciekawy znak:Wychodzi na to, że do Dębnicy mamy trzy kilometry, a do Owieczek minus pięćdziesiąt pięć :-D
Po krótkim postoju ruszamy dalej. W okolicach Waliszewa trafiamy na ciekawy posąg. Okazuje się, że według legendy jest to karczmarz morderca :-D
Krótko potem skręcamy na Imiołki, a stamtąd już rzut beretem na Pola Lednickie, więc po kilku minutach meldujemy się na miejscu :-)
Brama III tysiąclecia:
Nieopodal na jednej ze ścieżek mieści się całkiem spory głaz:
Replika łodzi św. Piotra:
Kotwica z polskiego statku:
"Drodzy bracia i siostry..." W końcu to niedziela :-P
Replika krzyża z Giewontu:
Zwiedzanie terenów na Lednicy zajęło nam blisko godzinę, w międzyczasie zaczął kropić niewielki deszczyk, ale na szczęście na tym się skończyło. Do Gniezna wracamy czerwonym szlakiem rowerowym, czyli przez Piekary. Szwagier odbija do siebie, a ja cisnę na Trzemeszno. Wycieczka jak najbardziej udana :-)
Kategoria Ciekawe wyprawy
- DST 65.52km
- Teren 24.00km
- Czas 03:15
- VAVG 20.16km/h
- VMAX 50.35km/h
- Temperatura 9.0°C
- Kalorie 2497kcal
- Podjazdy 435m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Skorzęcińskie fyrtle z Karolem i Krzychem
Sobota, 21 lutego 2015 · dodano: 21.02.2015 | Komentarze 1
Na dzisiaj Karol zaproponował wypad do Skorzęcina, by następnie stamtąd ruszyć na objazd trasy Winter Race. Chciał poznać trasę, a że ja już się tamtejszymi fyrtlami poruszałem, to plan był taki bym ten objazd poprowadził. W międzyczasie odezwał się do mnie kumpel Krzychu, który długi czas nie jeździł. Zaproponowałem, więc i mu ten Skorzęcin i generalnie mieliśmy śmignąć w trójkę. Na początek lecę na Lubochnię, gdzie umówiłem się z Krzychem. Karol zadeklarował się z kolei, że będzie czekał w Skorzęcinie. Ruszamy spod hotelu nad jeziorem Białym koło godziny 13:30. Ścieżki w lesie bardzo grząskie. Generalnie jest jeszcze gorzej niż tydzień temu, gdyż puściły już całkowicie śnieg i lód. Nie ma szans, by ta spora ilość błota wyschła przez tydzień czasu, więc wyścig z pewnością będzie bardzo wymagający. Szczególnie trzeba uważać na zakrętach, gdzie można się wyłożyć na śliskiej i błotnistej nawierzchni. Po objechaniu pętli wyścigu zajrzeliśmy jeszcze na chwilę na molo...W drodze powrotnej Krzycha dopada kryzys. W sumie nie ma się co dziwić, tereny w lesie były wymagające, a do tego był to jego pierwszy wypad w tym roku. Zwalniamy więc tempo i razem jedziemy, aż do Krzyżówki. Tam Krzychu kieruje się na Gniezno, a my z Karolem na Trzemeszno. Na Miatach pyknął mi pierwszy tysiąc w tym roku :-) Po powrocie do domu najpierw obiadek, a później trzeba było doprowadzić do porządku tak upaprany rower:
Dzisiaj testowałem także neoprenowe opaski na kolana, które zakupiłem w Biedronce :-D Muszę przyznać, że dają radę i z pewnością bardzo pomocne okażą się przy niższych temperaturach. Ogólnie dzisiaj jeździło się wyśmienicie mimo bryzgi w lesie. Słoneczko świeciło, do tego 9*C, normalnie wiosna idzie. Pierwszy raz w tym roku wyskoczyłem bez kurtki, w samej bluzie :-)
Kategoria Ciekawe wyprawy
- DST 57.63km
- Teren 8.00km
- Czas 02:34
- VAVG 22.45km/h
- VMAX 46.11km/h
- Temperatura -3.0°C
- Kalorie 2283kcal
- Podjazdy 204m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Gołąbki i Gniezno
Piątek, 6 lutego 2015 · dodano: 06.02.2015 | Komentarze 4
Na dzisiaj zapowiadana była piękna bezchmurna pogoda. Budzę się koło godziny ósmej i spoglądam za okno, a tu szaruga. Jako, że mała w przedszkolu, a żona poszła do sąsiadki postanawiam wykorzystać fakt i kimam dalej. Wstaję o godzinie 11 :-D Zjadam późne śniadanie i stwierdzam, że nic mi się nie chce. Spoglądam jeszcze na prognozy, które wskazują na bezchmurne niebo, ale słońca jak nie było, tak nie ma. W międzyczasie telefon do siostry i trzeba było dostarczyć małą przesyłkę. To mnie nieco motywuje, by wsiąść na rower. Ruszam koło godziny 13:30. Pomyślałem sobie, że pojadę przez Gołąbki. W okolicach Kruchowa pojawiają się pierwsze przebłyski słońca...Im bliżej Gołąbek tym więcej promieni słonecznych na horyzoncie...
Gołąbki przywitały mnie już bezchmurnym niebem, a w zimowej scenerii prezentowały się dzisiaj tak...
Z Gołąbek ruszam w kierunku Gniezna. Postanawiam pojechać przez Lasy Królewskie, gdzie bywam sporadycznie i chyba trzeba będzie to zmienić...
Po drodze mijam małą, ale urokliwą rzeczkę...
Krótko przed Dębówcem czas na małą przerwę. Mrozik nieco dawał w kość, więc trzeba było ogrzać się ciepłą herbatką...
Dalej już przez Dębówiec, ulicę Orcholską i melduję się z przesyłką u siostry. Chwilka przerwy i można ruszać w drogę powrotną. Tutaj już standardowo przez Wierzbiczany i Wymysłowo. Wracam już w zasadzie po zachodzie słońca...
A im bliżej domu, tym ciemniej...
W domu melduję się po godzinie 17. Wyjazd trzeba zaliczyć do udanych, bowiem udało się zaczerpnąć długo wyczekiwanych promieni słonecznych :-)
Kategoria Zimowo, Ciekawe wyprawy
- DST 65.78km
- Teren 26.00km
- Czas 03:15
- VAVG 20.24km/h
- VMAX 34.77km/h
- Kalorie 2525kcal
- Podjazdy 446m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Winter Race 2015 - przetarcie szlaku (śnieżyca i gleba)
Wtorek, 3 lutego 2015 · dodano: 04.02.2015 | Komentarze 2
We wtorkowe południe pomyślałem, aby pojechać zobaczyć trasę tegorocznego wyścigu organizowanego przez GKKG, który ma odbyć się 1 marca. Pogoda za oknem znośna, słoneczko co prawda niemrawo, ale świeci, więc ruszyłem po godzinie 13 w kierunku Skorzęcina. Kieruję się na Miaty. Plan był by stamtąd pojechać skrótem na Gaj. Trzeba było jednak je zmienić, gdyż ścieżka była bardzo grząska i zabłocona. Postanawiam, więc udać się do Krzyżówki i dalej na Ćwierdzin. W okolicach Ćwierdzina droga asfaltowa okazuje się być całkowicie pokryta śniegiem......, ale to nic w porównaniu z tym co nastąpi później... Z Ćwierdzina kieruję się na Sokołowo i Skorzęcin. Dojeżdżam do bramy ośrodka wypoczynkowego, skąd zamierzam ruszyć i zapoznać się z trasą tegorocznego Winter Race :-) A, więc ruszamy...
Wyjeżdżamy z ośrodka wypoczynkowego i zaraz za pętlą PKS-u skręcamy w prawo w leśną ścieżkę. Cały czas jedziemy tak jak prowadzi ścieżka. Po lewej stronie będziemy mieli jezioro Czarne. Po około 600 m za jeziorem będziemy mieli mały rozjazd i tam skręcamy w lewo, a zaraz potem w prawo i jedziemy cały czas prosto jak prowadzi droga, przejeżdżając m.in. skrzyżowanie z drogą pożarową. Ta droga na chwilę obecną wygląda tak:
Krótko po przejechaniu skrzyżowania z drogą pożarową kręcąc w prawo wlatujemy w kolejną ścieżkę. Nią jedziemy jakieś 500 m i znowu kręcimy w prawo. Po kolejnych 500 metrach na rozwidleniu dajemy w lewo. Wyjeżdżamy w urokliwym miejscu...
A droga tutaj wygląda tak... Latem jest trochę piaszczysto, ale teraz nie jest źle :-)
Dalej jedziemy przed siebie i pokonujemy łuk widoczny na końcu tej drogi. Zaraz za tym łukiem mamy po prawej stronie małe gospodarstwo i za nim kręcimy w prawo przejeżdżając nad Notecią Zachodnią. Na rozwidleniu drogi skręcamy w lewo i mamy krótki podjazd. Tam z głównej drogi uciekamy w mniejszą boczną kierując się na lewo. Po niespełna kilometrze docieramy do skrzyżowania i od razu za nim kierujemy się w lewo na kręty zjazd. Jest to najtrudniejszy odcinek trasy...
Jeśli ktoś liczy na fajny i szybki zjazd tym odcinkiem niech zapomni. W tym miejscu jest bardzo dużo sypkiego żwiru i piasku, a podłoże jest bardzo nierówne. Dodatkowo szybką ocenę podłoża utrudnia warstwa śniegu, pod którą czają się pułapki. W jedną z nich wpadłem zakopując się totalnie już na dole zjazdu i zaliczyłem glebę :-D
Upadek na szczęście bez konsekwencji, więc można było śmigać dalej. Gdy pokonamy najtrudniejszy odcinek trasy wjeżdżamy w piękną dolinę Noteci Zachodniej. Za rzeką skręcamy w prawo kierując się w stronę jeziora Skubarczewskiego (w momencie kiedy pokonuję ten odcinek zaczyna padać śnieg). Poruszamy się tutaj urokliwą ścieżką, z której rozciągają się przyjemne widoki na jezioro...
Na końcu ścieżki mamy króciutki podjazd i wyjeżdżamy na asfaltówkę. Kręcimy w prawo zgodnie z pierwszeństwem przejazdu. Po około 400 metrach zjeżdżamy z asfaltówki w prawo (znak kierujący na Piłkę). Wjeżdżamy ponownie na leśną ścieżkę...
Śnieg sypał coraz bardziej...
Tą drogą lecimy około 1000 metrów, a następnie skręcamy w lewo, zaraz za widocznym na zdjęciu znakiem Skubarczewo...
Następnie skręcamy w pierwszą drogę w prawo. Jadąc tą ścieżką dojeżdżamy do kolejnego rozjazdu i tam znowu w prawo, a na następnym w lewo. Tym sposobem dojeżdżamy do widocznego na zdjęciu skrzyżowania Wylatkowo - Skorzęcin - Skubarczewo i tam skręcamy w prawo...
Po około 500 metrach będziemy mieli na łuku drogi zjazd. Po lewej stronie będziemy mieli gospodarstwo agroturystyczne i zaraz za nim rozjazd, na którym jedziemy w lewo. Zjazd jest dosyć szybki, ale trzeba uważać przy takich warunkach jakich miałem ja. Po przejechaniu rozjazdu po prawej stronie będziemy widzieli małe jeziorko, a za chwilę kolejne rozwidlenie drogi...
Skręcamy tu w lewo, zgodnie z oznakowaniem szlaku (niebieski rowerowy lub jak kto woli pieszy zielony). Tym szlakiem poruszamy się aż do samego Hotelu Biały. Odcinek ten z pozoru jest prosty, ale dosyć męczący. Droga jest trochę pofałdowana, a w dodatku pokryta dużą ilością liści i nieuprzątniętych gałęzi. Wyjeżdżamy przed samym hotelem, gdzie będą się mieściły start, meta, no i rzecz jasna biuro zawodów. Poniżej widok na okolice hotelu...
Tak w małej pigułce wygląda trasa Winter Race 2015. Zapewne do czasu wyścigu powstanie filmik prezentujący uroki trasy, ale pozwoliłem sobie na mały rekonesans w terenie. Śmiało można też stwierdzić, że pogodę miałem jak na prawdziwy Winter Race :-P Życzyłbym sobie oraz innym, aby w dniu wyścigu były podobne warunki. Gwarantowałoby to przednią zabawę :-)
Po zapoznaniu się z trasą trzeba było jeszcze wrócić do domu. Będąc już w ośrodku wypoczynkowym postanawiam zajrzeć na główne alejki, a tam istna zima...
Wyjazd ze Skorzęcina wyglądał tak...
Po przejechaniu 2 kilometrów od ośrodka zmuszony byłem zrobić przymusową przerwę. Trzeba było zrzucić z siebie warstwę śniegu, która nieźle mnie oblepiła. Wyglądałem niczym bałwan :-D Do tego wolnobieg tak oblepiło śniegiem, że do domu musiałem wracać na jednym biegu. Wracam standardowo przez Sokołowo, Ćwierdzin. Po wjechaniu na drogę Witkowo - Trzemeszno w okolicach Krzyżówki stwierdzam, że trzeba uciekać w las, bowiem ten odcinek to istne lodowisko. Jadę więc przez las i kieruję się na Święte. Wyjeżdżam na ulicy Sportowej i po krótkiej chwili melduję się w domu. Wchodzę na górę coś szybko wszamać, a następnie schodzę, by umyć rower. Po półgodzinnym odtajaniu wyglądał on tak...
Kategoria Ciekawe wyprawy, Zimowo
- DST 28.53km
- Teren 13.00km
- Czas 01:28
- VAVG 19.45km/h
- VMAX 39.84km/h
- Kalorie 1094kcal
- Podjazdy 170m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Skarpa Wierzbiczany - testowanie nowych elementów kokpitu :-)
Czwartek, 29 stycznia 2015 · dodano: 29.01.2015 | Komentarze 2
Dzisiaj dzień wolny od pracy, ale nie chciało się wcześniej wstać. W sumie pomyślałem żeby przetestować w końcu nowy sprzęt. Najpierw demontaż starych elementów. Lidlowska lampka oraz stary poczciwy licznik, który ma już z 10 lat poszły do szuflady. Być może jeszcze kiedyś przydadzą się w razie awarii obecnych. Po założeniu nowych elementów można było ruszać w drogę. Celowo ruszyłem dopiero przed godziną 16, by wracać w ciemnościach. Pojechałem w kierunku jeziora Wierzbiczany. Najpierw asfaltówką do Krzyżówki, a tam już w las. Droga w lesie jeszcze biała i bardzo niebezpieczna pokryta pół śniegiem, pół lodem. Ten odcinek pokonuję z prędkością 10-12 km/h. Szybciej po prostu nie szło, bo raz za razem szły uślizgi. Nie było sensu ryzykować kolejnej gleby w tym roku...Z racji, że droga była bardzo śliska postanawiam nie jechać do samej Lubochni, tylko śmigam skrótem przez las w kierunku Kujawek. Po chwili wyjeżdżam na asfaltówkę w okolicach jeziora Modrze...
Kawałek dalej zjeżdżam na dół nad jezioro Wierzbiczany. Słońce zdążyło się już schować, ale niebo jeszcze kolorowe...
Będąc tak blisko postanawiam pojechać na skarpę, która dzisiaj prezentowała się tak:
I ja na skarpie :-D
Wyjeżdżając ze skarpy jest już na tyle ciemno, że postanawiam w końcu odpalić nową latarkę i sprawdzić możliwości nowego nabytku. Muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony. Udaję się lasem w kierunku Kaliny, a tam jest całkiem fajny zjazd. Mając takie oświetlenie, ani przez moment nie trzeba cisnąć na hamulce. Przy okazji testuję też uchwyt na latarkę jeżdżąc po dziurach i nierównościach. Wszystko ładnie cacy, latarka siedzi nieruchomo :-) Tak mniej, więcej wyglądają możliwości latarki:
Z Kaliny jadę standardowo przez Wymysłowo i dalej na Trzemeszno. Test sprzętu zaliczony pozytywnie i można teraz śmigać o każdej porze dnia i nocy :-P A nowy kokpit prezentuje się tak:
Kategoria Ciekawe wyprawy
- DST 100.57km
- Teren 16.00km
- Czas 05:01
- VAVG 20.05km/h
- VMAX 37.00km/h
- Kalorie 3925kcal
- Podjazdy 259m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Przyjezierze + okolice
Niedziela, 25 stycznia 2015 · dodano: 25.01.2015 | Komentarze 2
Dzisiaj szwagier namówił mnie, abyśmy pojechali do Przyjezierza. Umówiliśmy się na 9 rano, jednak wyjazd opóźnił się o pół godziny. Przygotowywałem herbatkę na wyjazd i przy zakręcaniu termosu, wyślizgnął się on mi z rąk i spadł. O tyle pechowo, że prosto na stopę i się poparzyłem. Szybka akcja chłodzenia stopy pod zimną wodą przyniosła pozytywny efekt i po uporaniu się z problemem można było ruszać. Udajemy się w kierunku Orchowa i dalej przez Linówiec i Mlecze w kierunku Przyjezierza. Za miejscowością Mlecze na granicy województw kujawsko-pomorskiego i wielkopolskiego przejeżdżamy nad wyschniętym kanałem, który łączy dwa jeziora. Po lewej stronie jezioro Ostrowskie...... a po prawej jezioro Kownackie
Później jeszcze krótki odcinek przez las i meldujemy się w Przyjezierzu. Jedziemy zobaczyć co słychać na plaży...
... i robimy przerwę na herbatkę i słodkości...
Po ogrzaniu się gorącą herbatką ruszamy dalej. Jedziemy przez Ostrowo i Gębice i Gozdanin. Zaraz za Gozdaninem mieliśmy obrać kierunek Wylatowo, ale skręciliśmy nie w tą ścieżkę i wyjeżdżamy w Żabienku. Musimy przemęczyć się kawałek krajówką, ale zaraz w Wylatowie z niej uciekamy. Jedziemy przez Krzyżownicę, Popielewo, Zieleń i meldujemy się w Trzemesznie. Chwilowy postój u mnie w domu na coś ciepłego i ruszamy dalej. Szwagier nie bardzo znał drogę na Gniezno z pominięciem krajówki, więc jadę z nim jako pilot. Standardowo przez Wymysłowo i Kalinę i Wierzbiczany. Tam szwagier udaje się już na Gniezno, a ja wracam do domu przez Szczytniki Duchowne, Lubochnię i Krzyżówkę. Po wjeździe do Trzemeszna orientuję się, że braknie mi ledwie jednego kilometra do setki, więc robię małą rundkę po mieście i oto w ten sposób pyknęła mi dzisiaj pierwsza setka w tym roku, która była zupełnie nieplanowana :-)
Kategoria Wyprawy 100-kilometrowe, Ciekawe wyprawy
- DST 43.66km
- Teren 14.00km
- Czas 02:09
- VAVG 20.31km/h
- VMAX 36.70km/h
- Kalorie 1703kcal
- Podjazdy 156m
- Sprzęt Giant Revel 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Tereny między Trzemesznem i Skorzęcinem
Sobota, 24 stycznia 2015 · dodano: 24.01.2015 | Komentarze 3
Dzisiaj wybrałem się pokręcić trochę pomiędzy Trzemesznem i Skorzęcinem. Celem było obadanie nieznanych ścieżek w tamtejszych rejonach. Pojechałem w ciemno, bez żadnego przeglądania wcześniej map. Po prostu gdzie poniesie, tam się pojedzie :-) Udaję się przez Ostrowite w kierunku Jerzykowa. W okolicach Ostrowitego zza chmur próbuje nieśmiało wyglądać słońce.Zaraz za Ostrowitym na polach wypatruję przesiadujące stado ptactwa...
W końcu dojeżdżam do Jerzykowa, a stamtąd kieruję się prosto do lasu w kierunku Skorzęcina. Kręcę się trochę po tamtejszych lasach jeżdżąc po wcześniej nie znanych ścieżkach. Wyjeżdżam w okolicach wsi Skorzęcin, gdzie mieści się nadleśnictwo. Stoi tam pomnik niemieckiego leśniczego skorzęcińskich lasów...
Nieopodal stoi duży pień ściętego drzewa, który postanawiam wykorzystać. Robię, więc sobie krótką przerwę na gorącą herbatkę i cukierasa...
Po ogrzaniu się herbatką ruszam dalej. Wjeżdżam w wąską ścieżkę leśną i jadę zgodnie z jej biegiem. Niebawem las się kończy i zaczynają szerokie pola. Po tabliczce mieszczącej się na jednym z gospodarstw orientuję się, że jestem we wsi Kamionka. Rozlega się tam też apetyczny zapach wędzonej kiełbasy, którą z chęcią bym skonsumował :-D Pewnie miejscowy gospodarz wędził tam świeżo ubite mięsko ze świnki :-) Jadę tak jak prowadzi droga i wyjeżdżam w okolicach Ćwierdzina. Tam w pobliżu zauważam zbiornik wodny, więc postanawiam się mu bliżej przyjrzeć. Wygląda na to, że kiedyś wydobyto stamtąd trochę żwiru i tym sposobem powstał sobie całkiem spory staw...
Dalej jadę tak jak prowadzi droga. Kieruję się w stronę leśnictwa Stary Dwór, ale na najbliższym rozwidleniu dróg jadę dalej w nieznanym kierunku. Z daleka widzę nad koronami drzew wieżę obserwacyjną, która znajduje się w Piaskach. Niebawem wjeżdżam w las i po lewej stronie mam całkiem spory zakład górniczy. Wyjeżdżam już w znanym rejonie Krzyżówki i kieruję się na Trzemeszno. W Miatach postanawiam nie pojechać "obwodnicą". W bliskim sąsiedztwie bloków moją uwagę zwraca oznaczona ścieżka rowerowa. Nigdy wcześniej się nią nie poruszałem, więc bez chwili zastanowienia jadę ją obadać. Ścieżka okazuje się być całkiem przyjemna, momentami tylko w kilku miejscach trochę podmokła. Jedzie się nią całkiem przyjemnie w totalnej ciszy i słoneczku. W okolicy nie widać żadnych zabudowań, czy gospodarstw. Dopiero po dłuższej chwili wjeżdża się obszar zacieniony lasem...
Za lasem wyłania się jakieś gospodarstwo, a chwilę po tym wyjeżdżam na znajome już rejony. To droga pomiędzy Bieślinem, a Gajem. Stamtąd już udaję się w kierunku Trzemeszna i skrótem polnym wyjeżdżam w Zieleni. Do domu wracam głodny, ale tam czekały na mnie pyszne naleśniki z dżemem :-)
Kategoria Ciekawe wyprawy