avatar

Maniek1981 Trzemeszno








I n f o r m a c j e :
Przejechane kilometry: 101080.84 km
Km w terenie: 12730.30 km (12.59%)
Czas na rowerze: 164d 11h 40m
Średnia prędkość: 25.59 km/h
===>>> Więcej o mnie <<<===





2025
button stats bikestats.pl

2024
button stats bikestats.pl

2023
button stats bikestats.pl

2022
button stats bikestats.pl

2021
button stats bikestats.pl

2020
button stats bikestats.pl

2019
button stats bikestats.pl

2018
button stats bikestats.pl

2017
button stats bikestats.pl

2016
button stats bikestats.pl

2015
button stats bikestats.pl

2014
button stats bikestats.pl

Odwiedzone gminy


Strava



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maniek1981.bikestats.pl



Archiwum bloga

  • DST 50.49km
  • Teren 8.00km
  • Czas 03:05
  • VAVG 16.38km/h
  • VMAX 26.43km/h
  • Temperatura -5.0°C
  • Kalorie 1714kcal
  • Podjazdy 163m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

W śnieżnej scenerii do i z pracy...

Czwartek, 7 stycznia 2016 · dodano: 07.01.2016 | Komentarze 1

Wczesnym rankiem do pracy. Celowo pojechałem przez Kruchowo i Jastrzębowo, by w okolicach Smolar wbić się do lasu. Nim to jednak nastąpiło musiałem się nagimnastykować zanim wyjechałem z Trzemeszna. Na Odzyskania Niepodległości asfalt tak się świecił, że zrezygnowałem z jazdy ulicą i przeniosłem się na ścieżkę rowerową. Później było nieco łatwiej, ale do samego Kruchowa nawierzchnia była strasznie wymagająca. Gdy minąłem Jastrzębowo moim oczom ukazał się gąszcz drzew pokrytych śnieżnym puchem...


Po kilku kolejnych minutach byłem w Smolarach, a chwilę później wykręciłem w las i przepiękną ścieżkę. Przecierałem szlak swoim jednośladem, a jedyne ślady na śniegu były pozostawione przez leśne zwierzęta. Jechało się wyśmienicie, ale nic dziwnego mając przed sobą taki widok...


Śniegu przez noc jeszcze trochę nasypało tak, że koła grzęzły w miękkim puchu po same szprychy...


Jakoś w połowie leśnej drogi podłoże zrobiło się bardziej wyboiste, ale i tak nie odebrało mi to przyjemności z jazdy. Śmignąłem przez Dębówiec, wjechałem w ulicę Orcholską i poleciałem prosto do Gniezna. Byłem pozytywnie zaskoczony nawierzchnią ul. Orcholskiej, bowiem spodziewałem się mocno rozjechanego śniegu. Tymczasem był on ładnie ubity i można było jechać z prędkością powyżej 20 km/h. Powrót z pracy był już bardziej wymagający. Po drodze musiałem wjechać do paczkomatu, a stan gnieźnieńskich dróg był na tyle zły, że zmuszony byłem jechać chodnikiem. Na ulicach zalegało sporo rozjeżdżonego śniegu. Aby jakoś ominąć to wszystko wykręciłem nad jezioro Winiary i dalej Żwirki i Wigury dotarłem do paczkomatu. Z Gniezna pojechałem przez Wierzbiczany i Lubochnię, a tam ponownie w las. Oczywiście zajrzałem w moją ulubioną ścieżkę, a tam ponownie przetarcie szlaku i mięciutki śnieżek pod kołami :-) Następnie dotarłem do Krzyżówki, a stamtąd przez Miaty do Trzemeszna. Droga była dosyć wymagająca, ale jechało się przyjemnie. Niestety idzie odwilż i w najbliższe dni pewnie trzeba rower będzie odstawić. Może uda się jeszcze coś pokręcić jutro z samego rana :P


  • DST 20.32km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 15.24km/h
  • VMAX 28.15km/h
  • Temperatura -6.0°C
  • Kalorie 690kcal
  • Podjazdy 117m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Po śnieżnym puchu :-)

Środa, 6 stycznia 2016 · dodano: 06.01.2016 | Komentarze 1

Dzisiaj w nocy sypnęło trochę śniegiem, za dnia także prószyło, więc decyzja mogła być tylko jedna. Trzeba trochę pojeździć!!! Zgadaliśmy się z Sebkiem i o godzinie 13 ruszyliśmy w teren. Na początek przyszło się nam zmierzyć z jazdą po śliskiej kostce z rozjeżdżonym śniegiem w centrum miasta. Obyło się bez gleby i dalej pojechaliśmy na Miaty, gdzie od razu wbiliśmy się do lasu. Jazda była o tyle trudna, że przecieraliśmy szlak, a kolein praktycznie nie było widać. Kilka uślizgów tylnego koła było z racji łysej opony, ale ogólne szło całkiem sprawnie :-) Gdzieś tam przebiegła drogę samotna sarna, poza tym w lesie totalna pustka. Z rejonu Miatów dojechaliśmy do Gaju, gdzie zajrzeliśmy nad tamtejszy akwen. W sumie nie wiadomo czy to małe jezioro, czy wielki staw. Nazwy żadnej nie posiada, jedyne co to nieopodal mieści się tabliczka z informacją o punkcie czerpania wody. Akwen z racji swoich gabarytów cały skuty lodem...


Wokół panowała totalna cisza spowita śnieżną bielą, którą po chwili zakłócił dzięcioł, siedzący na jednym z pobliskich drzew...


Nad brzegiem strzeliliśmy jeszcze wspólną fotkę...


I można było ruszać dalej. Przed odjazdem zaobserwowaliśmy jeszcze jak dwóch delikwentów na środku jeziorka wzięło się za wykuwanie przerębla. Trzeci został bliżej brzegu...


Droga powrotna przez Bieślin i Zieleń. Z racji śliskiej kostki w centrum dojazd do domu bocznymi uliczkami. Pojeździłoby się więcej, ale czasu brakowało. W odwiedziny mieli przyjechać rodzice, a wieczorem jeszcze lepienie bałwana z córką. Śnieg co prawda suchy, ale jakiegoś małego stwora udało się ulepić :-D

Kategoria Zimowo


  • DST 21.55km
  • Teren 5.50km
  • Czas 00:57
  • VAVG 22.68km/h
  • VMAX 42.38km/h
  • Temperatura -12.0°C
  • Kalorie 742kcal
  • Podjazdy 65m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Arktyczne otwarcie sezonu 2016 :-)

Poniedziałek, 4 stycznia 2016 · dodano: 05.01.2016 | Komentarze 3

Za oknem siarczysty mróz, ale trzeba było się w końcu ruszyć i trochę pokręcić. Oczywiście podstawa to odpowiedni ubiór. Założyłem na siebie: termoaktywne gacie, termoaktywną bieliznę, skarpety z domieszką wełny, spodnie ocieplane, cieniutki polarek, kurtkę softshellową MFX, na głowę czapeczka z membraną i dodatkowo kominiarka, na ręce najpierw zwykłe rękawiczki, a na nie jeszcze rękawice narciarskie. I rzecz jasna ochraniacze na buty. Muszę przyznać, że było idealnie :-) Może trochę mało wygodnie w tych rękawicach jeśli chodzi o zmianę przerzutki, ale jeszcze się nie dorobiłem porządnych rękawiczek. Na przyszłą zimę sprawię sobie pewnie jakąś zimową wersję shimanowskich :-P Usta wysmarowałem sobie wazeliną kosmetyczną i można było ruszać. Zanim wyjechałem wymieniłem jeszcze oponę na przodzie, bowiem stara była już łysa, a w takich warunkach o uślizg nie trudno gdzieś na lodzie. Ruszyłem, spoglądam na licznik a na nim 0 km/h. Myślę sobie no nieźle, licznik zamarzł. Stanąłem, sprawdziłem przewód, przetarłem styki i licznik zaczął działać :-) Może różnica temperatury wewnątrz/zewnątrz spowodowała, że styki zaparowały i gdzieś nie łączyły. Uporałem się z problemem i ruszyłem dalej. Pojechałem przez Miaty i dalej do lasu. W lesie jazda przez całkiem przyjemne hopki...


A przede mną kolejne...

Tymczasem na termometrze wskazanie -10°C i mniej nie pokaże, bowiem producent chyba nie założył jazdy w niższej temperaturze. Faktycznie było -12°C :-D Niezły mróz, ale wcale nie taki straszny przy odpowiednim ubiorze...


Pojechałem w kierunku Gaju i tak sobie jadę, a tu bateria w liczniku padła...


W sumie miała prawo, bowiem jeździłem na niej od lutego, a przy sporym kilometrażu została wyeksploatowana. Tak się złożyło, że jak we wrześniu jechałem nad morze to zabrałem na wszelki wypadek zapasową ze sobą i od tego czasu ją cały czas woziłem. Mimo mrozu sprawnie wymieniłem od razu na nówkę i można było jechać dalej. W sumie to drobne awarie prześladują mnie od początku roku. Dzień wcześniej musiałem wymieniać żarówkę w samochodzie, gdzie męczyłem się 30 minut na 14-stopniowym mrozie.

Podsumowując pierwsza jazda w tym roku, mimo drobnych problemów była bardzo przyjemna. Mróz nie taki straszny jakim go malują ;-)


Podsumowanie roku 2015 :-)

Czwartek, 31 grudnia 2015 · dodano: 31.12.2015 | Komentarze 4


P O D S U M O W A N I E    R O K U    2 0 1 5


Wykręcone kilometry: 12025,20 km :-)
Czas jazdy: 519 godzin i 12 minut (21 dni 15 godzin i 12 minut)
Ilość dni rowerowych: 219
Średni dystans na dzień rowerowy: 54,91 km
Średni dystans na dzień: 32,95 km
Średnia prędkość w sezonie: 23,16 km/h
Ilość wyjazdów powyżej 100 km: 12
Ilość wyjazdów powyżej 200 km: 1
Ilość wyjazdów powyżej 300 km: 1
Ilość upadków: 2
Ilość awarii: 3


Koniec roku to tradycyjnie czas podsumowań. Czas, więc na takie i z mojej strony. Miniony rok był dla mnie pierwszym pełnym 12-miesięcznym cyklem, w którym mogłem się sprawdzić na wielu trasach. Był to czas bardzo udany :-) Ba!!! Nawet nie śniło mi się wcześniej, że mogę wykręcić tyle kaemów. Wstępnie założyłem sobie jako cel 8000 km, a skromnym marzeniem było pokonanie granicy 10000 km. Finalnie udało się wykręcić, bagatela ponad 12000 km!!! To nic, że już na początku roku zdarzyła się gleba, która wyeliminowała mnie na ponad tydzień z jazdy, a niedługo potem kolejna. To nic, że podczas wakacji zdiagnozowano u mnie przepuklinę pachwinową. I to nic, że trzy razy zmuszony byłem do awaryjnych postojów z racji laczka. Nie wyhamowało to mojego impetu i z wielką przyjemnością pokonywałem kolejne kilometry. Swoich sił spróbowałem także w lokalnych zawodach MTB z bardzo dobrym efektem w kategorii "amator". W pamięci pozostaje wiele przyjemnych chwil dzięki udanym wyprawom w ciekawe miejscówki i z sympatycznymi ludźmi. Do najciekawszych z nich należały:

*** Zawody "GKKG Winter Race 2015" (marzec 2015) ***

*** Szlakiem trzech starych mostów kolejowych (kwiecień 2015) ***

*** PK Promno i Puszcza Zielonka z Dziewiczą Góra z ekipą BS (maj 2015) ***

*** Wieże widokowe w Paprotni i na Złotej Górze z Bobiko (czerwiec 2015) ***

*** Tatry - przy okazji urlopu z rodziną (lipiec 2015) ***

*** Piechcin z Piotrem (sierpień 2015) ***

*** Wał Wydartowski z konkretną ekipą BS (wrzesień 2015) ***

*** Trójmiasto, czyli nad morze w jeden dzień!!! (wrzesień 2015) ***

*** Zawody "Poznań Bike Challenge 2015" (wrzesień 2015) ***

*** Strzelno i Kruszwica (październik 2015) ***

*** Zawody "Dębówiec 2015" (październik 2015) ***

*** Powidzki Park Krajobrazowy z Kacprem (listopad 2015) ***

*** Toruń z Karolem (grudzień 2015) ***



I na koniec troszkę fotograficznych wspomnień :-)


























Kończąc podsumowanie, chciałbym życzyć wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku 2016!!! Niech będzie on bardzo udany zarówno rowerowo, jak i prywatnie. Szerokiej drogi i wiatru w plecy :-)


P.S. Osobiście na przyszły rok nie stawiam sobie żadnych celów. Czeka mnie operacja gdzieś na przełomie kwietnia i maja, w sierpniu planowane jest powiększenie się rodzinki, więc dyspozycja bardzoooooo ograniczona. Może uda się wykręcić te 5000 km w ramach przyzwoitości ;-)
Kategoria Ciekawe wyprawy


  • DST 31.31km
  • Teren 13.50km
  • Czas 01:22
  • VAVG 22.91km/h
  • VMAX 44.28km/h
  • Kalorie 1084kcal
  • Podjazdy 146m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mroźnie i sylwestrowo :-)

Czwartek, 31 grudnia 2015 · dodano: 31.12.2015 | Komentarze 0

W ostatni dzień roku wyskoczyłem pokręcić w moje ulubione wierzbiczańskie fyrtle. Pojechałem przez Miaty i Krzyżówkę. Najpierw w lesie obadałem utwardzoną drogę w kierunku N.W.N., po czym wróciłem na szlak w kierunku Lubochni i pojechałem na Kujawki. Zajrzałem nad jezioro Modrze...


Zrobiłem krótką przerwę i zszedłem na dół zobaczyć jak prezentuje się jezioro. Od brzegu woda zaczyna już zamarzać...


Dalej pojechałem zobaczyć co słychać nad jeziorem Wierzbiczany. Wbiłem się na moją ulubioną miejscówkę, aczkolwiek prywatną. Przeszedłem pod szlabanem wyznaczającym teren prywatny i dojechałem nad brzeg jeziora, skąd widać skarpę po jego drugiej stronie...


Skarpa była rzecz jasna obowiązkowym punktem tego wyjazdu. Objechałem jezioro i dojechałem do celu. Jezioro ładnie prezentuje się w blasku jeszcze grudniowego słońca...


Tutaj też zrobiłem sobie małą przerwę i złapałem co nieco promieni...


Następnie pokręciłem się jeszcze trochę po okolicznym lesie i dotarłem do Trzemeszna, kończąc w ten sposób sezon 2015. I jak to się mówi coś się kończy, coś się zaczyna. Od jutra ruszamy z nowym sezonem 2016!!! :-)

Dzisiaj testowałem też nową kurtkę z przeznaczeniem na sezon zimowy. Muszę przyznać, że jestem zadowolony. Mimo aktywnej jazdy w terenie i niskiej temperatury kurtka od wewnątrz pozostała sucha. I oto chodziło. Udało się znaleźć fajnego softshell'a z typowym rowerowym krojem i w atrakcyjnej cenie. Jest to brytyjski wyrób marki MFX...


Kończąc ten wpis, chciałbym życzyć Wszystkim udanego Nowego Roku 2016!!! Aby był on rowerowo udany i przede wszystkim przejechany w zdrowiu i bez kontuzji. Wszystkiego dobrego!!!


  • DST 44.60km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 23.89km/h
  • VMAX 39.97km/h
  • Kalorie 1593kcal
  • Podjazdy 87m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy...

Wtorek, 29 grudnia 2015 · dodano: 29.12.2015 | Komentarze 4



  • DST 47.47km
  • Teren 8.50km
  • Czas 01:53
  • VAVG 25.21km/h
  • VMAX 43.20km/h
  • Kalorie 1682kcal
  • Podjazdy 256m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spalanie świątecznych kalorii

Niedziela, 27 grudnia 2015 · dodano: 27.12.2015 | Komentarze 0

Dzisiaj w południe wyruszyliśmy razem z Kacprem pokręcić trochę po okolicach i przede wszystkim spalić część kalorii wchłoniętych przez te świąteczne dni. Wczoraj trochę się popiło i nie wiedziałem jak będzie, ale noga podawała, więc było całkiem w porządku :-) Pojechaliśmy przez Miaty i Krzyżówkę w kierunku Lubochni. W lesie trafiliśmy na małą przeszkodę w postaci obalonego drzewa...


Z Lubochni pojechaliśmy przez Wierzbiczany, Jankówko i Wełnicę w kierunku Dębówca. Tam zrobiliśmy krótką przerwę...


Muszę przyznać, że sporo ludzi kręciło się dzisiaj w Lasach Królewskich. Na samym parkingu leśnym naliczyłem dziewięć samochodów, a jadąc przez las co rusz mijaliśmy spacerowiczów i to aż po same Smolary. W lesie spędziliśmy trochę więcej czasu i po chwili ponownie się zatrzymaliśmy, by pstryknąć kilka fotek...


Nasze "dyliżansy" podczas postoju...


Tak się przyglądaliśmy świecącemu słońcu i okalającej nas przyrodzie i wywnioskowaliśmy, że wciąż mamy jesień, a nie zimę...


Jednak, gdy przyjrzeliśmy się dokładniej, to widać na horyzoncie już wiosnę. Pąki zaraz zaczną wypuszczać...



Postój nieco się przeciągnął, więc trzeba było ruszać dalej. Wiele nie ujechaliśmy, a rozpędzeni zaczęliśmy ostro hamować, bowiem naszym oczom ukazała się taka oto choinka...


Uśmialiśmy się trochę. Nie wiem czy to sprawka krasnoludków, czy może dzieci, ale na drzewku poza bombkami i cukierkami wisiała kartka...


Dalszą jazdę kontynuowaliśmy Lasami Królewskimi, by dojechać do Grabowa, a stamtąd przez Jastrzębowo i Kruchowo wróciliśmy do Trzemeszna.


  • DST 57.70km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:19
  • VAVG 24.91km/h
  • VMAX 43.97km/h
  • Kalorie 2125kcal
  • Podjazdy 118m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Merry Christmas (wigilijna jazda do i z pracy)

Czwartek, 24 grudnia 2015 · dodano: 24.12.2015 | Komentarze 2

Rankiem do pracy. Wyjeżdżałem z miasta, to ładnie świeciło słoneczko i było sucho. Ale przejechałem ledwie 4 km i momentalnie zaczęła nachodzić mgła. Na Miatach widoczność była już mocno ograniczona... 


Nie pozostało mi nic innego jak załączyć oświetlenie, abym był bardziej zauważalny i pognałem prosto do pracy. Z pracy powrót przez Szczytniki Duchowne, Kędzierzyn i N.W.N. W lasach wciąż unosiła się delikatna mgła...
 
Dalej pojechałem przez Folwark i Miaty, gdzie mogłem poobserwować słońce, które zmierzało ku horyzontowi...
 
Po kilku następnych minutach dojechałem do domu i trzeba było wziąć się za domowe obowiązki i przygotowanie do kolacji wigilijnej.

Korzystając z okazji chciałbym złożyć wszystkim bikerom moc najserdeczniejszych życzeń na Święta Bożego Narodzenia, przede wszystkim zdrowia oraz bezkolizyjnej i bezawaryjnej jazdy...




  • DST 49.90km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 23.21km/h
  • VMAX 45.43km/h
  • Kalorie 1773kcal
  • Podjazdy 208m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy / z pracy...

Niedziela, 20 grudnia 2015 · dodano: 20.12.2015 | Komentarze 0



  • DST 107.16km
  • Teren 4.00km
  • Czas 04:27
  • VAVG 24.08km/h
  • VMAX 45.68km/h
  • Kalorie 3835kcal
  • Podjazdy 357m
  • Sprzęt Giant Revel 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Toruń przez Inowrocław

Sobota, 19 grudnia 2015 · dodano: 19.12.2015 | Komentarze 5

Na sobotę zaplanowałem sobie wypad do Torunia, w którym to ostatni raz byłem jakieś 9-10 lat temu, nie licząc po drodze imprez żużlowych. Chętnych jakoś zabrakło, a jedyną osobą, która wyraziła zainteresowanie był Karol. W związku z tym nakreśliłem szybko plan wycieczki w piątkowy wieczór i można było ruszać w sobotni poranek....


Wyruszyliśmy o godzinie 8:00. Najpierw trzeba było pokonać doskonale nam znane tereny. Szybko przeprawiliśmy się przez Trzemżal, Wylatowo, Mogilno, Kołodziejewo i Janikowo. W Janikowie zrobiliśmy krótką przerwę na małe uzupełnienie cukrów z oddali obserwując strefę przemysłową miasta...


Następnie obraliśmy kurs w kierunku Inowrocławia. Jechaliśmy wzdłuż wielkiej, białej hałdy...


Zaraz w jej sąsiedztwie płynie Kanał Notecki...


Dalej pojechaliśmy przez Gorzany i Kościelec, gdzie zainteresował nas nieco dziwny kościół. Okazało się, że jest to kościół św. Małgorzaty, który powstał ok. 1200 roku. Wygląda trochę dziwnie, bowiem obok stoi dobudowana kapliczka, która bardziej przypomina fragment zamku...


Po kilkunastu następnych minutach zameldowaliśmy się w Inowrocławiu, gdzie obowiązkowym punktem była tamtejsza tężnia solankowa...


Zajrzeliśmy oczywiście do środka...


Sama konstrukcja całkiem ciekawa...


Po krótkiej przerwie trzeba było ruszać dalej. Kierunek rzecz jasna Toruń. Po drodze przejeżdżaliśmy przez miejscowość o charakterystycznej nazwie. Ciekaw jestem czy tamtejsi mieszkańcy mają mnóstwo kłopotów, czy może jest zupełnie inaczej...


Dalsza jazda przez miejscowości Orłowo i Więcławice, gdzie do pokonania były krótkie odcinki terenowe. Okazały się one po ostatnich opadach bardzo grząskie, więc upapranie się było nieuniknione. W końcu udało się dojechać do DK 15. Tam wbiliśmy się w całkiem przyjemną ścieżkę rowerową położoną wzdłuż trasy i pomknęliśmy nią aż do Suchatówki. Dalej już trzeba było przeprawić się kilka kilometrów samą krajówką, ale w Małej Nieszawce momentalnie się z niej ewakuujemy i do Torunia wjeżdżamy ulicą Nieszawską...


Głównym celem było oczywiście Stare Miasto. Pojechaliśmy, więc przez dłuuuugi most nad Wisłą...


I rozkoszowaliśmy się pięknym widokiem na Starówkę...


Po pokonaniu mostu naszym oczom ukazała się charakterystyczna Krzywa Wieża - średniowieczna baszta miejska, która swą nazwę zawdzięcza znacznemu odchyleniu od pionu...


I widok na jej górną kondygnację od drugiej strony...


Następnie trafił się nam po drodze sklep z prawdziwymi toruńskimi piernikami. Stał się on głównym celem w drodze powrotnej, z zamierzeniem kupna łakoci :-)


Nieopodal trafiliśmy na Bramę Klasztorną...


I widok od frontu...


Kolejnym celem był Łuk Cezara...


Stamtąd pojechaliśmy na Rynek Staromiejski, gdzie trafiliśmy na... demonstrację "KOD"...


Ale nie ona była tu naszym celem. A był nim rzecz jasna Ratusz...



Z uwagi na demonstrantów dostęp do pomnika Mikołaja Kopernika był mocno ograniczony, ale finalnie udało się fotę cyknąć...


Z Rynku pojechaliśmy obejrzeć ruiny Zamku Krzyżackiego...




W pobliżu mieści się oczywiście Centrum Kultury Zamek Krzyżacki...


I w bliskim sąsiedztwie Brama Mostowa...


Z tego miejsca widać też w całej okazałości most im. Józefa Piłsudskiego, który ma długość 898 metrów...


Na koniec pojechaliśmy po wspomniane wcześniej pierniki, po drodze zaglądając pod dom Mikołaja Kopernika...


Widok na jego górne kondygnacje...


Na sam koniec wizyty na toruńskiej Starówce udało się trafić jeszcze piękne ujęcie katedry św. Jana Chrzciciela i Jana Ewangelisty...


I trzeba było się zbierać, bowiem zbliżał się czas odjazdu pociągu. Powrót przez most, ale zanim dotarliśmy na dworzec PKP, zahaczyliśmy o taras widokowy po drugiej stronie Wisły, z którego rozciąga się piękny widok na całą Starówkę...


Wspólna fotka też musi być :D


Na tarasie znajduje się też bardzo fajna ściąga...


Z tarasu pojechaliśmy na dworzec, gdzie była masakrycznie długa kolejka po bilety i cudem zdążyliśmy przed odjazdem pociągu. Tzn., Karol kupował bilety, a ja zatrzymywałem już odjeżdżający pociąg. W tym momencie Karol wbiegł na peron, pociąg udało się zatrzymać i dalej bez przygód dotarliśmy do Trzemeszna...


Wycieczka na mega plus!!! Pogoda dopisała, a podczas wizyty na Starówce nawet uraczyła nas słońcem. Bogactwo Torunia w zabytki jest tak ogromne, że polecam każdemu odwiedzić to miejsce :-)


Zapis trasy z wycieczki: